Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielnych klientach, pamiętając, że klient nasz pan. Pracowałam w restauracji z…

O piekielnych klientach, pamiętając, że klient nasz pan.

Pracowałam w restauracji z żółtą „eMką” w nazwie. Jako iż polscy klienci zobaczyli, że w ich kraju powstały restauracje typu fast food, postanowili chyba uprzykrzyć życie każdego pracownika owej restauracji. Ale do rzeczy.

Godzina poranna, jako iż restauracja przy autostradzie, a i okres wakacyjny, ruch olbrzymi. Na zmianie 4 osoby wraz z managerem. I oto oni. Dwie pary DOROSŁYCH ludzi (koło 50). Wielkimi krokami zbliżają się do kolejki, która powoli przesuwa się do przodu. Podeszli.

Pan, który nie powiedział nawet „dzień dobry”, „witam” ani „pocałuj mnie w d*pę”, zażądał Wrapa. Odpowiadam grzecznie, że niestety dziś nie otrzymaliśmy dostawy i placków na tortille brak. Wtem podnoszą się jego oczy, patrzy na mnie morderczym wzrokiem i…

(k-klient, j-ja)
K: Jak to nie ma, chcę Wrapa z pieczarkami.
J: Niestety, na tablicy naklejono napis „wyprzedane”, aby każdy w miarę możliwości mógł wybrać co innego.
K: Ale ja zawsze jem Wrapy!
J: Niestety, nic nie mogę na to poradzić.
K: Co to ma być? Restauracja, a brak jedzenia.
J: Mamy inne rzeczy.
K: Nie lubię innych rzeczy.
J: To chyba pomóc nie będę mogła.
K: To co innego macie?!?!?!
J: Mogę zaproponować Kajzerki, nowa promocja.
K: Będą 4.

Po podliczeniu wyszło około 50 złotych z groszami.

Myślałam, że na tym zakończymy, o ironio. Najpierw klient zaczął się wykłócać się o cenę, bo jak to taka cena. Mówię, dalej grzecznie, że restauracja jest przy autostradzie, więc i ceny wyższe, a i że to przecież nie ja je ustalam. Odburknął coś i już się odwracał, kiedy poprosiłam jego małżonkę o drobne, ponieważ ranna godzina, to i wszyscy przyjeżdżają z samymi najwyższymi banknotami (najwięcej 100, a brak drobnych), sugeruję także zapłatę kartą. Niestety piekielny klient usłyszał wszystko i zaczął krzyczeć, że co to za restauracja, która nie ma ani drobnych, ani Wrapów, a i ceny wysokie.

Proszę Państwa, szary pracownik, który pracuje od godziny piątej rano, nie ma ochoty na Wasze humory. To, że się uśmiecha, nie znaczy, że możecie na niego krzyczeć, wyzywać i okazywać niechęć. Wierzcie mi, każdy z nas, pracowników, ma ochotę kopnąć każdą taką perełkę w „zadek” i pomachać na odchodne.

Pamiętajcie, okażcie trochę szacunku, ludzie niekoniecznie pracują tam, bo nie mają wykształcenia, ale może (jak ja) chcą je zdobyć i opłacić wszystko ze swojej kieszeni.

restauracja fast food gastronomia

by buzimankowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kazmirz
13 15

A jakby nawet nie mieli zadnego wyksztalcenia to mozna by ich zle traktowac?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
14 30

"Co to za restauracja, która nie ma ani drobnych, ani Wrapów, a i ceny wysokie" - no trochę racji miał...

Odpowiedz
avatar burninfire
0 22

@grupaorkow: No tak, ale co ma zrobić biedny pracownik, nosić własne drobne i wrapy? To nie ten typ sklepu, co się przekazuje uwagi osobom wyżej.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
1 17

@burninfire: a czyj to problem i czyja to wina? Na pewno nie klienta.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@burninfire: możesz mieć dużo drobnych, przyjdzie 10-15 klientów, którzy płacą samymi nominałami od 50 zł wzwyż i drobnych nie masz

Odpowiedz
avatar janhalb
3 7

@grupaorkow: Nawet jeśli - to zawsze można wyjść i pójść gdzie indziej. Wyżywanie się na szeregowym pracowniku, od którego to zupełnie nie zależy, to zwykłe buractwo.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
1 7

@grupaorkow: Z dupy se miała wyciągnąć tego wrapa? :)

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
0 2

@grupaorkow: ani też tego kasjera.

Odpowiedz
avatar Rafikk222
1 3

@grupaorkow: To jak nie pasuje to sugeruję wypier@alać

Odpowiedz
avatar dorota64
0 10

Ale jak chesz zdobyć wykształcenie to go jeszcze nie masz :)

Odpowiedz
avatar Malibu
4 6

@dorota64: Nawet po podstawówce nabywa się wykształcenie. Podstawowe bo podstawowe ale wykształcenie.

Odpowiedz
avatar xpert17
1 37

"szary pracownik, który pracuje od godziny piątej ranno, nie ma ochoty na Wasze humory" - nie, jest odwrotnie - to klient nie ma ochoty wysłuchiwać humorów i żalów pracownika o jego godziny pracy czy brak drobnych

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
2 18

@xpert17: Zabrzmiało to tak jak gdyby klient był tam dla pracownika, powinien się kajać i wyciągać szybciutko drobne. Płacić za dużo, za coś czego nie lubi. No oczywiście. ;)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 7

@Poziomeczka: Nie. To tak nie zabrzmiało tylko Ty jak i ten Expert powyżej nie potraficie czytać ze zrozumieniem. A żeby to jeszcze bardziej zrozumieć mówiąc potocznie organoleptycznie, proponuję przyjąć się gdziekolwiek jako sprzedawca.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
1 7

@Poziomeczka: A może tak szacunek działa w obie strony? Jak ktoś na starcie skakałby do mnie z ryjem jeszcze o rzeczy, na które nie mam wpływu, to też bym nie srała cukrem.

Odpowiedz
avatar Rak77
16 20

Restauracja ... ha,ha,ha...

Odpowiedz
avatar Shineoff
11 13

Nie wiedziałam, że w tych "restauracjach" ceny przy autostradach są wyższe. Cheesy wszędzie w Polsce kosztują tyle samo.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 2

@Shineoff: poza lotniskami, tam ceny z oczywistych względów są zawyżone.

Odpowiedz
avatar Jorn
10 14

Najbardziej piekielne w tym wszystkim jest nazywanie maca restauracją.

Odpowiedz
avatar zbulek
2 16

Życie.. Pracujesz w maku licz się z tym, a nie marudź i żale wylewaj.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

wrapy z PIECZARKAMI i różnice cenowe w tej sieciówce? LOL, akurat.

Odpowiedz
avatar mariamasyna
1 5

@Caron: Jest wrap z pieczarkami w ofercie śniadaniowej i w makach na lotnisku jest drożej, ale na pewno przy żadnej autostradzie nie ma innych cen.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

Zawsze mnie zastanawia, dlaczego te fastfudziarnie nazywa sie restauracjami...

Odpowiedz
avatar dayana
1 7

Rozwiązaniem jest niepracowanie w takich miejscach i unikanie ich jako klient. Rozumiem, bo sama pracowałam, że pracownik ma się dostosować do beznadziejnej organizacji pracy. Z drugiej strony też można zrozumieć klienta. Nie dość, że nie ma tego, co chce zjeść (ok, nie dojechało, to się zdarza, ale jednak psuje humor, bo może dla tej "potrawy" wybrał takie miejsce), to jeszcze ceny są wysokie (za 50 zł na stacji benzynowej kupiłby 4 hotdogi, 4 kawy i pewnie starczyłoby jeszcze na jakieś słodycze, a przecież głównym celem stacji benzynowej nie jest gastronomia) i nie może zapłacić gotówką, bo nie ma jak wydać. I co taki klient ma zrobić? Poprosić o numer do właściciela lokalu, żeby mu wygarnąć? I nawet jak to zrobi, to właściciel i tak jeżeli się tym przejmie to do odpowiedzialności pociągnie pracowników. I dalej będzie się kręciło. Bo są klienci, którzy płacą dużo za beznadziejną jakość i są pracownicy, którzy znoszą takie traktowanie.

Odpowiedz
avatar BBlue
4 4

Co do wyższych cen to klient miał rację. M jest zwykłą gó+++ sieciówką. Cena powinna być taka sama nie zależnie od tego czy znajduje się na jakimś zadupiu czy w centrum miasta.

Odpowiedz
avatar Rafikk222
-2 2

@BBlue: To idź do zarządu McDonald's i im to powiedz, albo rób obiad w domu, pracownik co ma zrobić? Dać ci za darmo może? Nikt nie każe ci kupować

Odpowiedz
avatar dyndns
1 3

Pomijając wszystko inne, dlaczego w takich placówkach notorycznie brak drobnych? Skoro pierwszego, drugiego...setnego dnia brak drobnych, to 101-go można dostarczyć tyle drobnych, żeby wystarczyło.

Odpowiedz
avatar Rafikk222
0 2

@dyndns: Bo mamy narzucane limity, nie wiem jak jest w McD ale u nas masz sejf i konwój przyjeżdża co jakiś czas i odpiera utarg i przywozi drobny hajsik Na jednej kasie masz dziennie około 600 transakcji gdzie zazwyczaj musisz wydać, teraz sobie policz jak dużo potrzeba by drobnych żeby wystarczyło na cały tydzień np.

Odpowiedz
avatar Rafikk222
-2 2

Znam to, w sumie na początku się przejmowałem ale teraz mam wywalone totalnie na takich buraków i Tobie też to radzę :) Pozdro, pracownik z waszej największej konkurencji :P

Odpowiedz
Udostępnij