Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnia sobota w pracy. Lato, centrum miasta, piękna pogoda, restauracja z urokliwym…

Ostatnia sobota w pracy. Lato, centrum miasta, piękna pogoda, restauracja z urokliwym tarasem (tzn moje miejsce kelnerowania). W tak piękny dzień różne pomysły przychodzą ludziom do głowy...

1. Starsza pani z dorosłym synem na obiedzie, doprawdy urocza para, babunia słodka jak miód. Po jedzeniu sprzątnęłam talerze i pytam czy smakowało. Staruszka:

- Nie! Ani trochę - dodam, że talerz wylizany na połysk - w karcie było napisane, że ryba będzie panierowana, a nie była!

Podaję więc kartę i razem z panią przeglądamy menu:

- Proszę spojrzeć, zamówiła pani łososia, nie ma mowy w karcie o panierce. Panierowany jest sandacz.

- Aha...

Wyraziłam ubolewanie, że pani była zawiedziona, zapytałam czy coś jeszcze podać, powstrzymałam się przezornie od grzecznej porady, aby menu czytać dokładnie. Pani urażonym tonem poprosiła o rachunek. Gdy go przeanalizowała, krzyknęła zdumiona:

- Nie wierzę! Pani naprawdę doliczyła tego łososia do rachunku?! Przecież mówiłam, że mi NIE SMAKOWAŁO!

Syn zaczął palić się ze wstydu, pośpiesznie wręczył mi pieniądze za rachunek i dosłownie wyszarpał krzyczącą nadal matulę z krzesła, prosząc, aby nie robiła wstydu. Pomstowanie uroczej staruszki na nasze złodziejstwo słychać było jeszcze dobrych kilka minut.

2. Sytuacja powtarzająca się średnio co pół godziny. Ja rozumiem, ludzie są zmęczeni chodzeniem po mieście, chcą klapnąć, odpocząć. Ale serio? Zwalanie się na krzesło z głośnym jękiem, zdejmowanie butów i wywalanie nóg na krzesła przyciągnięte z sąsiedniego stolika? I nie wiem, co gorsze, wywalanie tych stópek, które po paru godzinach chodzenia w upale wydzielają zapach odbierający apetyt wszystkim na około, czy kładzenie stóp w brudnych butach na krzesła z poduszkami. Nie muszę chyba dodawać, że zwrócenie takiej osobie uwagi na niestosowne zachowanie skutkuje obrazą majestatu, no bo jak to, jakaś tam kelnerzyna będzie zwracać jaśnie państwu uwagę, że nie są u siebie na włościach?

3. Zbieram zamówienie od jednego stolika i kątem oka obserwuję, co się dzieje kilka stolików dalej. Goście wstają, na ich miejsce od razu siadają kolejni, którzy nie są w stanie poczekać pół minuty, aż ktoś z nas podejdzie i posprząta stolik, tylko przestawiają brudne szklanki i popielniczkę z petami na stolik obok. Przy którym siedzą inni goście. W trakcie jedzenia.

4. Pani chce przewinąć niemowlaka. Mamy miejsce, gdzie można to wygodnie zrobić, nie jest to w toalecie, ale przy toalecie i można się tam swobodnie poruszać. Pani jednak to nie odpowiadało, bo uważała to za warunki uwłaczające matce z dzieckiem, bo nie ma tam dość prywatności. Uznała, że lepszym pomysłem jest przebranie dziecka na stole nakrytym obrusem, serwetkami i sztućcami.

5. Na początku zmiany każda kabina w toalecie zostaje wyposażona w 3 rolki papieru. Jedną na uchwycie i dwie kolejne w zapasie na spłuczce. Na ile starcza nam czasu kontrolujemy toalety i uzupełniamy papier, ręczniki papierowe i sprawdzamy czystość. Zdziwiłam się więc, gdy jakieś pół godziny po kontroli starsza pani z oburzeniem stwierdziła, że w toalecie nie ma papieru. Ale cóż, ludzie czasem kradną ten nieszczęsny papier, więc idę dorzucić. Pani za mną. Ale niespodzianka, w obu kabinach nadal jest papier w zapasie na spłuczce, więc z uśmiechem zwracam do pani, że przecież papier jest. Kobitka się zapowietrzyła i spytała oburzona:

- Pani chyba się nie spodziewa, że ja sobie ten papier sama powieszę na uchwycie?

Ależ skąd. Ja pani zawieszę. I podam. I tyłek podetrę.

6. Zostawianie swoich śmieci na stole to jedna sprawa. Wśród nich często znajdują się butelki po napojach. Z jednego stolika sprzątnięto do połowy pełną małą butelkę wody z supermarketu. Standardowo poleciała do śmieci. 2 godziny (!) później przyszła pani, która butelkę zostawiła i poprosiła o zwrot. Zgodnie z prawdą, koleżanka mówi, że butelka wylądowała w śmieciach. Pani wpadła niemal w histerię, bo tam przecież jeszcze była woda, a poza tym to 15 centów kaucji! Sprawiedliwym rozwiązaniem w mniemaniu klientki byłoby podarowanie jej nowej butelki wody, oczywiście pełnej i większej.

7. Kolega mówi:

- Kuuuurła, spierd...lili bez płacenia!

Uciekli mu goście. Na szczęście tylko 2 małe piwka i cola, ale mimo wszystko parę euro w plecy, w dodatku tym bardziej karygodne, że państwo byli z dzieckiem, czyli dają piękny przykład. Godzinę później kolega krzyczy:

- Szybko, wołaj szefa!

Państwo wrócili. Bynajmniej nie, aby zapłacić. Chcieli znowu zamówić piwko. Byli już w takim stanie, że nie pamiętali, że już u nas byli. Na przedstawienie im przez szefa rachunku, którego nie zapłacili, wykłócali się dobrą chwilę, że zapłacili. Zupę, sałatkę i dwie lampki wina. Nie rozumieli, że to nie jest to co u nas konsumowali i mylą nas z innym lokalem. Pani była bardziej ugodowa i skłonna zapłacić, pan za to darł papę, że on jest poważnym biznesmenem i nie da się oszukiwać. Po dłuższej dyskusji szefowi puściły nerwy i poprosił ich o wyjście, bo i policji nie ma co wzywać do 10€. Mało? Państwo odmówili wyjścia i domagali się podania im zamówionego piwa. Dopiero telefon na policję przekonał ich do opuszczenia stolika.

Zupełnie normalna sobota.

gastronomia

by digi51
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
11 15

Mamy w zakładzie taki mały kącik gdzie klienci mogą usiąść i napić się kawy, mamy też domowe ciasta. Kawiarnią tego nie nazwę, bo to tylko kilka stolików otoczonych paletami z wystawionymi rzeczami robionymi w zakładzie. Niby taka mała kafejka, a sytuacje podobne, a średnia wieku klientów to 60+. 1. Mieliśmy parkę emerytów, którzy zjedli i wypili wszystko co zamówili, zapłacili, zostawili dzieciakowi obsługującemu napiwek, po czym przyszli do głównego sklepu i zrobili mi głośną awanturę, że zostali beznadziejnie obsłużeni, a jedzenie i kawa były fatalne. 2. Niestety w takim zachowaniu przodują parki niemieckich emerytów, dodatkowo są koszmarnie chamscy. Ja wiem - stereotypy, ale niestety ci którzy nas odwiedzają, zapracowali na to solidnie. Teraz jak słyszę angielski z niemieckim akcentem, to kręgosłup mi się spina, bo wiem, że będzie jakaś jazda - albo w zakładzie, albo w kafejce. I cholera zawsze jest jakaś piekielna akcja. 4. U nas mamusie notorycznie wbijają z dzieciakami do pomieszczenia z napisem "staff only". Bo nie będą przewijać na przewijaku ustawionym w WC. 6. U nas hitem był gościu, który przyniósł własny alkohol i był zdziwiony, że nie pozwoliliśmy go skonsumować. (nie mamy koncesji, bo to przecież nie knajpa, tylko miejsce handlu detalicznego).

Odpowiedz
avatar digi51
11 15

@Bryanka: Niemcy to jest w ogóle naród, którego jako turystów chyba nigdzie nie lubią, nawet w Niemczech. U nich świadomość konsumencka rozwinęła się do bezczelnej roszczeniowości i przekonaniu, że mają prawa wymagać absurdów od usługodawcy. Kiedyś często jeździłam do Hiszpanii, gdzie bym nie była i rozmawiała z obsługą czy to w hotelu czy restauracji czy z agentką nieruchomości, zawsze narodowością wymienianą jako jedną z najbardziej uciążliwych byli Niemcy. To już lepszą renomę mieli hałaśliwi Anglicy i wiecznie pijani Rosjanie.

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@digi51: Potwierdza się, że Niemcy to buractwo i prostactwo.

Odpowiedz
avatar kitusiek
14 16

@Armagedon, @Jorn: A ja tu widzę jedną historię - opis jednego dnia z pracy z wypunktowanymi piekielnościami dla uproszczenia formy. To nie jest zbiór historyjek typu "1. Dzisiaj w szpitalu pani w rejestracji na mnie na krzyczała. Skoro już piszę, to przy okazji: 2. 28 lat temu pani w szkole krzywo na mnie spojrzała. Pozdro, liczę na główną".

Odpowiedz
avatar Jaladreips
7 13

Nie rozumiem dlaczego w restauracjach, wzorem klubów nocnych, nie praktykuje się wywalania chamskich klientów na kopach.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@Jaladreips: Pewnie dlatego, że właściciele traktują swoich pracowników jak podludzi, tak jak w marketach ;)

Odpowiedz
avatar singri
5 13

Jesus, zdejmowanie butów w miejscu publicznym... Ujdzie moim zdaniem tylko w uzasadnionych wypadkach, ale trzeba to zrobić dyskretnie. A jeszcze nogi na krzesło, gdzie ci ludzie się chowali, w stodole? Przewijanie dziecka na stoliku? Przestawianie brudnych naczyń na inny stolik? Już prędzej zestawiłabym w stosik i zaczekała na kelnerkę, a kelnerce bym się wytłumaczyła, że chciałam jej pomóc po prostu. Albo nic bym nie zrobiła i czekała, jak ta hrabina :D aż mnie obsłużą. To z tym papierem toaletowym to w ogóle jakaś parodia... Jak już tak ciężko jest zawiesić na wieszaczku, to se babo urwij kawałek i odstaw z powrotem na spłuczkę, a nie zgrywaj jaśnie pani za dwa centy.

Odpowiedz
avatar wiolczyk
6 10

Zdarzyło mi się wyjść z restauracji bez płacenia. Ale zachowanie personelu nas do tego po prostu zmusiło. Restauracja w Pradze, październik wieczorem. Usiedliśmy na zewnątrz bo lampy grzewcze a i my ubrani dosyć ciepło. Po 25 minutach podeszła kelnerka po zamówienie( karty leżały na stole) po kolejnych 15 dostaliśmy piwo. Na jedzenie w sumie czekaliśmy godzinę. Smaczne było fakt. Jakimś cudem udało nam się zamówić po jeszcze jednym piwie i koniec. Ani próby zwrócenia uwagi personelu na zewnątrz ani podejście do baru z prośba o rachunek. Po półtorej godziny od zjedzenia szlag nas trafił i wyszliśmy. Nie mieliśmy w planie tyle czasu tam spędzić. Kolejny wieczór ruszyło nas sumienie. Usiedliśmy blisko ale przy innej restauracji. Klienci z 3 stolików odeszli bez płacenia. I to w ciągu godziny

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@wiolczyk: Praga i czeska obsługa i wszystko wiadomo.

Odpowiedz
avatar Balam
5 7

Takie baby przewijające dzieci na stołach w restauracji/ między ubraniami w sklepie powinno być móc wywalić na zbity pysk z lokalu/ sklepu.

Odpowiedz
avatar singri
4 4

@Balam: Z wilczym biletem dopóki dziecko nosi pieluchy! Tak, mam dziecko. Nie, nigdy nie przewijałam go publicznie.

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 5

1. tez powinnam tak bic, tyle zmarnowanego hajsu... 2. i 4. mamnadzieje, ze uwage zwracalas stanowczo i do skutku 5. kuriozm. mam nadzieje,z e stwierdzilas, ze i owszem, tego wlasnie sie spodziewalas po doroslej zdrowej i sprawnej osobe 7. nie odpuscilabym

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Ja myślę, że mamuśce przewijającej wcale nie chodziło o prywatność, tylko nie chciało się jej paru kroków zrobić ;). Dobrze, że nie kazała Tobie pieluch wynosić do śmieci :D

Odpowiedz
avatar lotos5
0 0

@szafa: O tym autorka nie wspomniała, więc kto wie

Odpowiedz
avatar Mitko
1 3

Sytuacja 3 - niestety, często się zdarza, że brudne filiżanki i talerze po poprzednich gościach zalegają godzinami na stolikach. A wolnych czystych nie ma.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 4

@Mitko: Ojej, bo wyobraź sobie, że kelner nie ma supermocy i nie jest w stanie w trakcie największego zapieprzu posprzątać stolika już w momencie opuszczenia go przez gości. Ale wierz mi, nie jesteśmy ani ślepi ani upośledzeni - my wiemy, że ten stolik trzeba posprzątać, tym szybciej jeśli już siedzą przy nim inni goście. Nikt nie musi nas w ten sposób "wyręczać".

Odpowiedz
avatar Trepcio
-1 3

@digi51: Ojej, to ja nie rozumiem. Co za sabotażysta zaprasza Wam gości do niesprzątniętego stolika?

Odpowiedz
avatar LolaLola
-1 1

Nic się nie zmieniło, dalej bóldupiący nieudacznik z ciebie ;)

Odpowiedz
Udostępnij