Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mnóstwo ludzi dookoła ma w domu zwierzęta, jeszcze więcej ma dzieci, a…

Mnóstwo ludzi dookoła ma w domu zwierzęta, jeszcze więcej ma dzieci, a i ogromna część ma oba równocześnie. Posiadanie kota, czy psa jest w pełni społecznie akceptowane, a jednak do tej pory nie miałam pojęcia, jak wiele ludzi zwierząt nie szanuje.

Od kiedy zaszłam w ciążę, pytanie co teraz zrobię ze swoimi kotami, słyszałam milion razy. To, że moja wiekowa babcia wiecznie mi przepowiada, że zarażę się od nich parchami, aidsem i rakiem, rozumiem. To, że mój równie wiekowy dziadek, usilnie namawia mnie na oddanie mu kotków na wieś, do szopy "coby sobie myszy nałapały", też rozumiem. Nawet to, że mój mniej wiekowy ojciec opowiada, jak to noworodek niechybnie zachłyśnie się sierścią, albo kot mu się rzuci do gardła, też jestem w stanie zrozumieć.

Tak to, że grono młodych, świadomych ludzi, w dobie dostępu do wszelkiego rodzaju informacji, opowiada podobne głupoty mnie wręcz boli. Nie stawiam zwierząt ponad ludźmi, jak to wiele osób z braku argumentu, mi zarzuca. Jeśli płonąłby mi dom, wiadomo, że pierwsze ratowałabym dziecko. Jednak mam świadomość, że koty, za które wzięłam odpowiedzialność, mają uczucia, są żywymi istotami i też należy im się szacunek.

Jeden z moich kotków nie lubi gości. Nie oznacza to, że rzuca się na każdego, kto do nas przyjdzie, ale że zajmuje się swoimi kocimi sprawami a jedyne zbliżenia z obcymi, na jakie ma ochotę, to ewentualne poocieranie się o ich buty, żeby pachniały bardziej kocio. Nie zliczę ile razy muszę powtarzać, żeby nie próbować go głaskać, bo nie ma na to ochoty. Większość, musi na siłę udowodnić, że ich akurat polubi i na to, że kot na nich prychnie reagują świętym oburzeniem, że dzikus i wszystkich nas pozagryza.

Od koleżanki usłyszałam, że skoro on tak na wszystkich reaguje to dziecko rozszarpie. Więc tłumaczę, że na domowników tak nie reaguje i pytam, czy jeśli twoja dwuletnia córka, gdy widzi obcych zamyka oczy i się wstydzi, czy to oznacza, że w domu na wasz widok też tak robi? No nie, ale to KOT.

Drugi mój kotek jest za to takim pieszczochem, że nawet jakby złodziej przyszedł nas okraść, to by się domagał od niego głaskania. To też źle bo to oznacza, że oczywiście dziecko rozszarpie bo będzie zazdrosny. A dlaczego? Bo to KOT.

Żaden z tych młodych ludzi, za nic nie łączy faktów, że koty, tak samo jak dzieci trzeba wychować. Gdy rodzi się drugie dziecko, to pierwsze trzeba przygotować na przyjście rodzeństwa, tak samo zwierzęta można przygotować. I nie trzeba od razu wyrzucać, oddawać, czy kochać mniej, żeby mieć więcej miłości dla dziecka.

by pusia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MalinaTruskawkowa
-1 29

Niestety, miałam bliski przypadek takiej ciemnoty u młodej osoby. Będąc w ciąży kot został oddany "bo boję się, że obsika dziecku rzeczy i wychodzi na balkon". Urwałam kontakt, bo nie chcę mieć kogoś takiego w swoim otoczeniu. Brak słów po prostu.

Odpowiedz
avatar victoriee
12 20

@MalinaTruskawkowa: Też bym urwała kontakt. Jak można pozbyć się z domu kota w ciąży...

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-3 11

@MalinaTruskawkowa: urwać to się powinno takiemu jajca, żeby się nie rozmnożył...

Odpowiedz
avatar polipotam
-1 9

@victoriee: przepraszam, niechcący trafiłam w minusa...

Odpowiedz
avatar szafa
4 6

@MalinaTruskawkowa: Akurat urywanie kontaktu to najgorsza metoda przekonania innych do swoich racji ;)

Odpowiedz
avatar dayana
26 32

Przecież ile jest ogłoszeń "oddam pieska/kotka, bo już mam dziecko". No fajnie. Co to kurna był jakiś trening przed posiadaniem bombelka? Z jednej strony dobrze, że chcą oddać, zamiast gdzieś wywozić do lasu, czy na autostradę, albo inną pewną śmierć, ale z drugiej to przykre, że pozbywają się członka rodziny. A potem kupmy kolejne zwierzątko, żeby dzieciaczek wychowywał się w towarzystwie zwierząt, bo jakaś znana blogerka czy inna uwsteczniona osoba powiedziała, że to dobre dla rozwoju. Niech dzieciak robi zwierzęciu co chce, bo to jeszcze dziecko i nie rozumie. Pies ugryzł? Kot podrapał? No to trzeba się pozbyć, bo to zagrożenie dla bombelka.

Odpowiedz
avatar Habiel
21 25

Ja napiszę trochę z drugiej strony, ale w podobnym tonie. Moja babcia miała kota. Gdy trafiła do szpitala i wiedzieliśmy, że z niego już nie wyjdzie, kot przez parę dni był w pustym mieszkaniu-przeprowadził się do mnie po pogrzebie, gdy wiedziałam że nie będzie w nowym miejscu sam. Sąsiedzi babci (trochę od niej młodsi, bądź równolatkowie) zaczepiali nas, że pewnie go wywieziemy na wieś, że mieszkanie to weźmie mój kuzyn, a on kotów nie lubi, więc go zabije i tak dalej. A że ten kot to wariat, że on całe mieszkanie rozniesie. Kot w końcu przeprowadzony, żyje u mnie od roku, wyprowadzam go na prostą, bo babcia pozwalała mu na dosłownie wszystko-łącznie z jedzeniem ludzkich dań. Raz na dwa/trzy miesiące wracam w rodzinne strony i sąsiedzi babci od razu się pytają co u kota i czy on jeszcze żyje. Jakby moim głównym celem po śmierci babci było pozbycie się kogoś, kogo w ostatnich swoich latach kochała bardzo mocno.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 23

Jesteś mądrą i odpowiedzialną kobietą.Szacunek.A co do młodych oszołomów,to weź po uwagę że większość swojej wiedzy czerpią od starszych,też jak widać oszołomów.Jestem kociofanką,mam trzy parapetowce,które pomimo posiadania własnego domu przychodzą do mnie na michę i mizianie.

Odpowiedz
avatar niemoja
24 28

Ajajaj! To nie wiesz, że koty w nocy dzieciom oddech wysysają? Już nawet nie wspominam, że męża też stracisz, bo gdy zaśnie, to mu kot grdykę przegryzie! Nie dość, że wyrodna matka to jeszcze i wyrodna żona :)))

Odpowiedz
avatar Eander
15 17

@niemoja: O przepraszam to o wysysaniu oddechu to szczera prawda ;) Mieszkając z rodzicami mieliśmy kotkę a jej ulubionym miejscem do snu była moje klatka piersiowa wiesz jak ciężko się oddycha z taką mruczącą i grzejącą kulka na klacie, a zrzucić szkoda :)

Odpowiedz
avatar singri
0 10

@Eander: Kotkom podobno wydaje się, że dziecko to małe kociątko, które trzeba ogrzewać, więc potrafią się na nim położyć, co dla noworodka może się źle skończyć. Z kolei pies może uważać, że dziecko to szczenię i jako takie powinno zajmować najniższe miejsce w hierarchii, a tu się wszyscy nad nim roztkliwiwają, więc może próbować np. wyjąć dziecko z łóżeczka. Z drugiej strony psi instynkt nakazuje dbać o szczenięta, więc pies może próbować "karmić" dziecko, czyli podrzucać mu skrawki własnego jedzenia (słyszałam o czymś takim, ale na własne oczy nie widziałam, więc nie potwierdzę). Żadne z tych działań nie jest podyktowane złymi instynktami. Ale może się źle dla dziecka skończyć. Dlatego, choć jestem zwolenniczką wychowywania dzieci ze zwierzętami, uważam, że niemowląt nie powinno się zostawiać ze zwierzakiem sam na sam. Dziecko, które już sprawnie raczkuje, albo i chodzi, prędzej zrobi krzywdę zwierzakowi niż zwierz jemu i też w sumie bym uważała...

Odpowiedz
avatar Eander
1 7

@singri: W pełni się zgadzam dodam że pies może też próbować uspokoić dziecko podnosząc je za kark i tak jak piszesz zwierzęta w ten sposób próbują się dzieckiem zająć ale skończyć się to może tragicznie. Nigdy nie należny odrzucać przysłów czy powiedzonek naszych dziadków nie zastanowiwszy się wcześniej z czego się one wywodzą. Bo często po drobnej korekcie mogą być nadal aktualne.

Odpowiedz
avatar pusia
7 7

@singri: ogółem to rocznego dziecka też byś raczej nie zostawiła sam na sam z mlodszym rodzeństwem. Tak samo ze zwierzętami. Mimo, że takie sytuacje są raczej rzadkością, bo kotki np mają to do siebie, że tracą zainteresowanie 'czymś' co nic nie robi. Tak samo jak dziecko raczkuje, to kot nie jest na tyle potulnym zwierzątkiem, żeby znosić baty od dziecka :) w takiej sytuacji odchodzi po prostu do swojej samotni, żeby nie mieć kontaktu z czymś, co przeszkadza. Więc zwierzę trzeba przygotować na nowego domownika, żeby do takich sytuacji nie dopuszczać, tak samo jak z dziećmi, które z zazdrości mogą na swój sposób się 'mścić' na młodszym rodzeństwie. Odpowiedzialny rodzic przygotuje starsze na to i będzie pilnował, tak samo właściciel zwierzaka

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
3 3

@singri: Kotki nigdy nie kładą się NA małych, tylko OBOK (zarówno rodzone jak i adopcyjne, zdarzają się czasem opiekuńcze kocury, które mają takie matczyne zachowania). Wielokrotnie widziane i w przypadku kocich jak i ludzkich kociąt.

Odpowiedz
avatar Eander
0 2

@4525882ulasok: Tak ale 12 latek dla kota to już nie jest "małe" a nawet dorosły po nocce z obciążeniem 3,5-4 kg utrudniającym oddychanie jest przemęczony i to właśnie stąd wzięło się to o wysysaniu oddechu. PS. To przez moją kotkę nauczyłem się spać na boku. :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
17 19

Mój ojciec miał jako dziecko wpajane, że koty w nocy przegryzają gardło. Mieliśmy z niego niezłe jaja jak co wieczór przed spaniem sprawdzał całą sypialnię, czy aby na pewno nie ma tam kotów. A koty kombinowały jak mogły, żeby zrobić go w wała i chowały się, a to w szafie, a to pod kołdrą, a to na szafie. Tak czy inaczej często budził się z kotem w łóżku. Moja przyjaciółka, będąc w ciąży bliźniaczej, często słyszała pytania, a co zrobi z psami jak się dzieci urodzą, bo to przecież roznosiciele zarazków. Maluchy mają już rok, pełzają żwawo z psami i w ogóle nie chorują.

Odpowiedz
avatar nemo333
3 7

@Bryanka: No właśnie, roznoszą zarazki i dlatego dzieci nie chorują. Mają kontakt ze wszystkim co złe i uodparniają się. Dziecko trzymane w sterylnych warunkach, bez kontaktu z brudem, zwierzętami itp choruje znacznie częściej. Kiedyś dzieci jadły owoce prosto z krzaka, taplały się w błocie i nic im nie było, teraz piasek w piaskownicy musi być idealnie czysty bo brajanki się pochorują. Niestety, przesadne dbanie o higienę ma zupełnie odwrotne skutki od zamierzonych.

Odpowiedz
avatar pusia
16 22

@Anulaja: no cóż, od dziadków oświecenia już nie oczekuję, takie to pokolenie, że na nową wiedzę są oporni. Dziadek całe życie na wsi, koty jadły to co upolowały, a jak nie upolowały to nie jadły, bo kto to widział koty karmić. Kociaki topił a na wieść o sterylizacji puknąłby się w głowę. Ojciec kotów nie lubi, a wszelkie nowości są niedobre i wyjście poza to co zna, sprawia mu dyskomfort, choćby był to obiad inny niż tradycyjny schabowy. Babcia opowiada nieraz takie bzdury, że głowa boli i bierze się to z tego, że jako "nestorka rodu", jest przekonana o własnej nieomylności. Nie każdy starszy to dla mnie ciemnota, jeśli to masz na myśli, ale akurat osoby wymienione w historii tak.

Odpowiedz
avatar Meliana
12 14

Nie wiem, czy też masz takie wrażenie, ale według mnie to pokłosie jakiejś takiej ogólnej mistyczno-szamanistycznej atmosfery, otaczającej ciążę i pierwsze miesiące życia dziecka. Niby postęp medyczny wyjaśnił większość tajemnic związanych z tym okresem, ale mimo wszystko nadal się słyszy - tego nie jedz, tamtego nie pij, korali nie noś, rąk nie podnoś nad głowę, włosów nie obcinaj, paznokci nie maluj, w takiej pozycji śpij, kota wywal, na pogrzeb nie idź, na chorych ludzi nie patrz, bez czerwonej wstążki z domu nie wychodź... Brzmi znajomo? ;) O dziwo, jak już dziecko ma te pół roku, czy tam rok, to wszystkim zwiędłym kalafiorem powiewa, co tam z nim robisz i czy ten nieszczęsny kot śpi w kołysce, czy nie... Tak czy inaczej - życzę wiele cierpliwości, spokoju ducha i stalowych nerwów. I żeby hardkorowi nawiedzeńcy trzymali się od Was z daleka :)

Odpowiedz
avatar pusia
6 8

@Meliana: idealnie w punkt. Ciąża niby normalna sprawa, a okazuje się, że na ten czas należałoby się zamknąć w szklanej bańce bo absolutnie nic nie wolno i wszystko szkodzi. Komar Cię ugryzie w brzuch? Trzeba lecieć na pogotowie od razu. Słyszałam nawet tekst, że jak kot zobaczy ruchy dziecka to brzuch rozpruje. Więc wszystkiego trzeba się pozbyć, a jedynie nabyć czerwoną wstążkę, wtedy może wszystko się jakoś ułoży :)

Odpowiedz
avatar singri
1 5

@pusia: Kot? Brzuch? Ja się grzecznie pytam JAK?! Toż to nie tygrys, jednym machnięciem łapy człowieka nie zabije, a potem to się już go zrzuci/zdejmie z tego brzucha...

Odpowiedz
avatar pusia
7 7

@singri: niestety nie dowiedziałam się jak, w zamian usłyszałam 3 razy 'uważaj' wypowiedziane złowrogim tonem :) moje koty akurat brzuch mają gdzieś. Jedynie przestały na mnie wskakiwać i chodzić po mnie, więc chyba wiedzą, że coś tam jest :)

Odpowiedz
avatar pusia
12 12

@szczerbus9: chyba nie miałeś nigdy kota. Czy ciężej je wytresować? No na pewno, podawać łapę to bym w życiu nie nauczyła. Ale oduczyć niepozadanych zachowań jak najbaardziej się da. I koty potrafią być przyjaciółmi dokładnie jak psy. Moje tęsknią gdy mnie nie ma, po powrocie czekają przy drzwiach, na płacz od razu przebiegają zobaczyć co się dzieje. Jedyne czego ludzie przeważnie nie potrafią zrozumieć to tego, że koty są jak ludzie, jeśli nie mają ochoty się przytulać to nie będą

Odpowiedz
avatar Koralik
4 4

@pusia: Ja nauczyłam moją kotkę podawać łapę :P

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

@szczerbus9: A psy są od pilnowania domu, bo mają silny instynkt terytorialny i zawsze mogą dziecko zagryźć, bo jest ono niżej w hierarchii niż on. Są nosicielami zarazków, ślinią się, mają brudne łapy, z natury nie myją się dużo. Do tego srają i szczają gdzie popadnie i nawet tego nie zakopią, przez co dziecko może w to wpaść. Dlatego pies powinien być tylko przy budzie i na łańcuchu. Tak, napisałam farmazony wzięte z przesądów. I takie same farmazony napisałeś o kotach. Każde zwierze, czy kota, czy psa, czy świnkę morską, czy węża boa, trzeba nauczyć do nowego członka rodziny, a nie olać i liczyć na to, że zrozumie. Jak zaniedba się podstawy to będzie je trudno naprostować. Mój partner ma psa-nowofundland, lat 10. Nie był nauczony do dzieci, nie lubi ich i już. Jeśli go ignorują, on je też ignoruje, ale założę się, że gdyby go zaczepiały, to by je ugryzł. Uczyć do dzieci nie mamy go zamiaru. Sami własnych nie planujemy, inne rodzinne mają wpojone, że pieska się nie zaczepia. W dodatku śmieszy mnie to, że wypuszczałeś kota, który potem ginął straszną śmiercią, szkodził rodowitej faunie, a nie naszła cię refleksja, że coś jest po twojej stronie nie tak. To w końcu wina kota, a nie moja, jako nieodpowiedzialnego właściciela.

Odpowiedz
avatar pusia
5 5

@szczerbus9: już pierwsze zdanie świadczy o tym, jaki z ciebie "właściciel". Mieć kota, a opiekować się kotem to dwie różne sprawy

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 4

@pusia: Tak samo z psami, mieć psa i opiekować się psem to różnica, ale szczerbus9 chyba tego nie widzi. Jedynym strachem przed kotem i ciążą jest toksoplazmoza, ale jeżeli kot nie wychodzi na zewnątrz to ciężko żeby był nosicielem. Poza tym można zawsze zrobić badania krwi żeby się upewnić czy kot jest chory czy nie. Wiele ludzi nie rozumie, że kot to nie pies i nie da go się wytresować jak psa. Przez co jednoznacznie stwierdzają, że skoro kota się nie da wytresować to kot jest fałszywy co jest kompletną bzdurą, Ty to wiesz, ja to wiem, wiele osób tutaj pewnie też, ale jak widać nie wszyscy.

Odpowiedz
avatar popielica
4 4

@szczerbus9: to zadziwiające, że mamy XXI wiek, latamy w kosmos i tak dalej... a wciąż istnieją ludzie, którzy bez żenady przyznają się otwarcie, że są imbecylami - bo w żaden inny sposób nie da się określić osoby, która bierze pod opiekę (w tym wypadku "opiekę") żywą, czującą istotę, ze świadomością, że ta za chwilę zginie bardzo nieprzyjemną śmiercią. W sumie jest jeszcze jedno okreslenie, które przychodzi mi na myśl - zwyrodnialec.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
3 3

@GlaNiK: A jeśli wychodzi (albo jest nosicielem po wychodzącej matce), to piasek wymieniamy w rękawiczkach i po krzyku :) Kontakt z kotem, nawet nosicielem, nie jest niebezpieczny - wyłącznie z jego żównem.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@pchlapchlepchla16: Tak, ale to wciąż ryzyko, że gdzieś zostawi jakiś drobny syf i można złapać, można ale też nie trzeba, a nawet jak się złapie nie jest powiedziane, że wpłynie to na płód :) Mimo wszystko ja bym się bał ryzykować w tej kwestii.

Odpowiedz
avatar pusia
4 4

@GlaNiK: naprawdę zarazić się od kota jest ciężko. Trzeba by było zjeść jego kilkudniowe odchody bo dopiero po takim czasie stają się zdolne do zarażenia. Albo naprawdę bawić się jego kupą i nie myć rąk. Tak się przyjęło, że jest to kocia choroba, ale w większości bierze się to z niemytych warzyw i owoców, albo surowego mięsa.

Odpowiedz
avatar nemo333
8 8

A tekstu "sypialnie zamykaj bo pies w nocy przyjdzie i twarz Ci zje" to jeszcze nie słyszałaś? ;) Bo mi się już to kilkukrotnie zdarzyło usłyszeć.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

ja nei rozumiem takeigo wtracania sie w cudze zycie - nie ich sprawa i tyle polecam tak odpowiadac :) sama rozwazylabym znalezienie domu dlazwierzaka tylko ejsli okazaloby sie, ze dziecko ma silna alergie

Odpowiedz
Udostępnij