Powiedzcie mi coś.
Ile według Was powinien zarabiać człowiek z wykształceniem podstawowym, bez żadnych uprawnień? I dlaczego nie minimalną?
Ile według Was powinien zarabiać lekarz rezydent, nauczyciel stażysta i kontraktowy? I dlaczego nie troszkę więcej niż minimalną?
Dlaczego człowiek, którzy w życiu niczego się nie nauczył, wyciąga łapę bardziej niż inni? Bo zasiłki go tak wytresowały, że z Waszych podatków chleje, a do roboty iść mu się nie chce? Wielkie oburzenie na januszy biznesu, że mają czelność proponować trzeźwemu pracownikowi najniższą stawkę. To nie janusz biznesu ich okrada. To ci pseudopracownicy okradają Was.
Bo to z Waszych podatków idą pieniądze na ich zasiłki i dlatego tyłka im się ruszyć nie chce za stawkę, którą dostają z naszych pieniędzy za darmo. Owszem, zdarzają się tacy janusze, którzy pracownikowi wykwalifikowanemu dają 2450 i każą się całować po rękach, jednakże nie o nich tu mowa.
Było wczoraj ogłoszenie dla sprzątaczki klatek schodowych, gdzie wymagane było zamiecenie 3 klatek 4-piętrowego bloku 2 razy w tygodniu, umycie ich raz na 2 tygodnie i umycie okien raz na pół roku. Za 600 zł netto. I także oburzenie, bo za taką stawkę nie sposób wyżyć. Czy naprawdę ludzie to idioci niepotrafiący czytać? Ktoś chce pracownika na max. 2 godziny w tygodniu, bez ograniczeń czasowych, że praca musi być wykonana w określonych godzinach. Z założenia jest to więc praca dodatkowa. Ale sterta cioć dobra rada widzi tylko 600, klapki na oczach się zamykają, zero kontaktu z rzeczywistością. Okrada nas! Za 600 zł nie będę! A miałaby na waciki i jeszcze na tipsy by wystarczyło...
Woli tipsy zrobić z pińsetplusa.
trochę za bardzo uogólnione (nie każdy po podstawówce jest "głupim leniem" i nie każdy rezydent poszedł na medycynę z powołania), ale z ogólnym sensem się zgadzam: na zasiłki/pięćsetplusy itd. państwo musi jakoś znaleźć kasę, więc zabiera jeszcze więcej pracującym
OdpowiedzMinimalna... Uważam, że powinno to iść trybem - minimum wymagań za minimalną pensję. Przez minimalne wymagania rozumiem: zero doświadczenia na podobnym stanowisku (albo zero doświadczenia w ogóle), umie czytać, pisać i dodać dwa do dwóch, jest w miarę dyspozycyjny i chętny wykonywać proste, nie wymagające specjalistycznego szkolenia prace. Jeśli pracownik jest chętny do pracy, chce się rozwijać, widać że się bardzo stara, uważam że po jakimś czasie powinien mieć tę stawkę jednak podniesioną. Ale jeśli ktoś godzi się pracować za stawkę minimalną, nie powinien, a wręcz nie wolno mu: Obijać się w pracy "bo za tyle to on robił nie będzie", traktować lekceważąco przełożonych i kolegów, przychodzić do pracy pod wpływem alkoholu itp. Doszliśmy do bardzo ciekawego etapu w historii zatrudnienia - chyba pierwszy raz od dawna są braki na rynku pracy, jeśli chodzi o niewykwalifikowanych pracowników, takich "za minimalną". Bo wśród młodych mamy albo przyzwyczajonych siedzieć na zasiłkach, albo przekonanych, że z gołą maturą zaraz będą zarabiać złote góry...
Odpowiedz@singri: jesli pensja nie pozwala ci byc samodzielnym praca powinna byc wykonana zle - poprostu - bo pracuje sie zeby przezyc a jesli sie nie da za to przezyc- to znaczy ze pracodawca po swoej stronie juz wali w hu...
Odpowiedz@DeceiverInI: mi też nie pozwala być samodzielnym, bo moje oczekiwania konsumpcyjne "nieco" wzrosły od czasów gdy zarobiłam przy pierwszej wypłacie 650 zł netto :)
Odpowiedz@ocelota: oczekiwana a realna sila nabywcza pieniadza to dwie rozne rzeczy no chyba ze uwazasz iz ktos pracujacy za minumalna powinien oczekiwac bezdomnosci i jedzenia ze smietnika
Odpowiedz@DeceiverInI: zastanawiam się jak rzesze Polaków przeżyły wcześniejsze 3 dekady od początku lat 90., gdy mediana zarobków niewiele była wyższa od minimalnej. Nie byliśmy ani bezdomni, ani nie jedliśmy ze śmietnika. Chyba, że żyliśmy w dwóch różnych krajach.
Odpowiedz@ocelota: hmmmm sila nabywcza pozwala za te pieniadze sie utrzymac? hmmm moze HORDA polakow mieskzama w tzw KONUNALCE ktora obecnie NIE ISTNIEJE a wynajem pozera 3/4 wyplaty? umknely ci te fakty?
Odpowiedz@DeceiverInI: Jeśli pensja nie pozwala Ci być samodzielnym to szukasz innej pracy. Jeżeli zgodziłeś/zgodziłaś się na niską pensję, a potem z tego powodu wykonujesz źle pracę to jesteś złodziejem.
Odpowiedz@LPP: jesli 90% ofert to minimalna to nie ma sie wyboru i nkt tu nie ejst zlodziejem pracodawca udaje ze placi to pracownik udaje ze pracuje to jest UCZCIWE
OdpowiedzZaręczam cię, że zamiecenie i umycie 3 klatek nie zajmuje 2 godziny. A klatka schodowa obejmuje wszystkie piętra, schody i podesty, nie tylko kawałek płyty pod skrzynkami na listy. Widać, że w życiu nie miałeś/aś styczności z pracą fizyczną czy nawet sprzątaniem w domu. BTW - płaca minimalna powinna pozwalać na UTRYMANIE SIĘ SAMODZIELNIE. Teraz na to nie pozwala. Taki detal. I mówię to jako człowiek od lat pracujący zdalnie za tzw. walutę. Ale nie straciłam 1- empatii i szacunku do ludzi 2- styczności z rzeczywiostością 3 - realnego oglądu sytuacji Ty najwyraźniej owszem.
Odpowiedz@cassis: zamiecenie 2 razy w tygodniu, umycie raz na 2 tygodnie. To ile wychodzi? Jeszcze mniej niż te 2 godziny. Płaca minimalna nigdy nie pozwalała na samodzielne utrzyymanie się, tylko teraz ludziom się wydaje, że powinna.
Odpowiedz@ocelota: za granicą jakoś płaca minimalna pozwala na samodzielne utrzymanie się i tak powinno być też w Polsce. Po to się pracuje żeby się utrzymać - płaca minimalna na minimalnym poziomie życia, chcesz więcej to się kształć i będziesz mieć więcej.
Odpowiedz@cassis: Ok, niech to będzie nawet jeden cały dzień w tygodniu. Za 600 na rękę. Mało?!? Za 4 dni pracy? To odnośnie styczności i oglądu...
Odpowiedz@xwieszakx: a to wina polskiego pracodawcy, że jest obarczony takimi podatkami, składkami do zus, dywidendami tu i ówdzie, czy może to wina szanownie panujących rządów, żez kieszeni pracodawcy (ale i podatników fizycznych) wyciągają coraz więcej kasy. To co na Zachodzie się da w Polsce niekoniecznie. A też jestem zdania, że minimalna powinna być do przeżycia, choć z drugiej strony twarde granice ubóstwa określone przez GUS nijak się mają do oczekiwań ludzi, bo jeśli Sebie brakuje na codzienne piwko i fajki, a Karynie na paznokcie i rzęsy to już jęczą, że za mało zarabiają.
Odpowiedz@ocelota: co zabawne na Zachodzie często podatki są na podobnym poziomie, a wszystko jakoś lepiej działa. Jak to Brocha mówiła? - wystarczy nie kraść? A potem sama nakradła.
Odpowiedz@cassis: otoz to praca na etat=samodzilnosc inaczej to nie PRACA moze byc zle wykonana a wadliwa tu jest PŁACA @ocelota: placa minimalna nie pozwala na utrzymanie sie? xD to na co ma pozwalac? na wynajem smietnika na nocleg? ogarnij sie albo jak ktos napisal wyjedz za granice gdzie sa normalni pracodawcy
Odpowiedz@DeceiverInI: no to exodus już przeżyliśmy zaraz na początku tego tysiąclecia. I na zdrowie. Nas zatrudniają Holendrzy, Niemcy, Norwegowie. My zatrudniamy Ukraińców, Kazachów i Uzbeków.
Odpowiedz@ocelota: xD zapewniam cie ze oni tu przychodza nie pracowac a "przesiedziec" i "przepartaczyc" te trzy miesiace i uciec z ta kasa xD mialem okazje przez ro ogladac pewna duza budowe przez ktora przetarabanily sie narodowosci od ukrainy po bangladesz xD niektorzy juz po tygodniu znikali a robota stala xD i sie prywaciaze tak nachapali tej "taniej sily roboczej" ze cos co mialo byc oddane we wrzesniu ubieglego roku nie ma szns byc oddane nawet do konca tego roku xD typowe janusze podwykonawcy ktorzy wyrywaja przetargi za zanizone stawki i co wola zdechnac niz godnie placic pracownikom xD
Odpowiedz@DeceiverInI: to ja mam zupełnie odmienne zdanie o nich, zdanie nabyte nie poprzez podglądanie przez płot tylko patrzenie każdemu na ręce
Odpowiedz@cassis: Przepraszam, gdzie na Zachodzie "często" podatki są na podobnym poziomie? Mam doświadczenie tylko z jednego kraju (dlatego pytam) i różnice są duże. Podatek dochodowy: kwota zwolniona od podatku to 73% pensji minimalnej; w Polsce - 30% Podstawowy koszt prowadzenia działalności (składka zdrowotna i bazowa emerytalna): miesięcznie równowartość ~2 godzin pracy za minimalną stawkę, po przekroczeniu określonego progu dochodu niewielki procent od tego dochodu; w Polsce - wyszła mi równowartość 101 godzin pracy za minimalną o_O VAT: 20%; w Polsce - 23% Dlatego pensja minimalna w Polsce nie pozwala na normalne życie (a powinna, takie jest główne założenie). To nie przedsiębiorcy są źli, bo oni też muszą coś jeść i logiczne, że za cały stres i ryzyko chcą zarabiać więcej od swoich pracowników. To podatki są horrendalne.
Odpowiedz@DeceiverInI: Skończysz już p*lić? W firmie, w której pracuję, najlepszymi fizycznymi są Ukraińcy. Nie wyciągam z tej naszej ekipy wniosków na temat całej narodowości, ale nasza ekipa jest w porządku, a najlepsi co miesiąc zasłużenie kasują swoje akordowe >5000 zł. Za to Gruzini - ponownie bez wniosków dotyczących wszystkich - to porażka na całej linii.
Odpowiedz@aegerita: Mniej więcej w połowie państw europejskich sumaryczne opodatkowanie obywateli jest niższe niż w Polsce, a w drugiej połowie jest wyższe niż w Polsce np. w Hiszpanii, Irlandii, Norwegii, Holandii, Portugalii, Niemczech, Włoszech, Szwecji, itd. Zatem na twoje pytanie, gdzie na Zachodzie podatki są na podobnym poziomie jak w Polsce? Odpowiedź jest prosta: WSZĘDZIE. Gdzieś są nieco niższe, gdzieś są nieco wyższe, ale zbliżone. Polska plasuje się dokładnie w środku europejskich krajów wg skali opodatkowania. Podaję namiar do list państw wg tzw. dnia wolności podatkowej. I tylko nie mów, że to nie jest wiarygodne, bo listę przygotował Deloitte, jedna z największych firm konsultingowych świata. https://www2.deloitte.com/cz/en/pages/press/articles/cze-tz-den-danove-svobody-bude-23-cervna-2019.html
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2019 o 23:17
Insynuowanie, że ludzie to idioci i zrobienie w tym samym zdaniu błędu w słowie naprawdę... Świadczy o piszącym. Poza tym skąd autor wie, że nikt się nie zgłasza do ogłoszenia? Już nie mówiąc o tym, że generalizuje. Oraz nie pomyśli, że nikt już w dzisiejszych czasach nie powinien zarabiać takich psich pieniędzy jak minimalna. Z tego naprawdę ciężko wyżyć przy dzisiejszych cenach.
Odpowiedz@silicon_messiah: Przedsiębiorcy także ciężko wyżyć przy tych vatach, citach, zusach, a w moim przypadku jeszcze dywidendach do skarbu państwa gdy mam za duży zysk. A wszystko po to, by opłacić m.in. zasiłki. Grunt wypośrodkować wzajemne oczekiwania i roszczenia i wzajemnie zrozumieć swoje potrzeby. Jakoś od zawsze tego zrozumienia oczekiwano od pracodawcy. Takiemu pracownikowi wisi czy jego szef ma na jego pensję, zapłacić musi i koniec. Jeśli nie ma to pracodawca brnie w kredyty. Pracodawcy też wisi czy pracownikowi wystarczy na przeżycie i koło się zamyka. Tu problemem jest tylko i wyłącznie pracownik kompletnie niewykwalifikowany, który ma żądania nieadekwatne do kwalifikacji. ps. zanim napiszesz to sprawdź https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/nie-z-imieslowami;8387.html
Odpowiedz@silicon_messiah: A kto powiedział że ma za to wyżyć. To jest praca dodatkowa a nie podstawowa. Może sobie dorobić emerytka,matka na wychowawczym albo licealistka pełnoletnia.Mój znajomy pracuje w spółdzielni mieszkaniowej. Jako konserwator.Jak tylko było ogłoszenie o pracy przy sprzątaniu klatek to od razu jego córki były chętne. Czasem im pomagał a w większości zasuwały one. Miały na swoje potrzeby,nie brały od starych a i uczyły się szacunku do pracy. Moja była pracownica dorwała pracę dodatkową przy sprzątaniu biura wieczorami.Dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Nie kolidowało to z naszą umową a ona miała dodatkowe pieniądze. Ludzie dorabiają sobie w różny sposób i nie jest to wykorzystywanie tylko ich wola że chcą to robić.
Odpowiedz@ocelota: sam lepiej sprawdź i się nie kompromituj https://sjp.pwn.pl/slowniki/naprawd%C4%99.html
Odpowiedz@silicon_messiah: Zawsze mnie zastanawiało skąd się bierze przekonanie, że ludzie inteligentni nie robią błędów językowych, gramatycznych, interpunkcyjnych itp. Zaś robienie takich błędów autotycznie robi z ciebie głópka i wszyscy o mniejszym IQ walą byki w każdym zdaniu. Strasznie krzywdzące przekonania. Co do płacy minimalnej. Każdy może ogłosić, że szuka pracownika za pensję minimalną. Każdy może wysłać takiemu pracodawcy swoje CV. Na szczeście może ale nie musi bo czasy wielkiego bezrobocia minęły i mam nadzieję, że nigdy nie wrócą. Jak zaś kogoś nigdzie indziej nie chcą przyjąc za więcej to chyba jest tego jakiś powód?
Odpowiedz@MyCha: Wszechobecne słowniki automatyczne w urządzeniach i przeglądarkach. W dodatku się upiera przy swoim błędzie. Nie mówię, że każdy ma zarabiać miliony. Tylko każdy powinien móc wyżyć za minimalną. I nie mówię też o takich pracach dodatkowych typu sprzątanie.
Odpowiedz@silicon_messiah: Ok, masz rację z naprawdę. Do tego stopnia, że gdy ponownie spojrzałam na to zdanie to też niczego nie zobaczyłam :)
Odpowiedz@silicon_messiah: Słowniki w przeglądarkach sprawdzają tylko ortografię i literówki. Dalej nie widzę tu silnej korelacji z inteligencją. Z resztą. To portal dla każdego. Również dyslektyka, kogoś bez wykształcenia, nie ogarniającego obługi przeglądarek, uczących się polskiego jak i wychwanych w domach gdzie nie dbało się o poprawność językową. ocelota miał również rację, że nie uwierzył od razu w informację od jakiegoś randomowego kolesia na piekielnych jak się pisze dane słowo. Zaś jak dostał odnośnik do sensownego źródła to się do błędu przyznał. Chyba bardzo rozsądne podejście? Za minimalną wyżyć jest obecnie ciężko. W pełni się zgadzam. Tylko, że na tym portalu były już historie pracodawców któży nie mogli znaleźć nikogo sensownego za takie pieniądze. Więc w czym problem? Tacy pracodawcy albo bedą robić samemu, albo zatrudnią pijaków którym wiele nie trzeba albo zaproponują normalmne pieniądze. Chyba to własnie tak powinno wyglądać? Bo mnie tych pracodawców szkoda nie jest i bardzo mnie cieszy, że ludzie mają wreszcie możliwości aby się szanować. Sztucznego podnoszenia minimalnej sensu nie widzę.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2019 o 13:58
Kolejna porcja gorzkich żali grażyny biznesu...
Odpowiedz@Jaladreips: nie jestem grażyną biznesu, proszę pana. Bo na moje nieszczęście głównym właścicielem spółki, w której pracuję, nie jestem ja, ale Skarb Państwa. Tu już jest zakres przedsiębiorstw bardzo dużych, które nie łapią się na unijne dotacje, a wątpliwie przyjemna zależność od Państwa nakłada dodatkowe daniny za wykonanie lub nie PTE, zarówno przy stracie (w postaci dużych odsetek) jak i zysku (w postaci obowiązkowych dywidend). Jeśli chłopaczku nie masz nic mądrego do dodania to może się nie odzywaj.
Odpowiedz@ocelota: to skąd u ciebie taka nienawiść i pogarda do niewykwalifikowanych pracowników? Kompleksy? Chciałabyś dużo, ale możesz mało i dlatego wylewasz swoją frustrację w internecie?
Odpowiedz@Jaladreips: nie do wszystkich niewykwalifkowanych tylko do tych, którzy mają żądania nic nie dając w zamian. I nie nienawiść, w moim wieku jest się dokładnie w środku tumiwisizmu, który z woli tyrać zamiast okazywać radykalizm na demonstracjach.
OdpowiedzPłaca należy się za pracę, a nie wykształcenie, więc argument typu, że ktoś tam studiował, a ktoś inny nie jest bezsensowny. Co z tego, że wszyscy nauczyciele studiowali, skoro część to nie dość, że zwykłe lenie to jeszcze przygłupy, których stan wiedzy nie zmienił się czasem od kilkudziesięciu lat? To, że ktoś nie studiował to znaczy, że np. za ciężką, fizyczną i często odpowiedzialną pracę należy mu się tylko minimalna? Nooo, jak myślisz w takich kategoriach to nie dziwię się, że jesteś ciężka zdziwiona, że ludzie się na to nie godzą. Co do sprzątania klatek - no, chciałabym zobaczyć to mycie 3 klatek w godzinę. Zamiecenie? Najczęściej takie zamiecenie oznacza prędzej kompleksowe mycie i to porządne i na pewno jest praca na więcej niż 2h w tygodniu.
Odpowiedz@digi51: dodałaś ważne słowo "odpowiedzialność". To istotnie jest bardzo płatna część obowiązków, której zazwyczaj ci niżej nie widzą, sądząc, że leń przystawia tylko pieczątki a bierze 20t. Są pracownicy fizyczni, którzy mają pracę odpowiedzialną, a wiąże się to z posiadaniem jakiś kwalifikacji. Człowiek nie mający żadnych, który nie skończył żadnego kursu, nie mówiąc o zawodówce, pracy odpowiedzialnej mieć nie może i za te wszystkie braki jego płaca jest na poziomie ustawowo najniższym. Takim zresztą jaką ma rzesza ludzi z dużo większymi kwalifikacjami, ale np. wymagania budżetówki nie pozwalają im ich przeskoczyć.
OdpowiedzPosprzątanie trzech czteropiętrowych klatek dwa razy w tygodniu w 2 godziny? To jakiś żart?
Odpowiedz@andtwo: Zakładam, że zamiatanie jednej klatki schodowej to godzina (chociaż nie wiem co można robić tak długo). Mycie jednej klatki to też godzina. klatek jest 3 3klatki x 2razy w tygodniu x 4tygodnie x 1godzina = 24 godziny na zamiatanie + 3 klatki x 2razy w miesiącu x 1godzina = 6 godzin na mycie Do wypłaty 600 zł / 30 godzin daje 20 zł/h netto. To nie jest zła stawka. Tym bardziej, że ktoś obrotny wykona tę pracę w czasie o 1/3 krótszym. Gdybym miał wykonywać taką pracę, to mycie okien negocjowałbym za osobną stawkę, ale i w tej kwocie dałoby radę. Wiem o czym mówię. Kiedyś zatrudniałem w ramach wspólnoty mieszkaniowej panie do sprzątania klatek. 4 bloki po 2 klatki w każdym 4 piętra i kotłownia (gazowa). Raz w tygodniu zamiatanie i mycie. Najlepsza kobitka sprzątała to w 4-5 godzin. Wszędzie było czyściutko i pachniało. Była też taka, co robiła to w 2 dni po 4 godziny i było tak sobie.
Odpowiedz@andtwo: jeśli ktoś jest niezgułą to babrze się z robotą pół dnia
Odpowiedz@z_lasu: Teraz pytanie-czy robimy to porządnie czy na odwal się. W moim rodzinnym bloku nie ma sprzątaczy-raz na 3 tygodnie wypada twoja kolejka sprzątania piętra twojego+półpiętra przynależnego. I tak czasowo ujmując: -gdy ja sprzątałam go porządnie (ściągnięcie wszystkich wycieraczek, przetrzepanie ich, żeby brud opadł, zamiatanie każdego schodka i wszystkich rogów) zajmowało mi to 20 minut na samo zamiatanie i do tego 10 na mycie; -gdy robiłam to na odwal się-w wersji ciepnę wszystko na półpiętro i tam zgarnę, a że nie do końca do sprzątane to trudno- 20 minut z myciem klatki łącznie. Mój blok liczył 4 piętra (aka tyle samo półpięter) co przy porządnym sprzątaniu daje 4*30 minut= 120 minut/2h jedna klatka.
Odpowiedz@z_lasu: Stawka 600 zł nie jest zła. Ale jestem zszokowana podejściem autora, że posprzątanie jednorazowo 3 klatek to godzinka. Bo przecież to takie normalne, że sprzątaczka zarabia 75 zł/h.
Odpowiedz@Habiel: Słowo honoru, nie wiem co ty robisz zamiatając jedno piętro 20 min. Pamitam, ze szczenięcych lat sprzątanie klatki. Dostałem taki obowiązek w wieku nastu lat. Mama uczyła, że trzeba wytrzepać wycieraczki, wymieść z kącików, sprawdzała czy dokładnie zrobione. Nie powiem ile to zajmowało, bo nie pamiętam. Ale pamiętam, że po pierwszych 2-3 razach szło sprawnie. I myło się szmatą, na czworaka, bo nie było takich luksusów jak mop. Jeżeli to blok, to zakładam, że znajduje się w mieście. Więc raczej nikt nie wchodzi do środka w gumiakach, po obrządku w stajni. Piach po wózkach czy rowerach nie należy do brudu trudno usuwalnego. Klatka zamiatana 2 razy w tygodniu nie zabrudzi się tak, żeby trzeba było ją szorować na kolanach. Chyba, że mieszkają tam brudasy, którym wszystko jedno, w jakim otoczeniu mieszkają. Środki czystości, które teraz są dostępne zapobiegają osadzaniu się brudu i "wgryzaniu się" w konserwowane powierzchnie. Myślę więc, że to kwestia wyprowadzenia sobie klatek przez pierwsze 2-3 razy. A potem sprzątanie nie powinno zająć więcej niż moje wyliczone 30 godzin w miesiącu.
Odpowiedz@andtwo: O ile wiem, firmy sprzątające liczą za m2 powierzchni, a nie za godzinę pracy. Licząc więc, że piętro ma 6m2*4 piętra = 24m2 24*2 (bo jeszcze półpiętra) *3 klatki = 144m2 Licząc na oko, schody mają podobną powierzchnię, mamy więc 288m2 do zrobienia. 288m2 dwa razy w tygodniu, razy 4 tygodnie w miesiącu, daje 2304m2 do zrobienia na miesiąc. 600zł/2304m2 = 026zł/m2. Stawki rynkowe firm sprzątających zaczynają się od 0,5zł/m2. A nie zapominajmy, że w tych 600zł jest jeszcze mycie okien. Sorry, ale ktoś ewidentnie szukał, brzydko mówiąc, łosia, który nie zna stawek i nie potrafi liczyć.
Odpowiedzto teraz każdy się pochwalił podstawówkowymi wyliczankami.. brawo Wy, jestem z Was dumna Nie znam szczegółów tamtej oferty, wiem tylko, że 3 bloki, 4 klatki i częstotliwość jw. Ale w blokach, w których mieszkałam, a były to typowe prlowskie lub wczesnokapitalistyczne bloki, klatki były malutkie, nie 6 m kw, a okien w klatkach 4 + szyba w drzwiach wejściowych.
Odpowiedz@ocelota: tak tylko dodam, że teoretycznie do mycia okien w bloku powyżej piętra III jest wymagane przeszkolenie i wyższa stawka, bo to podlega wg. KP pod prace na wysokościach i niebezpieczną.
OdpowiedzDlaczego lekarz rezydent powinien zarabiać więcej niż minimalna? Bo lekarzy w Polsce brakuje i trzeba przyciągnąć nowych. Bo wymaga się od niego sporo wiedzy i umiejętności w tym ukończenia najcięższych studiów jakie chyba istnieją, z jakiegoś powodu trwają rok dłużej. Ma to znaczenie bo wiedza wyniesiona ze studiów jest rzeczywiście potrzebna. Bo jest to praca dla ludzi odpowiedzialnych. Bo jest stresująca. Bo wymaga dalszego i ciągłego dokształcania się. Bo zdrowie mamy tylko jedno, a obecnie ludzie chcą chyba tylko płacić za rozrywkę. Dlaczego początkujący nauczyciel powinien zarabiać więcej niż minimalną? Bo brakuje nam dobrych nauczycieli, ponieważ każdy kto chce czegoś od życia oprócz idei pójdzie pracować gdzie indziej. Bo to bardzo odpowiedzialna praca. Bo są to ludzie którym powierzamy w opiekę swoje dzieci. Bo są to ludzie którzy mają bardzo duży wpływ na dzieci i ich przyszłość. Bo dzieci co raz bardziej niegrzeczne. Rozumiem iż uwarzasz, że każdy w pierwszej pracy powienien dostawać minimalną na start? Ciekawa idea.
Odpowiedz@MyCha: Problem jest taki, że ZAWSZE i WSZĘDZIE na początku drogi zawodowej zarabia się mniej. Ale zdobywając doświadczenie i osiągając kolejne szczeble kariery zarabia się coraz lepiej. I nie chodzi o minimalną na starcie.
Odpowiedz@MyCha: nie uważam. Po prostu początkujący lekarz i nauczyciel są dla kontrastu człowieka, który potrafi tylko trzymać łopatę, a do przeczytania instrukcji potrzebuje kierownika. Oboje dostają podobne kwoty za pracę, ale ten od łopaty narzeka bardziej.
Odpowiedzpowiem tak: jesli ktos pracuje na pelny etat to ma miec peiniadze za ktore sie samodzielnie utrzyma - i NIE ISTNIEJE stanowsko warte pansje ponizej progu utrzymania sie - a jak ktos uwaza ze istnieje to iech tych stanoswisk nie obsadza tylko robi je samemu i nagle pyk okazuje sie ze jednak wcale nie jest to takie NIC malo wymagajaca praca? wymaga poswiecenia 1/3 zycia wiec powinna pozwolic kazdemu sie zakwaterowac wyzywic ubrac i ew isc do learza/zapenic minimum przyjemnosci
Odpowiedz@DeceiverInI: Taki roszczeniowiec bez kwalifikacji zakwaterowanie ma z MOPSu + dopłatę do i tak niskiego czynszu, węgiel opłacony, wyżywienie dla dzieci w szkole też, stołówki caritasu aż pękają w szwach, lekarze są za darmo (teoretycznie, ale każdy za usługi dodatkowe sam słono płaci). To pracodawca ma jeszcze mu na piwo dawać żeby zapewnić minimum przyjemności? Niech dla przyjemności spłodzi ósme dziecko, będzie miał dodatkowe 4000 z naszych, Twoich też, pieniędzy.
Odpowiedz@ocelota: tak bo oni wszyscy to maja miliony z socjalu ej wez mi pokaz gdzie tak chojnie placa to ja tez pojde na ten socjal i nawet sie u ciebie z ata minimalna zatrudnie xD wgl pokaz mi gdzie moge sie wprowadzic zeby mi ktos iny czynsz oplacal akurat teraz chce sie przeprowadzic to mi sie ta wiedza o armowych meiskzaniach przyda no podziel sie nia
Odpowiedz@DeceiverInI: zostań alkoholikiem z rodziną na karku i złóż wniosek o rentę. Z orzeczeniem o nałogi będziesz jednym z pierwszych w kolejce. Duża liczba dzieci też daje takie benefity.
Odpowiedz@DeceiverInI: Jedna z moich pracownic chciała być zatrudniona(jakiś czas temu)tylko na pół etatu.Nie chciała powiedzieć dlaczego.Ok Póżniej się okazało,że mając małe dochody mogła się starać o -dopłatę do czynszu -okresowe dopłaty do energii -darmowe obiady w szkole dla dzieci(dwójka) -darmowe wycieczki ze szkoły -z caritasu za grosze kolonie -i od czasu do czasu wspomożenie z mopsu Jej po prostu nie opłacało się pracować na cały etat bo by się jej to wszystko ukróciło. A były to czasy bez 500+ i bez darmowych podręczników. Komentowała-jak są frajerzy to niech płacą.
Odpowiedz@Balbina: zapytaj mi ja gdzie mam zlozyc wniosek zeby mi ktos za wynajem placil ok bede wdzieczny
Odpowiedz@DeceiverInI: ocelota dała Ci już poradę za darmo. Jak nie wyjdzie to wtedy pomyślimy co dalej.
Odpowiedz@Balbina: z jej rady wynika z epolowa spolecznstwo to chyba alkoholicy z wielodzietna rodzina ze samych takich pracownikow widzi
Odpowiedz@DeceiverInI: Balbina jest tu jedną z najrozumniejszych osób, a Wy ją minusujecie z zasady/ Bo mądrze mówi? Bo Wasze małe rozumki nie ogarniają? A potem się dziwicie, że średnio rozgarnięty pracodawca, nie burak ani janusz, taki zwyczajny, nie chce Was zatrudnić za lepszą stawkę? Bo widać Wasze zdolności. Nie jest ważne czy pani od sprzątania czy dyrektor, każdy musi się wykazać
Odpowiedz@ocelota: pracodawca tez musi sie wykazac placac jesli chce zeby ktos mu wykonal racje a jak nie to won samemu sprzatac klatki - a co do balbiny to smiesza mnie zawsze wypowiedzi o socjalu i jak to takim dobrze - po pierwsze to idz na ten socjal a po druge pokaz mi tez jak sie toz alatwia bo chcialbym zeby mi ktos za wynajem placil
Odpowiedz@DeceiverInI: Wiesz co,socjal to ja znam tylko z przykładów albo znajomych albo ich znajomych. Sama pracuję kupę lat i jako była pracownica i były pracodawca. Pracowałam też w każde wakacje żeby zarobić na wyjazd. Ludzie przyzwyczajają się do rozdawnictwa i póżniej ciężko im się z tego odzwyczaić. Kuzyn poszedł na słynną kuroniówkę i był bezrobotny tak długo jak mu ją dawano. Bo mu się nie opłacało iść do pracy za te parę stówek więcej niż zasiłek.Po co.Siedział w domu,oglądał seriale i dłubał w palcach u nóg. Kolega nie pracował dwa lata,bez prawa do zasiłku. Nawet mu się nie chciało iść zarejestrować do urzędu po ubezpieczenie.Dostał pracę za 2000.No Jezu ale go wykorzystywują. On za takie grosze pracować nie będzie. A prąd się sam zapłaci,gaz też nie mówiąc o czynszu i sześciopaku piwa codziennie. Co do wynajmu tu masz rację ceny z kosmosu.Ale do niego Ci nikt nie dopłaci
Odpowiedz@DeceiverInI: taki jesteś cwany, na wszystkim się znasz, a na prostym wniosku o zapomogi poległeś? Biedactwo. Idź do lekarza, parę razy, udaj idiotę, najlepiej nie radzącego sobie z alkoholem i z niekontrolowanym seksem dającym rezultat w postaci gromadki latorośli. On skieruje do psychiatry, skąd kartotekę wypadałoby mieć elegancką. Potem do Miejskiego Orzecznictwa o Niepełnosprawności. Sepanposzukaj w swoim mieście do 100000 mieszkańców. A gdy już będziesz miał grupę, bo renty oczywiście nie dostaniesz, to wtedy świat MOPSów stoi przed tobą otworem. Wnioski pobiera się bezpośrednio ze strony, ew. gdy urząd bardziej archaiczny, to idziesz osobiście i wnosisz o kasę na wszyystko. Mieszkanie chociażby tzw. miejskie do remmontu nie wymaga nawet orzeczenia o niepełnosprawności, wystarczy 4100 łącznego dochodu w rodzinie żeby zapisać się w kolejce. Ale już mieszkania komunalne ci przysługują z dużo krótszym czasem oczekiwania, zwłaszcza gdy zrobisz żonie kolejne dziecko i jest ono niemowlęciem lub żona jest w ciąży. Proste jak budowa cepa. Napisz jeszcze raz, że nie wiesz jak się do tego zabrać to pomyślimy, że masz coś wspólnego z powyższym
Odpowiedzhttps://philebersole.files.wordpress.com/2015/08/lawrence20150721-figure1.png Na przykladzie USA. Bogaci sie bogaca, biedni nie wychodza z biedoty.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2019 o 18:51
Człowiek bez wykształcenia, bez doświadczenia i bez żadnych dodatkowych uprawnień powinien zarabiać stawkę minimalną. ALE! Stawka ta powinna takiej osobie wystarczać na samodzielne utrzymanie na podstawowym poziomie (kawalerka, opłaty, jedzenie, dojazd do pracy i jakieś 100-200 zł "buforu" na nieprzewidziane sytuacje typu choroba, awaria pralki, itp.), bez konieczności korzystania z garnuszka rodziny, tudzież wspierania się MOPSem, żeby dopiąć budżet. Bo chyba taka jest idea pracy, prawda? Idzie się pracować, żeby móc się utrzymać. Dałabyś rady za 1700 zł? Spróbuj, śmiało - może ci się uda. Natomiast jeśli chodzi o stawkę za sprzątanie... Mam w domu 7 okien. Razem ze ściąganiem, praniem i wieszaniem na nowo firanek, można to opędzić w 8-9 godzin, bez żadnych przerw oczywiście. W mojej okolicy stawka za umycie okna oscyluje między 20 a 50zł od sztuki. Licząc po średniej stawce 30zł/okno, za umycie okien w moim domu, dwa razy w roku, musiałabym zapłacić 420zł - za 16-18 godzin pracy. 600zł za, lekko licząc, dwa razy tyle okien, plus regularne zamiatanie i mycie klatek, to nie jest oszałamiająca stawka, nie jest godna stawka, ani nawet rynkowa stawka. To trochę śmieszna stawka, jak dla mnie, tym bardziej że te same pieniądze można sobie dorobić przy o wiele mniejszym wysiłku - i to nadal będąc pracownikiem niewykwalifikowanym. A teraz ty mi powiedz jedno - ponad dekadę temu, kiedy wchodziłam na rynek pracy jako młoda siksa po maturze, kiedy bezrobocie oscylowało w okolicach 15%, a doproszenie się o cokolwiek ponad minimalną plus "cołaska" pod stołem (i nie mówię tu o sobie, bo mi nawet umowy wtedy nie proponowano, bo ten "przywilej" nie dla takich smrodów jak ja był zarezerwowany, tylko o ludziach pokroju moich rodziców, z kilkunastoletnim doświadczeniem w swoich branżach) było niemalże niemożliwe, pracodawcy ten stan rzeczy tłumaczyli "prawem rynku" - zamiennie ze słynnym "nie podoba się? Mam dziesięciu na to miejsce, którzy będą wdzięczni za takie warunki"... Czyżby teraz te prawa rynku nagle przestały obowiązywać? Czemu ludzie, którzy mogą sobie pozwolić na przebieranie w ofertach, bo jest niedobór pracowników, muszą się godzić na wszystkie zaproponowane przez pracodawcę warunki, choćby były nie wiadomo jak oderwane od rzeczywistości, bo inaczej są roszczeniowymi idiotami, oszustami przywykłymi do chlania z zasiłków, złodziejami i tym podobne epitety? Przecież to w dalszym ciągu są te same prawa rynku, tylko że teraz, z różnych względów, działają w drugą stronę - więc o co chodzi?
Odpowiedz@Meliana: no tak, kolejna anegdotka ze strony pracownika... dawałam radę przeżyć i za niższą stawkę. Byłam doktorantem ze stypendium, ba, miałam nawet grant. To były szalone pieniądze mniejsze niż minimalna. Ależ się człowiek cieszył, że go przyjęli, że docenili, pal licho, że nie finansowo. Na dziecko, a i to od biedy, mogłam sobie pozwolić po 30., gdy rzuciłam w diabły uczelnię i od minimalnej zaczynałam pracę u tzw. prywaciarza. Dało się. Wszystkim nam mającym więcej niż 25 lat lat udawało się. Zaczynałam studia w '97, za późno na boom wczesnych lat 90., gdy każdy kto znał język zostawał kierownikiem, za wcześnie na studenckie przywileje zusowskie. Studentów nikt nie chciał zatrudniać bo byli niedyspozycyjni, a galerie handlowe właśnie się otwierały. Jeśli ktoś miał szczęście i dostał umowę o pracę, a nie zlecenie, to oczywiście, że z minimalną wypłatą. I co? I udawało się, bo udawać się musiało. Wszyscy jechaliśmy na jednym wózku. Dzisiaj relacje pracownik-szef sprzed 20 lat to czarna magia, bo część z tutaj komentujących osób nie ma nawet tylu lat. Jeszcze nieopierzone, ale już buńczuczne i rzucające nowomodne hasełka "janusze biznesu". Prawa rynku są twarde, ale pewnych kwestii nie przeskoczysz. Jeśli za bardzo będą pracownicy się rzucać o pensje wtedy lwia część pracodawców upadnie. Nie pomyśleli, że wtedy nie będą zarabiać minimalnej tylko w ogóle nic nie będą zarabiać. Bo nie będzie drugiego pracodawcy, u którego mogliby rozwinąć swoje roszczeniowe skrzydła. Jak mówiłam wyżej. Oczekiwania pracodawcy i pracownika muszą się wzajemnie równoważyć. Każdy ma swoje ograniczenia finansowe, każdy chce inwestować po swojemu. Tylko dlaczego osąd tzw. góry przez tzw. dół jest taki, że góra za dużo bierze i co za różnica czy da mu 2450 czy 3000. Bo przecież prezes zapewne zarabia miliony. Przy kilkunastu tysiącach pracowników taka podwyżka będzie zabójcza. Natomiast pensja prezesa jest śmiesznie niska w porównaniu do odpowiedzialności, także karnej. A jeśli o prezesach mowa. Taki prezes jakiegokolwiek banku zarabia min. 50t miesięcznie, bywa, że grubo ponad 100t. A ile zarabia doradca na okienku w banku? Minimalną + prowizję od wyśrubowanych planów, których nie sposób w obecnych czasach niskich oprocentowań zrealizować. To jest dopiero przebicie. Idioci? Tak. Jeśli w ciągu 30 lat niczego się nie nauczył i żadnej szkoły nie skończył, pracował po kilka miesięcy w różnych firmach wylatując z par.52, to tak, jest z nim mocno nie tak. I nie ma wytłumaczenia, że nie ma kasy na naukę, jeśli na różne zbędne gadżety kasę zawsze znajdzie. Nasi rodzice wychowywani na wsi do szkół na prawdę mieli pod tzw. górkę. Żeby iść do zawodówki najpierw pracowali jako mocno małoletni żeby na internat zarobić. Ale mieli determinację. A dziś? Bo za daleko, bo 2 stówki miesięcznie wolę na fajki przeznaczyć, i tak się potem ciągnie ten tumiwisizm. To widać, że on wolał kupić fajki niż opłacić szkołę, jeśli wcześniej zabrakło mu weny na darmową. I dlatego zawodówki naszych rodziców są dużo bardziej wartościowe niż dzisiejsze matury na 30%.
Odpowiedz@ocelota: Anegdotka na którą odpowiadasz w stylu "a w Chinach to za miskę ryżu po 18 godzin pracują, a u nas za PRL to w sklepach tylko ocet i kolejki były, a wszyscy jakoś dawali radę" - jakże to rzeczowy argument :) Pora przyjąć do wiadomości, że czasy się zmieniły i rynek się zmienił. Ceny mamy europejskie, granice są otwarte, ludzie potrafią liczyć i porównywać - i trudno mi się jakoś dziwić, że nie każdy rwie się do pracy za uścisk ręki i możliwość wpisu do CV. Przemawia przez ciebie sentymentalizm, ale w tej gorszej odmianie, takiej Kargulowo-Pawlakowej - "mi było ciężko, to czemu teraz roszczeniowym dziadom ma być lepiej?!" Moi dziadkowie przeżyli wojnę. Głód, biedę, wszy i kolejki za każdym ochłapem. Czasy, kiedy bez łapówy i bez flaszki nie załatwiło się niczego, nawet wizyty u lekarza, która człowiekowi się należała, jak psu buda. Tylko że oni są zachwyceni, że ja już tak nie muszę. Że wchodzę do sklepu i biorę co chcę. Że lekarza mam na telefon. Że ekipa budowlana dostosowuje się do mnie, a nie odwrotnie. Że jak mi się warunki pracy nie podobają, to składam wypowiedzenie i za chwilę pracuję gdzie indziej. Bo oni nie mieli tak łatwo. I ja też nie widzę powodu, żeby pluć na kogoś, kto chce zarabiać adekwatnie do kosztów utrzymania, tylko dlatego, że moja pierwsza wypłata, to było niecałe 800zł. No a tak swoją drogą, mam nadzieję, że relacje szef-pracownik sprzed 20 lat, kiedy ten pierwszy mógł wszystko, a ten drugi w pozycji kolankowo-łokciowej mógł tylko czekać na łaskę Pana, już nigdy nie wrócą.
Odpowiedz@ocelota: cytuje cie" eśli za bardzo będą pracownicy się rzucać o pensje wtedy lwia część pracodawców upadnie" a niech se wszyscy upadna - otworza sie w niemceech UK szwecji itp tam gdzie sa normalne wyplaty i tam pojedziemy jak zrszeszta z roku na roku coraz wiecej osob jedzie jakos koncerny i korporacje nie psiocza ze zraz zbankrutuja wiec luzik
Odpowiedz@DeceiverInI: Naprawdę uważasz, że gdy wszystkie małe przedsiębiorstwa upadną to będzie ok? Gospodarka się totalnie załamie i znów będziemy mieć ocet w sklepach. Koncernny i korporacje są zazwyczaj z obcym kapitałem i podlegają innym regulacjom prawno-podatkowym jak przedsiębiorstwa 100% polskie.
Odpowiedz@Meliana: sądziłam, że zarabia się adekwatnie do kwalifikacji a nie do kosztów utrzymania. Wtedy rodzice ciężko chorych dzieci powinni zarabiać dużo więcej, bo koszty utrzymania są większe, prawda? Dlaczego to nie wypłata idzie wtedy w górę, a zapomoga i to z MOPSu a nie od pracodawcy, chyba że ma wydzielony fundusz z ZFŚS bo jest na tyle duży, że go na taki fundusz stać.
Odpowiedz@ocelota: to zle sadzilas - a ty myslals ze poco sie idzie do pracy? zeby prezes mial audi? czy dlatego ze "tak trzeba" ? nie kazdy idzie po to zeby moc przezyc i to jest jedyny powod dla ktorego stawia sie w pracy a jak uwazasz np ze sprzatnie to praca taka ze sprzataczka nie powinna mimo etatu miec na przerzycie to sprztaj sama albo niech nikt nie sprzata mooze wtedy ja docenisz
Odpowiedz@DeceiverInI: powtórzę jeszcze raz, zarabia się adekwatnie do kwalifikacji. Jeśli ktoś niczego nie potrafi to powinien zaczynać od minimalnej, niezależnie od tego czy go stać na życie czy nie. Mądrzy ludzie najpierw kończą szkoły czy kursy w wieku nastu lat, gdy jeszcze mogą pobyć u rodziców, a dopiero później się wyprowadzają gdy znajdą współlokatora czy chłopaka/dziewczynę i na wynajem mogą sobie pozwolić. Ty dałbyś 3000 netto niewykwalifikowanemu i gucio cię interesuje skąd pracodawca ma na to mieć kasę. Ponieważ takie jest Twoje podejście to kończymy rozmowę bo z tobą każdy argument został już głupio przez ciebie odparty.
Odpowiedz@ocelota: Poważnie tak sądzisz? To wytłumacz mi, jak do kwalifikacji takiego operatora walca, albo kierowcy, który często gęsto ma ledwo zawodówkę, mają się zarobki rzędu 4-8 tysięcy złotych, w porównaniu np. do nauczyciela, lekarza w trakcie specjalizacji, tudzież pielęgniarki? Jak się ma zakres obowiązków i odpowiedzialności? Wracając do tematu - zarobki minimalne powinny być w miarę adekwatne do podstawowych kosztów życia. Cała reszta to już wypadkowa podaży ofert, popytu na dane kwalifikacje, ograniczeń prawnych, koncesji, licencji, odgórnych regulacji, itd. Naprawdę muszę tłumaczyć prawa rynku poważnemu przedsiębiorcy, którym ponoć jesteś? Zważywszy, że najczęstszym zarzutem, jaki masz do interlokutorów, jest "oderwanie od rzeczywistości", to chyba powinnaś się trochę zastanowić, co sama wygadujesz i przestać odnosić się do rzeczywistości tylko wtedy, kiedy tobie to wygodne. No chyba, że masz ambicję zostać kolejną pieniaczką na piekielnych, którą nikt nie traktuje poważnie.
Odpowiedz@Meliana: Mówimy o zakresie jednego przedsiębiorstwa, który sam dla siebie ustala zaszeregowania. Bycie grażyną biznesu zobowiązuje, ale na stawki innych grup zawodowych wpływu nie mamy. Nauczyciel, lekarz z NFZ, pielęgniarka, to budżetówka. Zaś w budżetówce płacą grosze. Faktycznie powinni zarabiać dużo więcej i dlatego ci, których nie stać na minimalną, biorą drugie etaty lub zakładają prywatne praktyki. W przypadku lekarzy to już nie są grosze, ale i ich odpowiedzialność i wiedza faktycznie są warte każdych pieniędzy. Choć konowały też się zdarzają, jak w każdym zawodzie. A jeśli już o mojej działce mowa, ja mogę ustalić stawki, ale tak, aby bilans był zadowalający dla ministra energii, a żeby był trzeba równoważyć koszty. Mnie też biorą na dywanik znacznie częściej niż kierownik pracownika, Ot i problem jak się potem tłumaczyć za strajk związkowców, a jeśli nie za strajk to za znaczące podwyżki. Jeśli każdy dostanie tylko 100 zł do pensji to sama podwyżka wyniesie prawie 2 miliony. Ale co to Kowalskiego interesuje? On ma mieć na piwo i koniec. I mam chłopa zrozumieć, bo jest dzieciaty, a żona roboty znaleźć nie może.
Odpowiedz@ocelota: "nastu lat[...]kiedy moze pobyć u rodziców" - ależ ty mało wiesz o życiu! Widzisz tylko czubek własnego nosa. Nikt z moich znajomych NIE SKOŃCZYŁ magisterium - nie było ich stać. Albo praca i życie albo studia. Ja sama musiałam uciekać z domu nim osiągnęłam pełnoletniość. Opowiedz mi, jak bardzo mogłam sobie "posiedziec u rodziców" którzy się nade mną znęcali i bili do nieprzsytomności. Opowiedz to dzieciom w domach dziecka. I tym, których rodzice "sobie zrobili" tylko dla zapomóg. Opowiedz to inwalidom. Mozesz być i wielkim CEO. Ale jako człowiek jesteś NIKIM, moja droga.
Odpowiedz@ocelota: "Mówimy o zakresie jednego przedsiębiorstwa, który sam dla siebie ustala zaszeregowania. " Tak? Od kiedy??! Historia jest o jakimś tam zasłyszanym/przeczytanym ogłoszeniu o pracę i dyskusji, jaką wywołało - i do tego, oraz ogólnych zarobków się odniosłam swoim komentarzem (i kolejnymi również). No chwila moment, to jest to w końcu "jakieśtam" ogłoszenie, czy twoje, jak z tą asystentką biura zarządu, o którą piekliłaś się w bardzo podobny sposób? Wiesz, nie podoba mi się bardzo taki sposób manewrowania dyskusją - ja o kozie, ty o wozie, kota ogonem raz w lewo, raz w prawo, byle wyszło na moje. Tracisz w ten sposób jakąkolwiek wiarygodność, sądzę że nie tylko w moich oczach. A swoją drogą - czemu Kowalskiego miałoby interesować, czy minister będzie z ciebie zadowolony i czy każą ci się tłumaczyć ze strajku? Czy ciebie interesuje, że wszystko drożeje i ciężko Kowalskiemu utrzymać rodzinę? Nie, w twoich oczach roszczeniowiec chce na piwo, więc niech ci skoczy, takiego wała. I jeszcze pretensje, że łachudra ośmiela się strajkować, albo się zwolnić, a tu chętnych na jego miejsce brak... Widzisz absurd takiego rozumowania, czy jeszcze nie, bo "moja racja najmojsza"? Jak nie ma zrozumienia z obu stron, to jak tu wypracować kompromis? I to jest właśnie największy ból pracodawców, którym umknęły zmiany zachodzące przez ostatnie 15 lat - że pracownika nagle trzeba szanować, trzeba negocjować, warto wykazać się zrozumieniem, zachęcić ofertą... Nie, w tej betonowej mentalności robol powinien po rękach całować za jakże nobilitującą możliwość zaharowywania się dla Bossa Wszystkich Bossów, a nie jeszcze wypłaty godziwej żądać, cham bezczelny jeden, rozpuszczony socjalem patus... No przykro mi, ale chyba nie. Już nie - i oby jeszcze jak najdłużej nie, przynajmniej dopóki nie wykruszy się ten beton, to później będzie łatwiej wypracować jakieś sensowne stosunki wzajemne. Miażdżąca przewaga jednej strony nad drugą nigdy nie jest zdrowa, dla żadnej z nich.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2019 o 16:46
@cassis: Dla Ciebie dziecino, mogę być nikim. Dla mnie jesteś jęczkiem, bo jęczysz jakbyś tylko Ty miała pod górkę, jakby tylko Ciebie i Twoich znajomych lali i tylko Twoi rodzice byli źli. Wytrzeć Ci jeszcze nosek? Nie stać na studia? Kto mówi o studiach? Dla mnie kwalifikacje to kurs fryzjerski, to kurs operatora dźwigu, cokolwiek. Chcesz się uczyć to się zarabia i uczy zaocznie, jeśli nie stać na siedzenie na garnuszku, ale mi tu inie biadol, że nie stać na studia. Bo potem mamy tysiące socjologów itp., których rynek nie chce, bo w sumie ich kwalifikacje są znacznie gorsze niż wspomnianej fryzjerki. Ale nie, pokończyli nic nie warte uczelenki z byle jakimi kierunkami i wszystkie rozumy pozjadali żądając bógwieczego. Zaś ci, którzy mają talent do wypiekania pączków czy naprawiania samochodów czują nacisk społeczeństwa na studia, choć im do niczego nie są potrzebne.
Odpowiedz@Meliana: Ogłoszenie o pracowniku biura zarządu było moje, to o sprzątaczce już nie. I to nie jest odpowiedź na tytułowy problem kandydata do pracy na stanowisko niewykwalifikowanego bez doświadczenia, który chce tyle, ile pracownicy wykwalifikowani. U mnie zarobki są w miarę jawne, nie lubię dwuznaczości i kwasów z tego powodu, dlatego dbam o wykwalifikowanych robotników finansowo i motywacyjnie (np. dodatkowymi kursami) i przyjmuję tych niewykwalifikowanych, którzy przez jakiś czas będą chieli pracować za minimalną, a gdy nabiorą doświadczenia i wykażą się brakiem bumelanctwa przestaną być niewykwalifikowanymi i można ich wtedy skierować na kurs czegoś, co jest firmie potrzebne. Niewykwalifikowany żądający od razu nie wiadomo ile nie zostanie przyjęty, a ja bez żalu zapełnię to miejsce chętnymi ze Wschodu. I tak, właśnie ten żądający, bez kwalifikacji, a nie potrafiący wykazać się niczym poza gębą, to "cham bezczelny jeden, rozpuszczony socjalem patus..." Raz o tym, raz o tym. Tematy były dwa: człowiek bez kwalifikacji oraz dygresja ze sprzątaczką.
OdpowiedzJak czytam komentarze niektórych, to śmiać mi się chce. Nikt nie musi mieszkać samemu. Jeśli jest para na dwóch minimalnych, bez problemu się utrzyma na wynajmie mieszkania (nie pokoju) i jeszcze odłoży oszczędności. Jeśli ktoś jest singlem, może mieszkać z kumplem (mieszkałem tak przez dwa lata) lub wynająć pokój (mieszkałem tak przez rok) albo mieszkać z rodziną (mieszkałem tak przez kilka lat dorosłego życia). Argument, ze płaca powinna wystarczyć na samodzielne utrzymanie, jest dla mnie jak najbardziej prawdziwy, ale wyłącznie w połączeniu z wcześniejszym zdaniem. Da się wyżyć za minimalną, wbrew opiniom niektórych komentujących. Ale jeśli ktoś chce mieć/wynajmować całe mieszkanie w pojedynkę i mieć z życia coś więcej niż dach nad głową i wyżywienie, to może faktycznie nie wystarczyć. Ale wiecie, co? Płaca MINIMALNA wystarcza na MINIMUM egzystencji. Ale wystarcza. Jak ktoś chce więcej, niech szuka lepiej płatnej pracy, dokształca się itd. Co do samodzielnego utrzymania na zachodzie za minimalną, to ktoś nasłuchał się bajek. Na pokoju, przy wsparciu państwa (zwroty dojazdów do pracy, dopłata do mieszkania itd.) - jasne. Ale samodzielnie na mieszkaniu? Ktoś chyba nigdy nie był na zachodzie. Ja byłem (powrót w tym roku), widziałem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2019 o 6:56
@Hideki: Polska to jednak burżujstwo. Prawda?
Odpowiedz@Hideki: wyobraz sobie np ze w miastach pomizej 100 000 tys mieszkancow nie ma prawie wcale pokoi na wtnajem nie wszedzie sa warszawy to taki pierwszy z brzegu kontr argument- sa tam tez ludzie majacy 35 lat i oa 14 na minimalnej bo lokalna fabryka placi zawsze minimalna :3 znajoy ma zone na mazurach tam podobno jest sytuacja ze na ilestam km jest jedna fabryka warunki tragiczne placa zawsze minimim a i tak kazdy tam zasuwa bo nie ma alternatywy :3 i rypla sie twoja teoria
Odpowiedz@DeceiverInI: czyli masz doświadczenia z fabrykami-monopolistami, płacącymi minimum fachowcom, a mi tu wysuwasz tezy, że to ja jestem grażyną, bo minimalną płacę tylko całkiem niewykwalifikowanym, bez doświadczenia.
Odpowiedz@Hideki: a jak ktoś nie ma partnera ani rodziny, u której moze mieszkac to co? I nie, mieszkanie z randomami TO NIE SĄ warunki życia. Nie i koniec. To jest męczarnia, często patologia. Nijak się to ma do samodzielności. Ludzie tak żyją bo muszą, bo system jest chory. A nie dlatego że tak można i to jest dobre.
Odpowiedz@cassis: Na Zachodzie tak żyją zanim nie pozakładają swoich rodzin, pomimo tych wszystkich niedogodności. Też nie lubię gdy mi się ktoś obcy kręci, też nie lubię komuś wchodzić w drogę, zwłaszcza w tak intymnych sytuacjach jak wspólna łazienka, ale life is brutal. Ciągniemy do Zachodnich wzorców, ale wybiórczo, bo jeśli nie ma się co się lubi, to się lubi co się ma. Jeśli Twoja rodzina była aż taka zła to chyba każdy przypadkowy współlokator będzie lepszy, prawda?
Odpowiedz@ocelota: nieprawda. Jeśli moja rodzina była taka zła to dotąd leczę się z fobii społecznych i lęków. Lekarz absolutnie zabrania sytuacji typu "mieszkanie z randomami" żeby lata terapii nie poszły się je*ać.
Odpowiedz@cassis: a jeśli można, gdzie pracujesz z fobią społeczną? Jeśli przeszłaś terapię to wg behawiorystycznej psychologii wręcz powinnaś teraz wejść w środowisko, aby to, czego unikałaś, jeszcze bardziej oswoić. Wiem, fajnie się mówi, oswoić, i pewnie brzmię jak coachingowa menda, ale wychodzenie z zaburzeń to proces ciągły i niestety nawet nie walka, ale akceptacja tych stanów organizmu, które się buntują poprzez duszności, poty czy zręcz ataki paniki. Lekarz zabronił mieszkać z randomami, zabronił mieszkać z rodziną, ale nie pomyślał o konsekwencjach. Otóż jeśli ufasz lekarzowi to on jeszcze bardziej Cię zestresował tym zakazem, bo narzucił Ci myśl, że każdy random zaburzy Twoje poczucie bezpieczeństwa tak bardzo, że cofniesz się do stanu sprzed terapii. Ty zaś zamiast wychodzić z lęku nadal tkwisz w przekonaniu, że każdy random to zło. A to nie tyle zło, co stan nieoczekiwany, coś, nad czym nie masz poczucia sprawczości, bo może Ci zostawiać brudne skarpetki na środku pokoju lub pucować wannę 3 razy dziennie. I tu jest clue programu, bo tu problemem nie jest praca za minimalną, ale Twój strach aby to co masz zmienić. To jest strachem bardzo powszechnym, nawet u zdrowych ludzi i jeżeli zdrowy musi ten strach pokonywać to Ty zaakceptuj, że obca babka w mieszkaniu będzie Ci przeszkadzać, nawet bardzo, ale pomyśl o korzyściach nie tylko finansowych, ale przede wszystkim psychicznych, że ta wkurzająca obca babka będzie Ci przeszkadzać z każdym tygodniem mniej.
Odpowiedz@ocelota: e, nie. Po prostu obecnie to ja już nienawidzę ludzi. Długa historia, całkiem piekielna.
Odpowiedz@cassis: chętnie posłucham, nawet nie tu, ale Ty nie nienawidzisz ludzi tylko to fobia jest jeszcze niewyleczona. I da się wyjść. Skąd myślisz, że znam się na atakach paniki? Miałam wiele epizodów agorafobii z atakami, gdybym nic z tym nie robiła to siedziałabym w domu za zasłoniętymi firankami i bałabym się wyjść wynieść śmieci. Każda droga do pracy, do szkoły okupiona była prochami. I tak, człowiek chory musi włożyć znacznie większy wysiłek w końcowy efekt, ale da się. Da się pomimo tego, że nigdy nie będę pewna tego, że nie nastąpi nawrót, tylko że człowiek uczy się jak w razie w postępować. Potem zwykłe zdobywanie awansów, walka o podwyżkę to w porównaniu z ww. pikuś.
Odpowiedz@ocelota: nie nie, fobias to jedno - nie czuję się fizycznie dobrze w skupiskach ludzi. Tym niemniej funkcjonuję z tym. Wychodze do sklepu, jeżdżę metrem, bywam na festynach. Mizantropia to drugie. Gardzę gatunkiem ludzkim jako takim. Uważam ludzi za aobsolutne g...wno i gdybym miała mieszkać z kimś obcym, kto zachowuje się jak imbecyl - wyprułabym mu flaki wykałaczką a potem udekorowała nimi choinkę. To co innego niż fobia. Po latach pracy w tzw. usługach dorobiłam się głębokiej nienawiści do gatunku ludzkiego i staram się ograniczyć bliższy kontakt z owym do minimum, ponieważ jest mi on obrzydliwym. Zaręczam cię, że psychiatra wie. Mizantropia nie jest traktowana jako jednostka chorobowa a jako pogląd z nurtu filozofii.
OdpowiedzNie dziwię się bardzo,że nie ma chętnych. Wyobraź sobie Miesiąc kiedy jest trochę rozpaćkanego śniegu,błoto i mycie klatek co 2 tygodnie. Smietniki ogarnia inna osoba na inną umowę? zamiatanie liści jesienią też inna? Odsnieżanie chodnika jeśli trzeba też co dawa tygodnie? Brak urlopu, przez cały czas gdy pracujesz,nie wyjedzziesz nigdzie na dłużej niz 3 dni, jak złamiesz nogę to pracujesz w gipsie, o jakiejś grypie to szkoda gadać.
OdpowiedzAle w czym rzecz? Ja sobie mogę napisać że minimalna kwota za którą zmienię pracę to 10k/m-c. Nikt nie dzwoni. Piekielni pracodawcy? Pracodawca może sobie napisać że zapłaci 3k. Jestem piekielny bo lepiej zarabiam tu gdzie pracuję i się nie zgłaszam?
Odpowiedz@DeceiverInI: Powiedz mi, czy tam, gdzie mieszkasz, trzyma Cię schorowana mama, którą musisz się opiekować, może sam jesteś chory czy może masz duży dom po rodzicach, który żal zostawić? Bo zastanawia mnie, co Cię musi trzymać w miejscu, gdzie, jak mówisz, nie ma możliwości pracy za więcej niż minimalna, bo zakładów pracy jest mało i im wolno narzucać takie stawki. Dlaczego się nie wyprowadzisz? Wiem, łatwo się mówi. Ale dopóki nie podejmiesz tego bardzo trudnego przecież wyzwania to będziesz zarabiał minimalną. Mam rodzinę na Podlasiu. Tam rynek pracownika jeszcze nie dotarł, ale nazwa "słoiki" wzięła się właśnie z tej chęci do wyrwania się z miejsc, gdzie pracodawca ma zawsze rację bo jest jeden. Bo teraz wygląda to niestety tak, że siedzisz w jakimś miasteczku gdzie nie ma fajnej pracy, nie ruszysz się w poszukiwaniu lepszej, za to narzekasz na wszystkich pracodawców w Polsce bo są źli dlatego, że Twój zakład pracy nie chce Ci dać innej stawki niż minimalna. Na prawdę, duże miasto daje większe stawki i możliwości. Koszt wynajmu jest duży, ale koszt żywności niekoniecznie. Porównując ceny jedzenia u mnie a w podlaskim miasteczku widzę, że u mnie jest taniej. Nie wiem czy mieszkasz sam, czy z dziewczyną, ale w tym marazmie utoniesz do chwili, gdy stwierdzisz, że właściwie jesteś na emeryturze.
Odpowiedzhttp://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/f0e9/f0e96ea0021d83acc406219f9eb4d194.png
OdpowiedzZnowu gorzkie żale grażyny biznesu, że nie może znaleźć niewolników do pracy za psie pieniądze. I to jeszcze wysyp takich historii, na głównej jedna pod drugą. Historyjki pisane w fabrykach trolli na zamówienie, przed wyborami?
OdpowiedzAle nie rozumiem, czemu nie poszedłeś do tej pracy? Pewnie jesteś leniem siedzącym na zasiłku i to dlatego. (tak, to była ironia) Skoro nie ma ludzi do pracy, to nie ma i tyle, podnosi się stawki i tyle, a nie jakieś gorzkie żale. Ludzi do pracy już przed 500+ zaczynało brakować, bo powyjeżdżali za granicę na normalniejsze warunki. To co, granice pozamykać, bo nam psują piękny rynek pracy? Wróćmy może do czasów, gdy normą była praca na czarno za 5 złotych za godzinę, to wtedy może część społeczeństwa (oczywiście nie ta pracująca za 5 złotych za godzinę na czarno) będzie szczęśliwa?
Odpowiedz@szafa: Najbardziej szczęśliwi byli wówczas ci, którzy płacili takie głodowe stawki. A do tego jeszcze pod ich drzwiami stały tabuny zdesperowanych bezrobotnych błagających o tę pracę za 5 zł/h. Ehh... to były piękne czasy ;)
Odpowiedz