Historia z tegorocznej wymiany na Słowacji.
Byłem w tym roku na Erasmusie na Słowacji w Trnavie, kiedyś opiszę jeszcze piekielności uniwersytetu, ale dziś o przeklętych ludziach z góry w akademiku.
Sam akademik był przyjemny, współlokator Słowak był 3-4 dni w tygodniu, więc można było sobie posiedzieć w ciszy i spokoju.
A raczej można by było, gdyby nie osobnicy z góry.
Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś imprezuje, ale to co odwalali było przegięciem na całej linii - impreza do późna w nocy 2-3 razy w tygodniu, darcie ryja, wrzeszczenie w środku nocy z balkonu, wylewanie jakiejś wody i wyrzucanie śmieci na nasz balkon, skakanie po podłodze i budzenie ludzi. Zgłaszanie do administracji budynku dawało tyle co rzucanie kamieniami w czołg, a konkretne przegięcie to była całonocna impreza w niedzielę z muzyką tak głośną, że przychodzili do nich ludzie z drugiej strony budynku 8 pięter niżej prosząc żeby się uspokoili, bo chcą spać, a wielu musi rano wstawać na uczelnię. W odpowiedzi wszyscy, w tym ja słyszeli "odp*erdolcie się, my mamy prawo się bawić jak chcemy lamusy!" (wolne tłumaczenie ze słowackiego) i impreza trwała do samego rana.
Wtedy wpadłem na szatański pomysł. Po imprezie chcieli oczywiście odespać kaca, zapewne gdzieś do 3-ej po południu.
Zgadnijcie kto postanowił o 10-tej rano słuchać piosenek wojskowych podkręconych na cały regulator na dość potężnych głośnikach pożyczonych od współlokatora?
Metoda wychowawcza zaskakująco poskutkowała już po pierwszym razie, bo od tej pory gdy tylko puszczałem choćby marsz Battotai, Erikę czy O Mój Rozmarynie, to zawsze muzyka jak i wrzaski traciły na decybelach i natężeniu.
akademik
Brakuje mi pointy, czy cokolwiek to dało na dłuższą metę.
Odpowiedz@marcinn: A w sumie dodam, nauczyli się ze gdy slychać piosenki wojskowe to jest za głośna impreza i trzeba ściszyć.
OdpowiedzGdy zdarzało mi się nocować w akademiku, jedynym, co działało na hiszpanów z Erasmusa (bo grzeczne prośby mieli oczywiście w ...), drących ryja i puszczających głośno muzykę było jeszcze głośniejsze puszczanie Black Sabbath.
OdpowiedzErasmus = Orgasmus. Borze... szumiący, ta Erika to był hardkor. Dla niekumatych https://www.youtube.com/watch?v=e5tEoIrXK6o
OdpowiedzSTU Bottova?
Odpowiedz@garek: A owszem, ulica Jana Bottu obok ronda z budką z kebsem.
Odpowiedz@GrumpyMatt: W 89 bodajze tam zaczalem studiowac, teraz przypadkowo bylem w niedziele i troche sie pozmienialo :-)
Odpowiedzo 10? laskawy jestes ja bym zaczela od 5 slawetna "pobudka" ;p
Odpowiedz@bazienka: O 5-ej ludzie spali w innym pokojach więc nie chciałem być dupkiem i budzić ich, dlatego puszczałem o 10-ej gdy wszyscy albo wstali albo już byli na uniwerkach - tak, liczba mnoga. Miasto na 60 000 mieszkańców ma 3 uniwersytety, co również Słowakom wydaje się dziwne.
OdpowiedzJa zamiast polskich czy japońskich piosenek puściłbym coś po węgiersku. Na przykład "Horthy Miklós katonája vagyok". (https://www.youtube.com/watch?v=NuFAMAYjgq8). Przy okazji przypomniałbyś Słowakom, że to nie Trnava tylko Nagyszombat i nie Słowacja tylko Magyar Felvidék.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2019 o 19:38