Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o konfrontacji młodej pacjentki z „ochroną” zdrowia. Będzie długo. NIEDZIELA. Nagle…

Historia o konfrontacji młodej pacjentki z „ochroną” zdrowia. Będzie długo.

NIEDZIELA.

Nagle słabe samopoczucie, wysokie ciśnienie i tętno. Nie pierwszy epizod, zatem czas się zbadać.

PONIEDZIAŁEK.

Od rana wizyta w przychodni. Lekarz zbiera wywiad, mierzy ciśnienie - podwyższone, zatem wysyła od razu na EKG i badania krwi. Pani pielęgniarka próbuje pobrać krew, nie udaje jej się, próbuje 3 razy – udało się! Wracam do lekarza, dostaję skierowanie do szpitala na badania. Nic konkretnego nie usłyszałam, a na moje pytanie, czy aby na pewno to EKG jest okej, bo ten fragment wygląda jak blok prawej odnogi, mówi, że jest to błąd zapisu.

Przyjeżdżam do szpitala, zmęczona, głodna. Nie przyjmą, bo na skierowaniu nie ma pieczątki poradni. Czad. Telefon do przychodni z prośbą o wystawienie nowego skierowania, angażuję chłopaka o przywiezienie mi go do szpitala. Okej, przyjeżdża, mogą mnie zbadać. Przyjęła mnie pani doktor, każe się rozebrać, w tym czasie wchodzi student, ani me ani be i zaczyna mnie dotykać … ekhm … badać. Moja tolerancja zaczyna powoli spadać. Babeczka zbiera wywiad i rozpisuje mi badania. Idę do poczekalni i czekam.

1 pielęgniarz na izbie i 4 pielęgniarki. EKG oczywiście robi mi pielęgniarz, bo przecież młoda dziewczyna, niech popatrzy. Wenflon założony, krew na badania pobrana. Muszę czekać na wyniki, bo bez testu ciążowego nie zrobią mi badań. No ok.

USG brzucha. Wchodzę do gabinetu, zimno jak pierun, zza biurka głos: „Pani się rozbierze, rozepnie spodnie i się położy”. Robię to, leżę, zaczyna mi się robić zimno, więc się ubieram. Lekarz się odwraca: „przecież kazałem odsłonić brzuch”. Odwraca się i dalej patrzy się w komputer. Dobra, nie odsłaniam, bo serio mi zimno. Po 5 minutach odwraca się do mnie i zaczyna się badanie. Jak rodzice nam mówią, że USG nie boli, to ch*ja prawda, bo ten z całą siłą jeździł mi głowicą po żebrach. USG jest ok, idziemy dalej.

Przyszły wyniki, nie jestem w ciąży! Idę na RTG klatki piersiowej. W poczekalni spotykam znajomego klienta. On miał umówione badanie z przychodni, więc musi czekać, bo najpierw pacjenci izbowi wchodzą. Przyszła moja kolej. Oczywiście w środku dwie panie technik i jeden pan technik. Kto szykuje mnie do zdjęcia? Oczywiście młodziutki pan technik, bo przecież młoda dziewczyna, niech sobie chłop popatrzy. No i sobie popatrzył, bo stałam do niego przodem z gołą klatą, ten patrzy mi się w oczy i się pyta, czy nie pójdziemy na kawę. Wcale nie czuję się skrępowana i zażenowana. Odpowiedziałam, że w tych okolicznościach, to trochę słabo. On na to: więc może na herbatkę chociaż…

Do zdjęcia było trzeba usunąć moje włosy z pleców, już wzięłam się za związywanie, ale nie, zrobi to ON – pan technik. Nawet nie zdążyłam nic zrobić ani powiedzieć, a on moje warkocze związał na supeł. Czad.

Zażenowana wychodzę i modlę się, by nie spotkać tego gościa nigdy więcej. Ale tutaj niespodzianka – zabierają mnie na tomografię głowy i kto mnie prowadzi? Pan technik! Tutaj już bez zbędnych komentarzy.

Wracam na izbę. O! Przyszły moje badania krwi z przychodni. Loguję się w elabie i co? Hemoliza – badanie niemożliwe do wykonania. Czyli poranne 3 kłucia w rękę poszły na marne, bo pani pielęgniarka przebiła żyłę i pobierała krew, która się wysączyła poza naczynie.

Konsultacja z kardiologiem. Oczywiście, „ojojoj, młoda dziewczyna, a tak wcześnie problemy z serduchem”. Wywiad zebrany, usg zrobione, przepisane betablokery. Nie położą mnie dzisiaj na oddziale, bo nie ma miejsc, a ja nie umieram. Wstępna diagnoza: napadowe migotanie przedsionków i nadciśnienie. Fajnie jak na 23-letni staż życiowy.

Pani doktor przy wypisie daje mi skierowanie do kliniki elektrokardiologii i poradni kardiologicznej. Następnego dnia mam iść wyznaczyć wizytę, ale dzisiaj już nie zdążę, bo sekretariat zamknięty.

Na Izbie spędziłam 8h. Wracam do domu i o 17 jem pierwszy posiłek. Biorę betabloker i idę spać.

WTOREK.

Rano załatwiłam sprawy urzędowe i wybrałam się do kliniki elektrokardiologii w celu wyznaczenia terminu na hospitalizację, by przeprowadzili badania. Pukam do drzwi, otwiera pani doktor zmęczona życiem. Mówi do mnie, że po co do nich przychodzę, to jest sprawa dla poradni. Mówię, że idę tam, gdzie mnie posyłają. Ona, że rozumie i pójdzie się jeszcze skonsultować z lekarzem dyżurującym. Wraca po chwili i mówi, że lekarz mi wszystko wyjaśni. Dr A. bierze moje skierowanie do poradni i pisze na nim, że na cito mam do zrobienia echo serca, holter ciśnieniowy 24h, holter EKG na 48h i próbę wysiłkową.

Schodzi ze mną do poradni i załatwia mi wizytę na kolejny dzień i mówi, że jutro mi zrobią wszystkie te badania. Szybka kalkulacja czasu – kurde, muszę odwołać kurs, na który się zapisałam, bo akurat wtedy będą musieli mi ściągnąć holter EKG. No trudno, zdrowie najważniejsze. Pani w okienku wyznacza mi wizytę na 10:00. Mam przyjść, wyciągnąć numerek i się zarejestrować. Wracam do kliniki elektrokardiologii odebrać swoje papiery i zapytać, czy odstawić betablokery przed badaniem – ODSTAWIĆ. Okej, wracam do domu, odwołuję kurs, tabletki nie biorę.

ŚRODA.

Przyjeżdżam o 9:45 do poradni. Ludzi tyle, jak na otwarciu Biedronki. Biorę numerek – 25 osób oczekujących. Oho, to czeka mnie długi dzień.
Mija 70 minut stania w kolejce. Wszystkie miejsca siedzące zajęte przez starszych ludzi i krzyczące dzieci. Stoję, serducho mi nawala jak cholera, bo duszno jak nie wiem w tej poczekalni. Mam numerek 86, teraz jest 81.

[Pani z okienka]: Numer 81 do poradni kardiologicznej! Kto ma numer 81?!
[Pan z kolejki]: Kto ma numer 81?!
[Inny pan z kolejki]: NIE DOCZEKAŁ! - hehehe, pośmialiśmy się, taki żarcik sytuacyjny, ale trochę w tym racji.

W końcu mój numerek! Rejestruję się, idę na EKG. Pani pielęgniarka zrobiła mi cudną malinkę na piersi. Na pytanie, czy musi tak mocno zasysać, odpowiada, że tak.

Idę do lekarza, 8 osób przede mną. Mama mówiła: „wchodzisz we wrony, kracz jak one”, zatem razem z paniami 75+ pilnowałyśmy kolejności wchodzenia ludzi do gabinetu. Mówię Wam, emocje jak na grzybobraniu, ale panie się cieszyły. W międzyczasie wychyla się jakiś doktor i krzyczy na korytarz:

[Doktor]: Ktoś jeszcze na echo przezprzełykowe?
[Korytarz]: …
[Doktor]: A może ktoś chce? Hehehe.
Pośmialiśmy się, ze mną na czele.

W końcu moja kolej! Wchodzę, Pan Dr B. pyta, z czym przychodzę, ojojoj, biedna młoda dziewczyna. Mierzy ciśnienie – wysokie.

Rozmowa:
[Ja]: Dr A. z oddziału powiedział, że to bez sensu, żebym kładła się do szpitala, że badania zrobicie mi tutaj.
[Dr B]: Powiem pani szczerze, że panią ku*wa zbyli. Ten dr A. to największy jełop na tamtym oddziale. Ciekawe, czy swoją córkę też tak leczy. Pani ma ewidentnie wszelkie wskazania, by położyć na oddziale, bo trzeba panią porządnie przebadać. Te badania, które on pani zlecił, by poradnia zrobiła, są u nas wykonywane bardzo rzadko. Formalnie pani to zajmie 4 lata, bo mogę pani wystawić jedno badanie na jednej wizycie, a termin wizyt jest raz na rok.
[J]: To co teraz mam zrobić? Wszystkie plany odwołane.
[B]: Daję pani skierowanie do kliniki elektrokardiologii (tam, gdzie chciałam się wyznaczyć wczoraj), zaniosę je sam osobiście, zrobię tam dym, bo jak pani sama tam pójdzie, to panią spławią ku*wa. Chorzy ludzie! Czeka pani teraz na telefon, a leki proszę brać dalej. Jak zadzwonią, to umówi się pani na hospitalizację. Tam pani na pewno zrobią echo przezprzełykowe (i po ch*j ja się z tego śmiałam?). W razie kolejnego napadu trzeba wezwać pogotowie lub udać się od razu na Izbę przyjęć, bo to stan zagrażający życiu.

Podsumowanie.

Żeby się zdiagnozować, przeszłam do teraz:
Przychodnia → Szpital → klinika elektrokardiologii → poradnia → klinika elektrokardiologii.

Wszędzie mówią, że „nie, nie, to nie do nas z tym, musi pani iść tu”, a dodatkowo młodą dziewczynę traktują jak mięso przerobowe. A potem dziwią się pracownicy, że ludzie na SOR przychodzą z byle czym i zajmują tylko miejsce. Spychologia na wysokim poziomie.

Ciąg dalszy nastąpi, bo czekam na telefon z oddziału.

ochrona_zdrowia nfz izba_przyjęć poradnia pacjent

by ~lalal12
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 26

No jeżeli przeszkadza Ci badanie przez studenta to gratuluję podejścia... Na czym on ma się nauczyć? Na manekinie?

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
-2 16

@metaxa: tja... niektórzy chyba myślą, że cała wiedza i umiejętności spływają z nieba :D

Odpowiedz
avatar Agness92
9 13

@metaxa: może, a nawet powinien sie przedstawić i zapytać czy nie przeszkadza pacjentowi badanie przez studenta.

Odpowiedz
avatar Koralik
-4 4

@Agness92: To zależy - w szpitalu uniwersyteckim nie ma takiego obowiązku o ile mi wiadomo.

Odpowiedz
avatar LPP
0 2

@metaxa: "na czym on ma się nauczyć" Myślałam, że pacjent/pacjentka jest jednak osobą, a nie rzeczą.

Odpowiedz
avatar Aniela
10 16

Proponowanie randki w momencie gdy stałas przed gościem półnago jest nieprofesjonalne. Za takie zachowanie zgarnąłby ode mnie solidny ochrzan włącznie ze skargą do szefa. W takiej sytuacji nie wiesz czy facet dotyka cię bo musi coś ustawić czy chce sobie pomacać. Natomiast fakt, że był mężczyzną nie powinien mieć dla ciebie znaczenia. Jak idę do lekarza to nie patrzę na płeć. Miałam kilka razy badanie per rectum wykonywane przez młodego faceta i nic się nie krępowałam ale właśnie dlatego, że lekarz był profesjonalistą. Dla niego to nie była kolejna młoda babka z wypiętym tyłkiem tylko pacjentka (a przynajmniej tak mi dał odczuć). Uważam, że studenci też powinni mieć gdzie się uczyć i na kim, w końcu w przyszłości to oni będa nas leczyć ale dla komfortu pacjenta może lepiej gdyby bylo max 2 studentów przy krępujących sytuacjach.

Odpowiedz
avatar wazka
7 25

I tak mialas wszystko zalatwione blyskawicznie, ale jeszcze marudzisz, ehh. A co do studentow, to Ty myslisz, ze specjalnie czekali na Ciebie coby sobie popatrzec? No pewnie, przeciez pewnie tylko po to poszli na studia. Wez sie ogarnij, bo cos chyba zbyt duze mniemanie masz o sobie.

Odpowiedz
avatar athe
-4 18

23 lata? nie jestes mloda dziewczyna. dziewczyna bylas 5-10 lat temu. czas dorosnac.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 7

@athe: skoro nie jest młodą dziewczyną, to kim? Panią w podeszłym wieku?

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
7 15

Dziewczyno! Masz 23 lata i jesteś dorosła. Jak idziesz na badanie do szpitala, to nie dziw się, że bada Cię mężczyzna. A jeśli Cię to tak boli, to może wystarczy poprosić o badanie przez kobietę? Naucz się też stawiać granicę i na propozycje randki w takiej sytuacji po prostu zdrowo opieprzyć. A odnośnie odsyłania z miejsca w miejsce, to z mojej perspektywy i tak trafiłaś na wielu pomocnych ludzi, którzy Ci pomogli. Przy naszym marnym finansowaniu służby zdrowia i tak dowiedziałaś się bardzo dużo w tych kilka dni.

Odpowiedz
avatar katem
-1 11

Sądząc po komentarzach macie bardzo chrześcijańskie podejście - jak cię uderzą nadstaw drugi policzek. Czyżby dlatego, że to Was nie dotyczy osobiście?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

@katem: ja tam na przykład lubię, kiedy są studenci - muszą się przecież nauczyć, taka specyfika tego zawodu. Wydaje mi się, że autorka jest nieco przewrażliwiona na punkcie walorów swojego ciała.

Odpowiedz
avatar gstronaostro
-3 9

@metaxa: Zazwyczaj przy przyjęciu podpisuje się zgody na badania przez studentów. Przynajmniej w Gdańsku to respektują. Pani autorka jest wyraźnie przewrażliwiona, bo nie wiedziałam, że dorosłej osobie trzeba wytłumaczyć, że dla lekarza pacjent to pacjent, a nie obiekt seksualny.

Odpowiedz
avatar Balam
1 5

@gstronaostro: rzeczywiście nie jest obiektem seksualnym, szczególnie jak wypala z pytaniem o randkę, nie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

Poza zachowaniem pracownika w rentgenie (o ile tego nie wyolbrzmilas) to ja nie widze tutaj piekielnych zachowan, a przewrazliwienie. Czy myslisz, że pielegniarz specjalnie sie zglosil do robienia EKG aby cie poogladac? Chyba jestes strasznie przewrazliwiona na swoim punkcie. Pewnie on mial chwile, a inne pielegniarki byly zajete. Czy jak ja opiekuje sie na oddziale mezczyzna to tylko dlatego że chce poogladac ivh klejnoty?? Zawsze mozesz tez poprosic o kobiete. Podobnie ze studentami, moglas odmowic. Masz do tego prawo.

Odpowiedz
avatar xlendi
1 1

Mam nadzieje, ze Cie ulecza szybko - przepraszam bardzo, ale w niektorych momentach Twojej opowiesci troche sie smialam, chociaz jest mi znane przyslowie "nie smiej sie dziadku z cudzego przypadku" - no ale bylo tak smiesznie nie pisac:)

Odpowiedz
avatar mims
2 4

Jesteś tak przewrażliwiona, że to się aż przykro czyta. Już nie chce mi się przechodzić przez ten tekst, ale uwierz mi, że nikt w szpitalu nie patrzy czy do badania idzie facet czy kobieta. Naprawdę myślisz, że jesteś tak wyjątkowa że facet idzie sobie popatrzeć? Żałośnie to brzmi. Pretensje o malinkę po założeniu EKG? Jeszcze żałośniej. Muszą zrobić tak żeby się trzymało geniuszu... Bez dalszego komentarza, bo mnie za bardzo zirytowałaś. I nie użalaj się nad sobą jakbyś miała raka, nadciśnienie w młodym wieku często jest przez zaniedbanie i to nie jest jakaś straszliwa choroba.

Odpowiedz
Udostępnij