Sobotni ranek, koło 10. Kto ma małe dziecko ten wie, że wtedy się już nie śpi :) Zatem i ja od wschodu słońca na nogach, już nawet zrobione zakupy w sklepie.
Parkujemy pod domem i nagle córka pyta:
- Tato, a co to za pan na drabinie?
Patrzę, a tam jakiś gość stoi na drabinie, rozstawionej w moim ogródku, przystawionej do ściany mojego domu i coś tam sobie wesoło majstruje przy mojej rynnie, przyczepionej do mojego dachu.
Krew człowieka może zalać już na sam ten widok, ale wychodzę i grzecznie pytam:
- Co tu się dzieje i kto pPanom (bo drugi trzymał drabinę na dole) pozwolił w ogóle wejść na mój ogródek?
- Tam jest pan, niech pan z nim rozmawia.
Odrzekli od niechcenia i jak gdyby nigdy nic, dalej coś wiercą.
Idę do wskazanego gościa i pytam, co się dzieje. Pan stwierdza, że była informacja wrzucona do skrzynki, że będą coś robić. I że powinienem się cieszyć, że robią. A jak nie chcę, to mogą sobie pójść. Tutaj możecie sobie zwizualizować minę pana rodem z Misia - "nie mam pana płaszcza i co mi pan zrobi". To z taką miną, okraszoną ironicznym uśmieszkiem, pan mi łaskawie udzielał informacji.
Tytułem wyjaśnienia - mieszkam na osiedlu domów, jest administrator, wspólnota mieszkaniowa itd. Każdy dom ma wyłączność na korzystanie z przynależnej mu działki i nikt nie ma prawa tam wchodzić bez uzyskania zgody właściciela. Jak np. firma kładła instalację światłowodową - to musiała mieć zgodę każdej osoby, której działkę przekopywała.
Administrator dba o bieżące naprawy, konserwacje. Nie wiem, może i była potrzeba naprawy. Ale to trzeba jakoś zorganizować, powiadomić, ustalić termin prac. Raczej nie było to nic pilnego, żeby musieli wejść w trosce o ratowanie czyjegoś zdrowia i życia.
W międzyczasie pan zlazł z drabiny, odpalił papierosa, wyjął komórkę i łazić po całym ogródku, głośno rozmawiać i wesoło strzepywać popiół z papierosa tam, gdzie akurat mu się stało.
Nie wytrzymałem. Wywaliłem towarzystwo.
Chcieli robić - powinni dostać moją zgodę na wejście i na robienie jakichkolwiek zmian w mojej własności. A nie tak, że włażą jak na swoje.
Poza tym powinni zrobić i iść, a nie deptać ogródek i brudzić papierosami - nie palę i nie chcę, żeby mi ktoś palił u mnie.
I najlepsze - Pan składa drabinę i... zamiast do furtki idzie do płotu i próbuje drabinę przecisnąć między tujami do ogródka sąsiada! Na już mniej grzeczną sugestię, żeby wynosił się z drabiną przez furtkę, bo mi niszczy drzewka - odpowiedział: "Czy pan jest normalny? Utrudnia mi pan pracę". No, niestety, jak ktoś się chamsko zachowuje, to ułatwiać mu nie będę.
Za jakiś czas widzę, że wleźli do sąsiada, przystawili drabinę akurat do ściany, gdzie ma sypialnię. Za chwilę sąsiad w samych bokserkach wyskakuje na zewnątrz i każe im się wynosić (sąsiad wojskowy, to i słowa były nieco bardziej "wojskowe"). Wiecie, rano, a tu ktoś cię w sypialni podgląda...
Aha - sprawdziłem skrzynkę. Żadnej informacji oczywiście nie było. Nikt z sąsiadów nie wiedział o żadnej planowanej naprawie. Żona innego sąsiada dzwoniła do niego, że się boi, bo jest sama z kilkumiesięcznym dzieckiem, a jacyś goście są w ogrodzie i włażą po drabinie. Bała się, więc nie wyszła do nich.
Jak można tak kłamać w żywe oczy:
- było powiadomienie w skrzynce - no nie było.
- zgody były zbierane - no nie były, bo jakoś ja żadnej nie dawałem.
- nie mamy do Pana maila i nie mogliśmy się skontaktować - kurde, jakoś każdą inną rzecz potrafią mailem wysłać, a tu nagle go nie mieli.
Od tygodnia prawie próbuję się dowiedzieć, co było robione, w jakim zakresie. I jaka firma to robiła - bo oczekuję jakiejś rękojmi na te prace - skoro coś robili, to niech dadzą gwarancję, że nie zepsuli - a nie nagle w zimie mi rynna zacznie przeciekać.
Zgadnijcie - z jakim na razie skutkiem odbijam się od Zarządu Wspólnoty i Administratora...
wspólnota mieszkaniowa dach administrator naprawa
Poinformuj, że do chwili otrzymania odpowiedzi zamrażasz opłacanie czynszu. :)
OdpowiedzNo i błąd. Błąd że wywaliłeś, trzeba było wezwać policję, zgłosić wtargnięcie. Od razu byś wiedział kto, po co i z jakiej firmy.
Odpowiedz@bloodcarver: Od razu próbę włamania, szczególnie, że u sąsiada przystawili się koło okien.
Odpowiedz@bloodcarver: prawdopodobnie "przegląd", po którym trzeba będzie wymienić rynny na nowe. W każdym razie wtargnięcie samo w sobie już jest materiałem na smerfy. Możliwe też, że pod przykrywką drobnych robót zaglądali to okien, oceniali zabezpieczenia i stan posiadania, żeby wiedzieć kogo warto "zrobić".
Odpowiedz@bloodcarver: Wiem, że błąd. Ale krew się we mnie zagotowała wtedy...
OdpowiedzChyba nie macie dożywotniej umowy z tym administratorem? A Zarząd Wspólnoty jest wybieralny. Więc jak odwalają taką fuszerkę...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2019 o 15:12
@dmd: wątpię by administracja czy zarząd cokolwiek wiedziały na temat...
Odpowiedz@Trepan: Załóżmy, że tak było. W takim razie w czym problem dla administratora albo Zarządu aby poinformować @ Maati o swoim braku wiedzy czy braku zlecenia w/w działań? Przecież ewentualne próby włamania w żaden sposób ich nie obciążają skoro nie mieli z nimi nic wspólnego.
OdpowiedzA ty pewien jesteś, że wspólnota czy administrator coś o tym wiedzą? bo może goście próbowali się włamać? jeden pilnował z ulicy, drugi dla odwrócenia uwagi coś kombinował na drabinie, a ten pod drabiną próbował, czy okienka piwniczne aby stabilne?
OdpowiedzZwłaszcza że i sąsiad wg opisu raczej był zaskoczony pojawieniem się panów.
Odpowiedz@clockworkbeast: Tak, ten gość z wąsem to był przedstawiciel Administratora. Administrator przyznał się, że robili, ale nie chce powiedzieć, co dokładnie...
Odpowiedz@Maati: To już jakieś kuriozum, przecież nie może przed Wami ukrywać, jakie prace są wykonywane na terenie Waszej posesji.
OdpowiedzNie chcę być niegrzeczna, ale na tym osiedlu domków to chyba kupa kretynów mieszka. Przychodzą jakieś typy, łażą po cudzych ogródkach, "naprawiają" uj wie co, do tego w sobotę, kiedy biuro zarządu jest pewnie nieczynne i niczego nie da się sprawdzić, kwitu żadnego nie mają, żadnego logo na koszulkach lub samochodzie, o nic nikogo nie pytają, zaglądają ludziom do sypialni, do tego w skrzynkach nie było żadnych powiadomień, a autor pisze, że administrator jest rzetelny i "dba" - a mieszkańcy tylko jazgoczą, bo "na moje miedze wleźli". A może oni tam szukali czegoś, lub kogoś, więc gmerali pod rynnami i zaglądali w okna. Oficjalnie, na bezczela, w dzień wolny, coby ludzie w domach siedzieli. Może sprawdzali gdzie kto mieszka, albo węszyli gdzie się włamać opłaca? I NIKOMU nie przyszło do głowy, żeby dyskretnie policję wezwać, albo chociaż wylegitymować firmę i sprawdzić od kogo i na co zlecenie mają? Aż trudno uwierzyć w taką lekkomyślność. Najwyraźniej integracja na tym osiedlu poważnie szwankuje. "Bo nieważne czyje co je, ważne to je co je moje". Byle intruza z własnego gumna przepędzić - i z głowy. PS Czy możesz mi, autorze, wyjaśnić zwięźle, dlaczego za każdym razem słowo "pan" piszesz dużą literą? Nie za wiele religii za młodu, przypadkiem? Tak ci się z zeszytu do tego przedmiotu utrwaliło, czy co?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2019 o 16:54
@Armagedon: Nigdzie nie napisałe, że Administrator "dba". Przeciwnie - mam wiele uwag do jego pracy. Nie będę się odnosił do poziomu umysłowego mieszkańców, ale stan umysłu ludzi jest taki, jak większości w tym kraju - "tumiwisizm" i "niechcemisizm". Po cichu psioczą, marudzą na jakość pracy. Ale na sugestie, żeby to zmienić, poprawić - "a bo nie mam czasu, a bo niech robią, w sumie najgorsi nie są, a bo..." Biura Zarządu jako takiego nie ma. Administrator urzęduje kilka km dalej (jedna firma, zajmująca się kilkoma osiedlami). Trudno się tam dodzwonić w jakikolwiek dzień robocy, o sobocie to już w ogóle można zapomnieć :) A gościa, który "nadzorował" prace, kojarzyłem z widzenia. Kilka razy w towarzystwie Administratora był na osiedlu, więc wiem, że to jego pracownik. Sam Administrator na pierwszego maila, czy były takie prace zlecone, przyznał się do tego. Tylko, tak jak już pisałem, więcej szczegółów nie idzie się dowiedzieć. PS A czemu piszę "Pan" z wielkiej litery? Nie, to nie kwestia indoktrynacji religijnej :) Tak mnie nauczono, że to przejaw szacunku w treści pisanej. Czy prawdziwe to, nie wiem. Ale zawsze staram się pisać Ty, Twój, Szanowni Państwo itd.
Odpowiedz@Armagedon: A mi się w ogóle wydaje dziwne istnienie wspólnoty mieszkaniowej na osiedlu domków jednorodzinnych. W bloku ma ona sens ze względu na to, że jest dużo rzeczy "wspólnych" i trzeba o nie jakoś dbać. Ale w domkach? Co jest wspólne? Jezdnia? Całe życie w domu mieszkałam i bym nie wymyśliła zakładania wspólnoty z sąsiadami. Pewnie autor mieszka na osiedlu domków kopiuj-wklej, gdzie to deweloper sobie zapewnia fundusze nawet po sprzedaniu domków, zakładając taką wspólnotę. Tym bardziej, że autor wspomina, że administracja gdzieś daleko, a nie na miejscu. Autorze, opiszesz jak to wygląda? Z ciekawości pytam.
Odpowiedz@Maati - kojarzysz człowieka z widzenia. Nie wiesz czy tam pracuje, czy pracował. Zresztą nawet jak pracuje to też może komuś pomagać w rozeznaniu terenu, a potem ten drugi przyjdzie kraść, a "pracownik" będzie miał jakieś alibi. Administrator dostaje pensję ze składek mieszkańców. Może warto mu o tym przypomnieć? "Pan" pisze się albo o bogu, albo jak się do kogoś bezpośrednio zwraca (list, e-mail, sms). Poprawne byłoby napisanie: "Szanowny Panie Kowalski, ciastka, które Pan upiekł bardzo smakowały panu Nowakowi", a niepoprawne: "Szanowny Panie Kowalski, ciastka, które Pan upiekł bardzo smakowały Panu Nowakowi"
OdpowiedzW takiej sytuacji tylko policja!
OdpowiedzSobota, 10 godzina, to już wiele osób nie śpi, od 5 zazwyczaj się już nie śpi, dzień w dzień. Mam bUl zada o to, bo mnie denerwuje takie gadanie, że jak się ma dzieci, a jak ma się zwierzęta to też się nie śpi i nie ma się urlopu, wakacji, świąt.
Odpowiedz@Kuczirino: Mam zwierzę i jakoś nie przeszkadza mi to spac do 12 ;)
Odpowiedz@Kuczirino: zarówno dziecko jak i zwierzę człowiek sobie "bierze" na własne życzenie, więc też nie rozumiem narzekania, że spać o 10 nie można. ja tam nie mam zobowiązań, więc w dzień wolny mogę sobie i do 15 spać :)
Odpowiedz@madxx: Ale tutaj nie było narzekania tylko raczej informacja, że dzien był juz rozkręcony na dobre.
Odpowiedzo 10 się nie śpi ojeju biedaku co ty nie powiesz wyobraź sobie że niektórzy są od kilku godzin w pracy o tej porze
Odpowiedz@meanraax: Wpis o 10 i spaniu miał na celu być humorystyczny. Znam osoby, które śpią do południa. Ja wstaję po 6 z przyzwyczajenia (dzieci mnie przyzwyczaiły chyba bardziej, niż wstawanie do pracy :)). Nie narzekam. Ale jak widać na przykładzie sąsiada z historii. On o 10 jeszcze jak najbardziej paradował w bieliźni, można przyjąć, że spał, leżał w łóżku, dopiero wstawał...
Odpowiedz@Maati: ja nie widzę w tym nic śmiesznego bardziej brzmi jak odcinanie się od tych co nie mają dzieci a ja od 2 mcy nie miałem soboty wolnej więc może trochę mnie poniosło :P co do sąsiada nie oceniam może w tygodniu zasuwa to się nie dziwie a może po prostu nierób :)
OdpowiedzStraszna historia. Administracja chciala naprawic/poprawic cos w domkach, ale "Hurr duurrrr moja wlasnosc, w Stanach moglbym Was zastrzelic". Teraz Pan i sasiad macie rozkrecone rynnny i dziury w scianie. Ale przynajmniej wlasne, bohatersko obrionione rozkrecone rynny i dziury w scianie. Cos mi sie wydaje ze nawet gdyby Pana poinformowali na czas to i tak bylby bulwers,
Odpowiedz@Wazon: a mi się np podoba idea wolności i własności prywatnej, moja ziemia - masz intruza możesz co najmniej przegonić ostrzegawczym. a u nas jak włamywacza złapiesz to musisz mu jeszcze pomóc bo cię pozwie. jak chcesz samemu rynnę odkręcić to musisz w urzędzie błagać o pozwolenie ;)
Odpowiedz