Dostąpiłam dzisiaj zaszczytu poznania nowego sąsiada.
Na początek krótkie wprowadzenie. Mieszkam i pracuję w rejonie rolniczo - hodowlanym. Jakieś dwa miesiące temu, po wielu perturbacjach, ktoś kupił największy dom we wsi. Posesja full wypas, z krytym basenem, zabytkowym kompleksem parkowym i dwoma domkami dla pracowników.
Jeśli do wsi wprowadza się ktoś nowy, to do dobrego tonu należy pojawienie się w miejscowym pubie i przywitanie z mieszkańcami. Tak się nie stało, nikt tych ludzi nie widział, więc zaczęto plotkować, a że my ze stajni jesteśmy bezpośrednimi i najbliższymi sąsiadami (z kompleksu parkowego prowadzi do stajni ścieżka z furtką), to mieszkańcy uderzali do nas z pytaniami.
Dotychczas nie miałam nic do powiedzenia na temat nowych lokatorów, aż do dzisiaj...
Piękny ranek z typu "parno i duszno", godzina 7 z minutami, odpalam "dmuchawkę", taką do liści. Plac wewnętrzny jest duży, więc zamiast zamiatać, "przedmuchuję" farfocle, siano i inne śmieci w jeden kąt, a potem zmiatam. Oszczędność czasu i energii. W oddali słyszę jak sąsiad z naprzeciwka popyla ciągnikiem po polu. Myślami ogólnie jestem gdzie indziej.
Kątem oka zobaczyłam idącego w moim kierunku faceta, krzyczącego coś do mnie i machającego łapami. Gościu miał na sobie szlafrok, a na nogach papucie i był bardzo wzburzony. Z grzeczności wyłączyłam "dmuchawkę" i powiedziałam standardowe "dzień dobry, w czym mogę pomóc?". Pan grzeczny nie był. Podniesionym głosem zaczął zasypywać mnie lawiną pretensji, że co ja sobie wyobrażam hałasować o tak nieludzkiej porze, że nie po to kupował dom letniskowy(!) na wsi, żeby mieć hałasy pod oknem, "że śmierdzi", "że kupa", że rodzina nie może spać, jeść, bawić się, itp, itd. Ogólnie wpadał w coraz większy słowotok.
W międzyczasie, ciągnikiem podjechał do stajni drugi sąsiad z naszą opróżnioną już przyczepą do gnoju. Wyskoczył z pojazdu, z entuzjastycznym "dzień dobry, jak się macie". Traktor oczywiście narobił hałasu, od przyczepy swojsko "jechało", a sąsiad był w roboczym, "utytłanym" ubraniu. Nasz nowy ziemianin zapowietrzył się, krzyknął, że pójdzie na policję i nas wszystkich pozwie. Odwrócił się na pięcie i zwiał do siebie.
Popatrzyliśmy na siebie skonfundowani, sąsiad parsknął śmiechem. Pomyślałam sobie, że ja to w sumie aż tak nie plotkuję, ale sąsiad co wieczór jest w pubie, więc nasz "nowy" będzie miał stosowną opinię wśród ogółu.
Podsumowując:
Co trzeba mieć w głowie, żeby kupować dom letniskowy w samym sercu rolniczego południa, gdzie 95% ludzi o godzinie 6 rano jest już dawno po śniadaniu.
Życzę gościowi udanej wizyty na policji, posterunek w miasteczku jest czynny co drugi dzień, do 12tej.
Tak, w sumie wszyscy byliśmy piekielni.
P.S. Dobrze, że "pan na włościach" nie zauważył jak w zeszłym tygodniu sąsiadowi zwiały krowy i ganialiśmy je po stajni i padokach :D
Anglia rolnictwo
Wyprowadzić się na jakąkolwiek wieś i marudzić, że są ludzie i zwierzęta, i hałas, to dla mnie bycie zwykłym bucem. Niech sobie sąsiad idzie zgłaszać skargi, oby mu bokiem to wyszło.
Odpowiedz@elda24: no nie wiem, hałas na wsi nie jest taką oczywistą sprawą. Też by mnie zdenerwowało naparzanie dmuchawą tuż pod oknami o 7:00 rano.
Odpowiedz@popielica: Czy ja wiem, czy to było tuż pod jego oknami. Od stajni do wielkiego domu jest jakieś 150 metrów wąską dróżką przez krzaczory. Dom jest usytuowany na wzgórzu, czyli w sumie gość będzie słyszał wszystko i wszystkich. Położenie sensowne gdyż chałupa miała górować nad włościami. Żeby było śmieszniej, to pierwsza rodzina mieszkająca w posiadłości, zajmowała się sadownictwem i hodowlą nierogacizny. Poza tym w tej części wsi domów jest niewiele i wszyscy sąsiedzi zajmują się rolnictwem/hodowlą/itp., więc nowy był jedynym śpiącym o tej porze.
OdpowiedzTaaa, bo w okresie letnim i długoweekendowym na wsi nie trzeba pracować. Pola uprawiać, szczególnie przy pomocy nowoczesnej maszynerii, nie trzeba, zwierzęta nie muszą być karmione, a kogut powinien mieć bezwzględny zakaz piania o świcie.
OdpowiedzALe wiecie, że za prace polowe na wsi są wystawiane mandaty? Za wybryki huligańskie, by być bardziej precyzyjnym. Wiem, jak absurdalnie to brzmi, ale tak bywa... Całe szczęście, SN zaczął wydawać orzeczenia po myśli rolników, ale co trzeba mieć we łbie, żeby w ogóle takie postępowania wszczynać...
Odpowiedz@PooH77: No nie żartuj. Mandaty za "wybryki chuligańskie"? Jeździłem wypoczywać na wieś i miałem świadomość, że hałasy związane z pracą w polu należy brać w pakiecie. Czy na prawdę są tacy co myślą, że jedzenie bierze się ze sklepu?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2019 o 11:07
@rodzynek2: Są tacy co myślą, że jajka rosną w ziemi. Jakiś czas temu robili tutaj w Anglii badania wśród dzieci i młodzieży i takie "kwiatki" im wyszły. @PooH77: Jeśli gość pójdzie na ten posterunek, to go wyśmieją :D
Odpowiedz@Bryanka: Nikogo nie wyśmieją, a raczej - zależy od policjanta. Sprawdź sobie, co na to google. Można się wqurwić, nie powiem.
Odpowiedz@PooH77: Zobacz podpis pod historią. Rzecz dzieje się w Anglii, nie w Polsce.
Odpowiedz@Bryanka: Cóż, faktycznie. Nie zwracam zazwyczaj uwagi na podpisy, często ich też nie ma, po prostu. A w historii wzmianki o tym brak. Nie było tematu, w takim razie.
Odpowiedz@PooH77: W Polsce na wsiach raczej nie ma pubów, prędzej gospody czy inne remizy
Odpowiedz@PooH77: Niestety nie mogę już edytować historii, żeby dopisać iż rzecz dzieje się w Anglii.
Odpowiedz@PooH77: Np robienie oprysków nocą jest jak najbardziej wskazane, bo nie morduje pszczół i innych pożytecznych owadów, każdy rolnik który pryszcze nocą a nie za dnia powinien być na rekach noszony a nie ciągany po policjach i sadach
Odpowiedz@maat_: Ja to wiem, ty to wiesz, ale mieszczuchy wynoszące się na wieś, "dla spokoju", mają braki w klepkach, jak widać. Ale to w Polsce takie cuda.
Odpowiedz@PooH77: Za to w Anglii obserwuje się teraz inny problem/trend. Zrobiła się moda na Eco/vege. No i fajnie. Problem w tym, że ci eco hipsterzy to w 90% mieszczuchy, którzy uważają rolników i hodowców za morderców...ale po zakupy popylają do supermarketów.
OdpowiedzJa właśnie taką wieś kocham: za dnia pełną hałasów codziennej pracy a w nocy cichą dla odpoczynku po niej :)
OdpowiedzWłaśnie wróciłam z sąsiadującego ze stajnią (oraz z piekielnym) zakładu/gospodarstwa, gdzie byłam w celach towarzysko - sąsiedzkich. Tam już wiedzą o całej akcji, sąsiad od traktora przyjechał po ziemię ogrodową i opowiedział o całej akcji. Chłopcy stwierdzili, że aż dziwne, że do nich się nie pofatygował, bo od 6.30 jeździli na koparce i widłaku, a to tylko 50 metrów dalej. Pierwszy raz nie mogę się doczekać, kiedy będą rzucać nawóz na pola :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2019 o 12:25
@Bryanka: Koniecznie daj znać, jak już będzie po akcji nawożenia :D
Odpowiedz@Bryanka: Tez chcę wiedzieć!!!!
Odpowiedzmój jeden sąsiad (mieszkam na normalnej wsi) po wprowadzeniu się miał pretensje, że kogut pieje i psy szczekają :) ale potem zaczął mieć hodowlę małych piszczałek i chyba mu pretensje przeszły. Jego maleństwa potwornie piszczą, dorosłe osobniki również nie szczekają, a ujadają
OdpowiedzTuż za płotem rodziców wybudowało się jakieś młode małżeństwo. Szybko okazało się, że wielce szanownej pani przeszkadzają szczekające psy. A psy szczekają i to po całej wiosce, bo zwierzyna leśna do zabudowań podchodzi z każdej strony. W sumie nie mogę się już doczekać żniw. Albo jak w tym upale zaczną wietrzyć kurniki...
Odpowiedz@Zunrin: Wiesz jak to jest. Miastowe ciągną na wiochę, a wiocha ciągnie do miasta. I każdy spodziewa się nie wiadomo czego, sądząc, że tu - to dopiero będzie raj. A potem okazuje się, że miastowe robią dym, bo psy szczekają, obornik śmierdzi, kogut pieje za wcześnie, a kombajny hałasują, natomiast słoiki mają pretensje, że w blokach każde pierdnięcie słychać, że po 22:00 trzeba być cicho, że szum windy ich budzi po nocy, a wystawiać na korytarz śmierdzących butów i worów ze śmieciami nie wypada. Wszystko ma swoje "zady i walety", jak to mawiał mój, świętej pamięci, pradziadek Bonifacy.
Odpowiedznie ogarniam tego zdania " do dobrego tonu należy pojawienie się w miejscowym pubie i przywitanie z mieszkańcami." nie wpadlabym na to, ze jest jakikolwiek obowiazek spoufalania sie z miejscowymi bywalcami pubu, ze nie nazwe tego dosadniej
Odpowiedz@bazienka: Jak już wspomniałam wielokrotnie w komentarzach - rzecz dzieje się w Anglii, na prowincji.
Odpowiedz@bazienka: To Anglia, dodałam komentarz na temat pubow w kulturze brytyjskiej to cos wiecej niż miejsce do picia.
Odpowiedzfacet klasycznie nie przeprowadzil wyiadu srodowiskowego i liczyl po prostu na zaciszna okolice, a nie ciagle prace rolnicze dookola, smrod bydla i podobne atrakcje wielu ludzi przeprowadza sie na wies by wypoczac, wiele wsi jest zurbanizowanych... facet iczyl na co innego i nie poprzebywal w okolicy, tylko kupil bez sprawdzania rozumiem zaskoczenie, ale sam jest sobie winien
OdpowiedzTo powszechne! Ludzie mylą ciche przedmieścia z wsią UŻYTKOWA. Znajomy sprzedał działke budowlaną koło siebie, ludzie, którzy kupowali widzieli, że ma krowy w wersji wolny wychów. Po wybudowaniu i przeprowadzce wzywali na niego policję bo krowy mucza o 4:00 rano gdy jest cisza nocna :D
Odpowiedzbo ludzie to matoły, domy kupuja na zasadzie - duzy salon i ładna łazienka to biore, a nie zwracaja uwagi na infrastruktur , czy nawet sprawdzenie planu zagospodarowania przestrzennego a pozniej płacz bo 50m od płotu obdownica powstala
Odpowiedz