Wrzucona dosłownie przed chwilą historia o niepełnosprawnej, autystycznej dziewczynie przypomniała mi dziewczynkę, z którą zetknęłam się przez krótki czas w trakcie edukacji przedszkolnej mojej córki. Niech jej będzie Zuzia, bo prawdziwego imienia i tak nie pamiętam.
Zuzia zaczęła uczęszczać do przedszkola w wieku czterech lat i trafiła do grupy łączącej dzieci trzy i czteroletnie. Do tej samej grupy trafiła moja córka (jako, że jest z początku kwietnia, we wrześniu miała już prawie 3,5 roku, więc kontakt z czterolatkami ani jej, ani starszym dzieciom nie zaszkodził). Jak się dowiedziałam na oficjalnym rozpoczęciu roku, Zuzia do tej pory przebywała pod opieką babci i to babcia będzie ją przyprowadzać i odbierać. Babcia opisywała Zuzię jako dziecko grzeczne, wręcz idealne. "Jak sobie weźmie laleczkę, to może cały dzień z tą laleczką siedzieć, taka jest grzeczniutka."
Widzicie niepokojący objaw?
Zuzia przychodziła do przedszkola rano, brała laleczkę i siadała sobie w kąciku. I siedziała. Dzieci, jak to dzieci, bawiły się a to klockami, a to samochodzikami, Zuzia siedziała z laleczką.
Ale nie samą zabawą przedszkolak żyje, trzeba było prowadzić jakieś zajęcia edukacyjne - tańce, piosenki, rysowanie... Okazało się nagle, że wcale nie tak łatwo Zuzię z tego kąta wyciągnąć. Na szczęście jakoś tak polubiła moją córkę i przeważnie jej się udawało wciągnąć dziecko do zabawy.
Podobno perswazje przedszkolanek i tłumaczenie, że to wcale nie jest normalne, że dziecko siedzi w jednym miejscu cały dzień, nie odnosiły skutku. Babcia uparcie twierdziła, że to po prostu bardzo grzeczna dziewczynka, a rodziców nikt na oczy w tym okresie nie widział. Z drugiej strony - sama ograniczyłam się do zapytania starszej pani, czy nie niepokoi jej dziecko siedzące non stop i padła odpowiedź że nie, bo "tak się powinno grzeczne dziecko zachowywać".
Niestety, po roku wspólnej nauki straciłyśmy Zuzię z oczu, ona poszła grupę wyżej, moja została w tej samej grupie, realizując teraz już program dla czterolatków.
Dla mnie to było przerażające. Samo siedzenie w kącie cały dzień nie jest normalne u czteroletniego dziecka. Ale najgorsze jest to, że zamiast zachęcać ją do normalnej, dziecięcej aktywności, chwalono ją za "spokojne siedzenie", co utwierdzało ją w przekonaniu, że postępuje słusznie. Może trochę przesadzam, ale czy przedłużenie tego stanu rzeczy nie okaleczyłoby wręcz dziecka?
Dom
POTWORNE! Podzielam Twoje odczucia!
OdpowiedzJak na moje oko, to dziecko już ma problem, w sensie, że już jest w jakimś stopniu upośledzone. Babci to pasuje, bo nie ma za wiele do roboty przy takim wycofanym dziecku. A gdzie są rodzice? Może pozbyli się problemu... Szkoda słów
Odpowiedz@Kitty24: Nie znasz sytuacji nie oceniaj. Oczywiście nie usprawiedliwia to działań babci. Być może jest tak jak piszesz, ale nie zawsze tak jest. Na przykład. Oboje rodzice zapiepszają w pracy dość daleko od domu, nie koniecznie za granicą. Jeden z rodziców olał/zmarło mu się, a drugi musi zapiepszać na dwa etaty, żeby zapewnić córce jakieś przyzwoite minimum. Nasze państwo niby coś tam wspomaga rodziców niepełnosprawnych dzieci, ale często to nie są to wystarczające pieniądze.
Odpowiedz@rodzynek2: Dokładnie, o ile mi wiadomo oboje rodzice pracowali, co z dojazdami zajmowało im całe dnie.
OdpowiedzSwoją drogą to według wielu dorosłych grzeczne dziecko to właśnie takie które jest ciche, nie absorbuje niczyjej uwagi sobą, nie bałagani i ładnie się samo bawi. Do ideału tej dziewczynce brakowało tylko natychmiastowego wykonywania poleceń dorosłych.
Odpowiedz@MyCha: Ciche dziecko - poproszę, moja ma strasznie piskliwy głos :D czasem naprawdę aż w uszach świdruje. Nie absorbuje niczyjej uwagi, ładnie się samo bawi - miły obrazek. Ale dziecko które nie bałagani? Zadzwoniłabym po egzorcystę :D A na serio - moja w tym wieku już umiała się sama zabawić, ale najczęściej była to zabawa klockami, miśkami, lalkami, konikami... Zabawy polegały na odgrywaniu ról i opisywaniu jakiejś historii. Tak moim zdaniem zachowuje się grzeczne, "idealne" dziecko.
OdpowiedzAlbo to wyłącznie wynik zaniedbania ze strony rodziny albo to naprawdę ciężki przypadek autyzmu. Tak czy inaczej nie powinna trafić do tego przedszkola, ale do miejsca, gdzie są prawdziwi specjaliści od pracy z takimi dziećmi. W tym przedszkolu takich nie było. Poszli na łatwiznę tak samo jak rodzina.
Odpowiedz@pasjonatpl: Przedszkole było pierwszym miejscem, gdzie zauważono że coś jest z dzieckiem nie tak. Podjęto próby nawiązania kontaktu i okazało się, że jest to tzw "normalne" dziecko - może trochę ciche, nieśmiałe i nie mające potrzeby biegać od zabawki do zabawki. Podpytywałam trochę, bo nie mogę przejść obojętnie wobec krzywdy dziecka, nie wykazywała zachowań typowych dla autystyków i generalnie szło się z nią dogadać. Gdyby przedszkole poszło na łatwiznę, odpuściłoby sobie pracę z tym dzieckiem, możliwe że zaleciliby przeniesienie gdzie indziej. Przedszkolanki jednak dołożyły wszelkich starań, by Zuzię zaktywizować, włącznie z proszeniem o pomoc dzieci z grupy (i tak, jestem bardzo zadowolona z tego, że to moją córkę najczęściej prosiły, żeby zachęciła Zuzię do zabawy czy pracy w trakcie zajęć). W przedszkolu był na stałe psycholog dziecięcy i on również nie zauważył nic niepokojącego. Zresztą, po kilku miesiącach dziecko zaczęło zachowywać się bardziej po dziecięcemu - brykało na placu zabaw jak należy i w sali też podobno była już mniej wycofana.
Odpowiedz@singri: Trzeba było to wszystko dopisać w historii, łącznie z częścią o rodzicach, nie byłoby niedomówień i oskarżeń w komentarzach. Chociaż z drugiej strony, historia nie byłaby tak dramatyczna.. Coś za coś.
Odpowiedz@Kitty24: Moim zdaniem i tak jest za długa i za dużo w niej rozmaitych tłumaczeń.
Odpowiedz@singri: "Dzięki" brakowi tłumaczeń, rodzą się niedopowiedzenia, kłótnie w komentarzach...Lepiej dłużej a jaśniej niż brakiem wyjaśnień skłócać piekielną społeczność. Chyba, że taki był cel ;-)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2019 o 13:10
@pasjonatpl: Nie musi być to autyzm. Dziewczynka tak mocno zamknięta w sobie może być pod względem rozwoju intelektualnego w całkowitej normie, za to np. mieć za sobą traumatyczne przeżycia (o czym autorka oczywiście nie wiedziała, ale też nie wiadomo czy wiedziały przedszkolanki). Ciężko oceniać tę sytuację nic nie wiedząc, bo dziewczynka potrzebowała przede wszystkim kogoś przed kim mogłaby się otworzyć, a kogoś takiego nie miała. W każdym z przypuszczalnych przypadków powinna najpierw być zaprowadzona do psychologa dziecięcego.
Odpowiedz@pasjonatpl: Jeszcze jedno: mogło to też być dziecko chorobliwie nieśmiałe, wręcz z fobią do ludzi, które znajdowało spokój w świecie własnej wyobraźni dopiero. Oczywiście taka fobia nie bierze się z czapki, bez żadnego powodu. Podałam dwa powody, które wykluczają autyzm jak i upośledzenie umysłowe jakiegokolwiek stopnia. Dziecko to nie inny gatunek, jest tak samo skomplikowane emocjonalnie jak człowiek dorosły.
Odpowiedz@Kitty24: Zawsze jest ten dylemat. Szczegóły vs długość historii. Z jednej strony pozwalają zrozumieć historie, czy jej kontekst, a z drugiej opis szczegółów jest często sporo dłuższy niż meritum historii.
OdpowiedzNie wiem, czy dziecko było upośledzone, czy tylko bardzo nieśmiałe. Ale wiem za to, że ogólnie rodzice bardzo niechętnie przyznają, że z ich dzieckiem może być coś nie tak. I utrudniają życie wszystkim dookoła, zamiast zapewnić dziecku odpowiednią opiekę i pomoc.
OdpowiedzCzytałem kiedyś artykuł o rumuńskich sierocińcach po upadku komunizmu. Wolontariusze organizacji humanitarnych, którzy weszli tam jako pierwsi, wspominali przeraźliwą ciszę, jaka panowała w tych ośrodkach. Normalne jest, że dzieci biegają, śmieją się i krzyczą w trakcie zabawy a każdy nauczyciel wie, jak trudno utrzymać uwagę dużej grupy małych dzieci. Zmierzam do tego, że z tym dzieckiem ewidentnie coś było się tak. Daleki jestem jednak od stawiania diagnozy przez internet, bo to powinien zrobić specjalista.
OdpowiedzNie znam się, ale dziecko mogło być też takie z powodu małej ilości bodźców. Jeśli było głównie z babcią, babcia z nią za dużo nie rozmawiała, nie bawiła się, odwodziła od zabaw ruchowych, ale nagradzała za ciszę i brak ruchu to moglo tak być.
OdpowiedzTzn. Sam mam spektrum Aspergera. I mimowolnie potrafię zamyślić się w trakcie krojenia czegoś. Pomyślałem o czymś i nie ma bata żebym myśli nie dokończył. Piekielnością jest że ludzie jak słyszą że mam fotograficzną pamięć to zapamiętam wszystkie terminy. Nie wiem skąd ten mit. Co ciekawe doskonale zapamiętuje flagi państw ale spróbuj mnie nauczyć jakiejś daty :D "powodzenia". Żyje normalnie bo to tylko spektrum. IQ mam 124 ale, jak byłem dzieckiem potrafiłem się zamyślić że dopiero krzyk nauczycielki mógł mnie wyrwać z transu rozmyśleń więc wszyscy myśleli że jestem otępiały. No teraz jest normalnie i wszystko kontroluję. Za dzieciaka rodzice chyba wiedzieli że jestem "inny" i cały czas bawili się ze mną żebym "nie zastygał" :D. Myślę że tej dziewczynce brakuje wsparcia jakie ja otrzymałem. Jedyne co mnie zdradza to zamiłowanie do schematów mimo że nie cierpię rutyny. Uwielbiam też symetrię. :V. Ale to raczej nie szkodliwe dziwactwa XD. Także Asparger to nic wielkiego, to nie jest taki problem jak większość chorych by chciało. Ludzkość popada w syndrom ofiary. PS. To nie przez szczepionki.
Odpowiedz