Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz do historii (i dyskusji pod nią) o wychowywaniu dzieci…

Miał być komentarz do historii (i dyskusji pod nią) o wychowywaniu dzieci - dawać klapsy czy nie? - ale wyszło za długie, więc niech będzie historia.

Tytułem wstępu - nie jestem zwolenniczką kar cielesnych, ale to nie oznacza, że nie wychowuję swojego dziecka i na wszystko mu pozwalam. Raczej staram się, aby kara była adekwatna do przewinienia, a raczej aby była nie tyle karą, co konsekwencją (niewłaściwego) zachowania dziecka. Tak było i w tej historii.

Młoda, wówczas bardzo młoda (przedział wiekowy 4-5 lat, dokładnie już nie pamiętam), "zbiesiła się" i nie chciała posprzątać bałaganu po swojej zabawie. Upomniana raz i drugi nic sobie z tego nie robiła, więc uprzedziłam, że owszem, ja posprzątam, ale zabawek posprzątanych przeze mnie długo nie zobaczy. Nadal bez reakcji, więc, aby uświadomić jej, że nie żartuję, wzięłam jedną z jej ulubionych zabawek i odłożyłam wysoko na szafę, informując jednocześnie, że za chwilę wyląduje tam cała reszta nieposprzątanych zabawek. Wyszłam na chwilę z pokoju, a po powrocie zastałam widok jak z kreskówki...

Kojarzycie taki śmieszny widoczek, kiedy bohater kreskówki stoi na piramidce różnych sprzętów, sięgając (najczęściej bezskutecznie) po coś, co znajduje się bardzo wysoko? Piramidka chwieje się, wygina na wszystkie strony, a bohater najczęściej ląduje efektownie na ziemi z różnymi komicznymi efektami. Otóż mnie wcale nie było do śmiechu, kiedy zastałam Młodą na piramidce krzesło-stołek-stołeczek-cośtam, z bardzo zaciętą miną, wspinającą się na palce i usiłującą sięgnąć tę nieszczęsną zabawkę z szafy.

Skoro już jesteśmy w temacie kreskówek, to prędkości i refleksu mógłby mi w tym momencie pozazdrościć sam Struś Pędziwiatr - w momencie byłam przy niej i zgarnęłam ją z tej piramidki (a w sumie to chyba złapałam, bo mam wrażenie, że ona już spadała), usiadłam z nią w ramionach byle gdzie, przełożyłam przez kolano i wlepiłam dwa-trzy solidne klapsy. Młoda w ryk, bo pierwszy (i ostatni) raz dostała klapsa, z oburzeniem krzyczy: "to boli!!!". No cóż, ja byłam tylko w stanie ją poinformować, że złamana ręka czy noga boli bardziej...

Nie, nie uważam że postąpiłam właściwie. Te klapsy to był wyraz mojej bezradności i strachu, ja po prostu w ten sposób odreagowałam mocno stresującą sytuację (uwierzcie mi, widok dziecka będącego sekundy od potłuczenia/połamania się to "niezapomniane" przeżycie), ale, wracając czasem pamięcią do tej sytuacji, nadal nie wiem, co właściwie miałabym zrobić, jak zareagować po ściągnięciu jej z tej piramidki...

dom

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kartezjusz2009
12 12

@Lapis: Dziecko rozumie dużo szybciej niż zaczyna mówić. A to, że opornie będzie szło, to już inna kwestia ;) .

Odpowiedz
avatar Lapis
2 8

@kartezjusz2009: być może, ale starsza odkąd skoczyła 21 miesięcy (mniej niż 2 lata) ma siostrę, a ja nie jestem w stanie jej ani fizycznie odciąć od aneksu kuchennego, ani miec na oku non stop, bo młodsza też wymaga uwagi. Uważam że lepiej dać dziecku w tyłek albo po łapach niż dopuścić do poparzenia wrzątkiem z czajnika.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 24

Mam w bliskim otoczeniu psychologa. Ma dwoje dzieci, w wieku około 8 i 9 lat. Nie neguję faktu, że rozmową można dużo zdziałać. Natomiast czasem, uważam, trzeba zakrzyczeć i w jakiś sposób ukarać dziecko. Natomiast przy ostatnim spotkaniu z psychologiem, jego żoną i dziećmi, zobaczyłam taką sytuację: Rodzinna uroczystość, wcześniej msza w kościele. Dzieci wychowywane w wierze, starsze już po komunii, a podczas mszy oboje zachowywali się jak małpki w zoo, wiercili się, łazili, gadali, w międzyczasie pobili się, rodzice delikatnie poprosili, żeby się uspokoiło, bez efektu. Przypominam, 8 i 9 lat. Potem przyjęcie w domu. Dzieciaki dostały tablety, znowu się poklocily, ojciec zagroził, że zabierze tablety jak będą się kłócić. Rozpłakali się, tablety zostały, a dzieciaki nadal się kłóciły. Potem zaczęły z całej siły trzaskać drzwiami wejściowymi. Ojciec-psycholog prosił, by przestały, wielokrotnie prosił. Zero reakcji. Po pół godziny zabawa im się znudziła, przestały, a ojciec dumny, że tak na nie wpłynął, podziękował pociechom. Mówcie co chcecie, ale kompletnie zero stresu to dla mnie pomyłka. Kary w wychowaniu muszą być. Nie cielesne, ale takie, żeby dzieciak odczuł jednak, że zrobił źle. Żeby właśnie, zanim zdecyduje się kolejny raz robić coś, czego mu nie wolno, odczuł ten stres w związku z karą jaka go może za to czekać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2019 o 7:52

avatar singri
22 24

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Jak powiedział, że zabierze tablety to powinien tak zrobić. Proste. A takie "wychowanie" generuje w dziecku ogromny stres, bo dziecko nie wie na czym stoi. Rodzic mówi, że zabierze, ale nie zabiera. To jak powie że da obiad, to też nie jest pewne, lepiej się napchać cukierkami. Nic nie jest pewne, dziecko nie ma gruntu pod nogami. A może to właśnie dlatego dzieci wychowywane "bezstresowo" robią się z wiekiem coraz gorsze?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 16

@singri: ja myślę, że nie tyle chodzi o brak gruntu pod nogami, bo jedynie zapowiadane kary nie są stosowane. Moim zdaniem chodzi tu o brak respektu. Taki duży dzieciak już powinien to czuć. Zresztą, to samo widzę u znajomej, ma kilkulatka, który ledwie zaczął mówić. Była noc, my siedzialysmy i plotkowałyśmy, mały oglądał tv. To znaczy, skakał z bajki na bajkę, co było strasznie wkurzające. I jego mama poprosiła, nie żeby wyłączył, czy ściszył. Żeby zamiast pod telewizorem usiadł na fotelu. Poszedł, po czym, po minucie wrócił na poprzednie miejsce. Mama polecenie powtórzyła i zagroziła, że wyłączy tv. Mały się zaśmiał i podsunął się do telewizora. Mama też się zaśmiała, westchnęła, że tak to jest z dziećmi, po czym wróciła do plotek. Ja rozumiem, że rodzice kochają swoje dzieci. Ale, z tej miłości, zamiast opowiadać o każdym pierdnięciu malca w towarzystwie osób kompletnie tym niezainteresowanych, to może by łaskawie zaczęli je wychowywać. Z trwogą zauważam, że takich rozwydrzonych, bezstresowych dzieciaków jest coraz więcej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2019 o 8:41

avatar Jorn
11 13

@singri: Ja nie byłem wychowywany bezstresowo, za to bez konsekwencji w działaniu, więc też gdy podczas zabaw z kolegami padał jakiś „świetny” pomysł, nigdy nie wiedziałem, czy jego realizacja znajduje się w granicach tego, co mi wolno. Wielokrotnie wracałem do domu cały w strachu przed reakcją rodziców, a okazywało się, że tą reakcją było wzruszenie ramion. Albo odwrotnie – dostawałem kary, po których byłem zdziwiony nawet nie ich surowością, a faktem że w ogóle zostałem ukarany za to , co zrobiłem. Ale jakoś nie zrobiłem się coraz gorszy.

Odpowiedz
avatar singri
17 19

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Wyłączyc, zabrać pilota. Pokrzyczy, ale więcej tak nie zrobi. Ukoić ból stwierdzeniem "Wiem, że jest ci przykro. Mówiłam, że nam przeszkadzasz. Prosiłam wielokrotnie o ściszenie telewizora." Nie rozumiem ani ludzi, którzy uważają, że dziecko zrozumie tylko klapsy, ani ludzi, którzy wzruszają ramionami "To tylko dziecko, nie zrozumie". Zrozumie, zrozumie. Dzieci są szalenie inteligentne i łapią wszystko w lot. Jeśli 15-sto miesięczna córeczka mojej koleżanki, gdy podawałam jej (za zgodą, a właściwie na prośbę matki) kawałek czekolady potrafiła zrozumieć zdanie "Nie do rączki, bo się pobrudzisz. Prosto do buzi albo wcale" (Akurat wtedy zależało nam żeby dzieci były czyste, wychodziłyśmy gdzieś) i grzecznie rozdziawiła buzię, to nie uwierzę, że dziecko w wieku dowolnym nie rozumie komunikatu typu "Odłóż to zanim ci to zabiorę" i nie wiąże go w główce z faktycznym zabraniem. Mam nadzieję, że nie wyszło zbyt chaotycznie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@singri: ja bardzo dobrze wiem, że wyłączenie tv to najlepsze wyjście. Natomiast, nie moje dziecko, a znajoma już kiedyś na moja uwagę, że może z samego rana nie powinna dawać małemu telefonu do zabawy na pół godziny, odpaliła, że nie mam dzieci,to nie powinnam się wypowiadać. Cóż, to ona potem się będzie z rozwydrzonym dzieciakiem męczyć, nie ja. @singri chciałam jeszcze dodać, że sprawa z tabletami jest oczywista, natomiast chodzi mi o to, ze niestety, rozmowa nie zawsze daje efekty. Sa zwolennicy bezstresowego wychowania calkowicie wykluczajacego jakiekolwiek kary. Cóż, dziecko się może stresować nie będzie, Ale wszyscy mający z nim do czynienia już tak.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2019 o 11:10

avatar singri
7 7

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Rozmowa daje efekty tylko wtedy, gdy jest poparta konkretnym działaniem. Jeśli raz i drugi zabierze się dziecku tableta, to za trzecim razem posłucha samej uwagi. Ale jeśli na uwagach się kończy, to nie ma bata żeby to działało...

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Niema czegoś takiego jak wychowanie bez stresu. Stres prędzej czy później pojawi się w życiu dziecka, a próby wykluczenia go całkowicie spowodują jedynie, że dziecko nie nauczy się z nim radzić. Dlatego należy go jedynie ograniczać tam gdzie szkody jakie mogą się pojawić przewyższają korzyści. @singri: Małe dzieci nie dość że są niesamowicie inteligentne to do tego niema nikogo kto znałby ich rodziców tak dobrze jak one. Całe szczęście nie potrafią jeszcze do końca tego wykorzystywać \ :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: po 1 powinni sie zajmowac dziecmi a nie dawac im jakiekolwiek tablety zamiast swojej uwagi a w kosciele zareagowac dosadniej i stanowczo usadzic szaransze wychowanie bezstresowe i niekonsekwencja nie sa rozwiazaniem stres to sie zaczne jak takie dzieck wyjdzie w swiat

Odpowiedz
avatar JW3333
-1 21

Zadaj sobie pytanie - jak obcy dorosły na ulicy robi coś, co Ci się nie podoba, to dopadasz i walisz po mordzie? Jeżeli nie, to dlaczego traktować własne dzieci poniżej pewnych standardów? Też mam dzieci, też zdarzyło mi się zareagować przemocą z bezsilności ale wiem, że nie tędy droga. Metod karania dziecka jest wiele - stanie w kącie, siedzenie na krzesełku, przepisywanie tekstu, szlaban na media - trzeba dobrać do wieku i rodzaju. Dwulatka posadziłabym na krzesełku, posiedzi i się ponudzi to jest szansa że zapamięta. Oczywiście że nie zapamięta za pierwszym razem i wcale nie ma gwarancji że zapamięta w ogóle :) Ale unikajmy świata, w którym jak coś się komuś nie podoba to podbiega z pięściami albo kopem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2019 o 8:03

avatar LunaOP
7 21

@JW3333: Walenie po mordzie to nie klaps, klaps odpowiedni boli wcale albo bardzo słabo, głównie tutaj chodzi o element psychologiczny. Na zasadzie odruchu Pawłowa to się robi, wykorzystujesz klapsa w sytuacji kiedy wszelkie inne środki wychowawcze zawiodły lub dziecku zagrażało życie bądź zdrowie. Święty Tomasz z Akwinu widzi jak robisz prostytutkę z logiki.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 6

@LunaOP: Tyle, że czasem efekt takiej kary jest trochę inny bo efekt wychowawczy osiągnięty jest za pomocą strachu (przed bólem fizycznym, nieważne czy mniejszym czy większym) u dziecka, a nie za pomocą zrozumienia.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-1 5

@JW3333: eee - tak?!?! robię dokładnie to, w miarę możliwości jakie mam; albo ostatecznie dzwonie po takich niebieskich co przyjadą ze sprzętem do wygarbowania mu skóry; tylko jedno założenie, że nie podobają mi się, czyny zabronione prawem i powszechnie szkodliwe, a zastosowanie przemocy ma na celu przywrócenie prawa i porządku oraz jak najszybsze zapobieżenie dalszej dewastacji mienia lub dalszego zagrożenia zdrowia i życia osób oraz zwierząt. Bo inaczej to jasne, że to jawna niesprawiedliwość wprowadzana siłą. Tym niemniej Prawa rodzicielskie to prawo stanowienia prawa wobec małoletnich przyporządkowanych obywateli. Zatem też wymierzania adekwatnych sprawiedliwych kar. Bo inaczej to jasne, że to jawna niesprawiedliwość wprowadzana siłą.

Odpowiedz
avatar singri
13 17

I tu mamy przewagę klapsów. Bo teoretycznie powinnaś pozwolić dziecku spaść z tej piramidy, żeby odczuło konsekwencje swojego zachowania. No ale teoria teorią, a pozwolenie żeby dziecko sobie coś złamało, albo przyprawiło się o krwiak w mózgu to kiepska metoda wychowawcza. Ja bym pewnie klapsa nie dała. Ale ściągnęłabym dziecko tak, żeby odczuło że źle zrobiło. Nawet jakby się po drodze uderzyło, to by mu nie zaszkodziło bardziej niż upadek. Albo i dałabym klapa, nie wiem, moja nigdy takich dzikich pomysłów nie miewała...

Odpowiedz
avatar glupia
6 14

Szłam z trzema dziewięciolatkami - odprowadzałam ze szkoły i rozstawiałam po domach. Widziałyśmy, jak mały chłopczyk na rowerku pędził w stronę przejścia dla pieszych, tuż pod nadjeżdżający autobus. Matka dogoniła dzieciaka w ostatniej chwili. Autobus wyhamował - spory kawałek za przejściem. Matka ściągnęła dzieciaka z rowerka i wlepiła trzy porządne klapsy. Komentarz dziewięciolatek: "bardzo dobrze ta pani zrobiła, że mu dała klapsy, bo on teraz zapamięta, że nie wolno tak robić".

Odpowiedz
avatar banano
6 12

@Jorn: Gdzie w tej historii jest gorka i ze szybka jazda nie byla jego wyborem?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 6

@banano: No właśnie nie ma, nie ma też informacji, że był to świadomy wybór tego chłopca na płaskim terenie. Brak informacji pozostawia to jedynie w sferze domysłów.

Odpowiedz
avatar marius
-3 13

Nie rozumiem problemu. Zamiast urazu czaszki i wstrząśnienia mózgu dzieciak dostał opuchlizny pośladków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

W takich sytuacjach zbierałam te zabawki do worka i wynosiłam np. do piwnicy. Po jakimś czasie wracały a Wrzodki nauczyły się porządki ;)

Odpowiedz
avatar singri
6 6

@metaxa: Na moją nie działało. Nie działają też mrówki w pokoju ani nieprzyjemne zapachy. Ani to, że nie chcę jej pomagać w lekcjach bo odmawiam siedzenia w tym syfie. Po prostu jeśli nie zostanie przymuszona to nie sprząta. To jedyne pole, na którym poległam wychowawczo, skończyły mi się metody. Aha, ograniczenie liczby zabawek nie pomogło, robi bałagan z czego innego.

Odpowiedz
avatar Xynthia
8 8

@metaxa: Tak, potem też wpadłam na ten pomysł. I powiem ci, że nigdy nie musiałam wynieść tych zabawek do piwnicy, bo tylko raz (to był ten pierwszy raz) Młoda poczekała, aż wszystko "posprzątam" do worka na śmieci, po czym wielki krzyk "mamo, nie wynoś, ja to posprzątam!". No cóż, worek opróżniłam na podłogę i po jakimś czasie wróciłam, posprzątane było idealnie :) Potem już tylko wystarczyło, że weszłam z workiem na śmieci, a sprzątanie odbywało się w tempie ekspresowym.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 6

ból jest efektem zszytym w organizmach ewolucyjnie. Po to aby się same nie krzywdziły gdy robią coś złego,np. kaleczą, gniota, parzą kończynę/palec. To zjawisko behawioralne, nawet rośliny nauczyły się produkować kolce haczyki a dodatkowo wypełniać je trucizną. już nie mówiąc o najprostszym przypadku: co stanie się gdy nadepniesz kotu na ogon lub kopniesz psa.-* po prostu, jeśli ustalamy reguły, które mają działać podobnie jak prawa naturale/fizyczne, to konsekwencje ich naruszenia powinna być analogiczne, bezpośrednie, szybkie,proporcjonalne i wcelowane w naruszającego. kary fizyczne niosące ze sobą ból spełniają te warunki, więc po co szukać lepszego rozwiązania, zwłaszcza, ze odbiornik warunkujący mamy zaszyty od milionów lat. to znaczy można szukać jeszcze szybszych, jak pułapki, nie jest wtedy wymagany strażnik wymierzający karę. W sumie też już to wymyślono w postaci drutu kolczastego na ten przykład. - co tyczy się psa, to to możesz dostać jeszcze tonfą przez łeb, to zależ jakiego psa.

Odpowiedz
avatar MyCha
2 8

Naturalną konsekwencją nie posprzątania jest życie w syfie, niemożność znalezienia czegoś albo potykanie się o własne graty. Można się również najeść wstydu przed kimś kto to zobaczy, np. koleżankami. Na pewno zaś nie jest wylądowanie czegoś na szafie. Matka nie powinna niczego kłaść na szafie bo to oczywiste, że dziecko będzie chciało odzyskać zabawkę. Z resztą ja to sprzątanie w pokoju za dzieciaka wspominam jako koszmar. Ja zawsze musiałam mieć czysto jak szłam spać, zawsze musiałam uczestniczyć w sprzątaniu o czasie który rodzicom pasował, nie miałam prawa do tego, że w danej chwili zwyczajnie mi się nie chce bo jestem zmęczona czy mam ochotę porobić coś innego. Zaś rodzice jak byli zmęczeni to ich bałagan mógł czekać na następny dzień, oni mogli zostawić w zlewie brudne naczynia i do tego zawsze powtarzali, że ja nie mam prawa być zmęczona bo chodzę tylko do szkoły, na angielski, basen, harcerstwo i kółko matematyczne. Przepraszam ale musiałam się wyżalić.

Odpowiedz
avatar Xynthia
3 3

@MyCha: Owszem, konsekwencją nieposprzątania jest zycie w syfie, i gdyby wtedy Młoda miała swój pokój, być może bym na to pozwoliła. Niestety, gnieździłyśmy się wówczas w jednym pokoju o "oszałamiającym" metrażu 13m2, a JA nie miałam ochoty potykać się o porozrzucane zabawki. Wymagałam sprzątania po sobie (od siebie też) i nie wydaje mi się, aby to były jakieś wygórowane wymagania... Ale z tym odłożeniem zabawki na szafę to faktycznie był zły pomysł, tu masz rację.

Odpowiedz
avatar andtwo
8 10

Autorka popełniła błąd taktyczny, dając zabawkę na szafę. Ja nawet przed roczną córką chowam coś tak, żeby nie widziała gdzie. Rodzic daje klapsa tylko z jednego powodu- z bezsilności. Pytanie brzmi, czy rodzicowi może zdarzyć się bezsilność? Może. Bo jest tylko człowiekiem. Już też nie przesadzajmy, że kilka klapsów w dzieciństwie zrobi z małego człowieka jakiegoś przestępcę w przyszłości.

Odpowiedz
avatar Deloris
0 0

@andtwo: to dziecko zrobi jeszcze mnóstwo głupich i potencjalnie niebezpiecznych rzeczy. Jeśli za każdym razem matka straci opanowanie z bezsilności i da mu w skórę, zamiast w inny sposób wytłumaczyć, dlaczego tak i tak robić nie należy, to skończy się to średnio fajnie - lękiem, utratą zaufania itp. Dzieci mają lepszą pamięć niż wam się wydaje, a strach i ból nie są uczuciami konstruktywnymi. Btw w filmach kiedy dziecko w ostatniej chwili uda się obronić przed niebezpieczeństwem rodzice rzucają się je przytulać i pocieszać. W Polsce - rodzice dają mu "klapsy", wrzeszczą i karzą. Nie wiem, co jest bardziej wychowawcze, wiem tylko, że po iluś takich akcjach kiedy dzieciakowi zdarzy się coś złego, to nie przyjdzie o tym powiedzieć rodzicom, nie będzie taki głupi, żeby znów oberwać.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
8 8

,,Te klapsy to był wyraz mojej bezradności i strachu, ja po prostu w ten sposób odreagowałam mocno stresującą sytuację" - myślę, że w tym zawiera się cała odpowiedź na pytanie, dlaczego daje się dzieciom klapsy.

Odpowiedz
avatar cinamoonnn
-2 2

@FlyingLotus: tylko szkoda, że siebie nie uderzyła :) Za JEJ słabość oberwał ktoś inny.

Odpowiedz
avatar Patrycja
-1 1

@FlyingLotus: Dokładnie....to żadne usprawiedliwienie

Odpowiedz
avatar Monoslad
3 3

Jestem ojcem czwórki dzieci - trzech facetów i jednej dziewczyny. Nigdy żadnego nie uderzyłam, a że są to już dorośli ludzie, łatwo wywnioskować, iż wychowywali się w czasach, gdzie kary cielesne były na porządku dziennym.

Odpowiedz
avatar Lapis
2 2

@Monoslad: a mój dziadek utrzymuje że nauczył moja mamę korzystać z nocnika w wieku 7 miesięcy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Nic tak nie wychowuje człowieka, jak staż na dziecięcym oiomie/urazówce/ortopedii. W życiu nie wpadnie się wtedy na pomysły typu 'włożę coś wysoko, ale w zasięgu wzroku dziecka', 'nauczę go, że stanie na parapecie jest wporzo i na pewno nigdy tam nie wejdzie jak nie będę patrzeć' czy też 'na pewno nie otworzy tego pudełka' :D

Odpowiedz
avatar cinamoonnn
-3 5

Chwalisz się STOSOWANIEM PRZEMOCY wobec dziecka? No brawo, tylko po co?

Odpowiedz
avatar Shakkaho
0 0

Bardzo prosto: kupić bylejaką durnostojkę i zrzucić na podłogę aż się potłucze. Dzieci nie są niedorowinięte, potrafią połączyć skutek i przyczynę.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

spoko, a ja jakbym zobaczyla twoje zachwoanie, ktore niie spodobaloby sie mi, tez bym ci wlepila kilka solidnych klapsow w grube dupsko zupelnie tak jak ty dziecku w koncu mozna bic za niewlasciwe zachowanie, nie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lipca 2019 o 19:33

avatar bazienka
0 0

np. porozmawiac, ze bardzo cie przestraszyla tym zachowaniem i moze sobie zrobic krzywde? a zabawki zabrac do worka i tyle,a nie stawiac w potencjalnie niebezpiecznych miejscach

Odpowiedz
avatar Patrycja
0 2

Aż założyłam konto, żeby to skomentować. Wszystko, co można napisać o tej sytuacji podałaś w ostatnim akapicie. To TY nie poradziłaś sobie z SWOIMI emocjami?! Nie neguje, że Twoja córka zachowała się nie grzecznie, ale halo?! Czy męża też byś uderzyła, gdyby nie spodobało Ci się jego zachowanie?! Szczerze wątpie....kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że bicie dziecka bo nie radzi sobie z swoimi emocjami jest złe i wynika z niedojrzałości? To, że Twoja córka się źle zachowała, nie upoważnia Cię W OGÓLE do wyładowywania frustracji na nią....

Odpowiedz
avatar Deloris
1 3

Czego nauczyło się z tej sytuacji Twoje kilkuletnie dziecko: - że możesz mu zabrać jego własność - że nie wolno mu próbować jej odzyskać - że jesteś większa i silniejsza - że się łatwo wściekasz - że zamiast wyjaśnić, o co chodzi, sprawisz mu ból, po czym - zgaduję - powiesz, że to była jego wina, bo było nieposłuszne - może jeszcze, że nie lubisz, jak ono próbuje wejść na szafę, więc następnym razem spróbuje to zrobić, gdy na pewno nie będzie Cię w pobliżu. Powodzenia w dalszym wychowywaniu ;)

Odpowiedz
Udostępnij