Będzie trochę długo, ale aż mnie skręca od tego, jak można być takim bucem.
Od zawsze byłam uczona szacunku do innych, nie ważne czy to jakiś dyrektor, nauczyciel czy woźna. Jednak najwyraźniej nie wszyscy mają takie poczucie.
Trochę wstępu. Mój mąż nie jest Polakiem, więc dość słabo mówi po polsku. Co za tym idzie, gdy jestem gdzieś razem z nim i dziećmi to wszyscy rozmawiamy po angielsku, nikomu to nie przeszkadza i każdy każdego rozumie. Z racji, że dzieci już mają wakacje, postanowiliśmy popłynąć w rejs wycieczkowcem. Mam z tych wakacji kilka historii z rodakami w roli głównej.
1. Mieliśmy taki zwyczaj, że codziennie oprócz typowych atrakcji na takim statku, szliśmy do baru. Żeby nie było, że jestem jakąś matką alkoholiczką, czy coś, to nie był bar w którym są same alkohole, a raczej knajpa z samymi napojami, też takimi dla dzieci. Spędzaliśmy tam jakiś czas, więc siłą rzeczy trochę zapoznaliśmy się z obsługą. A przynajmniej na tyle, żeby wymienić jakieś grzeczności, gdy się mijaliśmy.
No właśnie. Na jakiejś wyspie, na której akurat statek cumował, wracając na pokład, minęliśmy grupkę ludzi z obsługi z tego baru, więc jakiś miły uśmiech, przywitaliśmy się, zapytali, jak nam się podoba. Ot, zwykła uprzejmość. Akurat wtedy mijało nas kilkoro Polaków. Jak tylko nas zobaczyli, pojawiły się teksty typu "O zobacz! Ze służbą się spoufalają!", "Ciekawe o czym mogą z brudasami gadać?" i więcej tego typu. Zrobiło mi się jakoś tak przykro w środku, bo ci ludzie naprawdę ciężko pracują na takim statku i według mnie nie zasługują na to, żeby ktoś tak o nich mówił, nawet jeśli tego nie zrozumieją.
2. Było też więcej sytuacji. Zamawiali jedzenie w restauracji z kartami. Były tam dwa typy restauracji: z kartami i bufetem, można sobie na każdy posiłek iść gdzie się chce, nie ma obowiązku iść do jednej czy drugiej, jednak jeśli się chce iść na kolację do tej z kartami, to trzeba iść o określonej godzinie, ze względu na ilość pasażerów są dwie tury. Akurat byliśmy w tej samej turze i mieliśmy stolik obok. Ulubionym zajęciem tej grupy było zamawianie jakiś potraw, a gdy kelner je przyniósł to mówienie, że się przecież chciało coś innego. Tłumaczenie łamaną angielszczyzną i wplatanie do tego zwrotów typu "No widzisz głupku nawet prostego menu nie rozumiesz" po polsku.
3. Na basenie trzeba było sobie wypożyczyć ręcznik, głownie po to, żeby nie wynosić ręczników z pokoju i oznaczyć zajmowany leżak. Co logiczne, po skończeniu należało je wrzucić do specjalnego kosza. Co robili tamci? Między innymi wrzucali ręczniki do basenu, bo to przecież takie śmieszne, jak toś będzie je próbował wyłowić.
4. Do knajpy jest zakaz wchodzenia w samym kostiumie, oznaczone słownie i na obrazkach. Ale oczywiście Polaków to nie dotyczy. Parę razy widziałam wąsatego Janusza w samych mokrych slipach przebierającego kotlety.
5. Ostania historia. W lodziarni mieli tyle smaków, że ciężko było się zdecydować, ale pomocna obsługa często dawała na takiej małej łopatce trochę wybranego smaku na spróbowanie. Gdy tamci to zauważyli, to nie mogli się oderwać od lady i oczywiście teksy typu "Co tam mało?", "Żal wam więcej?".
Nie chcę tutaj obrażać całego naszego narodu, ale czy cały czas w wielu osobach musi być tyle buractwa? Czy nie można odnosić się do innych z chociaż odrobiną kultury?
Och jej, bo to tylko Polacy są burakami i ignorują zakazy. Oikofobia motzno.
Odpowiedz@greggor: Nie mówię, że tylko Polacy się źle zachowują. Niemcy rozpychają się przy jedzeniu, jakby każdej potrawy miała być tylko jedna porcja, Hiszpanie są strasznie głośni, a przedstawiciele każdej nacji zostawiają po sobie syf, ale nie zauważyłam, żeby inni traktowali pracowników tych statków jak śmieci.
Odpowiedz@Bonia: Jak byłem w Turcji to przed wejściem do sali , gdzie było podawane jedzenie stał taki chłopina 190 cm wzrostu i odpowiedniej posturze i grzecznie ale stanowczo zawracał gości hotelowych ubranych nieodpowiednio Był też piktogram. I na tym koniec. Bez dyskusji goście hotelowi po dwóch dniach się nauczyli.
Odpowiedz@Tolek: Na statkach niestety jeszcze tego nie mieli, a mogliby bo czasami ciężko było znaleźć krzesło, które nie byłoby mokre przez to, że ktoś przyszedł prosto z basenu
Odpowiedz@Bonia: Zapewniam cię, że w innych grupach narodowych takie buractwo też wcale nie jest rzadkie. Do budynków, w których mieści się moje miejsce pracy, nie wpuszczają każdego jak leci, więc przy wejściach stoją pracownicy agencji ochrony, których zadaniem jest między innymi weryfikacja, czy osoby próbujące wejść do budynków mają prawo wstępu. Ja – podobnie jak większość moich kolegów z pracy - nie mam problemu z powiedzeniem im „dzień dobry” w miejscowym języku, ale niektórzy z tych ochroniarzy czują się tak ważni z powodu pracy w międzynarodowej instytucji i tego, że kontrolują przepustki jej pracowników, że na te powitanie nie odpowiadają. Z drugiej strony kilka razy wchodzący lub wychodzący razem ze mną urzędnik posyłał mi w takiej sytuacji pełne zdziwienia i dezaprobaty spojrzenie, którym zdawał się pytać „dlaczego się spoufalasz z cieciami?”. To naprawdę nie jest polska specjalność.
Odpowiedz@greggor: A dlaczego Bonia ma się przejmować buractwem Hiszpanów, Niemców czy Włochów? Przejmuje się buractwem Polaków, bo jest jej wstyd za rodaków - czy to naprawdę takie dziwne? Poza tym, Bonia zna język polski, więc po prostu dobrze rozumiała co wygadują ci polscy troglodyci - a jaskiniowców mówiących po niemiecku czy hiszpańsku mogła zwyczajnie nie zrozumieć i nie zauważyć.
Odpowiedz@Bonia: "Nie mówię, że tylko Polacy się źle zachowują." Mówisz. W opisanej historii nie ma ani słowa o innych nacjach. Tylko i wyłącznie o Polakach.
Odpowiedz@Jaladreips: bo lepiej by było gdyby napisała coś w stylu ,,wszyscy ludzie na tej planecie to prostaki", co nie? :D Ostatecznie przecież nie tylko Polacy to chamy!
Odpowiedz@FlyingLotus: jakby ktoś napisał tak o innym narodzie, to lewactwo zaraz by podniosło kwik, że hur dur, nie wolno wszystkich wrzucać do jednego wora, że stereotypy krzywdzące, itd. Jak widać Polaków wolno. Ojkofobia to jedna z chorób XXI wieku.
Odpowiedz@Samoyed: oj, widzę silne kompleksy na punkcie pochodzenia ;) co, słaba praca, brak pieniedzy na realizację marzeń, marazm, beznadzieja i brak radości w życiu wywołują u ciebie nienawiść do rodaków, którym zazdrościsz, że mają lepiej?
Odpowiedz@Samoyed: Jesteś boska <3
Odpowiedz@Samoyed: widzę, że trafiłem w samo sedno.
Odpowiedz@Samoyed: powtórz to jeszcze 100 razy, tak długo aż uwierzysz. Śmiało - oboje wiemy, że plucie jadem na swój naród to jedyna radość w twoim pozbawionym nadziei życiu, więc ulżyj sobie :)
Odpowiedz@Samoyed: ach, ile jadu. Niczym kobra królewska ;) Zauważ, że o dumie z narodowości nie napisałem ani jednego słowa. Ty ciągle o tym piszesz i w kółko polaczki i polaczki. To idealnie pokazuje jak wielkie są twoje kompleksy. Prawdy nie ukryjesz, wyjdzie z ciebie jak ta słoma z twoich butów ;)
OdpowiedzWysłałam Ci Pw
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2019 o 14:40
@maat_: Masz odpowiedź :)
OdpowiedzJest taki stary brytyjski serial, "Hotel Zacisze". Naprawdę genialny, jak ktoś lubi brytyjski humor w starym stylu. W jednym odcinku właściciel, niezły psychol i snob, dał ogłoszenie do gazety w celach reklamowych. W zależności od tłumaczenia w tym ogłoszeniu było zdanie: "Nie wpuszczamy prostaków" albo "Hołocie wstęp wzbroniony". Osobiście preferuję tłumaczenie nr 2. To było pokazane w tonie jak najbardziej żartobliwym, ale wygląda na to że czasami powinno się coś takiego zastosować w rzeczywistości.
OdpowiedzAch, jaka jestem wyjątkowa i lepsza od pospólstwa. Jak ja się umiem zachować, a oni zupełnie nie.
Odpowiedz@woltomierz: Nożyce się odezwały?
Odpowiedz@szafa: Ciebie też zabolało, że takie kabotyńskie opisywanie cierpień lepszego sortu w towarzystwie plebsu jest kabotyńskie?
Odpowiedz@woltomierz: dokładnie to samo pomyślałam.
Odpowiedz@AlliBhandari: Jak się myśli to samo, to się daje plusa, a nie pisze wtórny komentarz. Chyba że to woltomierz z innego konta udaje, że ma przyjaciół :P
Odpowiedz@szafa: Jest jakiś przepis regulujący, kiedy się pisze, a kiedy się tylko klika? :->
Odpowiedz@woltomierz: A ty do wszystkiego musisz mieć przepisy? Musi ci być ciężko w życiu.
OdpowiedzA co wnosi do historii fakt, że mąż nie jest polskojęzyczny? Nie widzę by to miało jakiś wpływ na dalszą historię?
Odpowiedz@xyRon: Imo ma to sens: przez to, że nie jest on polskojęzyczny, rodzina zawsze rozmawiała po angielsku. Polacy z historii przez to myśleli, że i tak ich nikt nie rozumie, więc mogą sobie bezkarnie obrażać innych w swoim rodzimym języku. A przynajmniej ja tak wywnioskowałam.
Odpowiedz@BleedingOut: Całkiem możliwe, że o to chodziło, ale wypadałoby żeby autorka to wprost napisała, a nie czytelnik ma się domyślać. :)
Odpowiedz