Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Grzechy motocyklistów. Media lubią pisać o dawcach nerek, kierowcy nie lubią jak…

Grzechy motocyklistów.

Media lubią pisać o dawcach nerek, kierowcy nie lubią jak pojawiają się znikąd i choć sytuacja powoli się poprawia, to ta grupa nadal ma swoich przeciwników. Dołączę się i opiszę kilka piekielności. Nie będzie to jednak zwykłe narzekanie osoby która nic nie wie, ponieważ sam jestem motocyklistą. Opiszę więc więc to czego nie da się zobaczyć na pierwszy rzut oka.

1) "I wtedy wchodzi on, cały na biało" - Wizja motocyklisty anioła według innych motocyklistów na szczęście powoli odchodzi w zapomnienie, ale trochę po wejściu do unii i pojawieniu się wielu motocykli na Polskich drogach była normą. Teraz nadal funkcjonuje, choć w mniejszych, bardziej zamkniętych grupach. Przedstawię jak to wygląda. Wyobraźcie sobie, że słyszycie, że był wypadek w waszym mieście z udziałem motocykla i samochodu. Nie znacie szczegółów, ale możecie śmiało założyć że winy nie ponosi fala upałów w afryce. To po prostu nie ma sensu. Na forach motocyklowych (teraz grupach facebookowytch) dochodziło też oczywiste założenie, że nie jest też winny motocyklista. Z takich danych można wywnioskować winę samochodu. Jak było naprawdę? Motocyklista jechał 90km/h na 50km/h i wymusił pierwszeństwo na samochodzie. No ok, ALE kierowca samochodu powinien zachować szczególną ostrożność i nie wjeżdżać na skrzyżowanie bez upewnienia się, że jest bezpiecznie. Generalnie, jaka sytuacja by nie była, motocyklista zawsze był wybielany z grzechu a winę ponosił ktokolwiek inny. Raz nawet czytałem żale po szlifie na zakręcie, że to przez zły stan dróg. Wiecie, to nie motocyklista powinien dostosować jazdę do warunków, tylko drogi powinny dostosować się do motocyklistów. Teraz na szczęście jest tego znacznie mniej, ale jeszcze z 5-6 lat temu to był standard.

2) "Nie po to kupuję litra, żeby jeździć 50km/h" - Krótkie wyjaśnienie dla czytelników nie w temacie. "Litr" to motocykl z silnikiem o litrowej lub ciut większej pojemności. Generują one ogromną moc, a w wersji sportowej są bardzo lekkie. Czyli tłumacząc na ludzki, nie po to człowiek kupuje ferrari, żeby jeździć zgodnie z przepisami. I nie żebym był święty, sam przekraczam prędkość na drogach poza miastem, ale generalnie mam świadomość, że nie jestem sam i nie ignoruję istnienia przepisów drogowych. W ładny dzień podczas przejażdżki spotykam przynajmniej parę motocykli z zagiętymi tablicami rejestracyjnymi i jeżdżącymi bez uwzględniania przepisów. Podwójna ciągła? Nie dotyczy litrów. Wyprzedzanie na pasach lub skrzyżowaniu? Tak, ale tylko dla motocykli. Ograniczenie do 70? W przypadku litrów trzeba dodać jedynkę z przodu (170) i od tego przekroczyć standardowe 20km/h-30km/h. To jest największa piekalność w tym zestawieniu. Ci ludzie nie szanują nikogo skoro pozwalają sobie na taką jazdę. Za jazdę z zagiętymi tablicami powinni dowalać taką karę że głowa mała. Ten punkt nie dotyczy tylko litrów, bo i na 600cc można poszaleć, choć im większy silnik tym większa tendencja.

3) "Miszcz prostej" - Obsługa motocykla jest prosta. Bardzo łatwo np. odkręcić manetkę i zmienić prędkość z 80km/h na 160km/h. A zakręty? Tutaj gorzej. Trzeba umieć się złożyć, przełamać swój strach przed nielogicznym niespadnięciem na asfalt, znać przyczepność opon, optymalny tor bez ścinania zakrętu itd. Przykładowa sytuacja. Piękny słoneczny dzień, jadę sobie przez drogi leśne stałą prędkością 120km/h zwalniając w wioskach do 50km/h. W pewnym momencie ze skrzyżowania dojeżdża motocyklista i wyprzedza mnie. Na oko 160km/h na blacie. Oddala się odemnie, ale gdy dojeżdżamy do zakrętu to go doganiam. Po pokonaniu zakrętu znowu maneta odkręcona i wyrywa. Kolejny zakręt i znowu doganiam. Czyli na prostej drodze jechał znacznie szybciej niż ja, ale nie potrafił pokonać zakrętu z sensowną prędkością, tylko zwalniał pewnie z dwukrotnie. No i generalnie luz, nikomu nie zrobił krzywdy nie licząc swojej opony obciachowo wytartej tylko na środku, tylko skoro nie potrafił pokonać zakrętu przy 100km/h, to jak zareagowałby na sytuację awaryjną przy 160km/h? Moim zdaniem najpierw powinno się nauczyć jeździć, a dopiero potem bawić się w wysokie prędkości. Niestety, trend jest zupełnie inny.

4) "Rewia mody" - Grupa ludzi posiadająca motocykl dla lansu. Obowiązkowo skórzany strój jednoczęściowy dobrej marki z mocno wyakcentowanymi barkami tak, żeby chłopcy wyglądali bardziej męsko (z jakiegoś powodu stroje zawodników moto gp nie mają aż takich dużych ochraniaczy). Do tego ścig, gazowanie w mieście, jazda na 2 biegu żeby silnik ryczał i sportowe wydechy. I finalnie, niezbyt istotny dodatek, przejażdżka 60km wokół domu. A może polecimy gdzieś dalej? Np. trasa 300 km? Nieee, ja tyle złożony nie wysiedzę. Ty masz bardziej prostą postawę to inaczej odczuwasz. A jeżeli już uda się wyskoczyć gdzieś dalej, to tylko głównymi trasami, tak żeby można było zapieprzać. Kiepska droga wioskowa na maks 60km/h nie wchodzi w grę. Dlatego nie jeżdżę już w grupie. Bardziej potrzebuję jazdy i wolności niż lansu. Kiedyś na zlocie słuchałem wspominek dwójki doświadczonych o najlepszych strojach motocyklowych dawnych czasów. Mianowicie jeansy wypchane gazetami żeby nie przewiało kolan. Czasem żałuję że nie jeździłem w tamtych czasach.

5) "LWG (dla wybranych)" - Motocykliści na drodze pozdrawiają się gestem uniesionej dłoni Lewa W Górę. Miły gest o ile jesteś godzien. Gdy zaczynałem jeździć nie byłem przy kasie i na wszystko co mogłem sobie pozwolić to ETZa. Jeździłem nią na zloty, rajdy i bawiłem się świetnie. Niestety, na drodze nie byłem traktowany jak motocyklista. LWG mnie nie dotyczyło. Gdy bidula padła podczas parady nikt się nie zatrzymał pomóc. Po czasie przesiadłem się na większą, nowocześniejszą maszynę i cud, okazało się że jestem a ludzie mnie widzą. Nagle zaczęli mnie pozdrawiać, gdy stałem przy drodze pytali się czy mam jakiś problem (w sensie że chcieli pomóc a nie pobić ;)). Niby zgrana społeczność, ale jednak trzeba mieć japońca, niemca czy włocha, by do niej należeć.

by MrSZ
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Magda43
8 8

Co do pkt 1,2,3,4 przyznaję rację. Ale 5 ? Myślę że jesteś troszeczkę przewrażliwiony. Każdy kiedyś zaczyna. Mój pierwszy motocykl to był yamaha virago 535, owszem zdarzały się sytuacje gdzie "motocykliści" na zlotach podśmiewali się, ale miałam to gdzieś. LWG. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar MrSZ
6 6

@Magda43: Toż yamaha virago 535 to piękny motocykl. Silnik jak na choppera niewielki, ale w V2. Nie widzę cienia powodu do podśmiechiwania. Z mojej ETZ na zlotach nikt się nie śmiał. Był to sprzęt na tyle wiekowy że budził nawet zaciekawienie. Przedstawione sytuacje to typowo drogowe akcje. LWG.

Odpowiedz
avatar Poluck
2 4

@MrSZ: Ja sam tracę wiarę w tych co jeżdżą mniejszymi jednośladami. Każdego pozdrowię, ale tyko jakiś 1% odpowie... Miałem to szczęście, że mój pierwszy motocykl to Bandit 600S więc nie spotkałem się z "dyskryminacją", ale widząc jak generalnie reagują "niskopojemnościowcy" jakoś bardzo się nie dziwię, choć nie popieram.

Odpowiedz
avatar toomex
9 13

Jeszcze uwaga do motocyklistów - linia ciągła/przerywana/podwójna ciągła służą do rozdzielania pasów ruchu i nie są one, jak pewnie wielu motocyklistów domniemywa, pasem ruchu przeznaczonym specjalnie dla nich.

Odpowiedz
avatar Poluck
6 6

@toomex: jak chcą łamać przepisy to niech łamią, ich problem. Są miejsca, gdzie jest to w miarę bezpiecznie a są miejsca, gdzie jest to granica debilizmu. Już wolę, żeby motocyklista przekroczył ciągłą z lewej strony niż wyprzedzał z prawej pasem awaryjnym.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
10 10

@toomex: tak samo jazda w korku. Motocykl jest węższy, więc zrozumiałe jest, że przejdzie pomiędzy stojącymi samochodami. I pochwalam takie zachowanie, bo po co mają zwiększać korek. Niech jadą. Jeszcze często zrobię im miejsce tuląc się do prawej czy lewej krawędzi pasa (i cieszę się, jak mijając podziękuje mi unosząc rękę). Tylko niech jadą tak, żebym miał czas ich zauważyć. A ile razy tylko mignie taki, że nawet nie zdążę zobaczyć koloru motocykla.

Odpowiedz
avatar toomex
5 5

@JohnDoe: O ile normalne motocykle wyprzedzające środkiem w korku to nie problem (są o wiele zrywniejsze od aut, więc nie spowalniają ruszania spod świateł), to skuterki i inne wynalazki klasy motorowerowej są już problemem.

Odpowiedz
avatar zirael0
-5 9

@toomex: Każda "50", "125" czy inne mało litrażowe miejskie pykadła i tak ruszą szybciej w ruchu miejskim od zera do 40 niż jakiekolwiek samochód. A w większości miast średnia prędkość to około 45km na godzinę. I między innymi to piętnował autor historii skąd można wnioskować że są i "motocykliści" i "użytkownicy jednośladów"

Odpowiedz
avatar mcone
0 0

@zirael0: No własnie niebardzo, bo takimi pyrkadłami często jeżdzą podstarzali janusze, albo dziaciaki, z relfeksem leniwca. I człowiek ruszyć nie może, bo mu taki skuterzysta stoi przed maską i dopiero sobie przypomina, że w skuterze biegów nie trzeba wrzucać. A ja na przykład mam samochód, którym spokojnie ruszyłbym szybciej.

Odpowiedz
avatar Grav
10 12

Mnie strasznie bawią ludzie z nalepkami "patrz w lusterka, motocykle są wszędzie". No i właśnie problem polega na tym, że są wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinny być - w swoim pasie ruchu, z choćby w miarę przepisową prędkością. Bo coś poruszającego się z rozumem i godnością człowieka, z prędkością nawet +30% w stosunku do reszty, da się jeszcze zauważyć, ale jeśli ktoś dyma 100% szybciej niż reszta i więcej, przeciskając się pomiędzy samochodami, to niech się nie dziwi, że ktoś zmieni mu pas tuż przed nosem, kończąc jego ból istnienia :)

Odpowiedz
avatar katem
3 7

Mam pytanie do motocyklistów: dlaczego tak bardzo lubią hałasować ? Jest u nas jeden taki w bloku - każdy jego wjazd i wyjazd z parkingu podziemnego nie może zostać niezauważony przez wszystkich mieszkańców, ponieważ motocykl dudni tak, że cały blok drży.

Odpowiedz
avatar Nayka
-1 5

@katem: Tez sie zastanawiam. Takie to żenujące i głupie. Nie słychać faceta wcześniej jak tylko dojedzie do naszej ulicy na osiedle domków jednorodzinnych, to jakby wszystkim sąsiadom, chciał oznajmić, że mały penis wraca do domu. Każdy patrzy z nienawiścią, bo niepotrzebnie głośno jedzie i wszystkich wkurza, a jemu się chyba wydaje, że podziwiają jego maszyne i jest złoty. Niektórzy plują mu na motor jak zobaczą pod sklepem, a niektórzy próbują nagrać jak najwięcej żeby mu może tę prawko i maszynę zabrali. Jedynie lokalne dzieci się jarają. Może to im chce zaimponować.

Odpowiedz
avatar Trepan
2 2

@katem: nie do końca powiedziałbym "lubią". To są silniki pojemnościowo podobne z niedużymi samochodowymi często, ale motocykl jako cały pojazd gabarytowo jest sporo mniejszy. Wydech też jest więc krótszy i wyobraź sobie zamontowanie 4ech puszek długich na 40cm każda (kat, tłumiki). Silnik przez ten brak dostatecznego wytłumienia wydechu jest głośniejszy i to sporo. Debili robiących przegazówki pod oknami czy na światłach z kolei jest tyle samo co na dwóch, jak i na czterech kołach.

Odpowiedz
avatar szczur444
1 1

1. ja zrobilem prawko, kupilem 650cc i sprzedalem po niewielkim przebiegu uznajac ze to jednak nie dla mnie szlifowalem raz i obwiniam stan dróg niestety, zakret 90 stopni, zwolnilem do 15-20kmh i tak polecialem bo okazalo sie ze jest tam strasznie śliski asfalt a nie wygladało na taki, jadąc pozniej RWD 300KM lekko dodając gazu auto wpadalo w poślizg

Odpowiedz
avatar Trepan
2 2

W każdym stadzie owiec znajdzie się baran, albo jakaś czarna. Sam się uczę jeździć (kwity mam od lat) i wiele pomogli ludzie ze środowiska. Z punktem 2 można sporo polemizować, jest masa maszyn o mocy ponad 100km, które mają 750 pojemności i faktycznie tak mocne maszyny nie nadają się do jazdy 50km/h. Po prostu nie jeździ się nimi po mieście, a nie przekracza prędkość o 50 czy 100. Najbardziej na bakier z przepisami mają chyba jednak właściciele quadów i crossów. Nie ma w Polsce zbyt wielu miejsc, gdzie można polnymi drogami czy leśnymi poćwiczyć jazdę w trudnych warunkach terenowych. Torów jest mało i ciężko jest o dobre warunki organizacyjne, a sprawy nie poprawia fakt, że niektórzy szaleją w miejscach niedozwolonych, potrafią rozjeździć rezerwat czy taki wybryk jak debil (którego na szczęście złapali) terroryzujący motocyklem centrum handlowe.

Odpowiedz
avatar mcone
0 0

Co do LWG tym "mniejszym" maszynom, to nie chodzi o to, czy ktoś jest godzien czy nie. Nie wiem jak dawno jeździłeś ETZ-ką, ale od pewnego czasu ten motur (i jemu podobne) jest wygrzebanym z garażu środkiem transportu do sklepu po bułki, a nie "maszyną motocyklisty". Mój sąsiad ma na przykład coś simsonowatego, ale widać że żaden z niego motocyklista. Ot, dawno temu kupił, teraz wygrzebał, naprawił i ma. Żaden pan mirek z bżdziszewa nie kupi 600 czy litra, żeby po bułki czy flaszkę jeździć, więc widząć taki motocykl na drodze raczej można założyć, że to motocyklista, a nie użytkownik. "Nie po to kupuję litra[...]" - no to zdanie jest prawdziwe i logiczne. Nie po to się kupuje taki motocykl, żeby pyrkać po mieście. Takie coć powinno się na tor zabierać, żeby frajdę z tego czerpać. Do miasta i na trasy według mnie 600-750 starczą aż nadto, bo nawet jakby się trafiło pustą obwodnicę i chciało trochę odkręcić, to i tą 600 pojedziesz. To się tyczy oczywiście motocykli sportowych, bo wszelkiego rodzaju cruisery to nawet i dwulitrowe są raczej wolniejsze. Kwestia wypadków - racja, jest za dużo ameb umysłowych, które nie widzą nic złego w popierdzeilaniu 200 przez zabudowany. No i potem płacz i lament, bo to dobry chłopak z pasją był, a zły kierowca puszki go zabił, bo nie przyszło mu do głowy, że ktoś na nim pierwszeństwo wymusi. No i z reguły są to "motocykliścy" na sportowych maszynach, którzy wcześniej motorynką wokół domu jeździli.

Odpowiedz
Udostępnij