Wymiana jedynej windy w klatce dziesięciopiętrowego bloku.
Założenia:
1. Prace zaplanowane od 9 maja. Mieszkańcy są proszeni o uwzględnienie w swoich planach faktu, że od tego dnia winda nie będzie działać.
2. Mieszkańcy klatki będą mieli możliwość przejścia drugą klatką i strychem.
3. Zsyp na śmieci zostanie odcięty i wszystkie śmieci będą musiały zostać zniesione do kontenera na dole.
Realizacja:
1. Ponieważ mam syna na wózku i mieszkam na szóstym piętrze, zorganizowałam sobie pomoc do wyjścia z nim z domu. 10 maja winda jeszcze jeździ. Pani w spółdzielni: "No chyba nie oczekiwała pani, że prace rzeczywiście się rozpoczną 9 maja?!"
2. 13 maja, w poniedziałek, pani w spółdzielni zdziwiona, że nikt nam nie podał kodu do domofonu drugiej klatki. Ale ona nie wie jaki jest.
3. 13 maja nadal nie ma kontenera na śmieci przed klatką. Pani w spółdzielni zaskoczona, że nikt nam nie powiedział, że możemy korzystać ze zsypu. Przecież jak zsyp będzie miał być odcięty to oni nas poinformują.
Dzisiaj chciałam wyrzucić śmieci, a zsyp był zaspawany...
Do autorki wpisu - Naprawdę co współczuję, wiem przez co przechodzisz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2019 o 7:46
Spółdzielnie mieszkaniowe to wymysł jakiegoś geniusza
Odpowiedz@Pixi: Po co ta ironia? Zwłaszcza że pomysł spółdzielni mieszkaniowych pochodzi z XIX w i jest rzeczywiście dobry, tylko z wykonaniem, a zwłaszcza zarządzaniem spółdzielniami bywa różnie.
Odpowiedz@tvh: Spółdzielnie mają sens kiedy się buduje. Oraz DOPÓKI się buduje. W momencie zakończenia budowy i przekazania mieszkań spółdzielnia powinna się automatycznie rozwiązywać, powinno się tworzyć wspólnotę mieszkaniową, wspólnota wybiera zarządcę nieruchomości - i kropka. U nas niestety jest często sytuacja kompletnie patologiczna, kiedy mieszkania stoją od lat, spółdzielnia nic już więcej nie buduje, ale JEST. Więc płacimy (z naszych czynszów) pensję dla pana prezesa, jego dwóch zastępców, sekretariatu i pierdyliarda "pań z administracji spółdzielni", które często nie mają nawet tyle przyzwoitości, żeby uczciwie wykonywać swoją pracę (jak w przypadku opisanej tu historii). Wyrwanie się spod spółdzielni, stworzenie wspólnoty i wynajęcie firmy zarządzającej oznaczałoby ZNACZNE zmniejszenie kosztów dla mieszkańców - ale też utratę ciepłej posadki pana prezesa etc. Więc pan preze zrobi wszystko, żeby do tego nie dopuścić…
Odpowiedz@janhalb: Widzisz, jak mało wiesz... Kwestia wspólnot. Znam z autopsji co najmniej 10 różnych wspólnot. Dachy to ruina, ściany niepomalowane, budynek nieocieplony. Bo we wspólnocie ten na dole uważa, że na głowę mu nie kapie więc do dachu nie będzie się dokładał. Przykłady można mnożyć. Jako wspólnota nie masz żadnych praw do egzekwowania składek na fundusz remontowy choćby. Jak jeden w zimie nie grzeje bo jego grzeją to nie chce się dokładać do CO i opłaty dla palacza. Żeby takie rzeczy egzekwować potrzebny jest zarząd, który będzie chciał kasy za pracę. Musisz założyć spółdzielnię... A to nie przejdzie bo nie jesteś właścicielem gruntu pod budynkiem, więc na założenie musi zgodzić się cała wspólnota. Wystarczy, że temu od ogrzewania nie spodoba się pomysł zmuszania go do opłat i się nie zgodzi. I nic nie zrobisz. Wynajęcie zarządcy też nie jest tańsze, bo taka osoba też chce zarobić, a pole do manewru we wspólnocie ma niewielkie. Taka osoba jest od ogarniania, tego, czego nie chce się ogarniać wspólnocie. Nie wyegzekwuje opłat od tych, którzy nie chcą płacić. Tak więc Istota spółdzielni jest dobrze pomyślana, niestety wykonanie, jak zwykle u nas, daleko odbiega od założeń. Tak więc doczytaj prawo i sprawdź czy ta znienawidzona instytucja spółdzielni nie jest, mimo wszystko, pożyteczna. Wspólnota jest dla ludzi, którzy są normalni i dogadują się. Bo jeśli ktoś stanie okoniem to albo zrobicie sami i on będzie korzystał, albo nie zrobicie, i będziecie mieszkać w niszczejącym budynku. Wbrew pozorom ta instytucja musi wiele ogarnąć i zginęlibyście marnie gdyby trzeba było to samemu ogarnąć. A że to wytwór poprzedniego systemu to póki pracują tam osoby pamiętające poprzedni system, to będzie on żywy. Zmieni się, kiedy młodzi na stołkach zaczną myśleć o ludziach a nie o kasie w kieszeni.
Odpowiedz@Doombringerpl: w takim razie idac twoim tokiem rozumowania... W lecie tropikalne polskie upaly... Ja kupuje sobie klimatyzacje i chlodze sciany. W tej sytuacji sasiedzi powinni mi sie dorzucac do pradu, bo przez to ze oni nie chlodza mieszkan, ja musze bardziej ??? Jak komus zimno w zimie to grzeje. Nie widze pwoodow dla ktorego ja mialabym placic za to, ze sasiad sobie saune w mieszkaniu urzadza. Tak jestem z tych nie grzejacych. W tym roku nie wlaczylam ogrzewania. Jak nie otworzylam okna przed pojsciem spac, to w nocy sie budzilam cala spocona i otwieralam. NIe dalo sie spac. Takze nie wiem co ci moi sasiedzi robili. NIe bylo takich zim aby tak mocno grzac, tym bardziej ze nasz blok jest ocieplony. Wiec jezeli potrzebujesz wiecej ogrzewania, to musisz za to zaplacic. Ja zuzywam wiecej pradu, wiec place wieksze rachunki. Niech mi sie tez sasiedzi do pradu dorzucaja w takim razie. A jak komus przeszkadza ze "ogrzewa komus innemu mieszkanie", to jest na to prosta rada. Osobne piony na zewnatrz budynku i zaizolowac swoje mieszkanie aby cieplo nie uciekalo
Odpowiedz@Doombringerpl: Bzdury Waćpan opowiadasz. Przede wszystkim: "Żeby takie rzeczy egzekwować potrzebny jest zarząd, który będzie chciał kasy za pracę. Musisz założyć spółdzielnię..." No właśnie NIE MUSISZ. Możesz - jako wspólnota mieszkaniowa - zatrudnić fachową, profesjonalną firmę zarządzającą nieruchomością. Takie firmy prawie zawsze działają sprawniej, niż administracja spółdzielni, a zawsze, ZAWSZE wychodzą taniej, bo nie zatrudniają 150 prezesów, zastępców prezesów, zastępców zastępców i sekretarek. Dodatkową, bardzo istotną cechą zewnętrznego zarządcy jest także fakt, że jeśli się nie sprawdza - można z nim rozwiązać umowę i zatrudnić lepszego. Natomiast usunięcie prezesa spółdzielni… Powodzenia. Poza tym: 1. Jeśli chodzi o płatności za ogrzewanie - są podzielniki ciepła i inne wynalazki, wszystko da się rozwiązać. Wspólnota mieszkaniowa także ma swój statut, jeśli toś nie płaci (nie stosuje się do statutu), można pójść do sądu. Wbrew pozorom w sytuacji wspólnoty i zarządcy wyegzekwowanie zaległych opłat jest zwykle łatwiejsze, niż w spółdzielniach (bo w spółdzielni najczęściej nikomu się nie chce, więc brakujące opłaty idą z pieniędzy reszty spółdzielców - czyli wszyscy składają się nie niepłacącego). 2. Jeśli chodzi o fundusz remontowy - przecież on działa tak samo w przypadku wspólnoty, z trzema wszakże istotnymi różnicami: Po pierwsze: mniejsza część tych pieniędzy idzie na utrzymanie niepotrzebnej urzędniczej "czapy". Po drugie: firma zarządzająca chce zarabiać, więc zależy jej na optymalizacji kosztów - a co za tym idzie, zatrudnia do remontów zewnętrzne, tańsze firmy zamiast pociotków / znajomych / kumpli od kieliszka pana prezesa (co w spółdzielniach niestety jest normą). Po trzecie wreszcie: firma zarządzająca, aby zarabiać, musi zarządzać - a więc nie może ryzykować, że coś spartoli i wspólnota jej podziękuje za współpracę. Dlatego zatrudnia do remontów FACHOWCÓW, a nie… jak wyżej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2019 o 13:17
@Doombringerpl: aż się zachłysnęłam tymi twoimi bzdurami. We wspólnotach masz zebrania, głosowania i jakiś pierdoła-maruda z parteru może sobie marudzić, jeśli przegłosuje go większość członków wspólnoty.
Odpowiedz@janhalb: Wspólnoty mieszkaniowe to zło wcielone. Ludzie mają w d... zebrania, więc chodzą na nie różnego rodzaju niespełnieni aktywiści, który z pomiędzy siebie wybierają zarząd, który z kolei realizuje różne durnowate pomysły. Pomijam już kwestię mieszkań na wynajem, których właściciele kwestie wspólnoty mają w d..ie podwójnie.
Odpowiedz@greggor: wspolnota nie jest idealna ale spółdzielnia to rak i wrzod na dupie. Przyklad z mojego miasta. Mamy 2 glownych zarzadcow nieruchomosci. 1) Rudzka Spoldzienie Mieszkaniowa 2) Miejskie przedsiebiorstwo gospodarki mieszkaniowej. To drugie to nie jest taka typo moze wspolnota, ale dziala podobnie. Pierwsza roznica to wysokosc czynszu. Bloki nalezadze do RSM maja oplaty wyzsze praktycznie 2 krotnie a nawet wiecej. Gdy ja place fundusz remontowy, to place go na swoj blok. Wszystkie decyzje dotyczace remontu podjmuja tylko i wylacznie mieszkancy mojego bloku. Jak uzbieramy pieniadze, to remontujemy elewacje. W przypadku RSM juz tak nie jest. Bo RSM działa na osiedla. A w zasadzie chyba jeszcze bardziej globalnie. Tzn ty w twoim bloku placisz fundusz remontowy, tylko ze on nie idzie na twoj blok, a na wszystkie budynki pod zarzadem RSM.. czyli jednym slowem, fundujesz komus elewacjie. Dodatkowo oplacasz mase niepotrzbenych urzednikow, prezesow itd.. oraz osiedlowe domy kultury, ktore naleza do spoldzielni. W efekcie placisz fundusz remondowy, a twoj blok jak straszyl tak straszy. W miejscu w ktorym keidys mieszkalam, wszystkie bloki wokolo zostaly wyremontowane, natomiast ten jeden ma termin remontu na 2023r.
Odpowiedz@TakaFrancuska: wytłumacz mi skąd u Ciebie taka głupota? Jeżeli na dworze jest -5 stopni A w domu +12 ( bo ty lubisz zimno i nie włączyłaś ogrzewania) to skąd te 17 stopni różnicy? Nie płacąc za ogrzewanie powinnaś mieć tyle co za oknem, jeśli masz więcej to znaczy, że oglądasz sąsiadów i jesteś pasożytem.
Odpowiedz@thebill: po pierwsze grzane sa czesci wspolne, za ktore place. Po drugie blok jest dobrze ocieplony i nie traci tak bardzo ciepla. Po trzecie, fakt u mnie mocno gdzeje pion ( mam 1 u siebie, drugi kaloryfer jest ciagniety z pionu sasiadki). Problemem jest to ze ludzie grzeja za mocno. jest -5 a oni maja kaloryfery na maxa. Przy -30 to by im chyba skali braklo. Poza tym grzeja non stop. Zamiast sobie zagrzac przez godzinke czy 2. Tak jak mowie robia sobie saune, do tego stopnia ze ja odczuwam dyskomfort. A i zeby nie bylo... mam mieszkanie brzegowe. Przez cala dlugosc mieszkania biegnie sciana zewnetrza. tylko 1 sciana jest od strony wewnetrznej bloku. No i wiaodmo sufit i podloga. Dlatego mowie.. Jak komus przeszkadza ze mnie ogrzewa, rury niech sobie wystawi na zewnatrz. Wtedy nie bedzie stratny.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2019 o 12:49
@Doombringerpl: prawda, u mnie srednia wieku w bloku to 50-70 lat, ludzie maja pretensje,z e trzeba zaplacic na OBOWIAZKOWE kontrole kominiarskie, albo ze placa AZ 4 zl jakiejs tam oplaty ( obecna mlodsza pani stwierdzila,z e poprzednim bloku analogiczna oplata wynosila zlotych 17) a poczynic jakas renowacje? no dramat
OdpowiedzTakie absurdy mogą zdarzyć się tylko w Polsce. Czasami zastanawiam się, czy to nie jest fragment jakiegoś kabaretu.
Odpowiedz@rodzynek2: Kabaret to mało powiedziane. Mnie spółdzielnia wywinęła taki numer, że niewiele brakowało a wzywałbym policję.
Odpowiedz@rodzynek2: Zapewniam cię, że nie tylko.
OdpowiedzPolska
OdpowiedzCałe szczęście dni spółdzielni mieszkaniowych są policzone
Odpowiedz