Kierunkowskazy, kierunkowskazy...
Stoję sobie na podporządkowanej przed znakiem STOP (a właściwie linią ciągłą, wyznaczającą miejsce, gdzie trzeba się zatrzymać) i mrugam prawym kierunkowskazem, czekając aż na głównej utworzy się luka. Luka się robi, akurat taka, że jak wskoczę i sprawnie przyspieszę, to odległość od tego za mną wciąż będzie bezpieczna.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam, hop, zyg w lusterko, sprzęgło, dwójka, zyg w lusterko - spoko, daleko jest, nawet zwalniać nie musiał, sprzęgło, trójka i przyspiesza...
A takiego!
Auto przede mną postanowiło skręcić w taką boczną drogę i wszystko byłoby ok, gdyby nie pomyliła mu się kolejność czynności.
Zdaniem tegoż kierowcy manewr skrętu w prawo wykonuje się tak:
1) Zbliżyć się do krawędzi jezdni (auto małe nie było);
2) Zwolnić niemalże do zera;
3) Wrzucić kierunkowskaz i skręcić.
W sumie nic wielkiego się nie stało, musiałam tylko zwolnić, ale mojemu silnikowi zbytnio się nie spodobało, że przed chwilą wrzuciłam trójkę, a teraz nagle wciskam hamulec. Ale można się pobawić w gdybanie, bo gdybym spanikowała, mogłabym np. zgasić silnik, co sprawiłoby kłopoty temu za mną...
A wszystko dlatego, że ktoś nie pamięta, iż kierunkowskaz włącza się najpierw...
polskie drogi...
ja ostatnio spotykam dużo kierowców sygnalizujących zamiar skrętu jedynie hamulcem - może im wszystkim kierunkowskazy się po prostu zepsuły?
Odpowiedz@fury: Epidemia jakaś?
OdpowiedzNo ale jak zwolnił, to zaświeciły mu się światła stopu - czemu wtedy nie zwolniłaś? Facet może się zawahał, czy ma skręcić czy nie i stąd taka kolejność reakcji.
Odpowiedz@popielica: Bo zwolnił dość gwałtownie. Światła się zapaliły jak już prawie stał. Pewnie przeoczył skręt i w ostatniej chwili się zorientował...
Odpowiedz@singri: światła zapalają się w momencie wciśnięcia hamulca... Z Twojej historii wynika, że problemem jest, że najpierw zahamował, potem włączył kierunek, ale w tym nie ma niczego "piekielnego" - jakby zapaliło mu się czerwone albo coś wybiegło mu na drogę, to też by zahamował, bez ostrzegania wcześniej. Jeśli zrobił to tak gwałtownie, że zachowując bezpieczną odległość miałaś problem z wyhamowaniem za nim - ok, trochę słabe, ale takie sytuacje zdarzają się notorycznie, Tobie też pewnie nie raz się to w życiu zdarzy, więc ta historia to przesadne dramatyzowanie...
Odpowiedz@popielica: "światła zapalają się w momencie wciśnięcia hamulca" - o ile czujnik światła stop nie jest uszkodzony.
Odpowiedz@popielica: jeśli coś wybiega na drogę masz nieplanowane hamowanie awaryjne, w przypadku skrętu wiesz że chcesz to zrobić więc powinieneś odpowiednio wcześniej uprzedzić tych jadących z tyłu że będziesz wykonywał jakiś manewr.
Odpowiedz@popielica: Tak, tak... zawahał się. Odkąd auta potaniały na tyle, że już za około 2 tysiące można kupić coś, co jeszcze jeździ, na drogach wystąpił znaczny wzrost imbecyli, którzy nie mają bladego pojęcia o prawidłowym poruszaniu się. Wiem, słowa "za moich czasów" odbierane są prześmiewczo i z przymrużeniem oka ale właśnie za moich czasów to rowerem nie można było jechać drogą bez karty rowerowej. A dzięki temu, że trzeba było ją zdać, większość jeżdżących była jako tako ogarnięta.
Odpowiedz@Iceman1973: nie wiem, kiedy były "Twoje czasy" i jak wtedy było, ja jeżdżę - bardzo intensywnie - od ok. roku i już po tak krótkim czasie wiem, że na drodze trzeba myśleć nie tylko za siebie, ale i wszystkich wokoło. A takie sytuacje, jak brak kierunkowskazu czy gwałtowne hamowanie zdarzają się notorycznie, natomiast dramatyzowanie w opisanej historii jest przesadzone. Wpadki z kierownicą zdarzają się każdemu, nawet doświadczonym, wieloletnim kierowcom i poruszając się po drodze trzeba mieć tego świadomość.
Odpowiedz@popielica: Napiszę tylko, że prawo jazdy mam już 29 lat. Jestem zarówno samochodziarzem i motocyklistą. Tak, masz rację. Na drodze trzeba myśleć także za innych a wręcz wyprzedzać ich czasem o ten przysłowiowy krok. Dlatego nadal żyję i moja córka także gdy pewna Pani postanowiła "przeciąć" skrzyżowanie tuż przez nami. Motor do kasacji, ja do szpitala ale właśnie dzięki refleksowi skończyło się na złamanym palcu u nogi i kilku potłuczeniach. Pisząc o tej karcie rowerowej, chciałem Ci jedynie uzmysłowić, że było to dobre rozwiązanie. Jak ktoś był dureń to jej nie dostał. Gdy został złapany przez (wtedy jeszcze) milicjanta, to miał wykręcone wentyle i z rowerem na plecach szedł do domu. A uwierz... wtedy nawet wentyle były na wagę złota ;) Dziś rowerzyści jeżdżą jak chcą. Bez ładu i składu. Kierowcy samochodów robią zresztą to samo. Ostatnio jechałem za takim, który się wlekł 20 na godzinę przy dozwolonej 50 ale linia ciągła. Dopiero gdy dało się go już wyprzedzić zauważyłem, że był bardziej skupiony na rozmowie telefonicznej niż na prowadzeniu auta...
Odpowiedz@Iceman1973: ok, no to myślę, że się zgadzamy :)
Odpowiedz@popielica: "Jeśli zrobił to tak gwałtownie, że zachowując bezpieczną odległość miałaś problem z wyhamowaniem za nim" otóż guzik prawda 'bezpieczna' odległość to taka że nie wjedziesz nikomu w du..bagażnik w żadnej sytuacji ;) jak ty masz problem z wyhamowaniem to co to kogo interesuje czy się zatrzymał delikatnie czy śmiał cię zaskoczyć.
OdpowiedzO Boziu... straszne... czyli lepiej było z kuchni nie wychodzić
OdpowiedzTo często spowodowane jest nawigacją GPS. To widać słychać i czuć, że jedzie ktoś, kto nie wie gdzie. Zwalnia hamuje, czeka aż się znajdzie/doczyta i dopiero jak Nawigacja powie "skręć!", to kierunkowskaz i skręca.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2019 o 16:56
@PiekielnyDiablik: Przecież jak jedziesz gdzieś pierwszy raz to tak czy siak nie znasz drogi. Nawigacja przynajmniej częściowo Cię naprowadza i nie sądzę żeby z papierową mapą było szybciej i bezpieczniej ;) Zresztą jak ktoś ma dobrze wyznaczoną trasę i potrafi korzystać ze wskazówek to już wcześniej wie, że za pół kilometra musi skręcić w lewo, a z dwóch pasów do skrętu ma wybrać ten prawy, bo sto metrów za skrzyżowaniem będzie skręcał w prawo, w małą boczną uliczkę.
Odpowiedz@Madeline: tak tylko jakoś widzę różnice, miedzy porządnym kierowcą starej szkoły który umie się zachować w ruchu miejski. Jak nawet nie wie gdzie jechać to jedzie płynnie, bezpiecznie i poprawnie. Jak już chce spoglądać na mapę to zatrzyma się w bocznej uliczce, wykręci i zawróci. A kierowcą bez mózgu, który właśnie będzie czekał jak sterowane ciele, aż mu się nawigacja znajdzie/doładuje. Na dodatek boi się "zgubić trasę" bo potem tania nawigacja go nie wyprowadzi. Po prostu zauważam, że jest taki typ kierowców, bez podstawowej umiejętności orientacji w przestrzeni. Naiwnie liczących na nawigacje, która w sporej części przypadków daje rade, ale jak zawodzi to za kierownicą pozostaje funkcjonalny kaleka drogowy - i to niebezpieczny. a opis z historii do tego pasuje, bo czasem lepiej "wykryć takiego" i trzymać większy bezpieczny odstęp, na wypadek gdyby jakieś cyrki odwalał.
Odpowiedz"mojemu silnikowi zbytnio się nie spodobało, że przed chwilą wrzuciłam trójkę, a teraz nagle wciskam hamulec" a wiesz że ten pierwszy pedał od lewej to sprzęgło? Tez należy go używać w odpowiednich momentach.
OdpowiedzPrzepisy mówią jasno: 5. Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru. Zero dyskusji i tłumaczenia, bo nawigacja (g. prawda, na nawigacji "się zdąży"), "nie wiedział, gdzie skręcić" - dokładnie to samo. Zwalniasz, sygnalizujesz manewr i dopiero skręcasz. Nie zdążyłeś? Sorry Winetou, jedziesz tam gdzie możesz zawrócić i robisz "drugie podejście" w już wiadome miejsce. Ja tak robię = czyli każdy potrafi, bo nie uważam się za super kierowcę. Ale mam wyobraźnie i sporo doświadczenia, bo w pracy jest moment, że "nabujam masę kilometrów". Autorka zdążyła wyhamować, trochę jej się "zrobiło ciepło" i odreagowuje na Piekielnych. Jak to byłby "zestaw 40 t" to "miał by ciepło" skręcający, albo byłoby to kolejne "zdarzenie drogowe lub wypadek". Jakby nie wyhamowała mielibyśmy karambol i droga by stanęła - tak jak A4 prawie codziennie stoi. Dziwi mnie bronienie w komentarzach ludzi nieużywających kierunkowskazów. Ta plaga od 10 lat (tyle jeżdżę w pracy) narasta w tempie zastraszającym. Obserwuję to i często tylko "zasada ograniczonego zaufania" pozwala mi wrócić do domu. Kiedyś to były pojedyncze przypadki, a teraz (zwłaszcza u kierowców określonych marek, niezależnie od rocznika) jest to norma. Mam wrażenie, że jak taki/taka jedzie .... to nie musi myśleć, inni niech myślą za nich. Najgorsze jest to, że przy "selekcji naturalnej" pociągają za sobą niewinne osoby...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2019 o 10:35
@Ata11: chyba nie bardzo zrozumiałeś komentarze, nie ma żadnego, który broni nieużywania kierunkowskazów.
Odpowiedz@popielica: Fragment Twojego własnego komentarza nieco wyżej: "(...) najpierw zahamował, potem włączył kierunek, ale w tym nie ma niczego "piekielnego" (...)"
Odpowiedz@aegerita: no więc użył kierunkowskazu. Zahamować mógł z miliona różnych powodów, ale przed skrętem włączył kierunkowskaz. Nadal nie rozumiem, gdzie tu aprobata dla ich nieużywania.
Odpowiedz@popielica: Nie użył kierunku "zawczasu", tylko już PO zmianie swojego zachowania na prostej drodze, a Ty twierdzisz, że nic w tym piekielnego (aprobata zachowania). Mam nadzieję, że nie masz prawa jazdy.
Odpowiedz@Ata11: każdy normalny włącza kierunek zanim cokolwiek innego zrobi wtedy hamowanie nikogo nie zaskakuje. to jest oczywiste
OdpowiedzOj tam. Dziś rano rowerzystka zasygnalizowała skręt, po tym jak już skręciła w lewo.
OdpowiedzJak ty była jakaś boczna droga, to pewnie przeoczył zjazd i już. I tak dobrze, że wogóle włączył kierunkowskaz. Jak by każdy pisał historię za każdym razem jak jakiś cymbał nie włączył kierunkowskazu to by tu nic innego nie było. Singri niestety do tego się trzeba przyzwyczaić.
Odpowiedz"W sumie nic wielkiego się nie stało, musiałam tylko zwolnić, ale mojemu silnikowi zbytnio się nie spodobało, że przed chwilą wrzuciłam trójkę, a teraz nagle wciskam hamulec. " problemy ludzi pierwszego świata....
Odpowiedz""W sumie nic wielkiego się nie stało, musiałam tylko zwolnić, ale mojemu silnikowi zbytnio się nie spodobało, że przed chwilą wrzuciłam trójkę, a teraz nagle wciskam hamulec" - wiem, że ta strona zdycha, ale skoro wpuszczane na główną są takie bzdety... Odpowiednie operowanie sprzęgłem oszczędzi twojemu silnikowi zbędnego stresu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2019 o 7:40
@whateva: Cóż, zapewne nacisnęłam to sprzęgło, bo nie zgasiłam przecież silnika, a bez sprzęgła zgasiłabym na pewno. Ale czynności konieczne wykonały się prawie że same, także głowy nie daję. Na logikę musiałam nacisnąć, ale samego naciśnięcia nie pamiętam. I nie, nie jeżdżę "na automat", po prostu w chwilach niepewnych różne rzeczy robią się same przy moim niewielkim udziale. Np. gdy córka koleżanki się zakrztusiła, byłabym gotowa przysięgać, że sama przełożyła się przez moje kolano i klepnęła między łopatki. Bo to się samo zrobiło...
Odpowiedz