Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po ukończeniu szkoły chciałem sobie zrobić rok przerwy przed studiami, żeby zarobić…

Po ukończeniu szkoły chciałem sobie zrobić rok przerwy przed studiami, żeby zarobić trochę grosza na własne wydatki. Poszedłem do pewnej fabryki na kontrolę jakości. To była firma zewnętrzna, zajmowała się tylko kontrolą. Praca trzyzmianowa, dwa weekendy w miesiącu do przepracowania, najniższa krajowa, umowa - zlecenie. To było moje pierwsze zatrudnienie, nie wybrzydzałem. Popracowałem od maja do września, kasa odłożona, idę na studia.

Wyszło tak, że z dziennych musiałem zrezygnować na rzecz zaocznych, bo w domu potrzebna była kasa (same zaoczne drogie nie były, kierunek - filologia polska). Za zarobione wcześniej pieniądza zrobiłem uprawnienia na wózki widłowe. Szukam pracy.

Okazało się, że praktycznie nikt nie chciał pracownika bez doświadczenia. W końcu okazało się, że w mojej poprzedniej pracy poszukują wózkowego. No idealnie, teren znam, ludzi znam, pracę tak samo. Idę do biura, rozmowa przeszła gładko. Wózkowi mieli trochę lepsze warunki, mianowicie: umowę o pracę, stawkę 17 zł na godzinę (brutto) i dodatek za nocki 25%. Każdy wózkowy jednak musiał najpierw przepracować na kontroli jakości miesiąc, aby się wdrożyć. Jednak ja, który już pracowałem tam wcześniej, po tygodniu miałem przejść na wózki. Wszystko ok, zaczynam.

W pracy się pozmieniało. Przyszła nowa kierowniczka, a praktycznie razem z nią trzej nowi liderzy zmian (jak się okazało, sami krewni i znajomi królika). Mieli za zadanie pracować tak, jak my, a jednocześnie kierować całą zmianą. W praktyce każdy, kto się wyrobił ze swoją normą, wyrabiał normę na nich, którzy nic nie robili. Przerwa była, jak się człowiek wyrobił z normą tak, by sobie zagwarantować chociaż 20 min. Zdarzało się, że miałem przerwę po 7 godzinach. Na wózki się nie dostałem, oni nie wiedzą, kiedy mnie tam wyślą. Większe jaja, okazało się, że żadnego wózkowego im nie brakowało, nie było wakatu na tym stanowisku. Jeszcze większe jaja, oprócz mnie na to samo stanowisko (którego właściwie nie było) zatrudniono czterech chłopaków i każdemu obiecano wózek.

W międzyczasie okazało się, że jednak mamy mieć takie same warunki, jak reszta, zlecenie, najniższa krajowa, żadnych dodatków.

Było to w okresie zimowym, gdzie firma miała największe obroty. Brakowało ludzi, więc trzeba było zostawać na nadgodziny. Za które była podstawowa stawka...

Oprócz tego nie trzymano się doby pracowniczej. Ktoś kończył w piątek o 22.00 i miał przyjść w sobotę na 6.00.

Dodatkowo wspomniani liderzy donosili do kierowniczki na własnych pracowników, że np. ktoś rozmawia z innym pracownikiem albo poszedł do łazienki, kiedy stał na linii (chodziło o chłopaka, który poszedł na jedynkę, podczas gdy linia stała, bo była awaria).

Wytrzymałem półtora miesiąca, powiedziałem, że odchodzę bez podania przyczyny (zgodnie z umową mogłem ją wypowiedzieć trzy dni przed planowanym odejściem). Wywołało to ból dupy, że najpierw chcę wracać, a potem się zwalniam. Ale trudno. Znalazłem pracę na magazynie, dwie zmiany, na wózku, weekendy wolne, nadgodziny 50%, premie. Miodzio.

A dziwiłem się, że w tamtej pracy nie został prawie nikt z tych, co byli, gdy pierwszy raz przyszedłem. Firma jest na zachodzie Polski, ale przezornie nie podam nazwy miasta, ani firmy.

by TajgaNaMorzu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar andtwo
8 8

Mam dokładnie takie samo doświadczenie. Kontrola jakości- pierwsza praca, byle złapać jakieś doświadczenie. Z przerwy nie można było spóźnić się nawet 2 minuty, ale liderzy zmian mieli przerwę kiedy chcieli i ile chcieli. Przerąbane miały osoby, których liderzy nie lubili. Nie wolno było rozmawiać z pracownikiem siedzącym obok. Po moim odejściu zaczęli zabierać za to kasę. Normy na niektórych detalach były nie do wyrobienia, ale też zaczęli zabierać z wypłaty, jeśli się normy nie wyrobiło (to też po moim odejściu, ale nie przepracowałabym po takiej informacji ani jednego dnia dłużej). Grafik dostawałam dzień- dwa wcześniej na kolejny tydzień. Dlatego dokładnie to samo zrobiłam ostatniego dnia umowy- dwie godziny przed końcem pracy poinformowałam, że więcej nie przychodzę (ależ byli źli). Pracowałam 3 miesiące- po tym czasie udało mi się dostać na staż w świetnej firmie :) Mimo wszystko miło wspominam tam pracę. Poznałam fantastycznych ludzi, mogłam zmienić grafik, jeśli mi nie pasowało i najbardziej zaczęło się walić, kiedy już tam nie pracowałam.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

Warunki pracy piekielne i dobrze, że ludzie szybko odchodzą. Szkoda tylko, że pracodawca nie wyciąga z tego wniosków. Natomiast najbardziej mnie dziwi to, że do kontroli jakości idą ludzie bez doświadczenia w danym zawodzie. Oczywiście to zależy od branży, ale jednak lepiej jest, żeby pracownik miał jakieś doświadczenie w pracy na produkcji i znał dany element od podszewki, wiedział dokładnie, jak powinien wyglądać i na co najbardziej zwracać uwagę. Innymi słowy, tam powinni iść najbardziej doświadczeni pracownicy, a nie odwrotnie. Zwłaszcza, jak praca na produkcji jest wyczerpująca fizycznie i starsi pracownicy nie dają już rady.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2019 o 22:59

avatar andtwo
8 8

@pasjonatpl: Przede wszystkim, do kontroli jakości nie zatrudnia się starszych osób, bo liczy się dobry wzrok. I szybkość. A filozofii przy kontroli jakości nie ma absolutnie żadnej, praca jest tak banalnie prosta, że zatrudnianie do tego doświadczonych pracowników byłoby nieefektywne.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@andtwo: To chyba też zależy od produktu. Są takie, gdzie potrzeba kilku lat doświadczenia, żeby ocenić jakość.

Odpowiedz
avatar andtwo
0 0

@pasjonatpl: Hm, z mojego doświadczenia wygląda to tak, że komponenty sprawdza pracownik (lub maszyna, jeśli zakład jest rozwinięty i pozwala na to rodzaj detalu) a gotowy produkt pracownik + maszyna. Przy czym pracownik nie musi mieć dużego doświadczenia. Podałbyś przykład takiego produktu z produkcji masowej, który wymagałby kilkuletniego doświadczenia?

Odpowiedz
Udostępnij