Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia użytkownika czerwony_parasol przypomniała mi mojego byłego pracodawcę. Był sobie zakład produkujący…

Historia użytkownika czerwony_parasol przypomniała mi mojego byłego pracodawcę.

Był sobie zakład produkujący coś - dla historii absolutnie nieważne co. Zakład ten miał również swoją filię w pobliskim miasteczku. My (czyli pracownicy owej filii) byliśmy ciągle informowani przez naszych zwierzchników, że w głównej siedzibie pracownicy robią więcej, lepiej, szybciej, że mamy się bardziej starać, że dlatego nie otrzymujemy premii itp. No cóż, staraliśmy się, ale kierownictwo ciągle niezadowolone... Nie słuchali naszych delikatnych sugestii, że pracujemy na przestarzałych maszynach (niektóre podejrzewałam o migrację prosto ze złomowiska), że braki w zaopatrzeniu - nie mieliśmy magazynu, tylko mały magazynek, wszystkie półprodukty dojeżdżały z głównego zakładu, i czasami brak jednego elementu powodował, że produkcja stawała. Nie ma zmiłuj się, źle pracujemy i koniec!

Chyba jednak aż tak źle nie pracowaliśmy, bo któregoś dnia nawiedził nas szanowny pan prezes, czyli właściciel obu w/w zakładów. Przeszedł się po hali, popatrzył, po czym udał się do kierownika i zażądał listy dziesięciu najlepszych pracowników (nie mówił kierownikowi, po co mu to). Listę otrzymał, zerknął na nią i stwierdził, że od przyszłego miesiąca te osoby pracują w głównym zakładzie. Kierownik zbladł, bo 10 osób to była jakaś 1/3 stanu osobowego, poza tym uczciwie wymienił najlepszych. My, pracownicy przewidziani do "awansu"* raczej byliśmy zadowoleni.

Koniec końców stanęło na siedmiu osobach. Pierwszy dzień pracy w nowym miejscu był dla nas mocno stresujący, ponieważ dostaliśmy od pracowników głównego zakładu porządny opieprz za... zawyżanie norm. Cytuję: "Czy wy żeście tam och*jeli, czy co, zapi*przacie jak małe robociki, co chwila nam przez was normy podnoszą!!!".

No pomysł w sumie genialny, wmówić jednym, że drudzy pracują lepiej, i już mamy samonakręcajacy się mechanizm - więcej! lepiej! szybciej!

*Przeniesienie do głównego zakładu przyjęliśmy jako "awans", ponieważ tam płacili lepiej. Teraz już nie pamiętam, bo to było duuużo lat temu, ale podstawa była chyba taka sama, natomiast nas w fili "omijały" wszystkie dodatki i premie - jak już ktoś dostał premię, to były to naprawdę śmieszne pieniądze, w odniesieniu do dzisiejszych realiów płacowych to było jakieś 100 zł.

produkcja

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
8 10

Jako młode dziewczę pracowałam rok w Wytwórni Opraw Artystycznych. Pięknie to brzmi. Robiliśmy oprawy do reprodukcji znanych dzieł. Takie roko-koko ze złoceniami,wycinaniami i imitujących rzeżbę w drewnie. Robota na akord.W jednym miesiącu np trzeba zrobić 20 ram od początku czyli stanu surowego do gotowego produktu do sprzedaży,Czyli obraz już zapakowany i zabezpieczony. Wszystko co się uda zrobić ponad 20 szt jest płacone extra. Jedna zrobi 2 szt druga 6 jak kto ma chęć i siłę. Na drugi miesiąc niespodzianka. Norma 22 szt. I tak w kółko.Zrobiłyśmy więcej żeby coś dorobić już w następnym miesiącu norma podwyższona. Pokazałeś człowieku że dasz radę zrobić trochę więcej, więc pewnie się op.... w robocie.i pewnie norma żle wyliczona. W pewnym momencie po prostu przestałyśmy robić dodatkowe ramy bo się nam po prostu nie opłacało.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
9 9

@Balbina: dlatego najlepiej nie pokazywać, że jest się w stanie zrobić więcej niż ustalona norma.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
7 7

Pokaż pracodawcy ze możesz zrobić więcej, a stanie się to twoim obowiązkiem.

Odpowiedz
avatar jasiobe
3 3

Pozwolę się wtrącić. To nie był akord. To była stawka bazowa + jakieś-tam-ochłapy, czyli premia. Jak zobaczyli, że można " szybcij i wincyj ", podnieśli normę. Akord jest wtedy, kiedy od sztuki masz np. 5 zł. Ile zrobisz, tyle zarobisz i nikogo nie interesuje ile zrobisz dziś, a ile za miesiąc.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
2 6

Nie wspólczuję wam. Najpierw pokazujące że potraficie więcej, A później dziwcie się że zakład zwiększa normy. Pracowałem w takim zakładzie. Była norma 500 na spokojnie Czas na kibelek, papieroska, to znaleźli się tacy co robili 520. Druga zmiana 550 bo jak to być gorszym A później płacz że "stary" każe zrobić 600. No bo jak było 500 a dają radę 550 to i 600 dadzą radę. I znowu 630, drugi 650 i stary gada że ma być 700 i tak w kolko aż dobił do 1100. Oczywiście pensja w miejscu . Pasjonaci wyścigów nadal nie dawali za wygraną. Zakaz wyjść do WC w czasie pracy bo norma nie będzie wyrobiona Sami na siebie ludzie bata kręcicie, A później płaczecie. Pytanie po co gonić?

Odpowiedz
avatar PooH77
-1 3

@leonkennedy: Odnoszę wrażenie, że nie zrozumiałeś historii...

Odpowiedz
avatar Azheal
0 4

Mam bardzo podobna sytuacje. Pracowałem w firmie w dużym zakładzie pracy żeby dość tak zarobić(ok 3 tyś na rękę) wymagane były 3 weekendy , po 7 latach udało mi się przenieść do firmy matki gdzie bez weekendów zarabiam prawie 1 tys wiecęj!!

Odpowiedz
Udostępnij