Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz do historii o dokarmianiu... Moja praca znajduje się w…

Miał być komentarz do historii o dokarmianiu...

Moja praca znajduje się w specyficznym miejscu, gdzie kończy się centrum miasta, a zaczyna osiedle, w dodatku zamieszkałe głównie przez emerytów. Mimo gęstej zabudowy i niewielkiej ilości zieleni, gołębi jest zatrzęsienie, przez mieszkańców właśnie.

Codziennie rano, na niewielkim trawniku obok ruchliwego skrzyżowania, starszy pan lub pani (nie wiem, czy się znają, ale działają na zmianę) wysypuje pełną reklamówkę suchych kromek lub ziarna. Plus opakowanie po lodach pełne wody. Ptactwo momentalnie się zlatuje, a że - przypominam - akcja rozgrywa się przy ruchliwym skrzyżowaniu - dla wielu z nich jest to ostatni posiłek.

Okna i parapety pobliskich bloków i lokali są non stop zafajdane. Mimo kolców zabezpieczających, gołębie, które właśnie zaczynają okres lęgowy, usiłują zakładać gniazda między kolcami. Czasem udaje im się nawet znieść i wysiedzieć jajka. Pisklęta niestety najczęściej nabijają się na kolce, gdy tylko zaczną wychodzić z gniazda.

Nie mamy już pomysłów, co robić, zwłaszcza, że administracja wychodzi z założenia, że jak sobie pościelesz tak się wyśpisz i plaga gołębi to sprawa mieszkańców. Ja cieszę się, że tylko tu pracuję, a nie mieszkam, a moje okna są zakratowane, co uniemożliwia tym latającym szczurom gniazdowanie na parapetach...

gołębie

by Librariana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
2 8

"Trzeba będzie usunąć kolce z parapetów, wrócą brudne balkony i okna. Gołębie świętują nowelizację ustawy o ochronie zwierząt." Cytat z Bezprawnika z maja 2018 Pisklaki będą bezpieczne.Nasze okna już nie.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-2 6

Kiedyś na uczelnię przyjechał Chińczyk. Rozmawialiśmy oczywiście po angielsku. Powiedział lekko zaskoczony: Ile wy macie tutaj ptaków (gołębi)! U nas wszystkie byłyby zjedzone. Od tego czasu śmieję się, że ludzie robią sobie żywe zapasy na wojnę :). A że mam dostęp do gołębi ze sprawdzonego źródła, to wiem, że rosół z nich jest bardzo dobry.

Odpowiedz
avatar tomatek
1 3

@kartezjusz2009: z hodowanych, to moze i dobry, ale z takich miejskich? Blee

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2019 o 0:05

avatar PiekielnyDiablik
3 5

@kartezjusz2009: szkoda mi tego chińczyka, bo nie wiem jakby musiał te gołębie upiec po godzinie w 450°c, to i tak nie wybiłby wszystkich zarazków i pasożytów

Odpowiedz
avatar edeede
3 7

Każdy kto karmi gołębie karmi też szczury.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 7

@edeede: Gołębie są znacznie gorsze niż szczury, bo nie dość że roznoszą choroby, to jeszcze latają.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 6

srać ustawę, srać rozporządzenia, srać orzecznictwo niestety, równowaga biologiczna jest taka, że potrzebujemy mniejszej iloci tych fruwających destruentów, i dokarmianie ich jest szkodliwe. musi się znaleźć ktoś, kto to kontrolnie po prostu wbrew prawu, ale zgodnie z prawami przyrody po prostu to wytruje

Odpowiedz
avatar SirChmiel
0 0

Może wystarczy głośnik i puszczanie odgłosów jakichś drapieżnych ptaków co jakiś czas ;)

Odpowiedz
avatar Librariana
1 1

@SirChmiel: Próbowaliśmy. Były także furkoczące wstążki, wiatraczki i płyty CD (ponoć błyszczą w słońcu i odstraszają ptaki, niestety słońca po tej stronie nie ma). Był też koci żwirek i kocia sierść (że niby zapach). Nic z tego...

Odpowiedz
avatar KBV
-5 7

Zdębiałam na widok Waszych komentarzy. Bezpieczne okna? Zjadanie? Strzelanie? Czym podyktowany jest ten wylew nienawiści do ptaków? Że srają? Rozumiem, że człowiek nie defekuje, nie brudzi, nie zanieczyszcza, pierdzi tęczą; korona stworzenia. Piekielnych czytam od lat i cenię sobie tu komentarze merytoryczne, natomiast to jest poniżej wszelkiej krytyki. Nie wolno ptaków dokarmiać chlebem. W ogóle nie należy dokarmiać w ciepłe miesiące. Rzecz można zgłosić do administracji. Wodę w upały wystawiać należy - korzystają z niej nie tylko gołębie.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 1

@KBV: dębiej sobie dalej - mało życia znasz, mało widziałaś. Ludzie się radykalizują, ale nie bez przyczyny. Bo istnieją idioci którzy właśnie chlebem i wszystkim inny przekarmiają gołębie również latem. Potem mamy nad populację, która zimą masowo zdycha. A co do srania, to jest sranie i SRANIE !!! takie że ilość odchodów która zapycha rynny, stwarza zagrożenie sanitarne, albo nawet konstrukcyjne dla daszków czy elewacji.

Odpowiedz
avatar KBV
-2 2

@PiekielnyDiablik: Mam cztery krzyżyki, zwierzętami zajmuję się kilkanaście lat, więc troszkę widziałam - i zawsze się będę oburzać na tego typu postawę. Sama mam kilku gołębich rezydentów na balkonie, a oprócz nich - szpaki, wrony, wróble i kawkę. Wszystkie mają niesamowite zwyczaje, które z radością obserwuję. Zapadła mi w pamięć gołębica, która na balkonie zniosła jaja. W czasie jej nieobecności zostały rozbite i zjedzone przez wronę. Gołębica wróciła - i dwa dni siedziała nad rozbitymi skorupkami, nie reagowała na nic. Później wracała co kilka dni na to samo miejsce i sprawdzała wnękę. To zmieniło na zawsze mój stosunek do tych ptaków.

Odpowiedz
avatar KBV
0 0

I tak, oczywiście, że ilość gołębi, bezpodstawne dokarmianie, niszczenie elewacji to problem. Ale bezrefleksyjna nienawiść ludzka w typie "hurr durr, będę szczeloł do wszystkiego, co mi przeszkadza, albo wytruję z somsiodem" to jest drugi problem - i o nim piszę.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 1

@KBV: dzięki za tkliwe historyjki, jak byś miała dzień w dzień 150-200 na dwóch trzech balkonach, to wyglądało by to inaczej. a jakbyś zobaczyła jak ta zgraja była w stanie wyrwać żarcie i przepędzić kawkę albo srokę, że ledwo uszły z życiem - to ... A bądź pewna, ze taka sytuacja przeszkadza, nie tylko "jednemu z drugim" tylko większości mieszkańców. Osobiście nie trułem, bo albo się wyprowadziłem, albo zastosowano wystarczająco dużo innych środków technicznych by pozbyć się problemu. Moja postawa wynika właśnie z obserwacji, przemyśleń i refleksji. że jeśli nie działa zdrowy rozsądek, dyplomacja jest nieskuteczna, jeśli nie działa administracja, nie działa prawo, to trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie - inne niż zastrzelenie lub połamanie rączek dokarmiającym. Stworzyliśmy pewien miejski-ekosystem w którym latający destruenci są potrzebni (bo inaczej zgnilizna i pleśni), są potrzebne też gryzonie i koty i psi nawóz na trawnikach. tylko to wszystko musi utrzymywać się w auto-równowadze. Ekosystem i tak się poniekąd ureguluje, ale sztuczny miejski robi to w sposób dość drastyczny. Masa ptaków pada zimą i swoimi truchłami zaśmiecają okolice. Ale zanim to zrobi to wyprodukuje kilka ton guana na sezon. Trzeba czasem celowo ograniczyć populację , żeby nie zdążyła się nadmiernie namnożyć. Zwłaszcza gdy dodatkowo ktoś inny celowo choć nieświadomie tę równowagę psuje.

Odpowiedz
avatar KBV
0 0

@PiekielnyDiablik: Warto więc, żebyś opisał wspomniane przez Ciebie, zastosowane środki techniczne, skoro były skuteczne - może to komuś pomoże, a obędzie się bez drastycznych i samowolnych rozwiązań.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@KBV: zamienienie połowy osiedla w kolcowego jeża , na wszelkich parapetach i gzymsach, oraz permanentne niszczenie gniazd gdziekolwiek się pojawiły. na szczęście nie moją, -spółdzielnie kosztowało to nieproporcjonalnie za dużo.

Odpowiedz
avatar Librariana
0 0

@KBV: jakby jakiś człowiek mi defekował na parapet to pewnie też bym próbowała się go pozbyć...

Odpowiedz
Udostępnij