Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pod moją ostatnią historią ktoś nie dowierzał, że studniówka mogła trwać tyle…

Pod moją ostatnią historią ktoś nie dowierzał, że studniówka mogła trwać tyle godzin. Przypomniało mi to trochę inną historię.

Parę lat temu, w czasach technikum, dorabiałam sobie w pewnej (już nieistniejącej) firmie cateringowej. Firma ta specjalizowała się w obsłudze dużych, plenerowych imprez. Dni miasta, imprezy firmowe itd. Piekielności była cała masa.

1. CZAS PRACY
Przykładowo dni miasta. Impreza w plenerze. Do postawienia namioty, cała kuchnia od podstaw, przygotowanie całego zaplecza gastronomicznego. Impreza liczona na 5-7 tys. ludzi. O ile namioty rozstawiane były dzień wcześniej, tak całą resztę trzeba było zrobić tego samego dnia. Więc cała obsługa zaczynała pracę o 7/8 rano, przygotowywała wszystko. Potem praca, przeważnie w upale, do późnych godzin nocnych. Jeśli taki festyn trwał oficjalnie do 1 w nocy, cała obsługa kończyła pracę po sprzątnięciu wszystkiego. Czyli koło 7/8 rano. Co daje nam 24h pracy, bez przerwy, bo nie było na to czasu.

2. HIGIENA
Pomijając fakt, że większość ludzi przy jedzeniu (serwowano wszystko - zapiekanki, hot-dogi, frytki itd.) pracowała bez żadnych badań i bez umowy w warunkach polowych, pod namiotami ciężko w ogóle mówić o jakiejkolwiek higienie.

Coś spadło na trawę? To nic, podmucha się i będzie. Szkoda zmarnować.

Umyć ręce? Gdzie? Przecież jesteśmy w plenerze, bez bieżącej wody. To nic, że przed chwilą byłeś w toi toiu, możesz na spokojnie nakładać gołymi rękami zapiekanki.

3. PRODUKTY
Po doświadczeniu z obsługi takich imprez, nigdy nie jem nic na takich festynach. Standardem jest samochód z chłodnią, tego wymaga sanepid. Ale nie przyjdzie sprawdzić, czy ktoś z tego korzysta, czy tylko stoi i ładnie wygląda. Normą było wyjęcie z chłodni np. kiełbasy na grilla, która potem leżała od samego rana do nocy pod namiotem, w upale. To nic, że obślizgła, brzydko pachnie. Przecież się wypiecze i będzie. Smacznego.

4. PIENIĄDZE
To było ładnych parę lat temu, ale za 24h pracy dostawaliśmy jakieś 200-230 zł, w zależności od humoru właściciela i utargu.

Firma, o której można napisać książkę, pracowałam tam, bo przyjmowali byle kogo i można było w szkole dorobić :D, na szczęście to była krótka przygoda. Nie mówię, że tak jest wszędzie, może dlatego firmę z hukiem zamknęli, ale życia mnie to nauczyło.

gastronomia

by Peruna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Schwanz
6 6

Jeszcze to gównojedzenie na takich imprezach jest tak absurdalnie drogie, że trzeba naprawdę mieć z garem żeby to kupować.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

ja ogolnie nie stoluje sie w takich budach ani w garmazeriach w marketach- wiadomo, ze same przeterminowane resztki tam sa przynajmniej kasa niezla, ok 10 zl godzinowki- serio niezle jak na "ladnych pare lat etmu", ja 10-15 lat tamu ( tez ladnych pare lat) robilam inwentaryzacje za 4,20 brutto, czasem za 6 zl. dycha za godzine to byl majatejk

Odpowiedz
Udostępnij