Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Bardzo często zdarza mi się parkować w dość specyficznym miejscu - wąska…

Bardzo często zdarza mi się parkować w dość specyficznym miejscu - wąska uliczka z miejscami parkingowymi po obu stronach, odcinek między skrzyżowaniem a wyjazdem z osiedla, jakieś 50 m. Dlaczego właśnie tam? Bo za wyjazdem z osiedla stoi znak informujący, że ulica jest jednokierunkowa w kierunku przeciwnym od wspomnianego skrzyżowania (natomiast przy wylocie na skrzyżowanie, przy przejściu dla pieszych, znaki są ustawione w obie strony, co w dość oczywisty sposób powinno wskazywać, że ten krótki odcinek ma dwa kierunki).

Tak więc stając za znakiem, nie miałabym dowolności wyjazdu - aż do wylotu uliczki nie ma żadnej możliwości skrętu, jedynie wjazdy na posesje. Ze względu na swoją lokalizację, ulica ta często się korkuje i zdarza się, że na tym jednokierunkowym odcinku, który normalnie przejeżdża się w 2-3 min, stoi się - dosłownie stoi - i godzinę.

Problem leży w tym, że ludzie, którzy przeszli kurs, zdali egzamin na prawo jazdy i siadają za kierownicę, nie znają się na znakach.

Normalnie wyjechać udaje mi się może raz na kilka dni. W pozostałe muszę mierzyć się z ludźmi, którym wydaje się, że jak ulica jest jednokierunkowa na jakimś fragmencie, to jest taka cała. Nie zliczę, ile razy musiałam się wykłócać, ile razy byłam przyblokowana (na tym odcinku jest dość wąsko, ale zawsze przed wyjazdem staję tak, żeby najpierw przepuścić samochody jadące w drugą stronę, które już w uliczkę wjechały - po drodze jest wjazd na parking pewnego urzędu, dzięki któremu samochody mogą się swobodnie wyminąć), bo uliczni szeryfowie musieli mi dać nauczkę, ile razy zostałam zwyzywana, jak często dowiaduję się, że nie umiem jeździć.

Raz, dosłownie RAZ, zdarzyło mi się, że kobieta, której wydawało się, że jadę pod prąd, po wskazaniu na odpowiednie znaki z uśmiechem przeprosiła i przyznała mi rację. Czasem zdarza się, że rację przyznają, ale z wielką urazą. Zazwyczaj nawet mimo wskazania na znaki, dalej obstają przy swoim. I nie zdarza się to tylko mnie, wiele razy byłam świadkiem, jak inni kierowcy wyjeżdżający w ten sposób byli wyzywani, zwykle staram się stanąć w ich obronie, ale powoli przestaje mi się chcieć mierzyć z tą indolencją intelektualną, brakiem pokory, chamstwem i zadufaniem...

by popielica
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar SirCastic
3 3

jak zazwyczaj nie do końca ogarniam - podasz może linka do GoogleMaps ?

Odpowiedz
avatar PiekielnyJa
1 1

@SirCastic: ulica jednokierunkowa, skrzyżowanie z "wyjazdem z osiedla" (pewnie nawet znak koniec drogi wewnętrznej <D-47> lub coś podobnego tam stoi). Za skrzyżowaniem normalna droga dwukierunkowa. Nie wszyscy traktują skrzyżowanie jak skrzyżowanie i uznają, że jednokierunkowa jest całość. Jak rozumiem autorka wyjeżdża częścią dwukierunkową na "początku" (dla jadących z przeciwnej strony) której nie ma znaku D-3 (wtedy autorka ma rację) lub jest - wtedy autorka racji nie ma.

Odpowiedz
avatar SirCastic
0 0

@PiekielnyJa: No właśnie bez strzałki D3 (między skrzyżowaniem głównym a wjazdem na osiedle), i bez zakazu wjazdu (w przeciwnym kierunku od wyjazdu z osiedla do skrzyżowania) nie rozumiem, jak "wielokrotnie" mogło się zdarzyć januszowanie i wmawianie jednokierunku.. Dlatego rad byłbym GoogleView ujrzeć.

Odpowiedz
avatar popielica
0 0

@SirCastic: skrzyżowanie równorzędne. Wjeżdżając z skrzyżowania w ulicę mija się jedynie znaki informujące o przejściu dla pieszych - z jednej i drugiej strony ulicy, odwrócone w dwóch kierunkach. Jakieś 40 m dalej wyjazd z parkingu instytucji, o którym wspomniałam w historii, tuż za nim wyjazd z osiedla. Za wyjazdem z osiedla stoi znak informujący, że droga jest jednokierunkowa i taka jest już aż do końca.

Odpowiedz
avatar PiekielnyJa
1 1

@SirCastic: Niestety - nie wiem gdzie ma miejsce sytuacja a autorka nie kwapi się z podaniem miejsca zamieszkania (co w sumie nie dziwi). Może taka sytuacja jest w miarę podobna: https://krakow.tvp.pl/38400904/odc-707 (od 1:20)

Odpowiedz
avatar popielica
0 0

@PiekielnyJa: tak, bardzo podobnie, gdyby odwrócić sytuację - tzn. wjeżdżamy ze skrzyżowania, którym oni wyjeżdżali w 2:08, skrzyżowanie w 1:51 jest jak wyjazd z osiedla i za nim jest znak ulicy jednokierunkowej, tylko w odwrotną stronę. Różnica jest taka, że tutaj ulica jest szeroka, w przypadku z historii jest dość wąska i faktycznie może sugerować, jeśli nie spojrzy się na znaki, że jest jednokierunkowa na całej długości. I problem jest właśnie w tym, że ludzie jadą tak, jak im się wydaje, a nie jak jest. Droga dojazdowa do mojego domu jest podobna - nawet jeszcze bardziej wąska, nie ma szans na minięcie się samochodów, jeden musi się cofać, a jest dwukierunkowa - ale tam jeżdżą tylko mieszkańcy, jeden, dwa samochody na godzinę, więc problemu raczej nie ma. A ulica z historii jest bardzo uczęszczana, bo stanowi połączenie między głównymi ulicami w mieście.

Odpowiedz
avatar popielica
0 0

Swoją drogą, dla mnie nie jest problemem to, że ludzie się mylą, tylko to, że reagują w chamski i agresywny sposób i brakuje im pokory, by spojrzeć na znaki i upewnić się,czy mają rację.

Odpowiedz
avatar niemoja
3 3

@popielica: Ty to masz wymagania! Na znaki patrzeć, może jeszcze kierunkowskazy włączać PRZED skrętem? To nie kwestia braku pokory; po prostu: co mam sprawdzać - lepiej nawrzeszczę, to chociaż zastraszę.

Odpowiedz
avatar Kamil2586
1 1

@niemoja: Kierunkowskazy? A co Cię obchodzi gdzie ja jadę? Zajmij się sobą ;)

Odpowiedz
Udostępnij