Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z ostatniej soboty. Wracałam samochodem z Warszawy do mojej satelickiej mieściny…

Historia z ostatniej soboty.

Wracałam samochodem z Warszawy do mojej satelickiej mieściny z synem i córką przyjaciółki. Już blisko domu przypomniało mi się, że muszę wstąpić do sklepu. Podjechałam pod mój osiedlowy sklepik. Szybko wzięłam, co musiałam i biegiem do kasy, bo już mi się robiło krótko z czasem. Przy kasie lekki zator, jakaś starsza pani o kuli i z torbą na kółkach wyraźnie nie radzi sobie z ogarnięciem całkiem sporych zakupów. Na szczęście ekspedientki u nas fajne, pomogły, zapakowały wózeczek i pani rusza do wyjścia. W drzwiach się zachwiała, jakaś klientka pomogła, woła do ekspedientek o stołek, bo pani słabo. Dziewczyny niosą jakąś skrzynkę, wyprowadzają panią na powietrze.

Mimo woli uczestniczę w całej akcji, bo panie blokują wejście przez dłuższą chwilę. Włączam się do rozmowy, pytam, gdzie pani mieszka, czy da radę sama wrócić. Pytanie głupie, bo przecież widzę, że pani do przystanku nie dojdzie sama i nie da rady doczekać autobusu, który jeździ co godzinę, a na przystanku nie ma nawet ławki. Pani podaje ulicę, szybka kalkulacja – blisko, 10 minut mnie nie zbawi. Mówię „zapraszam ze mną, odwiozę panią”. Pani szczęśliwa, ruszamy wolnym krokiem do samochodu, ostrożnie holuję panią i jej torbę na kółkach. Po drodze pani opowiada, jak to syn i synowa długo pracują, wnuki w szkole, ona wprawdzie ma kłopoty z chodzeniem, ale chce rodzinę odciążyć i zakupy sama robi. Słucham sobie uprzejmie, chociaż tak mi się ciśnie na usta, że te dwa przystanki autobusem to każdy może podjechać, nasz sklep jest czynny od 6-22, a wnuki przecież od świtu do nocy w szkole nie siedzą? Zwłaszcza że dziś sobota. Ale dobra, nie komentuję, wsadzam panią do samochodu i jedziemy.

5 minut później wysadzam panią pod furtką. Za ogrodzeniem ujadają dwa spore pieski, na końcu długiego podjazdu widzę młodą dziewczynę, która na nasz widok odwraca się w stronę domu i woła „mamo!”. Aha, czyli ktoś jest w domu i nie będę musiała holować pani przez cały podjazd w towarzystwie średnio przyjaznych psów. I tak sobie stoimy, czekam, żeby dziewczyna podeszła, ale ona się jakoś nie wybiera, a ja nie chcę zostawić chwiejącej się staruszki samej pod tą furtką. W końcu zniecierpliwiona przywołuję ją ręką. Podbiega, widać, że niezadowolona i mówi cicho „babciu, co ty wyprawiasz?!”. Nie mam siły i czasu na dyskusje, przekazuję panią w ręce wnuczki i odjeżdżam.

I tak sobie myślę: co miały w głowie córka i wnuczka, wysyłając schorowaną, ledwo chodzącą staruszkę samą na zakupy?! Czy młoda, zdrowa licealistka (wiem z opowiadań babci) nie jest w stanie przejść 800 metrów z zakupami? Albo poczekać na autobus? Nie wiem, znieczulica, głupota czy brak wyobraźni?

by kirilla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Gienek
14 34

A wzięłaś pod uwagę, że rodzina sama robi zakupy a babci najzwyczajniej "się nudzi" i che pokazać jaka to jest potrzebna ? To że nie ma sił i zdrowia to jedno. Ale nie łudźmy się. Dzisiaj wszystko jest w biegu i nie każdy ma chęć tarabanić się z schorowaną babinką do auta, bo sam to zrobi 2x szybciej i lepiej. Tak więc ten tego, nie oceniaj czyjegoś życia przez swoje widzimisię.

Odpowiedz
avatar kirilla
-2 22

@Gienek: Staram się nie oceniać, na prawdę. Może babci się nudzi i chce czuć się potrzebna, owszem. Ale chyba rolą rodziny jest w tym momencie babci wytłumaczyć, że swoim zachowaniem może narobić więcej szkody niż pożytku? Uwierz mi, ta kobiecina ledwie chodziła, pomimo kuli. Mogła zasłabnąć na jezdni czy wsiadając do autobusu i zrobić sobie krzywdę. Ja na miejscu tej rodziny zwyczajnie bym się o starowinkę bała. Ale faktycznie, nie mnie to oceniać:/

Odpowiedz
avatar babubabu89
27 29

@kirilla: Czasem jest tak że babka się uweźmie i nie przetłumaczysz. Wyjdzie zrobi sobie krzywdę a i tak nic nie dotrze. Przerabiałem to.

Odpowiedz
avatar kirilla
0 16

@babubabu89: Może być i tak. Nie znam, nie wiem, i może faktycznie nie powinnam oceniać. Jednak dla mnie to było piekielne. Zwłaszcza, że z rozmowy ze staruszką wynikało, że ona musi, bo inni nie mogą, tak mi się tłumaczyła. Nie, że ona chce.

Odpowiedz
avatar Meliana
10 26

@kirilla: Ty naprawdę wierzysz, że każdy napotkany człowiek będzie mówił Ci prawdę, całą prawdę i tylko prawdę?

Odpowiedz
avatar kirilla
-4 14

@Meliana: No nie, aż tak naiwna nie jestem. Ale raczej szukam w ludziach dobra, nie zakładam z góry złych intencji. Głupia ja :-)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 13

@kirilla: A co moja babcia opowiadała, jak to ona wszystko sama robi, nikt jej nie pomaga itp. Faktem jest, że nikt nie chciał jej pomagać, bo przez całe życie była wredna, złośliwa i zgryźliwa, ale jednak się pomagało z obowiązku. Choć wiele razy miałem ochotę olać ten obowiązek i wyprowadzić się w cholerę. Zresztą nie tylko ja. Ale taka była dla tych, co byli z nią na co dzień. Ale dla gości, co raz na jakiś czas wpadali z wizytą, sąsiadów, z którymi sobie plotkowała, czy w ogóle obcych ludzi, to aniołek. Taka miła starsza pani, co tak ciężko miała w życiu.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
8 10

@kirilla: a co ma powiedzieć. No wyszła, niewazne, że matka i corka zrobią zakupy szybciej, ona chce pokazać,że daje sobie radę. Po prostu. I nie przetłumaczysz czasem. A ruszać się, wyjsc na spacer tez musi, zeby po prostu mieć trochę ruchu. No to " przy okazji " zakupy chciała zrobić, no...

Odpowiedz
avatar butelka
3 7

@kirilla: tak samo wytłumaczysz babciom jak i tym ślepym dziadkom-kierowcom z poprzednich opowieści. Mnie ogólnie szlag trafia jak widzę te ledwo trzymające się rurki babcie w autobusach, z kulami siatami itd. Ostatnio prawie nie rozjechałam babci na pasach, bo droga była śliska jak lodowisko, a babcia popylała o kulach (na marginesie dodam, że samochód zostawiłam w najbliższym możliwym miejscu, bo jechać się nie dało). No i nie wierzę, że wszystkie te babcie muszą wychodzić z domu, jeździć autobusami itd. bo rodzina je olała.

Odpowiedz
avatar mekstran
1 3

@Meliana: Nie każdy musi odrazu kłamać ale jak babcia mówi że wnuki w szkole a jest sobota, a w dodatku sklep czynny od 6-22 to mam wrażenie że babcia sama w to nie wierzy ale wmawia sobie że przecież wnuczki- to nie mogą kłamać- ot łatwowierność starszych ludzi. Ile razy ostrzegali w telewizji, radiu, gazetach o metodzie " na wnuczka" a ciągle pojawiają się nowi poszkodowani...

Odpowiedz
avatar Librariana
27 27

Moja babcia była bardzo podobna. Nie mogła znieść myśli, że ktokolwiek zrobi coś za nią. Chodziła sama do sklepów, na pocztę, kilka dni po operacji weszła na drabinę, żeby firanki zdjąć i uprać, albo robiła przemeblowanie. Jeśli zwróciło jej się uwagę, potrafiła zrobić awanturę, więc... to nie zawsze jest tak, że rodzina nie dba i wykorzystuje starowinkę.

Odpowiedz
avatar kirilla
-3 13

@Librariana: Wiesz, ja to rozumiem, sama miałam bardzo upartą babcię a i moja mama też ma taki charakter. Wiem, że nie zawsze to rodzina wykorzystuje. Ale ja z tą kobietą rozmawiałam i nie wyglądało na to, że ona bardzo chce wszystko robić sama. Jakoś tak przepraszająco tłumaczyła, że ona musi, bo wszyscy zajęci. Szkoda mi jej było, po prostu.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
7 7

@kirilla: Babcie tak miewają. Same sobie wmawiają, że one "muszą", bo bez ich pomocy rodzina zginie marnie. Ja się w sumie nie dziwię, bo szlag człowieka może trafić, kiedy całe życie wszystko sam ogarniał, a teraz nagle nie daje sobie rady z najprostszymi rzeczami, no ale i dla danej osoby to może być niebezpieczne, i dla otoczenia uciążliwe. Nie wspominam już nawet o ludziach z postępującym Alzheimerem, którzy usiłują być potrzebni i "gotują obiady" albo "noszą węgiel". Litość i trwoga. Smutna sprawa, ale na starość, niestety, tak bywa. :(

Odpowiedz
avatar Shakkaho
2 4

@kirilla: Gwarantuję ci, że te zakochane kobiety co z Tedem Bundym rozmawiały to też bardzo głęboko wierzyły, że je kocha i niewinny jest.

Odpowiedz
avatar Meliana
24 26

Mam sąsiada, starszy, schorowany dziadzio, ledwo człapie o lasce, powoli szurając nogami. Ma ponad 80 lat, bypassy i jest po dwóch zawałach. Ma jedną córkę, która dba o wszystko, choć pracuje do późna. Mimo to, pan starszy codziennie, czasami nawet dwa-trzy razy, ciągnie się 1,5 kilometra w jedną stronę, do centrum wsi, a z powrotem łapie stopa, bo pod górę już nie daje rady. Każdemu opowiada, jak to mu ciężko po śmierci żony, jak to do lekarza daleko, a to znowu do apteki musiał iść... Jego córka ma już niezłą opinię na wsi, bo jak tak można zaniedbywać starszego człowieka, nawet leków mu nie wykupić, no jak! Szkoda, że szanowny zmyśla jak z nut, a wszystkie te wyprawy to w jednym celu - na piwo. Jeden bar już tego pana nie obsługuje, w sklepie nie chcą mu sprzedawać, bo od kiedy córka zabiera mu emeryturę (żeby jej wstydu przed ludźmi nie robił) bierze na krechę, opowiadając płaczliwe bajki, jak to na lekarstwa wszystko wydał. Na cmentarzu, u żony, widziałam go raz. Nawet znicza nie miał. Za to dwa piwa wystające z kieszeni jak najbardziej. Córka jest bezsilna, bo alkoholizm nie stanowi podstawy do ubezwłasnowolnienia, a bez tego zamknąć go w domu (albo na odwyku) nie może. Celowo "nie potrafi" znaleźć mechanika, który naprawiłby mu samochód, który uszkodził, wpadając po pijaku do rowu. Pocięła mu dętki w rowerze, żeby się nie zabił na nim, po tym jak dwa razy karetka z asfaltu go zbierała, a teraz ciągle "zapomina" kupić nowych. No ale nóg mu niestety nie połamie, prawda? Zabiera mu pieniądze, ale to nie przeszkadza mu po ludziach pożyczać. Co więcej zrobiłabyś na jej miejscu? Nie odsądzaj ludzi od czci i wiary, bo reakcja córki z historii wskazuje jasno, że cała ta sytuacja może nie być tak czarno biała, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Stary, uparty człowiek wcale nie daje się tak łatwo spacyfikować i choćbyś miała osiwieć ze zmartwienia, nic z tym nie zrobisz. Nie przyszło Ci do głowy, że babuleńka zwyczajnie symulowała, żeby się na darmowe taxi załapać? Mało widocznie znasz ludzi...

Odpowiedz
avatar kirilla
-3 11

@Meliana:Wiem, że starsi ludzie potrafią być różni, niekoniecznie dobrzy i kochani :-) Nie odsądzam rodziny od czci i wiary, raczej stawiam na brak refleksji :-) A jeśli babuleńka symulowała, to Oskar jej się należy :-) Co do darmowego taxi ...wystarczyło poprosić, odwiozłabym. Śpieszyłam się, ale nie aż tak.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2019 o 15:31

avatar Ohboy
15 15

@kirilla: Ona może wierzyć w to, co mówi, więc i Tobie wydaje się to prawdopodobne. Po 15 minutach z kimś trudno właściwie ocenić sytuację, ale miło, że ją podwiozłaś.

Odpowiedz
avatar kirilla
3 5

@Ohboy: Masz rację, oceniać jest łatwo, ale nie zawsze ta ocena jest właściwa. W sumie mieszkam blisko, będę zwracać uwagę na tę panią, może niektórzy komentujący słusznie uważają babcię za upartą starowinkę, co chce sama i po swojemu, a rodzina nic tu nie zawiniła. Zobaczymy :-)

Odpowiedz
avatar bleeee
0 8

Moj dziadek ma ponad 80 lat (rocznik '36). Od okolo 10 lat zupelnie nie widzi na jedno oko, z drugim tez nie jest najlepiej. Choruje tez na bialaczke. Mieszka z babcia oraz najmlodsza corka z rodzina. Zarowno corka, jej maz i najstarszy syn (18-latek) maja prawo jazdy i swoje samochody (poza mlodym). Dziadek tez ma swoje auto i ujma na jego honorze byloby proprosic kogos, zeby go zawiozl do kosciola czy do sklepu. Historia z przykoscielnym plotem zostanie przeze mnie opisana na tym portalu w osobnej historii. Ale dziadek nie powinien jezdzic. Tlumaczylismy mu to wszyscy, ze niebezpiecznie, ze moze sobie i komus zrobic krzywde. Ze auto obite z kazdej strony, a nawet ma kupione 2 zapasowe lusterka boczne - bo tak czesto je 'gubi' (ponoc same odpadaja). Dziadek dostal wylewu, lekarz powiedzial, ze NIE MOZE jezdzic. No, ale on tylko do kosciola... Chowanie kluczykow, spuszczanie powietrza nie pomaga...

Odpowiedz
avatar Agness92
5 5

Moja babcia, lat prawie 90, parkinson, demencja i problemy z równowagą, sama ledwo chodzi. Nie można z oka spuścić na 5 sekund bo chce sama wszystko robić i próbuje np. pójść do kuchni obiad przygotować. Kilka razy się wywróciła, raz nawet musiała mieć szytą głowę. I co? Nic. Nie wytłumaczysz, nie dociera, że ma zawołać jak np. chce wstać z fotela czy gdzieś iść. Tyle dobrego, że mamy założone barierki na schodach i sama nie wyjdzie z domu...

Odpowiedz
avatar magic1948
3 3

Po pierwsze. Ktoś, kiedyś, na pewno mądrzejszy ode mnie stwierdził: "Starość Panu Bogu nie wyszła". Racja. Po drugie. Sam jeszcze mam jedną babcię i wiem, że ona sama musi iść na zakupy. To pokolenie jest nie do zdarcia, chwała im za to. Nieraz mówimy, żeby wykonała telefon, to podjedziemy i wspólnie się udamy na zakupy. To co słyszymy? "A bo ja Was mam kłopotać?". Rozumiem, taki typ człowieka, nie chce, pomimo sędziwego wieku, być od kogokolwiek zależnym. Brawo i pełen szacun. Ja nie wiem, czy nawet tego wieku dożyję, a co dopiero w takiej kondycji. Po trzecie. Może wysłanie na zakupy (jeśli była wysłana a nie z własnej woli - patrz po drugie), to po części taka "terapia", żeby starszy człowiek czuł się potrzebny? To akurat dla takich osób jest bardzo ważne, choć oczywiście, można to inaczej rozwiązać, w przypadku, gdy starsza pani nie kontaktuje, lub nie ma sił na chodzenie po sklepach. Jest wiele innych możliwości na pokazania "babci", że naprawdę jest potrzebna, a nie tylko do zdjęć.

Odpowiedz
Udostępnij