Jak już wspomniałam wcześniej, jestem sprzątaczką w szkole. Jakiś czas temu, jeszcze przed strajkiem mieliśmy obowiązkowy, 4-godzinny kurs pierwszej pomocy (razem z nauczycielami i pracownikami obsługi na kursie było ok. 70 osób).
Nauczyciele zachowywali się jak dzieci, nie ukrywam, że mnie to zaskoczyło.
Nie słuchali tego, co mówi pan prowadzący, śmiali się ze wszystkiego, głupio komentowali pokazywane scenki (np. pokaz masażu serca), komentowali wszystko z podtekstem erotycznym, oglądali filmy na telefonie, najwyraźniej bardzo się nudzili... A przodował w tym pan katecheta i nauczyciele wf-u.
Kiedy pan prowadzący omawiał kolejne scenki, prosił do każdej nauczyciela. Szczególnie kobiety nie chciały wyjść na środek, chichotały i tłumaczyły się nieodpowiednim obuwiem (obcasy). Pan katecheta potrafił zawołać do jednej z wychodzących na środek pań nauczycielek: "Ej, Baśka, no idź na środek, idź na całość!!! Nie wstydź się! Tylko bluzkę sobie popraw, żeby ci dekolt nie opadł!!! Hehehe!".
W końcu pan dyrektor wyszedł na środek i dobitnie powiedział, co myśli o zachowaniu "szanownych kolegów" w czasie tego szkolenia (śmiechy-chichy, głupie i niestosowne komentarze). Takiego złego jeszcze go nie widziałam.
Przez całe szkolenie zastanawiałam się, czy aby nie pomyliłam miejsca...
Ot, dorośli, wykształceni ludzie. Nic dodać, nic ująć.
Szkolenie; Szkoła
Przerażenie ogarnia, gdy człowiek sobie uświadomi, że takie osobniki żądają szacunku.
Odpowiedz@Johny102: w sensie że "A przodował w tym pan katecheta " ??
OdpowiedzBył główno-dowodzącym temu cyrkowi
OdpowiedzKtoś tu chyba czuje się gorszy z powodu bycia sprzątaczką. Na bank wszystkie osoby sprzątające w Twojej szkole są cudowne (bo ich zachowania nie skomentowałaś), a nauczyciele to banda debili
Odpowiedz@Ohboy: Nie, nie czuję się gorsza, bo sprzątam. Lubię swoją pracę. Wszystkie koleżanki, które że mną pracują (jest ich 8 razem ze mną) mają 45-57 lat. Ja jestem najmłodsza, mam 33 lata. Siedziały wszystkie obok mnie, słuchały uważnie i bez durnych komentarzy tego co mówił pan prowadzący kurs. Zachowywały się z szacunkiem dla tego pana, w przeciwieństwie do szanownych nauczycieli.! Taka prawda. P.S. Sprzątaczki w mojej szkole mają wykształcenie zawodowe lub średnie. Jedna koleżanka jest po szkole specjalnej zawodowej.
OdpowiedzTyle pisania by skrytykować katechetę
Odpowiedz@Morog: Gdybyś przeczytał moja historię dokładnie to zauważył byś że skrytykowałam wszystkie osoby, które zachowywały się nieodpowiednio! Nauczycieli.
Odpowiedz@Morog: Bo Sprzątaczki, pracownicy administracji, wożni zachowywali się normalnie, jak dorośli ludzie, a nie jak dzieci.
Odpowiedz@Oli_Oliwia: Ale mamy dać Ci za to medal?
OdpowiedzMam wrażenie, że pojawia się cała masa treści anty-nauczycielskich w necie z okazji strajku aby zdyskredydtować tę grupę.
Odpowiedz@Michail: Autorka - konto założone 11 kwietnia. To i jeszcze parę rzeczy wskazują, że raczej troll. Pracuję z językiem od 30 lat i jestem w stanie rozpoznać trolla, kiedy go widzę.
Odpowiedz@Michail: Z tej "historii" aż bije po oczach trollem.
Odpowiedz@Michail: Ale wiesz, że kij ma dwa końce? Ja, jako osoba, która stanowczo nie popiera tego strajku mogę napisać, że masa historii/listów/artykułów, które pojawiają się w internecie jest pisanych na zamówienie, a ich celem jest gloryfikacja nauczycieli i demonizowanie przeciwników strajku. Czy tak jest? Nie wiem, choć takie odnoszę wrażenie.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: Prawdopodobnie jest. Ja osobiście bronię nauczycieli, choć spotkałem różnych, bo dawno temu zdarzyło mi się przez krótki czas pracować w szkole i widziałem, jak to wygląda od środka. I jak nauczyciel się stara, to pracuje znacznie więcej niż te 18 godzin. Nawet wf-ista, bo ciągle przygotowuje uczniów do zawodów i jeździ z nimi na te zawody. Byli też tzw etatowcy, którzy dosłownie mieli tę pracę w d...e, ale przy obecnych zarobkach do tej pracy przyjdą tylko tacy i prawdziwi pasjonaci, ale tych drugich będzie znacznie mniej. No i masochiści, bo nauczyciel staje się najbardziej znienawidzonym zawodem w Polsce, więc jak ktoś lubi być poniżany...
Odpowiedz@Michail: @quack: Oczywiście, że troll. Przeczytajcie uważnie - nie pisała tego osoba sprzątająca. Bez jaj.
Odpowiedz@pasjonatpl: Ja z kolei mam bardzo złe wspomnienia ze szkolnych lat. I nie tylko ja, bo zarówno moi znajomi, którzy w liceum poszli do przeróżnych szkół w mieście, jak i znajomi ze studiów ( z różnych stron Polski), jak i obecne dzieciaki i młodsze rodzeństwo znajomych - w swoich wspomnieniach przedstawiają bliźniacze sytuacje, które ukazują jak bardzo większość nauczycieli nie powinna nigdy zostać dopuszczona do tej pracy. Niestety, mamy obecnie błędne koło.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2019 o 18:12
@ZjemTwojeCiastko: Większość moich wspomnień ze szkoły do dobrych nie należy, ale nie o tym piszę. Miałem okazję zobaczyć, jak wygląda praca nauczyciela poza godzinami lekcyjnymi. I jak zmieniła się młodzież od moich czasów. Byliśmy zdecydowanie mniej roszczeniowi i bardziej samodzielni. Kwestia wychowania. Jak ja byłem w wieku szkolnym, to bałem się wspomnieć o jakichś problemach w szkole, żeby nie dostać wpier...l albo jakiejś innej kary, jak na cielesne byłem za duży. W czasach, jak w szkole pracowałem, to było inaczej. Rodzice jeszcze nie byli jacyś roszczeniowi, ale widać było, że uczniowie byli trzymani pod kloszem. Mieli dużo większe wymagania, roszczenia i znacznie więcej pretensji, jak wymagało się czegoś od nich. To nie znaczy, że moje pokolenie było jakieś wybitnie pracowite. Nie było. Po prostu to byliśmy wychowywani inaczej.
Odpowiedz@pasjonatpl: To, że była to kwestia wychowania - zgodzę się. U mnie akurat było tak, że mogłam przyjść do rodziców z każdym problemem - niezależnie od tego czy ja komuś podpadłam, czy ktoś podpadł mnie. I wspólnie wypracowywaliśmy rozwiązanie. Jednak wbrew temu, co głoszone jest w mediach uważam, że dzisiaj rodzice są bardziej zaangażowani w wychowanie swojego dziecka, walczą o nie. Kiedyś rodziców obchodziły oceny - jak są dobre to dobrze, a jak złe to szlaban. Mam wrażenie, że obie strony ( rodzice i nauczyciele) nie umieją ze sobą rozmawiać i mylnie odczytują swoje wzajemne intencje. I niestety, uważam, że nauczyciele zjeżają się na sam widok rodzica, który chciałby omówić z nimi jakiś problem. Przez wiele lat rodzice nie wymagali od nauczycieli a ci się do tego przyzwyczaili. A od kilkunastu lat rodzice nie tylko chcieliby, żeby ich dziecko przynosiło dobre oceny, ale również zostało czegoś dobrze nauczone i żeby odbywało się to w przyjemnej atmosferze. Czy to tak wiele? Niestety, prawda jest taka, że nauczyciele lubią umywać ręce, gdy pojawia się jakiś problem. Przykładowo dotyczący relacji między uczniami w klasie, w której występuje ktoś typu "kozioł ofiarny". Albo twierdzą "wy jesteście już duzi, załatwcie to między sobą" albo w drugą skrajność: biorą "koziołka" na środek sali i pytają jego, czy ktoś mu dokucza i klasy - dlaczego mu dokucza. Każda strona zaprzecza, więc nauczyciel chowa głowę w piasek i udaje, że problem nie istnieje. A jest tak, ponieważ uczniowie nie ufają nauczycielom. Zresztą dlaczego by mieli, skoro wiedzą, że nauczyciel albo ich oleje, albo pogorszy sytuację? Mogłabym napisać długą historię z wyszczególnieniem standardowych sytuacji, których doświadczyło wiele, niezależnych od siebie osób, w różnych szkołach, a w których nauczyciel nie chciał dawać niczego od siebie. Tylko przyjść - poklepać formułki z podręcznika - wyjść. Że nie wspomnę już o tzw. "logice nauczycielskiej" z której najjaskrawszym przykładem jest "dzwonek jest dla nauczyciela" w sytuacji, gdy uczniowie równo z dzwonkiem chcą wyjść z sali. Ale niech się uczeń 5 minut spóźni, to nagle się okazuje, że dzwonek jednak jest dla ucznia. I jak uczeń ma odbierać takiego nauczyciela? Na zaufanie trzeba zasłużyć, tak jak na szacunek. Z nieba im to nie spadnie. I dochodzimy do momentu, w którym rodzice denerwują się na nauczycieli, ponieważ ci nie wywiązują się z powierzonych funkcji (faworyzują, zamiastają afery pod dywan, nie są otwarci na dyskusję i poszerzanie horyzontów młodzieży), a nauczyciele narzekają na rodziców interesujących się losem swoich dzieci, że ci są roszczeniowi i wymagają od nich nie wiadomo czego. Obawiam się, że jeszcze przez wiele lat to się nie zmieni i błędne koło będzie trwać.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: Wielu rodziców nie wychowywało i nie wychowuje dzieci. Kiedyś był pasz żeby im d...y nie zawracać i iść bawić się z kolegami, a teraz komputer albo telefon. A z podejściem rodziców i nauczycieli jest różnie. Są rodzice, którzy chcą, żeby nauczyciel czegoś dziecko nauczył i są tacy, co domagają się, żeby miał dobre oceny ot tak. Zdarzają się tacy, co przychodzą na wywiadówki pod wpływem. Tak samo są nauczyciele, którzy nie przykładają się do pracy.
Odpowiedz@pasjonatpl: Miało być "pas" a nie "pasz". Przepraszam za literówkę.
Odpowiedz@quack: "Pracuję z językiem od 30 lat i jestem w stanie rozpoznać trolla, kiedy go widzę." to bardzo ciekawe stwierdzenie, rozwiniesz myśl?
Odpowiedz@Michail: Nigdy do końca nie wiadomo :/
Odpowiedz@quack: moje watpliwosci wzbudzil styl i poprawnosc wypowiedzi w porownaniu do wyksztalcenia (srednie, zawodowe), nierzadko osoby z wyzszym wyksztalceniem tutaj wypowiadaja sie bardziej chaotycznie ja rozumiem, z esprzatac mozna i po studiach, jednak taka superpoprawnoosc u autorki jednak dala mi do myslenia
OdpowiedzNie tak dawno też przechodziłam kurs pierwszej pomocy, zakończony egzaminem i otrzymaniem certyfikatu. Pierwsze słowa jakie usłyszeliśmy na samym początku kursu to "A teraz bardzo proszę o wyłączenie i schowanie telefonów komórkowych". Także tego...
Odpowiedz@Bryanka: ..a w dodatku taki kurs trwa 6-8h, dla 15-20 osób max, nie 4h dla 70 osób. (już widzę jak 70 osób przechodzi ćwiczenia praktyczne przy jednym panu prowadzącym) .. tak, że też ten tego...
Odpowiedz@SirCastic: Prawda :) Trwało to 9h z 30 minutową przerwą i było nas sześcioro. Ta historia się kupy nie trzyma.
Odpowiedz@Bryanka: u mnie byl to kurs 2dniowy polaczony z pozoracjami i egzaminem- teoria i praktyka. nikt na telefonie nie siezial. grupa 45 osob, ale tez instruktorow bylo minumum 5, przy podziale na podgrupki do pracy z fantomem i pozorantami kazda grupka miala swojego indywidualnego instruktora, tylko teorie wyswietlano na rzutniku
OdpowiedzWyczuwam trolololo ;)
OdpowiedzJestem w stanie w to uwierzyć. Prowadziłam kiedyś szkolenie dla kuratorów sądowych i społecznych. Zachowywali się dokładnie tak samo jak nauczyciele w opisywanej historii. Jak najzwyklejsze bydło.
OdpowiedzO ile historia jest prawdziwa, w co wątpię, to powód jest bardzo prosty. Jaki jest stereotyp o pracy nauczyciela? 18 godzin w tygodniu i luz blues. Także idą do zawodu lenie, nieroby, które próbują wprowadzić to w życie. Oczywiście nie jest tak prosto, jak im się wydawało, bo tej pracy jest znacznie więcej, ale ich mentalność się nie zmienia. Ale osobiście wątpię w prawdziwość tej historii, bo trochę poznałem to środowisko w dwóch szkołach. Część to całkiem inteligentni ludzie na poziomie, a część to tzw etatowcy, którzy mają wszystko gdzieś. Nie powiem, że stanowili jakiś wzór kultury i ogłady, ale nigdy nie widziałem, żeby się tak zachowywali. Także obstawiam trolling związany ze strajkiem nauczycieli.
Odpowiedz@pasjonatpl: Trolling albo zwykłą zawiść, jeśli autorka faktycznie pracuje jako sprzątaczka. Wiadomo że w każdej grupie zawodowej trafiają się zgniłe jaja, ale już widzę jak kilkudziesięciu nauczycieli z jednej placówki zachowuje się jak szczeniaki, no szalenie prawdopodobne.
Odpowiedz@jass: Mógłbym uwierzyć, że się tak zachowują na jakiejś imprezie, jak już wszyscy są mocno wstawieni, ale żeby wszyscy tak się zachowywali na trzeźwo... Bardzo w to wątpię. Poza tym to grupa ludzi po studiach, którzy często muszą się dokształcać, robić jakieś dodatkowe kursy, więc obecność na jakichś wykładach i konieczność słuchania prowadzącego nie jest dla nich niczym nowym.
OdpowiedzZ jednej strony możliwe że to trolling. Z drugiej sam mam doświadczenia, które wolę zachować dla siebie puki temat jest medialny i gorący. Ciężko sobie pewnych rzeczy nie przypominać kiedy jakaś kwestia jest poruszana w niemal wszystkich miejscach w internecie.
OdpowiedzA w tej bajce były smoki?
OdpowiedzJa wierzę autorce. Niestety jest to bardzo prawdopodobne. Zwłaszcza jak kurs był robiony na odwal, a to też czasem się zdarza. Z drugiej strony w liceum mojego syna babka od PO prowadziła grupy pierwszej pomocy,które wygrywały w konkursach.Ba,niektórzy z klas matematycznych wybrali medycynę, bo tak ich zafascynowała medycyną ratunkową A ona sama w kryzysowych sytuacjach nigdy nie traciła głowy.
OdpowiedzKolejne zamówienie na podkopywanie nauczycieli. Ta sama osoba nie ma żadnych piekielnych historii, tylko nagle, w okresie strajku, wrzuca dwie o nauczycielach. Oczywiście cała reszta sami święci. Ile teraz płacą za wpis?
Odpowiedz