Pracuję w szkole jako sprzątaczka. Nauczyciele u nas również strajkują. Jak dla mnie, mogą strajkować, skoro uważają, że zarabiają za mało. Każda grupa zawodowa ma do tego prawo, do samego strajku ja nic nie mam.
Natomiast ich zachowanie mi się nie podoba... Siedzą na korytarzu szkolnym przy stolikach zastawionych ciastem, słodyczami, pizzą i napojami - jak na pikniku. Oglądają filmiki na telefonie, głośno komentując. Część z nich zamyka się w klasie komputerowej i ogląda filmy. Najwyraźniej bardzo dobrze się bawią.
Słyszałam, jak jedna nauczycielka do drugiej mówi, że jest taka zmęczona, bo kilka godzin już strajkuje, a chętnie by się położyła. Tylko nie rozumiem, jak można być zmęczonym, kiedy się siedzi, pije kawę, je ciasto i nic nie robi?!
Zostawiają po sobie taki bałagan, że aż wstyd! Papierki na podłodze, kawałki ciasta, rozlane napoje... W końcu są to osoby po studiach!
Jestem sprzątaczką i utrzymanie czystości jest moim obowiązkiem, owszem, ale po osobach z wyższym wykształceniem oczekuję większej kultury i szacunku dla mojej pracy. Jestem sprzątaczką, a nie czyjąś służącą. Przykre to, bo lubię swoją pracę. Chciałabym tylko być bardziej doceniona...
Muszę zmienić pracę.
Szkoła
W wielu szkołach pracownice obsługi strajkują razem z nauczycielami, polecam!
Odpowiedz@GythaOgg: Ale w jaki sposób to pomoże? Nagle po wygranym, wspólnymi siłami, strajku nauczyciele przestaną być brudasami? Aha. I kto posprząta tę górę śmieci po zakończonym strajku?
Odpowiedz@GythaOgg: Nauczyciele mogą strajkować, ale administracji, kucharek, czy sprzątaczek to nie dotyczy.
Odpowiedz@GythaOgg: hahaha. Za dni strajkowe sprzątaczka, kucharka, woźna nie dostanie kasy, jeśli strajk zakończy się sukcesem - nie dostanie także podwyżki. Też mi interes życia.
Odpowiedz@Oli_Oliwia: obsługa nie może strajkować? a kto takich bzdur tobie naopowiadał? nie wprowadzaj czytelników w błąd.
OdpowiedzPracowałam w kilku szkołach. W żadnej z nich sprzątanie po nauczycielach nie było obowiązkiem obsługi. Jeżeli ktoś zostawi brudny kubek w klasie to zastanie go tam następnego dnia. Uważam, że tak właśnie powinno być.
Odpowiedz@klementyna83: U mnie w szkole, kiedy nauczyciel zostawi w klasie brudne kubki / talerze to Sprzątaczka po nim tego nie sprząta. Nigdy. Sprzątamy naczynia tylko po dyrektorce i v-ce dyrektorze, po nauczycielach nie. Korytarz, na którym teraz strajkują nauczyciele jest sprzątany przez inną sprzątaczkę. Ona nie sprząta po nauczycielach naczyń tylko śmieci które znajdują się pod stołami - rozlane napoje, papierki, okruchy np. ciasta, większe kawałki, itp. Zostaje po nich chlew po prostu.
Odpowiedz@Oli_Oliwia: Po czym rozpoznajecie że to zostawił nauczyciel a nie np. uczniowie?
Odpowiedz@m_m_m: Nie nie wiem, pewnie np. po tym że raz dzieci w skzołach prawie nie ma, dwa przy pełnym stanie "dzieciowym" sprzątania jest dużo mniej?
Odpowiedz@klementyna83: Co innego kubek pozostawiony w klasie a co innego usyfiony korytarz. Wydaje mi się, że sprzatnie podłogi na korytarzu, w klasach itp. jak najbardziej jest w zakresie osoby sprzatającej. Autorka wyraźnie dała znać, ze nauczyciele siedzą na korytarzach (poza niektorymi, którzy gdzies tam się zaszywają)
Odpowiedz@m_m_m: To proste. Jak kubek nie jest papierowy/plastikowy to z pewnością zostawił nauczyciel. W innym przypadku to nie wiem czemu to boli sprzątaczkę, żeby to wyrzuciła i najwyżej jak sytuacja się powtórzy to zwróciła uwagę nauczycielowi, że nie jest jego służącą.
OdpowiedzNiedawno brałam udział w warsztatach pod tytułem "Szkoła dla rodziców i wychowawców". Tematyka - jak dogadać się z dzieckiem (własnym lub cudzym) i sprawić żeby robiło to co powinno. 90% słuchaczy zazwyczaj stanowią matki, czasami trafi się jakiś tatuś lub nauczyciel. No i raz... Raz mieli grupę złożoną z samych nauczycieli. To był podobno koszmar. Gadanie podczas zajęć. Hałas na przerwie taki, że przeszkadzał wszystkim naokoło. Nie odrabiane prace domowe. Zero jakiejkolwiek współpracy. Podobno była to najmniej zdyscyplinowana grupa jaka uczęszczała na zajęcia. A od dzieci wymagają...
Odpowiedz@singri: Jako nauczyciel, który nie strajkuje jest mi przykro, że tacy ludzie psują nam opinię. Żałuję, że nie wszędzie jest tak jak w mojej szkole, gdzie ludzie są życzliwi. Dobro dziecka na pierwszym miejscu. Dobrze, że moi koledzy i koleżanki umieją się kulturalnie zachować a kawę pijemy rano przed pracą z paniami kucharką i woźną. :)
OdpowiedzCiekawe są te komentarze. Narzekacie na nauczycieli, ale wyraźnie nie chcecie, żeby w tym zawodzie pracowali lepsi, bardziej zaangażowani ludzie. Bo za taką kasę to osoby z dużymi kwalifikacjami i umiejętnościami nie pójdą do szkoły - znajdą sobie lepiej płatną pracę. A wasze dzieci dalej będą uczyć miernoty, które nigdzie indziej się nie załapały. Wy będziecie na nich narzekać i jednocześnie protestować przeciwko podwyżkom, i kółko się zamyka. A politycy będą się w tym czasie śmiać wam w twarz i posyłać swoje dzieci do prywatnych szkół.
Odpowiedz@GythaOgg: Napisałam na początku mojej historii że przeciwko samemu strajkowi ja nic nie mam, skoro nauczyciele uważają że zarabiają za mało. Chodziło mi tylko o ich nieodpowiednie zachowanie w czasie strajku. Wymagają od dziecka, a sami zostawiają po sobie mega syf. Osoby po studiach... Wstyd.
Odpowiedz@Oli_Oliwia: Co do tego mają studia? Na studiach człowiek uczy się "powazniejszych rzeczy" w dodatku z dość zawężonej dziedziny. Jeżeli ktoś nie wyniosł szacunku do pracy innych z domu lub ewentualnie podstawowki studia go tego nie nauczą.
Odpowiedz@GythaOgg: Co ma jedno do drugiego? Wiesz, kto moim zdaniem zasługuje na podwyżkę? Wychowawczyni mojej córki, która wkłada całe serce w to, żeby nauczyć te dzieciaki podstaw, ale też systematyczności, porządku i szacunku do drugiej osoby. Tylko że w naszej szkole nie strajkują. Strajk jako taki popieram, ale niech za tymi zarobkami idzie poprawa jakości nauczania. Nauczyciel mojego brata zwracał się do uczniów per "gnojku". Moja wychowawczyni z liceum nazywała dziewczęta z mojej klasy czułym określeniem "Głupie młode pi*dy". Tacy nauczyciele też zasługują na podwyżki?
Odpowiedz@GythaOgg: ja, o ile na początku byłam raczej po stronie nauczycieli, to teraz uważam, że przesadzają. Rząd zgodził się na podwyżkę, nie taką małą, a oni chcą więcej i więcej. Wierzę, że nauczyciele, poza tymi 18 godzinami przy tablicy, pracują więcej. Ale mimo wszystko, przysługuje im tak dużo płatnego wolnego, że te żądania to już przesada. Mam w bliskiej rodzinie kilka osób, które pół życia przepracowały jako nauczyciele, a obecnie są pracownikami biurowymi. I wiecie co? Oni też uważają, że biorąc pod uwagę ilość wolnego i fakt, że nie zawsze po tych 18 godzinach jeszcze pracują, żeby do tych 40 dociągnąć, to żądania podwyżek są stanowczo wygórowane. Znam też paru nauczycieli, którzy zarabiają sobie korepetycjami i mają świadomość, że żeby dobrze zarobić, to trzeba się napracować. I oni także uważają, że na tyle, ile nauczyciele w szkole pracują, to i tak dobrze zarabiają. Uważam, że tak wysokie podwyżki byłyby uzasadnione jedynie w przypadku podniesienia pensum.
Odpowiedz@singri: Spróbuj spojrzeć na to z innej strony. Możemy nawet zwolnić tych nauczycieli, którzy są kiepscy. Ale na ich miejsce nie przyjdą dobrzy - bez podwyżek nie będzie dobrych nauczycieli, tylko tacy którzy wyzywają dzieci itp. A pani wychowawczyni z powołaniem jak jej się zmieni sytuacja życiowa i będzie potrzebowała więcej pieniędzy, bo np. zajdzie w ciążę, to pójdzie do prywatnej szkoły albo całkiem zmieni pracę a na jej miejsce trafi być może jakiś niedouczony pseudopedagog.
Odpowiedz@Kontodospontanicznychwypowiedzi: rząd nie zaproponował podwyżek, tylko prawie darmowe nadgodziny. Co do płatnego wolnego, pensum itp. - od kiedy to czas pracy świadczy o jej wartości? Jeśli instagramerka albo coach celebrytów pracowałaby nawet 50 godzin tygodniowo, to czy jest to bardziej wartościowa niż nauczanie i opieka nad dziećmi?
Odpowiedz@GythaOgg: rozumiem, że jeszcze większa podwyżka płacy magicznie zamieni miernych mauczycieli w dobrych, a także drzwi do zostania nauczyciela zostaną zamknięte dla ludzi niekompetentnych?
Odpowiedz@tomatek: Nie, nie zamieni. Ale da więcej możliwości Dyrektorom podczas zatrudniania nowych ludzi. Nie rozumiem dlaczego o tym nie mówi się głośno: 20 lat temu, kiedy zaczynałam pracę na każdy wakat w szkole było 20-30 chętnych. Dyrektor mógł wybrać osobę, która "najbardziej rokowała". Dziś w mojej szkole od 2 lat mamy wakaty z przedmiotów: matematyka, fizyka, język angielski i język hiszpański. Nie mówiąc już o nauczaniu indywidualnym (znalezienie nauczyciela, który będzie jeździł od jednego ucznia do drugiego niemal graniczy z cudem). Czy pojawiają się CV? A i owszem ale po rozmowie z ich autorami Dyrektor stwierdza, że z "kosmitami" pracować nie zamierza. Hitem była pani matematyczka, która nieźle rokowała ale po 2 miesiącach pracy została "śmiertelnie obrażona" przez jedną klasę i do pracy już nie wróciła :) Podwyżka płac w tym wypadku zachęci ludzi, którzy chcą i lubią uczyć do pracy w szkole, bo dziś wolą mieć pracę, która nie będzie spełnieniem ich marzeń ale da możliwość przeżycia "od pierwszego do pierwszego'.
Odpowiedz@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Jakie podwyżki niby rząd zaproponował? Propozycja przyjęta przez solidarność to ochłapy. A te mityczne 6-7 tys. zł to informacja podana na konferencji prasowej. ZNP nigdy nie otrzymał potwierdzenia na papierze, którego się domagali. Gdyby tak było, strajk już dawno by się skończył.
Odpowiedz@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Tak z czystej ciekawości - dlaczego kiedyś te osoby pracowały jako nauczyciele, a teraz są pracownikami biurowymi? Za mało zarabiały? Warunki pracy były zbyt ciężkie?
Odpowiedz@tomatek: Jezu, nie, podwyżka nie zmieni magicznie nauczycieli, ale zrobi konkurencję na rynku. Teraz, jak zarobki są małe, to mało osób garnie się do tej pracy. Jak ktoś jest dobry, to znajduje sobie lepiej płatną pracę. A jak zarobki będą wysokie, to do tej pracy będzie chciało przychodzić więcej osób, także te bardzo dobre. Tak jak koleżanka DeepPurple mówi, wyższe płace zachęcą ludzi do pracy i będzie można wybrać najlepszych, zwolnić słabych, ogólnie polepszyć poziom edukacji w Polsce wybierając najlepszych nauczycieli.
Odpowiedz@voodoochild: z chęci zmiany miejsca, z powodu konieczności pracy na niepełnym etacie w szkole. Teraz, tak się złożyło, że zarabiają w sumie mniej niż nauczyciel na pełnym etacie. A mają porównanie jak dużo muszą się na to napracować i jak mało czasu mają na odpoczynek od tego.
Odpowiedz@GythaOgg: ale instagramerka nie utrzymuje się z moich podatków. Prostą sprawa, nauczyciele chcą zarobków jak na zachodzie, to niech pracują tyle co na zachodzie. Obecnie wcale źle nie zarabiają, w odniesieniu do ilości godzin poświęconych na pracę. Ewentualne bardziej znaczące podwyżki powinny być ustalane indywidualnie, w zależności od efektów pracy.
Odpowiedz@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Przeciętnie nauczyciel pracuje ponad 40 godzin tygodniowo, to nie jest moim zdaniem mało. A instagramerka utrzymuje się z pieniędzy korporacji. A skąd korporacje biorą pieniądze? Czy nie z tego, że kupujesz ich usługi? Tak samo podatki - płacisz je i masz w zamian drogi, darmową edukację, darmową służbę zdrowia. Co do jakości tychże można oczywiście mieć wątpliwości, ale to już wina kiepskiego zarządzania. Można tę jakość polepszać między innymi poprzez lepsze wynagradzanie pracowników. Dzięki temu można mieć np. lepiej zmotywowanych, bardziej kompetentnych, wypoczętych, mniej zestresowanych ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach.
OdpowiedzStaraj się dalej. Na razie to za mało, żeby Partia doceniła twoje wysiłki.
OdpowiedzNaprawdę, ale naprawdę, przez całe życie tak ciężko tyrasz, że nie rozumiesz, jak można się zmęczyć bezsensownym siedzeniem w miejscu? Jakoś nie sądzę. Wpis z gatunku "klasyczny ból doopy, że ja robię, a inteligiencja se siedzi".
OdpowiedzWykształcenie nie idzie w parze z wychowaniem
OdpowiedzJa tylko nieśmiało wspomnę, że panie sprzątaczki jeśli nie strajkują, to PRACUJĄ, tzn. sprzątają. Niestety wiele z nich o tym zapomniało i siedzi całymi dniami i robi jeszcze mniej niż ci źli strajkujący, ale wypłatę panie z obsługi dostaną normalną.
OdpowiedzPo pierwsze: a co mają robić? Siedzieć dumnie bez słowa patrząc w ścianę? Bić głową w mur? Stać z ręką na sercu śpiewając patriotyczne pieśni? Zastanów się. Po drugie: mam znajomych nauczycieli i wszyscy mówią to samo: jeden dzień takiego strajku jest dla nich bardziej męczący i stresujący niż jeden dzień normalnej pracy nawet z trudnymi klasami. To jest po prostu cholerne obciążenie psychiczne.
Odpowiedz@janhalb: przede wszystkim nie robić trzody. A jeśli strajk taki męczący, to albo nie strajkowac, albo zmienić pracę. Nikt nikomu nauczycielem być nie karze
OdpowiedzZastrajkuj, nie sprzątaj po nich. ;)
OdpowiedzTroll-konto piszące na jeden temat: jacy paskudni ci nauczyciele. Ile płacą za takie działania?
Odpowiedzhttp://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/11e5/11e56aa55dc1b1f1fcf76d97339c8686.jpeg
OdpowiedzPracowałam w szkole przez 9 lat. Znam środowisko szkolne, jego blaski i cienie. I jestem w stanie uwierzyć w to, co napisane zostało powyżej: wielu nauczycieli nie ma za grosz kultury osobistej. "Mgr" przed nazwiskiem, to tylko puste literki, niestety, bo za nimi nie idzie często w parze ogłada i wychowanie. :( By udowodnić, że wiem, o czym piszę, mogę podać przykład nauczycielskiej toalety, która była często tak zasyfiona, że wolałam iść do toalety dla uczniów. Tam było czyściej i przyjemniej. Z czym się spotykałam? Ze zrzuconym na podłogę papierem? Z niezamkniętym sedesem? Oj, chciałabym. Wchodząc napotykałam się na rozsmarowany po ścianach kał (!) lub krew menstruacyjną (!). I naprawdę nie zmyślam, choć może się to wydawać bujdą na resorach. Też bym tak samo myślała, gdybym nie zobaczyła na własne oczy. I wiecie, co było najgorsze dla mnie w tym wszystkim? Zgłoszenie sprzątaczkom tego syfu i świadomość, że one będą musiały to wymyć...
Odpowiedz