Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zawsze wydawało mi się że wyczyny babć w autobusach to tylko wymysł…

Zawsze wydawało mi się że wyczyny babć w autobusach to tylko wymysł internautów... W końcu jednak i ja trafiłem na takową piekielną.
Do pracy jeżdżę autobusem, w mniej więcej 1/4 trasy jest mój przystanek, natomiast ostatni - czyli jeszcze dobre 45 minut jazdy - znajduje się już w stolicy.
Wsiadam kilka dni temu do autobusu i widzę że trafiłem na znanego mi już kierowcę, który często jeździ ze swoją narzeczoną? dziewczyną? no, młodą kobietą, która przez całą trasę stoi spokojnie koło niego i sobie podczas jazdy gadają. Generalnie - nikomu to nie przeszkadza.
Ale jak wiadomo zawsze znajdą się wyjątki. Po tym jak wsiadłem, zdążyliśmy przejechać jeden przystanek, na którym to wtoczyło się do środka kilka kobiet w podeszłym już wieku. Nie ulegając stereotypom - na pierwszy rzut oka typowe mohery.
Stoimy na przystanku może z minutę, kiedy jedna z babć zaczyna marudzić pod nosem, że "ta lafirynda co tam stoi pod szybą to kierowcę rozprasza". Najpierw cicho, do babci obok tylko. Ale podsłuchała to inna babcia, dwa siedzenia wprzód... no i zaczęło się.
- Idź pani stamtąd!!! - wrzasnęła znienacka niepozorna dotąd babcia.
Ludzie się oglądają, kto tak wrzeszczy, patrzą się na laskę z przodu autobusu... Kierowca co zrozumiałe sprawę olał, ale tylko tym pogorszył sprawę. Moherek podwyższa volume.
- Czego pani tam stoisz?? Kierowcę rozpraszasz, nie ma takiego stania tam! To wbrew przepisom!
Kierowca się tylko obrócił, popatrzył... i ruszył, nic sobie z tego nie robiąc. Jako że uwielbiam obserwację tłumu, ucieszyłem się, że zacząłem zauważać pierwsze symptomy "ciała wprawionego w ruch": pasażerowie zaczęli między sobą szemrać, że tak, tak, co ona tam stoi, wypadek jeszcze będzie, nieszczęście... kierowca nieodpowiedzialny...
Babcia-wrzeszczka wyczaiła chyba, że ma poparcie tłumu więc raźno wstała z miejsca, przetoczyła się do kierowcy i tuż nad jego uchem zaczęła litanię:
- Paniee, pan nie worek ziemniaków wieziesz, tylko ludzi!!! Wypadek będzie!! Gada tu z taką a na drogę nie patrzy! (zwracając się do dziewczyny) A ty tu stoisz i przeszkadzasz! Kolizja będzie przez ciebie!
Kierowca - wzór spokoju. Jedzie. Nie przejmuje się. Ja już w duchu zwijam się ze śmiechu. Myślałem, że to koniec, ale babcia przeszła sama siebie.
Wróciła na swoje miejsce, wyciąga telefon komórkowy.
- Jak pani stamtąd nie chce pójść, to ja dzwonię na policję!
Wykręca numer.
- Haloooo policja, tu ja jadę autobusem, trasa taka-i-taka, tu jest kierowca co stwarza niebezpieczeństwo, gada z dziewczyną co mu stoi nad głową... - po dodaniu szczegółów kończy rozmowę, zadowolona z siebie, że hej! Współpasażerowie już jawnie przytakują, że to nieodpowiedzialne, że wypadek może być, że co on sobie myśli, że dobrze że ktoś coś zrobił...
Akurat w tym momencie dojeżdżaliśmy do mojego przystanku. Trochę żałowałem że nie miałem możliwości zobaczenia rozwoju wypadków, ale cała sytuacja wydała mi się przekomiczna z jednego względu... dlatego też wysiadając stanąłem koło owej nadpobudliwej seniorki i pogratulowałem:
- Brawo! Nie wiem co pani przeszkadza ta dziewczyna koło kierowcy, ale sądzę że wszyscy pasażerowie będą pani niezmiernie wdzięczni za spóźnienie się do pracy przez to to że policja zatrzyma kierowcę do wyjaśnienia...
Pingg! Jakby ktoś z całego autobusu zdjął czar. Wychodząc słyszałem za sobą wrzawę tłumu który uświadomił sobie że jednak są ważniejsze sprawy niż uprzykrzanie komuś życia, zmieniając podejście o 180 stopni i wrzeszcząc na "gupią babę" żeby natychmiast odwołała zgłoszenie :)
Nigdy nie dajcie się zwariować stadu!

by tytus84
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 30

Rozumiem, że jak prowadzisz samochód to nie rozmawiasz z pasażerem siedzącym obok? Nie wmówisz mi, że można spowodować wypadek przez rozmowę z kimś znajomym. Ja nawet na kursie od pierwszej godziny jazd gadałem z instruktorem(chłopak 10 lat starszy ode mnie) na różne tematy niekoniecznie związane z jazdą, jak kogoś wiozę to też zawsze rozmawiamy, a jakoś wypadku nigdy nie miałem.

Odpowiedz
avatar tytus84
8 16

nie zmienia faktu, ale fakt to mało znaczący - teoretycznie babcie które się bulwersują że wyłażę z kumplem pod blok na browara też MAJĄ RACJĘ, co nie zmienia tego że nikomu tym nie szkodzimy i aż tak dokładne próby egzekwowania prawa sa po prostu zwykłym upierdliwstwem i przejawem piekielności...

Odpowiedz
avatar Hellvenom
15 15

Załamałeś mnie tym, że nie znasz zakończenia historii.. poczułem się jakbym czytał jakąś sagę, i jej autor zmarł przed wydaniem ostatniego tomu.

Odpowiedz
avatar pusia
28 30

No jakby nie patrzeć, kobieta mogła rozpraszać kierowcę, no ale czy taka babcia krzycząca na cały autobus i robiąca aferę nie bardziej mu przeszkadzała niż owa kobitka?

Odpowiedz
avatar Mea
6 10

Faktem jest, że zgodnie z przepisami babcia miała rację - często widzę w autobusach tabliczki mówiące, że nie wolno rozmawiać z kierowcą w czasie jazdy. Mimo to jakoś nie uważam tego za straszne przewinienie, zwłaszcza biorąc pod uwagę kierowców, którzy bez krępacji prowadzą busy, rozmawiając przez telefon komórkowy.

Odpowiedz
avatar fursik
21 21

Sądzę, że ta tabliczka jest po to, aby ktoś nieproszony nie zawracał głowy kierowcy. Sama rozmowa nie przeszkadza w jeździe, ale wyobraź sobie - prowadzisz autobus, a tu jakiś Pan Towarzyski zaczyna Ci opowiadać o swojej żonie, marudzić na polityków, narzekać na pogodę itp.

Odpowiedz
avatar brathansaklossa
14 14

Nic mi nie wiadomo o takim PRZEPISIE. Tabliczka przy stanowisku kierowcy to nie jest przepis. W dalekobieżnych autobusach kierowcy często celowo rozmawiają ze sobą, pilotem lub blisko siedzącym pasażerem co likwiduje ryzyko zaśnięcia za kierownicą. Co do zaś kwestii telefonów... moim na ten przykład OBOWIĄZKIEM jest łączenie się przez telefon z innymi pojazdami będącymi w trasie podczas jazdy... i co teraz?... :)

Odpowiedz
avatar didu
7 7

potwierdzam, brathansaklossa - sama jeżdżę jako pilot wycieczek i moim OBOWIĄZKIEM w nocy jest siedzenie obok kierowcy i zagadywanie go żeby przypadkiem nie zasnął. Tabliczki w autobusach mają zbywać potencjalnych 'irytatorów' gadających o politykach i innych tematach, które wkurzają i rozpraszają kierowcę. Poza tym zauważyłam, że wielu kobinatorów chciałoby się zbratać z kierowcą, żeby mieć kolegę i jeździć za darmo. Jakby na to nie patrzeć, skoro dziewczyna jeździła i rozmawiała z tym kierowcą od dawna i nie spowodowała wypadku - raczej go nie rozpraszała. A taka robiąca awanturę babcia może zrobić o wiele więcej złego, chociażby - gdyby zaatakowała kobietę laską (a u mnie i takie się zdarzają) i kierowca próbowałby ją bronić, odwrócił się w ich stronę i... spowodowałby wypadek. Czyja wina?

Odpowiedz
avatar nataly93
12 12

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 23

Byłam kiedyś świadkiem podobnej sytuacji - w Stolycy, jeszcze jednak w starym autobusie, który na nieszczęście "szybki" przy kierowcy nie miał, a tylko rurkę na wysokości uda. Tam babka, niestara wcale (40?) zrobiła kierowcy awanturę o żonę, która jechała za tą rurką od jego strony. Jednak poza wyzwiskami i telefonem na policję biednej pani kierowcowej oberwało się i fizycznie... Pieprznięta baba zaczęła ją kopać! Kierowca wtedy nie wytrzymał, zatrzymał autobus i stanął w obronie małżonki, na szczęście.

Odpowiedz
avatar ocelota
2 6

Gdy rozmawia przez telefon lub z kimkolwiek z autobusu oznacza to, że nie zasnął. Miałam kiedyś "schizy", gdy na ulicy biegnącej przez las niebezpiecznie zbliżał się do prawej krawędzi. Wiadomo, ustawiał się tak, aby osobowym łatwiej było go wyminąć zwłaszcza, że trasa prosta, poza terenem zabudowanym, więc szybkość łatwo można było wyciągnąć dużą. Zasnąć zwłaszcza w nocy również było łatwo.

Odpowiedz
avatar Pyrdek
7 7

Rozmawianie z kimś podczas jazdy czasami pomaga kierowcy. Często kursuje miedzy Polska a Belgia i zawsze siadam z przodu, obok mojego znajomego przewoźnika i kiedy w nocy wszyscy zasypiają, mu rozmawiamy. Czas szybciej płynie i nikt się nie boi, ze kierowca może zasnąć, bo jak ja się rozgadam to...;) I nigdy nie słyszałam protestu ze strony żadnego pasażera typu "Panie, skup pan się na jeździe, a nie pan gada"

Odpowiedz
avatar didu
3 3

kiedyś jechałam na trasie Polska-Hiszpania i miałam wrażenie, że kierowca przysypia.. Zrobiłyśmy z koleżankami (pilot+opiekunki) dyżury, każda z nas zagadywała kierowcę 3 godziny, reszta spała - i tak przez całą noc :) ciężko było, ale przynajmniej bezpiecznie ;)

Odpowiedz
avatar MaxZH
6 8

Historia dobra, ale przede wszystkim riposta dobra. Takie lubię.

Odpowiedz
avatar herminator
4 8

A ja napiszę prowokacyjnie: zależy o czym się rozmawia. Bo jeżeli o większych lub mniejszych pierdach, to faktycznie można sobie spokojnie gadać. Ale jeżeli o rzeczach powodujących u kierującego emocje, bądź wymagających od niego skupienia się na skomplikowanym temacie rozmowy to już gorzej, bo a) emocjonalna rozmowa może wpłynąć na zachowanie się kierowcy na drodze oraz b) skupienie uwagi na innym problemie niż kierowanie też odciąga uwagę od tego co się dzieje dookoła auta (zwłaszcza w przypadku facetów, którzy mają gorszą podzielność uwagi niż kobiety). Tak wiem, że kobiety potrafią się nawet umalować podczas jazdy (a Jaś Fasola przeprowadził całą poranną higienę ;) ), ale niech mi nikt nie mówi, że jest to bezpieczne. O historyjce - jeżeli porównywać zagrożenie spowodowane przez obie te panie, bo "babcia-wrzeszczka" spowodowała je w znacznie większym stopniu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2011 o 9:11

avatar sportowiec
3 3

narzeczona rozprasza? od kiedy? popieram herminatora w 100%. rozumiem że wy kierując osobówką, jadąc z rodziną czy przyjaciółmi, całą trasę spędzacie w milczeniu? no bez jaj. jeśli kierowca sobie na luzie gaworzy, to nic się nie stanie, chyba że jest słabym kierowcą. co innego gdyby podwalała się do niego jakaś wymalowana pindzia w mini i puszczała oczko. zwykła rozmowa nie jest zagrożeniem.

Odpowiedz
avatar didu
0 0

nawet ja - bardzo słaby kierowca - potrafię się skupić na jeździe, rozmawiając z mamą/koleżanką/chłopakiem. Chociaż zdarza mi się pytać co chwila "ale o czym mówiłaś/łeś..?" ;)

Odpowiedz
avatar szyszunia10
5 5

a może Didu jest świeżo upieczonym kierowcą? Ty, Sportowiec. od razu wszystko umiałeś i byłeś we wszystkim mistrzem? Wątpliwe. Pojeździ to nabierze wprawy:) Bardziej bym się uczepiła wariatów wymijających na trzeciego czy skręcających bez kierunków. Dla bezpieczeństwa innych...

Odpowiedz
avatar Cezura
0 2

Rozumiem sens tej tabliczki o nierozmawianiu z kierowcą właśnie w momencie, kiedy jakiś natręt szuka ofiary, którą mógłby pomęczyć swoim gadaniem. Ale swobodna, luźna gadka, jak już napisało kilka osób przede mną, nie powinna dobrego kierowcę rozpraszać. Robię kurs na prawo jazdy i w niczym nie przeszkadza mi to, że praktycznie cały czas gadam z instrutkorem - ewentualnie na jakiś skomplikowanych skrzyżowaniach muszę się skupić i milknę.

Odpowiedz
avatar grisznik
1 3

Ja mam pomysł! Niech egzaminatorzy przy egzaminie na prawo jazdy nic nie mówią do egzaminowanych! Można by sobie było samemu wybrać łatwą trasę, a w razie błędu egzaminatorowi nawet zająknąć się by nie było wolno :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2011 o 21:42

avatar papioczek
-1 1

bezpodstawne zatrzymanie autobusu lub wymuszenie zmiany trasy 200PLN przynajmniej w MZK Jastrzębie)

Odpowiedz
Udostępnij