Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolega ma domek jednorodzinny, działeczkę i co dość oczywiste bramę wjazdową. Ma…

Kolega ma domek jednorodzinny, działeczkę i co dość oczywiste bramę wjazdową. Ma też niedaleko bazarek, który działa w czwartki. W związku z bazarkiem w czwartek w okolicy był parkingowy armagedon. Wszystkie uliczki i nie tylko były zastawione przez miłośników zakupów mięsa czy wędlin, prosto z brudnego stolika czy chińskich najków za 25 zł.

Problem jest taki, że kierowcy pomimo znaków zostawiali swoje samochody na trawnikach i wjazdach na posesję. Kolega zamontował więc na swoim trawniku między chodnikiem, a ulicą, stalowy płotek z grubych rur i solidnych kątowników, bo drewniany został rozjechany. Pomogło.

Z samochodami na podjeździe też miał ciągle problem. Nie pomagało tłumaczenie, znaki, tabliczki "proszę nie parkować na wjeździe". Co z tego, że 100 kierowców pojechało dalej jak zawsze, ale to zawsze w czwartek jakiś Janusz musiał zaparkować na podjeździe. Bo on tylko tutaj na chwilę, a ty możesz sobie poczekać. Kolega próbował różnych sposobów:

W środę w nocy wystawiał bloczki betonowe. Ukradli.
Ustawił takie gumowe słupki jak ma nauka jazdy. Ukradli.
Kupił jeszcze raz słupki, zalał betonem. Ciężkie jak cholera, ale też ukradli.
Telefon do Straży Miejskiej. Czasem przyjechali, założyli blokadę. Jeszcze gorzej, bo baran nie mógł odjechać.

Któregoś dnia wstał wcześniej, stanął przy bramie i próbował z idiotami rozmawiać. Nie działało, nie docierało, zazwyczaj awanturowali się i tyle.

Miarka się jednak przebrała jak jakiś Seba stwierdził, że może mu naskoczyć, a on i tak będzie parkował gdzie chce.

Kolega uspawał sobie taki sprytny wózeczek. Jak ktoś mu stawał w bramie, wyciągał mu auto na środek drogi i tam zostawiał. Okazało się, że jednak Straż Miejska może wezwać lawetę i zabrać samochód. Problem się pojawił jak trzeba było zabrać dziesiąty samochód jednego dnia i Straż Miejska zaczęła coś podejrzewać.

W końcu Straż Miejska wzięła się do roboty, w czwartek przyjeżdżali w okolicę, zakładali naście blokad, po pewnym czasie kierowcy się nauczyli i problem w znacznym stopniu się rozwiązał.
Jednak nauczony doświadczeniem kolega, planując wyjazd na urlop z całą rodziną w czwartek rano na lotnisko, na wszelki wypadek wystawił busa na podjazd. Samochód nie stał na chodniku, nie wystawał na ulicę, a jednocześnie nie można było wjazdu zablokować.

Czwartek rano, rodzina spakowana, kumpel idzie odstawić busa. Blokada na kole, naklejka na klamce, informacja za szybą. Bohaterscy strażnicy miejscy wreszcie się wykazali. Na budynku wielka reklama firmy, na samochodzie wielka reklama firmy z adresem, za płotem drugi taki sam oklejony samochód.
Brawo.

SM i kierowcy parkingowcy.

by Garrett
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
4 6

Bardzo mnie ciekawi jak ten wózeczek działał? Podnosił całe auto? Z tego co teraz wyguglałem kiedyś ręczny działał zwykle tylko na tylne koła więc wózeczek od tyłu, ale teraz jest mnogość rozwiązań włącznie z blokadą wszystkich kół i w takim wypadku by musiał podnieść auto, wysunąć na uliczę i opuścić.

Odpowiedz
avatar Garrett
4 6

@Michail: Paleciak przedłużony + stelaż około 1m x 1m, podnosił całe auto za spód.

Odpowiedz
avatar timo
-1 9

@Garrett: to wystarczyło, żeby ktoś z tych przesuniętych stwierdził, że ma uszkodzone auto i gość miałby ciepło. A podnosząc za spód bardzo łatwo np. uszkodzić fabryczną konserwację podwozia, zgiąć wydech (a katalizatory tanie nie są) czy złamać jakiś plastik.

Odpowiedz
avatar iks
0 12

@timo: Miałby zimno. Jak udowodni, że tam stał? Jak udowodni, że to ten koleś go przesunął? Bredzisz i tyle.

Odpowiedz
avatar timo
2 8

@iks: "bredzisz" może Ty - najwyraźniej Twój rozwój zatrzymał się gdzieś w zamierzchłych czasach, kiedy nie było wszechobecnych kamer w samochodach (z czujnikami ruchu), autoalarmów (także z czujnikami ruchu i GPS-em, dla którego takie przesunięcie to już powód do wzbudzenia alarmu), aparatów w telefonach itp. Zresztą paleciak też jakieś ślady zostawia i policjant musiałby być debilem (wbrew opinii Tobie podobnych policjanci debile to margines), żeby nie pokojarzyć faktów.

Odpowiedz
avatar timo
9 17

W świetle prawa mieli rację. Blokował przejazd? Blokował. W przepisie nie ma wyłączenia, że właściciel może sam sobie blokować wjazd. Mało tego, historia trąci fejkiem, bo jeśli wjazd jest terenem prywatnym, to straż miejska nie mogła tam założyć blokady. A jeśli nie jest (ktoś sobie go wybrukował, ale formalnie jest np. w pasie drogowym), to SM tym bardziej słusznie założyła blokadę. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. P.S. Żeby nie było - nie popieram idiotów parkujących tak, żeby komuś zastawić bramę albo zniszczyć trawnik. Uważam, że art. 157 KW powinien być rozszerzony o zabranie przedmiotów (np. pojazdu). Czyli nie tylko "kto wbrew wezwaniu osoby uprawnionej nie opuszcza (...)" terenu prywatnego, ale też "lub na takie żądanie nie usuwa należących do niego przedmiotów" i dalej tak jak jest: "podlega karze (...)". Wg orzecznictwa tabliczka na płocie jest takim wezwaniem, więc na płocie wieszamy "teren prywatny, zakaz wstępu i parkowania" i każdemu robimy zdjęcie. Najlepiej z kierowcą w aucie, bo wtedy się nie wyprze, że to nie on kierował, ale jeśli się nie uda, to nic straconego - na podst. art. 96 par. 3 KW właściciel pojazdu ma na żądanie uprawnionych organów wskazać, kto wówczas pojazdem kierował. Za niewskazanie również jest kara.

Odpowiedz
avatar krogulec
4 6

@timo: Ale wiesz, że przepisy nie wiszą sobie w powietrzu ale stosuje się do sytuacji faktycznej? A właściciel firmy nie może sam sobie zablokować wjazdu na posesję, firmowym autem, z nazwą i adresem firmy, na którym stoi.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

@timo: Jak to nie ma wyłączenia? A art. 1 § 1 Kodeksu Wykroczeń: „Odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn społecznie szkodliwy, zabroniony przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia pod groźbą kary aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 5000 złotych lub nagany.”. Blokowanie własnego wyjazdu w sposób nieutrudniający ruchu na drodze na pewno nie jest czynem społecznie szkodliwym.

Odpowiedz
avatar falcion
3 3

@krogulec: Dobrze że nie weszli na posesje i nie założyli mu blokady na drugie auto bo też mogło blokować jedyną drogę wyjazdu/dojazdu.

Odpowiedz
avatar Face15372
16 18

W całej historii, od początku była jedna niewiadoma - w kulminacyjnym momencie, koledze będzie rodzić żona, czy będzie jechał z rodziną na lotnisko? Opcja numer dwa tym razem wygrała.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-1 1

Historię kojarzę, tylko nie wiem gdzie ją widziałem. Ze 2 lata temu. A może po prostu bardzo podobna? W każdym razie na pewno piekielna. Piekielny piekielnego piekłem goni ;).

Odpowiedz
avatar mskps
7 7

@kartezjusz2009: Była podobna. Gdzie rozjeżdżali komuś trawnik przed domem. Najpierw stawiał stożki, ale plastikowe stożki rozjeżdżali, to zrobił betonowy odlew, postawił w tym samym miejscu co stożki, pomalował, a potem ktoś rozbił samochód o te stożki i wzywał służby.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 1

@mskps: No i zagadka rozwiązana! :D Dzięki!

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@kartezjusz2009: Jako student wynajmowałem pokój w domu położonym obok kościoła. Stamtąd w niedzielę często nie dało się wyjechać, więc takich historii może być mnóstwo.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
4 4

Może kolega niech założy kolczatkę na pilota;) jak on wyjeżdża to pstryk, jak kolega wyjedzie to kolczatkę do gory:) jak jeden Janusz z drugim będzie miał koła do zmiany to szybko się nauczy:)

Odpowiedz
avatar bleeee
2 2

W Bydgoszczy jeden z najbogatszych mieszkancow wyremontowal sobie chodnik przez jednym z domow (bo na remont 'od miasta' nie mogl sie doczekac). Kupil taka drobna, cholernie droga kostke. I ktos mu namietnie ja rozjezdzal (parkujac na chodniku). Pan, nazwijmy go Krzysiem, sie wkurzyl i postawil profesjonalne, dekoracyjne slupki, tak, ze nie dalo sie wjechac na chodnik. Miasto nalozylo kare za samowole budowlana i za 'bezumowne zajmowanie chodnika'.

Odpowiedz
Udostępnij