Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od wielu lat bierną czytelniczką będąc, w końcu byłam świadkiem piekielności godnej…

Od wielu lat bierną czytelniczką będąc, w końcu byłam świadkiem piekielności godnej opisania.

Gwoli wprowadzenia - pracuję na rentgenie. Moim priorytetowym zadaniem, jak można się domyślić, jest wykonywanie zdjęć. Dodatkowo robię inne rzeczy, jak wydawanie wyników czy robienie radiologowi kawy, by oczy mu się nie zamykały przy opisywaniu moich dzieł ;) Niektóre z tych czynności są ważne, inne mniej, i właśnie wokół jednej z tych znajdujących się niżej na liście rozgrywa się historia. Mianowicie - odbieranie telefonu.

W mojej rejestracji stoi sobie stacjonarny telefonik. Numer do niego może dostać właściwie każdy zainteresowany, więc dzwonią do mnie zarówno pacjenci, by się zarejestrować albo o coś spytać, jak i pielęgniarki z oddziałów. Te drugie najczęściej dzwonią rano, zanim przyjedzie nasz radiolog, by zapisać swoich pacjentów na USG. Robią to dla czystej wygody, bo nasz szpital jest dość mały, 2-piętrowy, i równie dobrze mogłyby przynieść do mnie skierowania. Jeden oddział tak właśnie robi, bo nie mają tam czasu wisieć na telefonie i po kolei dyktować mi pesele 6 czy iluś tam pacjentów. Sami zauważyli że tak jest szybciej. Dodatkowo, nawet jeśli nie mają czasu zejść by zostawić mi te skierowania albo zadzwonić, zawsze mogą mi je dać przed samym badaniem i poczekać te klika minut aż zlecenie przejdzie. Czasem dzwonią też pielęgniarki z dziecięcego czy neonatologii (noworodki), by spytać czy mam duży ruch i bym się przygotowała, aby dzieciaczek nie musiał długo czekać. Jak nie odbieram, wiedzą że mam urwanie głowy i dzwonią później, albo po prostu przychodzą gdy badanie nie może czekać i wchodzą bez kolejki.

Jak widać - telefonu odbierać NIE MUSZĘ. Świat się nie zawali, ludzie nie umrą ani system się nie legnie w gruzach jeśli nie odbiorę za pierwszym razem. To nie zmienia faktu, że staram się to robić, ale moim priorytetem jest i będzie wykonywanie zdjęć. Gdy mam dużo pacjentów, to nawet nie zwracam uwagi na telefon, bo nigdy nie wiadomo czy nie dzwoni sepleniąca, niedosłysząca babcia, która chce się zapisać na 5 badań, w tym na 2 wcale niezwiązane z moim działem, zmienia co chwilą zdanie co do terminu i musi mi opowiedzieć całą historię choroby, zanim uda się jej przerwać i wytłumaczyć co i jak ;)

Ale dość wprowadzenia. Przejedźmy do rzeczy.

Tego poranka miałam naprawdę dużo pracy. Zanim uruchomiłam aparat, pod rejestracją czekało na mnie 3 pacjentów. Potem nie było lepiej. Tak się złożyło, że telefon dzwonił najczęściej akurat gdy byłam w środku badania, a nie zostawię w pracowni niemowlaka czy chwiejącego się z bólu dziadka z wybitym barkiem by odebrać. Udało mi się zdążyć zaledwie 2 czy 3 razy, ale co zrobić. Większość oddziałów wykazało się zrozumieniem i podrzuciło mi swoje skierowania prosto do rejestracji, ale nie ONA. O nie, ONA musiała mi powiedzieć co myśli. Właśnie układałam kobietę do zdjęcia biodra, w dwóch pozycjach - przednio-tylnej i osiowej. Pechowo pacjentka miała w chwili wypadku bieliznę ozdobioną cekinami czy jak się te srebrne guzki nazywa, więc musiała ją zdjąć.

Przy pierwszym zdjęciu nie było to kłopotliwe, bo robi się je w naturalnej pozycji, leżąc na plecach ze skromnie złączonymi nogami, ale druga to inna bajka. Pozycję osiową inaczej nazywamy 'pozycją żaby' - pacjent leży na plecach, noga zgięta w kolanie, odwiedziona na zewnątrz. Dodatkowo pacjentka była odwrócona nogami w stronę okienka od sterowni, więc każdy kto by tam wszedł miałby pełny widok (z zasady układamy tak pacjentów, by tym gorzej słyszącym pokazać kiedy mają wstrzymać oddech, dzieci mniej się boją gdy widzą co się dzieje, a nam się nie mylą strony przy oznaczaniu). Pacjentka była nieco skrępowana tą 'ginekologiczną' pozycją, ale sama z niej żartowała, a ja ją uspokajałam że drzwi prosto do pracowni zamknięte, a przez te od strony sterowni nikt poza personelem nie wejdzie.

No właśnie.

BACH!!!

- CZEGO PANI TELEFONU NIE ODBIERA?! CO PANI TU W OGÓLE ROBI?! DODZWONIĆ SIĘ NIE DA!!! MA PANI TE SKIEROWANIA!!! JA CZASU NIE MAM, A ŁAZIĆ MUSZĘ!!!

Zamurowało nas. Pacjentka z gołymi czterema literami na stole, genitaliami odwrócona do drzwi, a tu sobie wbiega czerwona od złości pielęgniarka z oddziału z taką wiązanką. Pogadała, pogadała i poszła, zanim mnie czy pacjentkę odmurowało.

Co robię? Kuźwa, krzyżówkę rozwiązuję.

słuzba_zdrowia

by SchrodingerCat
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
5 13

@aegerita: podczas rentgenu. okrycie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 12

@Ohboy: kawałek ligniny się chyba zanadto na zdjęciu nie oznaczy, inaczej by pacjentom nie podkładano jej pod plecy dla komfortu cieplnego, prawda?

Odpowiedz
avatar Ohboy
-3 9

@Caron: A to ma do rzeczy to, że jest pod plecami? Osoba wykonująca rentgen lepiej się na tym zna, więc ja się tam w zgadywanie nie bawię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2019 o 17:31

avatar aegerita
6 12

@Ohboy: Pacjentka bieliznę musiała zdjąć tylko i wyłącznie dlatego, że były na niej cekiny. Sam materiał (bawełna, lignina, nawet papierowe prześcieradło) w żaden sposób nie przeszkadza w zdjęciu, więc można zapewnić człowiekowi odrobinę komfortu.

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
4 8

@Caron: Lignina w gabinecie się skończyła przed samym wejściem pacjentki. Ostanie kawałki oddałam panu z rozciętą ręką, bo krew mu się przesączała przez bandaż i zaczęła kapać na podłogę. Gdybym wiedziała że następną pacjentkę będą musiała tak rozebrać, jasne że bym poszła po więcej od razu. Skoro już jednak byłyśmy w połowie badania, nie chciałam zostawiać wychodzić po ligninę bo kolejka ludzi 'bo ja się tylko chcę spytać/tylko po wynik' by mnie zjadła. 2 zdjęcia u współpracującego pacjenta zajmują mi mniej niż 5 minut, tyle dyskomfortu raczej nie zostawia trwałego urazu na psychice.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Ohboy: geeeez. skoro pod plecami nie przeszkadza, to przykrywająca pupę też nie będzie przeszkadzać.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 1

@SchrodingerCat: Rozumiem, że chciałaś dobrze (oszczędność czasu i nieużeranie się z kolejką vs. kilka minut dyskomfortu pacjentki), ale moim zdaniem wybrałaś źle. Wyobraź sobie, że ktoś rozbiera Cię do naga w środku miasta - czujesz się z tym ok, jeżeli to "tylko na kilka minut"? Nie wiem, kto jest odpowiedzialny za zaopatrzenie gabinetu w ligninę czy inne materiały, których można użyć do okrycia pacjenta, ale jak dla mnie jest oczywiste, że coś do okrycia powinno być zawsze. A jeśli zabrakło, trzeba przynieść więcej. Jest jeszcze kwestia higieny. Skoro lignina skończyła się przed wejściem pacjentki, to znaczy, że kobieta leżała gołym tyłkiem bezpośrednio na stole? I następny pacjent miał się położyć (potencjalnie również nago, skoro ligniny już nie ma) na tym samym stole, na którym mogły zostać rozmaite wydzieliny?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@aegerita: Jest jeszcze coś takiego jak papierowy ręcznik, który się kładzie na stole.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@GlaNiK: Więc takim samym papierowym ręcznikiem można pacjentkę okryć. Albo nie ma nic do przykrycia - a wtedy oprócz braku poszanowania intymności mamy brak higieny - albo jest coś do przykrycia stołu, więc pacjentkę też się da.

Odpowiedz
avatar czolgista1990
15 15

@niemoja: widziałaś kiedyś w sali z rentgenem jakikolwiek parawan?

Odpowiedz
avatar andtwo
16 18

Załóżmy, że mają i maila, i messengera, i drukarkę sieciową, oczywiście telefon też. No i co? Autorka tą drukarkę ma sobie na plecy zarzucać, jak idzie robić zdjęcie? Albo przy "klientach" pisać wiadomości? To by zaraz było, że nic nie robi tylko z telefonem w nosie siedzi. Nie odbieram telefonu, bo jestem zajęta- wszystko w tym temacie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@niemoja: srać tam parawan. Wystarczy żeby karta chipowa w identyfikatorze była kodowana właściwie. Ja swoją mogę otwierać tylko te oddziały na których mam prawo się znaleźć. A jak nie - to klucz trzeba w zamku przekręcić. Co do skierowań - wystarczy system informatyczny - jak lekarz w oddziale zleca rtg, to się pojawia w kompie w pracowni, amen, żadnej roboty nie ma przy tym technik.

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
2 4

@Caron: Drzwi do sterowni da się zamknąć, ale nigdy nie wiadomo czy ktoś z personelu nie będzie musiał mi czegoś na szybko powiedzieć, albo czy sama nie będę potrzebowała pomocy. Zostanę zaatakowana, pacjent dostanie ataku czy zemdleje, i co, drzwi będą wyważać by mi pomóc? Klucza szukać? O systemie nie będę dużo mówić. Teraz wygląda to tak, że wszystkie skierowania wypisane przez lekarza 'wiszą' na nazwisku pacjenta. W poszczególnych jednostkach, jak u mnie, badanie zostaje wpisane na konkretną datę i godzinę dopiero gdy pacjent lub ktoś w jego imieniu się zgłosi. Wynik, jak zdjęcie RTG, potem jest przesyłane do systemu, gdzie każdy lekarz ma do niego wgląd. W ten sposób np. nie można wpisać dwóch badań na jedną godzinę. Gdyby badanie z jakiegokolwiek powodu trzeba by przełożyć (np aparat ma awarię), zajmują się tym jednostki. System się sprawdza, i nie wygląda by został zmieniony dlatego że pielęgniarce nie chciało się zejść i podać mi skierowania.

Odpowiedz
avatar iks
16 20

Skarga do jej przełożonej pomoże naprostować takie zachowania ;)

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
2 2

@iks: Ba, gdybym nie była w takim szoku na pewno bym zapamiętała jej personalia i nie obeszłoby się bez zgłoszenia ;) Pierwszy raz ją widziałam, może dopiero zaczynała. Mogłam jedynie starszej stażem koleżance opowiedzieć co i jak, a ona podała to wyżej. Zwolnić to nie zwolnią, bo są braki, ale piekielna od tamtego czasu się nie pojawiała. Zamiast jej przyprowadzają na USG pacjentów miłe pielęgniarki, które się cieszą że mogą posiedzieć i odpocząć gdy radiolog bada ich podopiecznych ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Karta chipowa pielęgniarki z jakiegośtam oddziału otwiera sterówkę rtg? Masakra. A jeśli nie ma kodowanych drzwi, to może jest tam chociaż staroświecki klucz? :)

Odpowiedz
avatar Wwwredna
2 2

@Caron: Tak się właśnie zastanawiam, dlaczego drzwi nie można było zamknąć. O ile dobrze pamiętam, to w części takich przybytków drzwi otwiera się tylko od środka.

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
1 1

@Wwwredna: Drzwi od gabinetu są zabezpieczone i zawsze zamykane za pacjentem. Mowa o drzwiach od sterowni, których nie zamykam podczas badania, na wypadek gdyby ktoś z personelu musiał mnie o czymś szybko poinformować, co zdarza się dość często. Osoba otwierająca drzwi do sterowni (jak pacjent nie widzący wielkiego 'wstęp wzbroniony' na drzwiach') nie ma szans zobaczyć pacjentki, ani nawet monitora z danymi.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
11 13

Dla mnie najbardziej piekielny jest brak jakiegokolwiek zabezpieczenia przed wejściem do RTG w czasie badania! Kluczyk, klamka-gałka, kartka, lampka... Cokolwiek! Czy to jest w ogóle legalne? Przecież to narażanie innych na niepotrzebną dawkę promieniowania.

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
4 4

@ejbisidii: Drzwi do gabinetu są zamykane. Pielęgniarka weszła przez drzwi prosto do sterowni, która jest zabezpieczona przed promieniowaniem, a potem do gabinetu, gdzie zajmowałam się pacjentką.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
0 2

@SchrodingerCat: Naoglądałam się trochę pracy radiologów i techników w pracowni RTG w różnych placówkach. I zawsze podczas badania wszystkie drzwi (sterownia, gabinet, szatnia) były zamknięte. To chroniło nie tylko intymność pacjenta, ale też torebkę pracownika (wcześniej zdarzały się kradzieże) ;)

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
1 1

@ejbisidii: Tu jest tylko gabinet i sterownia, bez szatni. Podczas badania gabinet jest zamknięty, a w sterowni jestem ja. Jaka kradzież więc, skoro wszystko co należy do pacjenta jest w gabinecie, a zauważyłabym ktoś wszedł do gabinetu mi za plecami, otwierając drzwi od sterowni i drzwi na granicy sterownia/gabinet? Po wyjściu zamykam za sobą sterownię, gabinet też jest zamknięty, więc aparatu mi nikt nie wyniesie.

Odpowiedz
avatar SchrodingerCat
4 4

Szczegóły dla dociekliwych: 1. Nie mogłam przykryć pacjentki, bo skończyła mi się lignina do tego służąca. Ostatnie kawałki oddałam panu będącemu w gabinecie przed nią, bo bandaż na rozciętej ręce mu przeciekał. Gdybym wiedziała ze pacjentka ma taką bieliznę, od razu bym poszła po większy zapas. A tak, skoro już była rozebrana, zdecydowałam się na dokończenie badania. 2. Drzwi od sterowni nie zamykam 1. na wypadek gdy ktoś z personelu musiał się o coś szybko spytać albo poinformować (np- mamy powypadkowego, nie bierz nikogo więcej, już jadą) 2. na wypadek gdybym musiała wezwać pomoc. Pielęgniarka miała prawo do mnie wejść, ale na pewno nie w celu w którym to zrobiła. 3. Jest to bezpieczne, bo drzwi są zaopatrzone w wielki napis 'Wstęp wzbroniony', znajdują się na samym końcu korytarza, a po otwarciu drzwi do sterowni z zewnątrz nie widać ani monitora z danymi, ani pacjentki. Zanim pacjent do nich dojdzie mija duże, ładne drzwi z napisem 'Rejestracja' i jeszcze większe- 'Gabinet RTG', za którymi znikam z pacjentem. Nawet jak ominie te pierwsze, to prędzej zaczyna szarpać za klamkę do gabinetu, (który zawsze zamykamy po wejściu), niż dobijać się do niepozornych drzwi od sterowni. Nigdy się nie zdarzyło by ktoś obcy tam próbował wejść (wedle mojego doświadczenia, jak i słów starszych stażem pracownic). 4. Sterownia jest zabezpieczona przed promieniowaniem, jako że własnie w niej stoję podczas robienia samego zdjęcia. 5. Serio myślicie ze małomiasteczkowy szpitalik stać na elektroniczne zamki, skoro nie możemy się doczekać nowej lampy do ciemni? (zęby robimy na kliszach)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 18:16

avatar SchrodingerCat
1 1

1. Drzwi do gabinetu. Zamykane na klucz zaraz po wejściu i wyjściu pacjenta. Klucz zostaje w zamku w środku. 2. Drzwi gabinet-sterownia. Po otwarciu blokują widok każdemu kto próbuje zajrzeć do sterowni. Zostają otwarte na czas układania. Zamykanie podczas wykonywania samego zdjęcia. 3. Stół z aparatem RTG. W rzeczywistości trochę niżej. 4. Stojak do zdjęć RTG na stojąco. 5. Drzwi do sterowni. Zamykane na klucz gdy wychodzę z gabinetu. Zamknięte tylko na klamkę podczas badania. 6. Monitor i konsola. Monitor ustawiony tak by nie był otwarty przez otwarte drzwi od sterowni. 7. Toaleta. 8. Okienko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 19:50

avatar konto usunięte
0 0

@SchrodingerCat: Co do punktu pierwszego to wychodzi polski brak poszanowania dla intymnosci. Lignina moze sie skonczyc i oczywiscie nie twoja wina, że pacjentka miala nieodpowiednie majtki, ale w tym momencie powinnas przeprosic pania i pojsc po ta lignine. Ewentualnie przykryc czyms innym. Mnie golizna nie rusza ani gdy jestem pacjentka ani zawodowo, ale w UK sa bardzo wrazliwi na tym punkcie. U nas w takiej sytuacji juz polecialaby skarga od pacjenta i brak ligniny nie bylby wytlumaczeniem. Personel zawsze przy badaniach odkrywa jak najmniej, albo zakrywa gdy trzeba, sa specjalne spodniczki np. do kolonoskopii, wszedzie parawany. Widac, że w Polsce wciaz jeszcze lata swietlne uplyna zanin zacznie sie szanowac godnosc pacjenta.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2019 o 12:44

Udostępnij