Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może nie zbyt piekielnie, ale to przerażające co opinia jednej osoby może…

Może nie zbyt piekielnie, ale to przerażające co opinia jednej osoby może zrobić z samooceną nastolatki.

Będzie przydługo ale wstęp jest ważny.

Ostatnio przeglądałam moje zdjęcia z liceum i gimnazjum i naszła mnie refleksja.

Ruch zawsze był częścią mojego życia.

Dwa razy w tygodniu dość intensywny trwający dwie godziny lekcyjne WF (1 godzina 30 min siatkówki, biegów na stadionie albo łyżew w zimie) robił swoje. Po szkole rower, pływanie, narty zimą.

Ogólnie, z perspektywy czasu wydaje mi się, że byłam dość aktywną nastolatką. Nie jakoś super bardzo, mimo wszystko nie brałam udziału w kółkach cheerleaderskich ani dodatkowych SKSach z czegokolwiek, nie lubiłam tego. Wolałam iść na własną rękę na długi spacer z psem.

Dieta też raczej normalna, a jak się zaczytałam to często zapominałam o kolacji czy nawet obiedzie.

Nie wiem jak to teraz wygląda, ale wtedy przeprowadzane były jeszcze coroczne kontrole zdrowia u higienistki szkolnej i to one były dla mnie najgorsze.

U niej właśnie rok w rok to samo słyszałam tą samą diagnozę: nadwaga/otyłość.

Nie byłam może tak chuda jak niektóre z moich koleżanek w klasie - ode mnie można było bez obaw pobrać krew, ze znalezieniem żył też nie było problemu. Miałam szersze biodra, miałam (większy) biust i byłam wyższa niż większość dziewczyn w mojej klasie.

Miałam też płaski brzuch, z którego byłam bardzo dumna.

Ale co roku słyszałam to samo.

Piekielność jest w tym, co to zrobiło z moją psychiką.
Na zdjęciach widzę młodą dziewczynę o ładnej figurze... tylko, że nigdy przez moje lata w szkole bym tak o sobie nie pomyślała.

Zawsze uważałam, że jestem za gruba. I tyle o sobie wiedziałam.*

*Może BMI nie jest najlepszym sposobem na stwierdzenie czy ktoś ma problem czy nie. Wtedy tego używano jako 1:1 wykładni czy masa się zgadza. A jak ktoś ma mięśnie? Nadwaga jak nic.

higienistka_szkolna

by ~normalnydzieciak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar livanir
11 13

Znam to, też tak miałam. Im więcej ćwiczyłam, tym więcej "tyłam". Tylko u mnie skończyło się gorzej- stwierdziłam, ze i tak jestem gruba, to mi sie nie chce ćwiczyć. W sumie to było bardziej poczucie zrezygnowania... i na pradę przez to przytyłam :/

Odpowiedz
avatar Balbina
14 14

Też mi coś takiego utkwiło w głowie. 15 lat,164 cm,50 kg. Komentarz higienistki jesteś gruba. I zawsze gdzieś tam w tyle głowy ta myśl mi się kołatała. Jak patrzę na swoje zdjęcia z młodości to szlag mnie trafia jak takie babsko może namieszać w samoocenie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 13

U mnie było w drugą stronę i też wbiło mnie to w nieliche kompleksy na bardzo długo. Piguła zawsze czytała na głos kto ile ważył i komentowała. Do teraz pamiętam "skrajna niedowaga! Jedz coś dziewczyno i przestań rzygać!", a w tle wybuchy śmiechu reszty dziewczyn. Jadłam normalnie i nigdy w życiu nie rzygałam. Do teraz jestem szczupła i lekka. Niby jak miałam wyglądać skoro dziadkowie z obu stron szczupli, a ojciec wysoki i chudy jak szczapa...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Niestety, u mnie to samo. Z tym że na mnie wieszali psy też nauczyciele, koledzy i rodzice. Znikąd wsparcia. To był, kur*a, dramat. Teraz ważę więcej niż za tamtych czasów, gdzie, de facto, w późniejszych klasach nie miałam nawet nadwagi. Na zdjęciach smukła, choć nie całkiem chuda dziewczyna, i ta myśl "co ja wtedy od siebie chciałam?". Dałam nogę ze starego śmietnika. Obecnie nadwagę mam, ale czuję się o niebo atrakcyjniejsza niż wtedy. Praktycznie zero kompleksów. Wiecie czemu? Bo już tyle ludzi mi dzień w dzień nie dop***dala. Nareszcie mogę się uśmiechać. I nagle się okazało, że jestem całkiem ładna i wartościowa. Dla siebie samej też. Magia?

Odpowiedz
avatar fursik
5 5

@Candela: Obecnie jesteś też starsza i dojrzalsza. Jeśli jakaś jedna losowa osoba powie, że jesteś gruba/brzydka/głupia/nudna, umiesz sobie z tym poradzisz, bo masz już "wyrobioną" samoocenę. Bardzo niewiele nastolatek (i nastolatków) jest na tym samym etapie rozwoju emocjonalnego, co Ty teraz, więc i my, dorośli, powinniśmy być delikatniejsi...

Odpowiedz
avatar bleeee
3 3

U nas podczas wazenia higienistka zapisywala na karteczce wage i dawala uczniom. Chciales/as pochwalic sie innym - mogles. Ale nie musiales :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

"Ostatnio przeglądałam moje zdjęcia z liceum i gimnazjum i naszła mnie refleksja. " "Nie wiem jak to teraz wygląda, ale wtedy przeprowadzane były jeszcze coroczne kontrole zdrowia u higienistki szkolnej i to one były dla mnie najgorsze." Jestem pierwszym rocznikiem gimnazjów i razem z reformą zaniechano wtedy przeglądów higienicznych i bilansów zdrowia dziecka w szkołach. Bilans zdrowia dziecka był robiony w przychodni, u pediatry. Bilanse robi się i robiło w oparciu o siatki centylowe. Czy to się komuś podoba - czy nie - to są pewne normy rozwojowe. Jak się je przekracza, to ma się niedowagę, nadwagę lub otyłość. Ale uwzględnia się przy tym tak wiek, jak i wzrost. Nie spotkałem się natomiast z uwzględnianiem poziomu aktywności u dzieci i młodzieży, bo jedynie ~2% (na skraju błędu statystycznego) dzieci i młodzieży jest aktywna w ujęciu sportowym (czyli faktycznie trenuje jakiś sport), co mogłoby wpłynąć na zakłamanie odczytu BMI (generalnie masy). Możecie sobie drogie Panie sprawdzić w ujęciu populacyjnym, jak wypadłyście: http://www.czd.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1717&Itemid=538 Sfrustrowanie i brak wyszkolenia psychologiczno-dydaktycznego to problem, z którym polskie szkolnictwo boryka się do tej pory. Wiele jest u nas tematów tabu. Zwłaszcza w odniesieniu do dzieci i młodzieży (seks, zaburzenia odżywiania, depresja). Bo mass media bardziej zajmują się +500 czy Godlewskimi niż faktem, że więcej dzieci umiera w szkołach niż górników w kopalniach. I jak górnicy strajkują, tak rodzice co najwyżej pomarudzą tu i ówdzie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

@Lobo86: Serio? Jestem drugi rocznik po reformie i co roku robino nam przegląd higieniczny, sprawdzanie wzroku oraz mierzenie i ważenie. Raz zrobiono przegląd ortopedyczny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Bryanka: serio, serio. Ani w moim gimnazjum nie było żadnych przeglądów, ani tym bardziej w LO. Ostatnie takie miałem w podstawówce: i dentystyczny i ortopedyczny i higieniczny i jakieś mierzenia/ważenia. Resztę miałem u lekarza. Ale ok, przyjmijmy, że miały one miejsce. Jeśli się odbywały to w sposób i w formie zaakceptowanej przez rodziców. Nawet jeśli jakaś wypalona zawodem higienistka coś palnęła, to nie ma się czym przejmować. Dzieci są brutalne i nie mają ograniczeń. Zawsze znajdą sobie powód do tego, żeby kogoś pognębić. Bo ktoś jest chudy, bo gruby, bo wysoki, bo niski, bo nosi okulary, bo ma aparat na zębach, bo za wolno biega, bo słabo czyta, bo jest kujonem i tak dalej i tak dalej. Tak było, jest i będzie i tego nie zmienisz. Problem dzieci w okresie dojrzewania jest rozkręcony układ hormonalny. Przezywają mocniej, reagują intensywniej, nie są nauczone radzenia sobie z frustracją, więc znajduje to ujście w różnych formach agresji. Wiesz czym są sznyty? Ja pośrednio wywodzę się z takiego środowiska. Dlatego kilka złośliwych komentarzy w kontekście burzenia samooceny wydaje mi się zabawne.

Odpowiedz
avatar Reparka
0 0

Mam podobną sytuację. I to rzuciło się cieniem na cale moje życie,samoocenę. Odkąd pamiętam słyszałam od mojej matki że jestem gruba. Że mam wielki tyłek. Że taki wielki biust jak można mieć. A dodam że przy wzroście 166 ważyłam jakieś 55 kg. I tez zawsze w ruchu+ normalnie jadałam. Całe życie myślę o sobie że jestem gruba. Co z tego że w sklepach rozmiar 36/38 nosze czyli najnoralniejszy ba świecie. I ostatnio właśnie wpadły w moje ręce stare zdjęcia z czasów kiedy byłam nastolatką. I co widzę. Długonogą mega szczupłą laskę z tajnym biustem. Naprawdę gdybym mijała teraz dziewczynę o takiej figurze na ulicy pomyslalabym ze ma mega ciało....

Odpowiedz
Udostępnij