Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W lipcu ubiegłego roku miałam operację. Nie pierwszą, nie ostatnią pewnie. W…

W lipcu ubiegłego roku miałam operację. Nie pierwszą, nie ostatnią pewnie.

W szpitalu byłam szaleńcze trzy dni, bo zabieg robiony był metodą laparoskopową. W tym czasie wyszłam na piekielną pacjentkę.

Po pierwsze, śmiałam pytać, kiedy mam zabieg. Dwa razy! I nie żebym krzyczała czy się wygrażała. Ot, jak łaziłam po korytarzu, podeszłam do kontuaru z pytaniem, czy coś wiadomo.

Miałam mieć operację drugiego dnia po przyjściu, ale od samego rana przyszedł lekarz z hasłem, że oni mają jakiś nagły wypadek i nie mogą mnie wziąć na stół. Pójdę pod nóż za kilka godzin.

Ok, nie problem, ratowanie życia ważniejsze. Tylko mijały godzina za godziną i zero informacji, a ja bez jedzenia, picia i w papierowej torbie.

W końcu po południu wzięli mnie na stół. Spoconą (sens kąpieli w odkażaczu stracił znaczenie) od papierowej torby i zdenerwowaną (po to podaje się głupiego jasia rano przed zabiegiem, żeby pacjent się nie denerwował, ale po takim czasie przestał u mnie działać). Anestezjolog była zła, że mnie tak późno przywieźli, bo teraz musi mi podać dodatkowy środek uspokajający. Poszło gładko i szybko.

Druga piekielność wynikła sama z siebie.

Nie mogę przyjmować paracetamolu, bo reaguje z lekami, które przyjmuję. Wpisałam to w dokumenty przy przyjęciu, mówiłam pielęgniarkom i jeszcze anestezjologowi przed zabiegiem.

Gdy wjechałam po operacji na salę, gdzie leżałam, czekała na mnie mama. Gadałyśmy przez chwilę, w pewnym momencie doczytała, że kroplówka, którą mi podłączyli to paracetamol.

Poszła po pielęgniarkę, ta szybko przyszła i zdjęła kroplówkę, przepraszając. W sumie tragedii nie było, bo uczulona na niego nie jestem. Tylko moje stałe leki słabiej działały.

Z tego wyszedł kolejny problem. Jestem oporna na leki. Od dziecka każdy następny lekarz rodzinny miał przez to zgryz, jak mi dobrać leki. Zgłaszałam to anestezjologowi, ale nie wierzył. Na pyralginę i aspirynę nie reaguję w ogóle. Po prostu nie i już. Nie działają na mnie. I zonk. Po operacji wszystko mnie boli, a oni nie mają mi co podać. W końcu dostałam jakiś środek na bazie morfiny.

Przez dwie godziny mnie nie bolało, a potem cóż, z boku na bok przebidowałam do rana. Jeszcze rano dostałam przeciwbólowy i przed wyjściem. Dopiero w domu, jak wzięłam Ibuprom, to naprawdę przestało boleć na dłużej. Jedynym zaleceniem na wypisie było zgłoszenie się za 7-10 dni na zdjęcie szwów.

W sumie nie mam pretensji do kogoś personalnie tylko do tego podejścia, że pacjent nic wiedzieć nie musi. Nie dowiesz się, jaką masz temperaturę, co ci podają, czy będą cię cięli, czy nie, bo może masz słabe wyniki. Nie. Bo pielęgniarki tego wiedzieć nie mają, z tego, co mówiły. A wizyta lekarska wyglądała tak, że lekarz wszedł, popatrzył, czy wszyscy żyją i poszli.

Mam nadzieję, że nie będę musiała zbliżać się do szpitala przez kilkadziesiąt następnych lat. I Wam też tego życzę.

Szpital

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pracujacamama29
10 10

Na pierwszym obchodzie po laparoskopii zapytałam lekarzy o skutki w/w zabiegu. Z uśmiechem numer 5 lekarz mi powiedział że jestem lżejsza o 20dag. I na tym skończył swój wywód.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

Doskonale wiem co masz na myśli. To co przechodziłam w ciągu ostatniego miesiąca w TRZECH warszawskich szpitalach warte jest powieści typu horror. A to jeszcze nie koniec. Następne planowe przyjęcie mam 13. lutego. Na myśl o tym, ze strachu, włos mi się na łydkach jeży i zmarszczki się robią na tyłku. Bo nie wiem, co mnie jeszcze czeka? Twoja operacja przynajmniej się udała. Moja - jak dotąd - nie. I nie mam ŻADNYCH konkretnych informacji, wyjaśnień czy ustaleń. Mam się, po prostu, zgłosić planowo i tyle. A co tam konowały wymyślą, dowiem się pewnie za 5 dwunasta, albo i wcale. Bo pacjent ma czekać, słuchać, nie dyskutować, nie pytać o cokolwiek, nie narzekać i nie kwękać.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

Coś w tym jest, że czasami ciężko jest od lekarzy, czy pielęgniarek wyciągnąć informacje. Pamiętam taką sytuację, lata temu gdy byłam nastolatką i leżałam w jednym ze szpitali. Miałam wtedy problemy zdrowotne i brałam regularnie leki, a że rodzina "medyczna", to wiedziałam dokładnie co biorę, na co, jaka substancja czynna, itp. Pierwszego dnia rano pielęgniarka przyniosła mi cały kubeczek pigułek, chyba z 10 sztuk. W domu brałam 4, więc odruchowo zapytałam "a co to?". Pielęgniarka popatrzyła na mnie dziwnie i podniesionym głosem powiedziała "TWOJE LEKI!". Tia...

Odpowiedz
avatar Ascara
-3 5

Powiem szczerze, że kiedyś miałam takie ideały, żeby informować wszystkich pacjentów o wszystkim itp. Tylko że kiedy informuję, to pojawia się pytanie w oczach, bo oni nie rozumieją tych informacji. Trzeba wyjaśnić im, co to dokładniej oznacza. Niektórzy wtedy zrozumieją, inni mniej. Nie chcę bronić lekarzy, ale... Czas. Czas jest ważny. Byłabyś zadowolona, gdyby Twój zabieg "spadł", bo lekarz przez pół godziny wyjaśniał wszystkie szczegóły dotyczące zabiegu innej pacjentce? Tak powinno być, oczywiście, że tak - tylko że czas na to nie zawsze jest.

Odpowiedz
avatar didja
13 19

@Ascara: Ale wiesz, że przeprowadzenie zabiegu bez wyjaśnienia, co dokładnie oznacza, jest prawnie nieważne, a Tobie grożą bardzo poważne konsekwencje prawne? A co to znaczy - czas jest ważny? To może nie zszywaj pacjenta po zabiegu, wiesz, jaka to oszczędność czasu? Uczestniczysz w patologicznej sytuacji, ale powinnaś unikać tej patologii, a nie jeszcze ją legitymizować. Zawsze będziesz w niedoczasie, jeżeli lekarze nie zaczną egzekwować praw - pacjentów i swoich, prawa do bezpiecznego wykonania pracy. I naprawdę środowisko medyczne nie siedzi gremialnie w więzieniu tylko dlatego, że środowisko sędziowskie też rozumie patologie w medycynie. Bardzo nie spodobało mi się Twoje zdanie "kiedyś miałam takie ideały..." - toż to żadne ideały, tylko obowiązek prawny wynikający z paru poważnych aktów prawnych! Mam nadzieję, że zajęcia z anatomii potraktowałaś sumienniej niż z prawa medycznego.

Odpowiedz
avatar jass
8 12

@Ascara: Bezczelni ci ludzie się zrobili, kto to słyszał żeby dopytywać na czym polega zabieg, a po jego przeprowadzeniu interesować się tym, jak poszło. O wiele lepiej trzymać gębę na kłódkę i bezrefleksyjnie zaufać specjalistom, w końcu nawet w tej historii na przykładzie z kroplówką widać, że są absolutnie nieomylni. To już nie pierwsza historia, pod którą Ascara broni patologii w środowisku lekarskim, strach się bać, że trafi się na takiego lekarza...

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 7

@Ascara: Wiesz ile zajęło pani chirurg w szpitalu dziecięcym wyjaśnienie mi jak się zakłada dren? Jakieś 15 minut, a wyjaśniała bardzo "łopatologicznie". I to niespecjalnie się śpieszyła, a dzięki temu, że wyjaśniła, nie miała panikującego pacjenta. To samo przy innym zabiegu jak już byłam pełnoletnia - "Mamy problem z tym i tym, stan jest poważny, musimy zrobić, to i to, żeby uniknąć tego i tamtego. Będzie operował ten i ten. Proszę o zgodę na zabieg". Tu nie trzeba żadnego elaboratu, prostym językiem i tyle. A jak ktoś ma problem z kontaktem z pacjentami, to powinien się zająć pracą naukową. Tak zrobił mój krewny, który stwierdził wprost, że nie nadaje się do rozmów z pacjentami, bo go ludzie wkur.... tego.

Odpowiedz
avatar katem
2 4

@Ascara: Szkoda, że na studiach nie macie przedmiotu "psychologia terapii" , gdzie uczyliby Was, ile dobrego (i złego) może uczynić właściwe traktowanie pacjentów. Nie każdy pacjent jest głupi. Niektórzy, mimo braku wykształcenia medycznego całkiem nieźle znają swój organizm i wiedzą (z obserwacji) na co i jak reaguje. Autorka historii zgłaszała, że nie reaguje na pyralginę i aspirynę, a paracetamol wchodzi w interakcję z branymi przez nią lekami. I co ? Przecież zwierzątko nie ma głosu. Sama też się z tym kilkakrotnie spotkałam. Ja np. nie reaguję na paracetamol, a był mi zalecany.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

@katem: Podobno mają psychologię, tylko podejrzewam, że przedmiot traktowany jest jako "zapchaj dziura". Ja jestem uczulona na paracetamol. Przy zgłaszaniu tego na ostrym dyżurze usłyszałam "jak można być uczulonym na paracetamol" :D

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
3 5

Ha! Aż mi się przypomniała historia związana z moja babcią. Wieczorem zabrała ją karetka. Rano dzwoni, że będzie operowana. Ok, jedziemy do szpitala. Akurat było po obchodzie. Pytamy babcię: na czym będzie polegać operacja? Wzruszenie ramion? Gdzie cię będą ciąć? Wzruszenie ramion? Ile potrwa operacja? Wzruszenie ramion. Lekarz nic nie mówił, oznajmia nam babcia. No ok, ale pytałaś chyba? Babcia oczy wielkie ze zdziwienia i odpowiada: nie, no gdzie, nie pytałam, co ja będę panu doktorowi głowę zawracać.

Odpowiedz
Udostępnij