Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałabym powiedzieć Wam o sile plotki. Ja w tej historii będę poniekąd…

Chciałabym powiedzieć Wam o sile plotki. Ja w tej historii będę poniekąd piekielna, ale kiedy powstała ta plotka miałam zaledwie 12 lat, dzisiaj staram się nie gadać bzdur.

Jako dziecko mieszkałam z rodzicami na terenie mocno zalesionym. Aby pójść do najbliżej mieszkającej koleżanki, musiałam przebyć leśną ścieżką ponad kilometr. Nie były wtedy popularne telefony komórkowe, każdy miał stacjonarkę i wszyscy ogólnie się znali (w końcu jedna wieś).

Raz zasiedziałam się u dwóch koleżanek i trochę bałam się sama wracać przez las. Na dość sporym wzniesieniu znajdowały się tory kolejowe, obok których była wydeptana ścieżka, więc wszystko z góry widziałam, nie musząc zapuszczać się między drzewa. Koleżanki obiecały, że będą obserwować mnie, aż zniknę im z oczu (jak już mówiłam, do przejścia miałam kilometr).

Kiedy odwróciłam się i ich nie było (mimo złożonej mi obietnicy), wkurzona postanowiłam je przestraszyć następnego dnia w szkole. Powiedziałam, że śledził mnie jakiś facet w czerwonej kurtce, i że bałam się, że mnie napadnie. Na szczęście zdążyłam dojść do bloku i facet się wycofał. Temat szybko umarł, nie mówiłam o tym nikomu innemu i nigdy więcej nie rozmawiałyśmy o moim zmyślonym, niedoszłym oprawcy. Do czasu...

Pewna dziewczyna zgłosiła miesiąc później na policji, że została zgwałcona przez mężczyznę w czerwonej kurtce, kiedy spacerowała w pobliżu torów. Policjanci wybrali się m.in. na nasze osiedle, były przesłuchania, odwiedziny szkoły, do której chodziła, badano, czy jakiś uczeń nie zrobił sobie wagarów w dzień wydarzenia.

Sama poszkodowana natomiast zachowywała się dość dziwnie. Wydaje mi się, że gdybym została zgwałcona, ubierałabym się w dresy od góry do dołu, nie miałabym chęci na strojenie się ani wychodzenie z domu przez jakiś czas. Panna natomiast zakładała kuse sukienki, robiła mocny makijaż, jeździła na dyskoteki (tydzień po wydarzeniu balowała na sobotniej imprezie!).

Co się okazało? Panna miała cztery zagrożenia, dowiedziała się od kogoś, kto dowiedział się od kuzynki koleżanki itd. (wiecie, jak to jest), że ponoć jakiś facet ubrany w czerwoną kurtkę grasuje po lasach i wymyśliła, że oskarży go o gwałt (bo na pewno ma coś na sumieniu, ewentualnie będzie miał i dzięki jej bajce policja zawczasu go powstrzyma), a ona jako ofiara zwyrodnialca weźmie nauczycieli na litość i zda na dwójach semestr.

1. Taki facet NIE ISTNIAŁ.
2. Policjanci szybko zorientowali się, że to bujda, a laska miała później problemy.
3. Chodziłam z dziewczyną do jednej szkoły, okazało się, że po tygodniu już większość uczniów słyszała o facecie w czerwonej kurtce (co nietrudne w małej, wiejskiej szkole), więc łatwo uwierzono dziewczynie.

plotka

by ~HarlemShake
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lostsoul
4 6

Historia bardzo piekielna bo dziewczyna w końcu kłamała, ale nie podoba mi się ogólnie fragment o zachowaniu ofiary. Każdy przeżywa traumę na swój sposób i nie oczekujmy że ofiara będzie się zachowywała według naszego widzimisię. Była nawet chyba inicjatywa czy coś (już nie pamiętam) "Jak powinna wyglądać ofiara żebyś jej uwierzył" Ogólnie ja bym życzyła zeby jak najszybciej wróciła do normalnego życia właśnie i imprez zamiast siedzieć w depresji. Co do komcia użytkownika Nieistotne to takie zachowanie uderza w obie strony bo potem prawdziwe ofiary oskarża się o kłamstwa.

Odpowiedz
Udostępnij