Pracuję w sklepie, jestem kasjerem.
Pewnego dnia kupujących było od groma, a nas bardzo mało przez zwolnienia lekarskie. Koleżanka poszła na przerwę, która nam się należy.
Kasuję klientów, kolejka zrobiła się niemała, staram się, jak mogę, żeby to wszystko szło jakoś sprawnie, aż tu tekst z kolejki:
- Zadzwoni pan po kogoś?! - krzyk staruszki.
- Zadzwonię, ale koleżanka poszła na śniadanie - odpowiadam spokojnie.
- A g…o mnie to obchodzi, ja czasu nie mam!
Zadzwoniłem raz, drugi i trzeci.
Ludzie w kolejce stali spokojnie i czekali, ale stara kobieta już nie mogła. Oczywiście poszła na skargę, ale chyba nic jej to nie dało.
Co za chamstwo, no!
sklepy
Znam ten ból, też byłam kasjerką... Sytuacja z któregoś tam grudniowego dnia - nadchodzi godzina przerwy, stawiam tabliczkę 'kasa nieczynna' na taśmie, gaszę światełko nad kasą, a tu biegnie baba z wózkiem załadowanym produktami po same brzegi. Mimo,że dziewczyny obok miały pootwierane kasy ona nie rozumiała,że ja chcę iść na przerwę - uparła się,że ja mam ją obsłużyć. Mało tego, ubzdurała sobie,że specjalnie zamknęłam jej kasę przed nosem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2016 o 12:07
Pamiętaj - dla większości takich ludzi jesteś idiotą, któremu nie chciało się uczyć i ma problem z wydaniem reszty, za wszelką cenę chcesz ich oszukać, okraść i zepsuć dzień. Oni są panami świata, którzy od tysięcy pokoleń mieszkają w pałacach i mają więcej tytułów szlacheckich niż wy produktów w sklepie. Kasjerzy są jedną z najczęściej spotykających się z chamstwem grupą ludzi. Trzeba przywyknąć i życzyć jak najmniej buractwa ;)
Odpowiedz@kitusiek: wiem że ludzie tak myślą a wiemy że są w błędzie. Kiedyś klient odpowiedział fajnym tekstem, jak inny facet gnoił koleżankę że za wolno kasuje. - to sam pan usiądź na kase.
OdpowiedzWiecie? Chamstwo to wy odstawiacie. Baba, moher - te zwroty świadczą o was, jesteście na tym samym poziomie, co te niby piekielne kobiety. Nie chciałabym być wasza klientka i raczej mi to nie grozi. Zastanawiam się tylko, czy wasze mamy, babcie też są tak nazywane przez waszych kolegów po fachu. Rozumiem wściec się w chwili zdarzenia ale opisywać po czasie, na publicznym forum z użyciem obraźliwych, bądź co bądź, określeń? Gratulacje.
Odpowiedz@azer: Jakby była miła to nikt babą czy moherem by jej nie nazwał. Zapracowała na to określenie.
Odpowiedz@azer: Nasze mamy i babcie nie zachowują się jak ostatnie kmiotki. A nazywanie chama po imieniu nie jest niczym złym. Tylko oznaką szczerości.
Odpowiedz@azer: Bo tu chodzi o nastawienie czytających przeciw opisywanej osobie. Jakby napisała, że starsza osoba albo pani to nikt by nie stanął po stronie autorów którzy na piekielnych rozładowują frustracje z powodu niepowodzeń życiowych. A jak napisze "babsztyl", "moher" etc. to masz w głowie już cały szereg negatywnych skojarzeń. Przykład: Starszy pan z brodą zapytał małą dziewczynkę: Panienko która godzina?. Vs. Stary, zarośnięty oblech zapytał małą dziewczynkę: Panienko która godzina? Przeczytaj powyższe zdania opisujące tę samą sytuację i odpowiedz sobie na pytanie czemu autorzy na piekielnych stosują takie a nie inne określenia osób w historiach.
Odpowiedz@azer: Rozumiem, że jak ktoś zachowa się wobec Ciebie źle, np da Ci w twarz, to nazywasz go "ten mężczyzna, który zachował się niepoprawnie"?
Odpowiedz@Face15372: W stosunku do obcych nie, ale w relacjach z bliskimi osobami mam coś takiego, że jak jestem mocno wkurzona, to zaczynam używać bardzo przesadzonych form grzecznościowych. Stwierdzenie: "Wybacz, ale uważam kontynuowanie tej dyskusji za bezcelowe, ponieważ nagromadziło się zbyt wiele negatywnych emocji" jest dla moich znajomych sygnałem, że teraz to faktycznie lepiej odpuścić, bo jestem wściekła... Nie robię tego specjalnie, "samo" mi tak wychodzi ;)
Odpowiedz@Face15372: W tej historii nikt nie dal nikomu w twarz, nie przesadzaj. Wystarczy starszy/a pan/i lub pan, pani. A opis ich zachowania będzie dostatecznie świadczył o stopniu chamstwa, bez dodatkowych wskazówek.
Odpowiedz@Sharp_one: Dzięki. Właśnie o to mi chodziło.
Odpowiedz@sla: Nawet osoba, która, jak twierdzisz, zapracowala sobie na takie miano, nie musi być tak nazywana przez osoby na przyzwoitym poziomie. No właśnie - na przyzwoitym poziomie.
Odpowiedz@azer: Wiesz jakbyś zobaczyła tę "starszą panią" też byś powiedziała "moher" takie osoby poprostu się poznaje po wyglądzie.
Odpowiedzw sumie, to po co się tłumaczycie? nie wystarczy powiedzieć, że w tej chwili nie ma wolnego pracownika? Jak poszła robić kupę to też to opowiecie?
Odpowiedz@Jorn: a ty tam byłeś i wino piłeś ;)
Odpowiedz@FlyingLotus: robię regularnie zakupy w jednym sklepie przy stacji kolejowej i standardem jest że w stałych godzinach szczytu (maks 20 minut jak dojedzie kilka pociągów w jednym czasie rano) jest otwarta tylko jedna kasa bo reszta obsługi siedzi akurat na piętrze na przerwie, bo nie można z tym zaczekać kilka minut jak się tłum przemieli.
Odpowiedz@Jorn: Jeśli dużo osób było na L4, to pewnie kolejki były cały dzień. A nikt nie będzie szedł na przerwę w pierwszej czy ostatniej godzinie pracy, żeby dogodzić klientowi. Ty masz problem postać 15 minut w kolejce, a ktoś ma nie mieć problemu siedzieć bez kibla i jedzenia 8 godzin? @Caron: Ja tak właśnie mówię. Tylko to działa na debili. Wtedy kończy się dyskutowanie o tym, że powinniśmy pójść na przerwę kiedy indziej, najlepiej po zakończeniu pracy.
Odpowiedz@Jorn: Szafa wyjaśnił na czym to polega. Dorzucę jeszcze od siebie: wiele marketów zatrudnia bardzo mało ludzi. Potem się okazuje, że na wielkim dziale są np. dwie osoby do obsługi ludzi i bieżących spraw. Trafi się jeszcze Jaśnie Szanowny Pan Klient i konflikt gotowy. Prezesi/dyrektorzy mają to w d. bo to nie po nich jadą klienci.
Odpowiedz@irulax: Żeby były te dwie osoby w ogóle :D. Ile razy na moim dziale jestem tylko ja...
Odpowiedzbłąd, duży błąd, nie można klientowi powiedzieć, że czeka z tak błahego powodu jak "przerwa koleżanki"; Klient poczuje się wtedy urażony, ze jakaś tam przerwa jest ważniejsze od jego czau - przecież powinnyście brać przerwy kiedy nie ma ruchu. Poniekąd już lepiej jest klienta okłamać, niż wzbudzać irytacje.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: w niektórych sklepach, nie ma czegoś takiego jak mały ruch. Jest tylko większy ruch, duży ruch i zapier...dol. W dodatku, poza siedzeniem na kasie, mogą mieć inne obowiązki.
OdpowiedzSzkoda mi trochę tych ludzi. Klienci kompletnie nie rozumieją, że ktoś chce iść na przerwę, lub skończył zmianę. Byłam kiedyś świadkiem sytuacji gdy dziewczyna położyła na taśmie tabliczkę "ostatni klient przepraszamy" a każdy i tak ją ignorował i układał swoje zakupy. Ciężka jest praca w której ma się kontakt z ludźmi, bo niestety większość (nie wszyscy żeby nie było) to zakochane w sobie buce w szczególności w sklepach i restauracjach
Odpowiedz@flopcia: Yup, też tak miałam. Specjalnie jeszcze grzecznie gościa na kasę zaprosiłam bo strasznie jęczał, bo on "musi czekać". Jeszcze mi burak zrzucił tabliczkę i podstawił do wyrzucenia kubek po kawie "Za karę", że dziś "takie kolejki i fatalna obsługa". No ręce opadają.
Odpowiedz@flopcia: Też w swojej pracy mam prawo do przerwy. Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy korzystać z tego prawa akurat wtedy, kiedy kolejka klientów czeka na obsłużenie.
Odpowiedz@Jorn: Jak kolejka jest cały czas, to nie masz przerwy? Gratuluje organizmu, ja bym zemdlała z braku możliwości przegryzienia czegoś. A taka prozaiczna toaleta? - pampers masz czy też wszystko wytrzymasz?
OdpowiedzStare prukwy nigdy nie mają czasu. Nie mylić z normalnymi ludźmi starszymi, którzy czekają jak wszyscy.
Odpowiedz