Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jako nastolatka przyjaźniłam się na osiedlu z pewnymi dwiema siostrami. Ich imiona…

Jako nastolatka przyjaźniłam się na osiedlu z pewnymi dwiema siostrami. Ich imiona nie są ważne dla historii, więc nazwijmy je Młodsza i Starsza.

Jeszcze w dzieciństwie młodszą pogryzł pies. Mały psiak sąsiadów, "on żadnej krzywdy nikomu nie zrobi", nie znam dokładnie okoliczności, ale złapał ją zębami za rękę. Zakończyło się kilkoma szwami, szczepieniem przeciwko tężcowi i strachem, który został na całe życie.

Starsza wzięła ślub jakieś 5-6 lat temu i wyprowadziła się z mężem. Starała się z o dziecko, ale po roku bezskutecznych prób stwierdzili, że przygarną psa. Ok, ich pies, ich odpowiedzialność. Szczeniak wyrósł na takiego psiaka powyżej kolana. Z tego, co wiem, to wkładali wiele wysiłku w jego ułożenie, ale czasami i tak nie dał się zegnać z kanapy, łóżka, nie przybiegał na wołanie i potrafił ciągnąć na spacerze.

Kiedy pies miał jakieś 3 lata okazało się, że Starsza jest w ciąży. Wiadomo - radość w rodzinie. W czasie ciąży jeszcze wychodziła z nim na spacer, ale po urodzeniu już zaczęły się problemy. Bo pies szczeka w domu i budzi dziecko. Bo ona musi dziecko nakarmić, mąż w pracy, a pies potrzebuje na spacer. Bo ona z dzieckiem na spacer i nie będzie wnosiła wózka z dzieckiem i z psią karmą po schodach na górę, bo mąż zapomniał kupić. Bo dziecko choruje, więc ona nie ma czasu bawić się z psem i poświęcać mu odpowiedniej uwagi, więc zaczął niszczyć meble. Wobec tego Starsza z mężem postanowili, że trzeba psa oddać. Zadzwoniła do Młodszej.

- Słuchaj, Młoda, bo wiesz... Bo dziecko, bo to, bo tamto. Nooo, i wiesz, oddamy ci psa, bo my nie mamy na niego czasu. Ale jak to? Nie weźmiesz go? No weź nie żartuj, jak ty go nie weźmiesz, to będziemy musieli do schroniska.

Zmiękczyła serce Młodej, która ostatecznie psa od nich wzięła. I zaczęła się katastrofa. Pierwsze tygodnie - pies cały czas wył, ujadał, prawie nic nie jadł, bo tęsknił. Potem, gdy chyba zrozumiał, że powrotu już nie ma, odkrył, że Młoda się go boi i nie potrafi nad nim zapanować. Nie okazywał żadnego posłuszeństwa, na spacerach Młoda nie spuszczała go ze smyczy, bo wiedziała, że nie wróciłby do niej. Zrobił się agresywny wobec Młodej. Skargi Młodej do Starszej kończył się tekstem:
- No weź, nie potrafisz sobie z nim poradzić? No sierota jesteś.

Koszmar Młodszej trwa do dzisiaj, bo mimo, że dziecko Starszej podrosło, to jakoś tamci nie zamierzają odebrać swojego podopiecznego. Nawet jak Młodsza chce wyjechać na wakacje, to musi szukać opiekuna dla psa wśród znajomych, bo siostra zawsze ma coś ważnego w tym czasie.

Absolutnie nie jest to wina psa, tylko nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy oddali go osobie panicznie bojącej się wszelkiej maści i rasy Burków i Fafików.

pies

by astor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar greggor
23 35

Wina młodszej, która wiedząc o swojej fobii dała się siostrze urobić.

Odpowiedz
avatar SharlieCheen
21 27

@m_m_m: Ale że niby jak ofiara? Zmuszono ją do wzięcia psa, czy się jednak sama zgodziła?

Odpowiedz
avatar m_m_m
1 5

@SharlieCheen: Twierdzisz, że bojąca się psów ochoczo i z własnej nieprzymuszonej woli zgodziła się wziąć pod opiekę sporego psa? Musiały być duże naciski i szantaże emocjonalne i ona jest ofiarą tychże.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
31 31

Wyjścia są dwa: 1. Młodsza idzie do psychologa, żeby wyzbyć się fobii, a z psem do behawiorysty i zatrzymuje psa. 2. Młodsza oddaje psa w dobre ręce komuś, kto będzie umiał go naprostować. Szpagat nad przepaścią nie jest dobrym pomysłem oględnie rzecz ujmując, a właśnie w takiej sytuacji tkwi obecnie pani Młodsza. Popełniła błąd zgadzając się na przygarnięcie psa, więc musi się zdecydować i podjąć decyzję co z tym dalej zrobić. Im dłużej będzie z tym zwlekała, tym będzie gorzej: i dla niej i dla psa.

Odpowiedz
avatar mruk
12 20

A kto w ogóle mógłby pomyśleć, że to jest wina psa? Pies to jest w tym najbiedniejszy i to przeżywa najgorszy koszmar.

Odpowiedz
avatar marcelka
15 23

Młodsza jak rozumiem obecnie jest osobą pełnoletnią = dorosłą i zdolną do podejmowania decyzji? No to albo asertywnie powinna powiedzieć Starszej "sorry, boję się psów, nie chcę, nie lubię, nie wezmę", albo jak już wzięła, to przyjąć na siebie ten obowiązek, znaleźć rozwiązanie - pokonać swój lęk z pomocą psychologa, psa do behawiorysty... bo jak na razie to nieodpowiedzialna Starsza, nieodpowiedzialna Młodsza, a biedny w tym wszystkim pies...

Odpowiedz
avatar bleeee
3 5

Ja tez boje sie psow, bo zostalem pogryziony w dziecinstwie. I wiecie co? NIE WZIALBYM ZADNEGO PSA, chocby mnie siostra na kolanach blagala. Nie i juz. Nie rozumiem, jak wiedzac, ze ma sie leki, mozna sie zgodzic na cos takiego? *Jest jeden pies na swiecie, ktorego sie nie boje - stara labradorka mojej przyjaciolki, ktora warczy na kazdego i nie daje sie poglaskac. Ale kiedys jak bylem u nich w domu, pies jakos wyszedl z pokoju w ktorym byl zamkniety i bezceremonialnie polozyl mi glowe na kolanach (nie bylem w stanie sie ruszyc ze strachu). I tak jest do dzisiaj - ja pije kawe, Katy lezy mi mokrym pyskiem na kolanach, ewentualnie grzeje mi stopy :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Mnóstwo osób twierdzi że posiadanie rodzeństwa to najwspanialsza sprawa na świecie - zawsze jedno drugiemu pomoże. Uważają jedynaków za osoby kalekie. Jak to naprawdę wygląda, widać w historii.

Odpowiedz
avatar bipi29
10 12

Przepraszam za wyrażenie, ale jakim bezmózgiem trzeba być, żeby dorośli ludzie nie potrafili przewidzieć konsekwencji posiadania duetu w postaci psa i dziecka, szczególnie że dziecko to nie wpadka, ale było od dawna planowane. No bo chyba nie myśleli, że jak urodzi się dziecko to nagle pies nie będzie musiał wyjść na spacer? Przeraża mnie to.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

Jeżeli Starsza nie chce psa spowrotem, to do schroniska go, ewentualnie można gdzieś zostawić, ale nie polecam tego.

Odpowiedz
Udostępnij