Duża impreza u nas w restauracji, firmowa, młody, dynamiczny zespół. Od organizatora wiemy, że jedna z pań jest wegetarianką, więc do wybranego menu musimy przygotować wariant wegetariański.
W wieczór imprezy okazuje się, że zonk, pani jest weganką, a nie wegetarianką, co trochę komplikuje sprawę, ale kuchnia na szybko obmyśla nowy zestaw dań dla spanikowanej kobiety, która już zdążyła zacząć się drzeć, że pewnie jak zwykle nic do jedzenia nie dostanie, zaczynają się głupie zaczepki w stylu:
- Pfff, jak nie umiecie nic przygotować bez ładowania wszędzie padliny, to zaraz sobie przyniosę sałatkę z McDonaldsa
Ale udało się, wszystkie 4 dania wykombinowaliśmy wegańskie, przedstawiamy pani jej menu, kiwa głową bez zachwytu, ale się zgadza.
Przystawkę zjadła, zupę wychłeptała z apetytem, a przed podaniem dania głównego, zagaja mnie i słodkopierdzącym głosikiem pyta:
- A mogę te kotleciki jaglane jeszcze zamienić na sznycel cielęcy, który dostaną moi koledzy? Tak mnie ochota naszła...
gastronomia
Uważaj, bo wróci z bandą terrorystów i weźmie restaurację szturmem, a was na zakładników. Weganie, którzy z diety robią ideologię, są znani z takich akcji.
Odpowiedz@Jaladreips: No tak, nie dość, że podali sznycle cielęce (czyli z cieląt - mordercy dzieci) to jeszcze doprawili je tak, żeby postępem zmusić kobietę do ich zjedzenia! Okrutnicy i sadyści!
Odpowiedz@Jaladreips: a moge jakis opis takiej akcji? To musza byc strasznie ciekawe historie, a skoro sa znani, to musialo byc ich mnostwo.
Odpowiedz@Samoyed: masz bana na google?
Odpowiedz@Jaladreips: W googlu nie ma. Podpowiedz jakies miejsce, date cokolwiek. Chyba nie wymyslasz, nie?
Odpowiedz@Samoyed: Użyłam googla za ciebie https://www.google.com/search?client=ms-android-lge&ei=zL1YXL_aOfKPlwS76adY&q=weganie+zniszczyli+sklep+mięsny&oq=weganie+zniszczyli+sklep+mięsny&gs_l=mobile-gws-wiz-serp.3..33i22i29i30.17237.46530..47434...5.0..2.286.15239.0j21j49......0....1.......5..0i71j30i10j35i39j0i67j46j0j0i203j0i30j0i8i30j0i22i30j33i160j33i21.7aXOZ5v5_mQ
Odpowiedz@misiafaraona: Niszczenie sklepow to akurat domena wszystkich chuliganow, rozmaitej ideologii, to sa po prostu debile, niezaleznie od diety. Ale powyzej jest, ze sa znani z napadania, brania zakladnikow. Widocznie zle szukam w googlach, no mi tez tylko te sklepy wychodzily. Pomozesz?
Odpowiedz@Samoyed: twierdzisz, że w googlu nie ma. Powiedz mi, czy jak ci wkleję to przeprosisz za marnowanie mojej energii, przyznasz się że nie potrafisz szukać i nie będziesz próbował podważać i przeinaczać faktów, tylko przyznasz, że tak właśnie jest?
Odpowiedz@Jaladreips: Tak, przeprosze, kiedy zobacze czarno na googlu, ze weganie sa znani z tego, ze napadaja na knajpy i biora zakladnikow.
Odpowiedz@Samoyed: https://www.dailymail.co.uk/news/article-6433151/Vegan-activists-storm-steakhouse-force-diners-listen-sounds-slaughter.html Teraz wiem - powiesz, że to tylko jedna sytuacja, bla bla bla, i tak dalej.
Odpowiedz@Jaladreips: Jeśli są aż tak znani, to skąd Samoyed miał/a wiedzieć, że ma szukać po angielsku?
Odpowiedz@Jaladreips: Nie, nie napisze. Weszli do knajpy, puscili odglos zazynanej krowy, pomuczeli i wyszli. No terrorysci... z zakladnikami...? Serio? To sa ci weganie znani z akcji torrerystycznych i przemocy? To wszystko? Wstrzymam sie jeszcze z przeprosinami. Nawiasem mówiac bardzo mi sie ta akcja podoba, wyrazista jest. Kotlet fajnie wyglada, dopoki sie nie mysli, jak strasznym cierpieniem jest okupiony. A ja, widzisz, za kazdym razem kiedy widze mieso w sklepie, na czyims talerzu, na reklamach, slysze te krowe. Nikogo nie terroryzuje, nikogo nie zmuszam itd. ale w twoim swiatku juz samym powyzszym zdaniem staje sie terrorystka bioraca zakladnikow i ich mordujaca z dzienna czestotliwoscia.
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Szukalam uczciwie tez i po angielsku. Nie znalazlam, bo ciezko to nazwac terroryzmem. Ot, histeryczna pikieta.
Odpowiedz@Samoyed: tak jak myślałem - negacja, przeinaczanie, pomniejszanie i wyparcie. Standard u chorych psychicznie ludzi.
Odpowiedz@Jaladreips: Czad :D Teraz jestem psychicznie chora z powodu diety :D Niezle. A dla siebie masz jakas diagnoze? Jak bardzo sie boisz tych niedobrych wegan i dlaczego w zasadzie? To juz fobia czy uraz z dziecinstwa? No opowiedz, spokojnie, nie jestem weganka, nie skrzywdze cie... Wystarczy ci tylko wytknac, ze chrzanisz glupoty i dorabiasz "fakty" do swojej ideologii, zebys zaczal histeryzowac czy cos jeszcze ja niedobra zrobilam?
Odpowiedz@Samoyed: latarnia twojego intelektu nie świeci zbyt jasno, co?
OdpowiedzSerio kogoś może przekonać argument, że coś zostało ubite w ubojni przed jedzeniem? Prędzej przekonałby mnie argument: "Czy wiesz ile razy ten kawałek steku spadł na podłogę przed trafieniem na półkę sklepu?" (ale i tak mnie nie przekonuje, bo od tego jest woda w kranie i temperatura na patelni). Ciężko jest ogarnąć niektórych ludzi, mają pyszne jedzonko przed nosem, a marnotrawią (bo nie jedzą) je i po upływie terminu ważności trafia do smietnika sieciówki :(
OdpowiedzSzkoda, że taka głupia osoba chodzi po świecie.
Odpowiedz@Tolek: Ej, tu się z Tobą nie zgodzę. Żeby ktoś był "nie-głupi" to musi istnieć jakiś wzorzec głupoty.
Odpowiedz@Trepcio:W sumie masz rację.
Odpowiedz@Tolek: Czasem zdarza mi się ją mieć. Ale wtedy ją trzepię od ogona do pyska i wrzeszczę: - Gdzie są moje pieniądze!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2019 o 19:46
Ha ha ha!!! Bardzo lubię Twoje historie! Pozdrawiam
OdpowiedzFajna historia, szkoda ze zmyslona. Albo koloryzowana. Nie twierdze, ze nie ma udawanych wegan. Ale oni po to te pierepaly opowiadaja, zeby zrobic wokol siebie zamieszanie. Nie przyznalaby sie przed cala firma, ze jednak wtrzasa mieso, bo jaka sensacje zrobilaby nastepnym razem. Poza tym juz widze restauracje, zeby nagle cztery dania spoza karty robi...
Odpowiedz@Samoyed: Akurat poważna restauracja, która cztery dania spoza karty robi to nijaki problem. Sam kiedyś robiłem sos pieczarkowy bez grzybów. Miał smakować tak samo i smakował podobnie. Ale masz rację, że coming out w obecności całej firmy jest mało prawdopodobny. No chyba, że były jakieś napoje zmiękczające wolę...
Odpowiedz@Trepcio: Mowimy tu o czterodaniowym posilku, a nie o drobnej improwizacji. Tylko w filmach sie w reastauracjach sie tworzy cos z niczego. 99% przypadkow - nie ma to nie ma.
OdpowiedzZ tym "coming outem" to też może być różnie - kompletnie nie zdziwiłoby mnie, gdyby wszyscy już wcześniej wiedzieli, że babka "jest inna", a część nie odróżnia "wege" od "wegan". I stąd osoba przekazująca specjalne wymagania mylnie stwierdziła, że koleżanka jest wege. Stworzenie czterech wegańskich zamiast wegetariańskich dań to też raczej nie jest problem - skoro to była duża impreza firmowa z umówionym wcześniej menu, to na pewno byli to jedyni ludzie w całym lokalu i na pewno szły za tym spore pieniądze. O ile przy kwotach porównywalnych do obiadu czteroosobowej rodziny nikt w wegański zestaw by się nie bawił, o tyle przy kilku tysiącach euro za jeden wieczór to całkiem inna rozmowa.
Odpowiedz@kitusiek: Tia, i przy duzej imprezie dla piardyliona osob rzucaja sie dla jednej idiotki robic kotlety jaglane. Ale ok, chcecie w te kitusie wierzyc, nie moja sprawa.
Odpowiedz@Samoyed: wszyscy weganie są udawani, nikt nie rodzi się weganinem
Odpowiedz@Samoyed: Kto powiedział, że spoza karty? Spoza wybranego menu, czyli z wybranego przez organizatora zestawu dań na ten wieczór. Kotlety jaglane, owszem, że nie mamy na zawołanie dla każdego, ale, o ile składniki są, to nasi kucharze potrafią zaimprowizować, ale to kucharze, a nie pracownicy produkcji w kantynie pracowniczej. Tak, właziliśmy w tyłek jednej idiotce, bo takie imprezy to kupa kasy, a sytuacja, w której jedna osoba nie dostaje nic do jedzenie albo samą sałatę, nawet jeśli to nie nasza wina, zostawia straszny niesmak, nawet jeśli wszystko inne było na tip top. Może też Cię zaskoczę, ale często w takich grupach mamy wegan, wegetarian, alergików, i tak, dla jednej czy dwóch osób nawet spontanicznie da się przygotować nowy zestaw dań , może bez cudów na kiju, ale da się. A do tej pory nikt nie robił wokół siebie takiego szumu, a zdarzały się sytuację, że zdeklarowany wegetarianin czy weganin zajadał się rybką czy świnką :)
Odpowiedz@digi51: Co do ostatniego zdania w Twoim komentarzu - skąd wiesz, że to był zadeklarowany wegetarianin czy weganin? Ja również na weselach, czy innych okazjach, zawsze proszę o wersję wegetariańską, a potem zdarza mi się podjeść przystawki mięsne, czy rybne. Nie jestem na żadnej diecie, po prostu nie jestem w stanie zdzierżyć ilości mięsa na takich imprezach. Pewnie ja też jestem obiektem żartów na kuchni... Co do kobiety opisywanej w głównej historii - fakt, tak się nie robi. Najpierw awantura, a potem i tak zje mięso. Parę razy się zdarzyło, że zapomniano o daniach wegetariańskich, ale w takich wypadkach grzecznie prosiliśmy o wersję bezmięsną dla jednej osoby - dla mojego męża, który jest zadeklarowanym wegetarianinem. A ja normalnie jadłam wersję mięsną i nie robiłam zamieszania.
Odpowiedz@MayaTheCat: Zakładam, że jeżeli ktoś specjalnie zgłasza kilka dni przez imprezą, że jest wegetarianinem lub weganinem i prosi o dostosowanie dań do jego diety, to chyba można powiedzieć, że jest zdeklarowany. Nie wiem, czy jesteś obiektem żartów w kuchni, jeżeli zwyczajnie prosisz o danie wegetariańskie, bez mówienia, że jesteś wegetarianką, to nie widzę tu powodu do śmiechu.
Odpowiedz@digi51: Mój mąż też nie rozgłasza wszem i wobec, że jest wegetarianinem. Po prostu prosi o dania bezmięsne. Naprawdę ludzie w taki sposób zamawiają alternatywną wersję dań? Czy po prostu to jest nadinterpretacja, po prośbie "proszę o wegetariańskie dania"? Obstawiam drugą wersję, bo wiem z autopsji, jak ludzie reagują na moje prośby o brak mięsa, albo nawet sam widok jedzenia wersji wege na imprezie - "nie nie, tej sałatki nie jedz, ona z mięsem jest!". Jak wybierzesz kotlety jajeczne zamiast kurczaka, ludzie zawsze przypiszą Ci bycie wege.
Odpowiedz@digi51: Ok, zeby nie bylo, opisuje zaplecze, nie zgrywam na swiatowca. Otoz w roznych knajpach w calej Europie bywalam, bywam dosc czesto. Taka praca, poza tym lubie jadac w restauracjach, przyznaje ze przewaznie sluzbowo, czyli na krzywy ryj. Od 10 lat w knajpie lepszej lub gorszej bywam 2-3 razy w tygodniu. Sporo sie tych knajp zebralo. Bywalam tez na imprezach malych, duzych i gigantycznych, takze takich za worki pieniedzy, jw. NIGDY sie nie zdarzylo, zeby w przypadku, kiedy nie mialam co jesc ktokolwiek robil czterodaniowy posilek dla mnie. Przewaznie ograniczalo sie to do propozycji, ze z jakiejs potrawy mieso usuna (fakt, nie jestem weganka, jest latwiej, ale i tak). Pare razy zdarzylo sie, ze zadeklarowali, iz moga zrobic jakas wariacje zamowionego dania tak, zeby je zmienic na wegetarianskie. No, ok jestem malo wazna istotnie, ale skad o waznosci takiej osoby wie obsluga? To jest komercja, nie oplaca sie zmieniac regul dla danej osoby. Zwlaszcza, ze menu z gory omowione. Jednak ok, pracujesz w jedynej, albo jednej z bardzo nielicznych knajp, w ktorej dla klienta wszystko, nawet potezny absurd, ale cala reszta tej opowiesci kupy sie nie trzyma. Jest wyolbrzymiona, pasuje do klaszczacego autobusu po celnej reprymendzie autora. Tu dziala dokladnie ten mechanizm, o ktorym ktos napisal. Jezeli tylko ktos wspomni, ze nie bedzie tego czy tamtego jadl, bo nie jada miesa, natychmiast urasta do pozycji terrorysty bioracego zakladnikow na kazdym kroku. Ta historia jest stworzona w oparciu o ten mechanizm, ewidentnie.
Odpowiedz@Samoyed: Ty tak na serio? Organizator zamówił menu 4-daniowe dla 40 osób, 1 zestaw miał być wegetariański, okazało się, że ma być wegański. To co, mamy powiedzieć, że kobieta ma zjeść kozi ser albo risotto, bo zostaliśmy źle poinformowani? Przystawka i zupa wegańska to nie problem, mamy nawet w karcie, ewentualnie może wyrzucić produkty mleczne. Jak się okazało i danie główne, choć było wyzwaniem to się dało wykombinować. To co, mieliśmy powiedzieć kobiecie, że każdy dostanie pełne menu, a ona tylko jedno danie. To, że byłaś w wielu restauracjach i na imprezach za miliony monet nie znaczy, że masz jakiekolwiek pojęcie o funkcjonowaniu gastronomii albo o tym, jak te miliony się zarabia. Tak jak napisałam - lepiej się postarać i zadowolić nawet największą marudę na takiej imprezie, niż powiedzieć "nie, bo nie" i pozostawiać u klienta niesmak, że jeden z gości był mocno niezadowolony. Bo wtedy on już u nas żadnej imprezy nie zorganizuje. Odradzi znajomym, partnerom biznesowym. Kolejna specjalistka od gastronomii, bo gdzieś tam przypadkiem bywa w restauracjach.
Odpowiedz@MayaTheCat: Nie kumam o czym ty w ogóle piszesz. Tak, ludzie zgłaszają, że są wegetarianami czy weganami kilka dni wcześniej i to jest akurat wzorowe, bo im wcześniej o tym wiemy tym lepiej. Jak ktoś mi mówi "jestem wegetarianinem, czy możecie dla mnie przygotować alternatywne potrawy?", to co mam tu sobie nadinterpetować? Są też tacy, którzy po prostu wybierają wariant wegetariański dania głównego, a w ostatniej chwili zmieniają zdanie, żaden to problem i nic mi do tego. A że są sytuacje, że ktoś określający się jako wegetarianin decyduje się na kurczaka - no cóż, śmieszne może, piekielne nie, ale nie będę udawać, że takich sytuacji nie ma, żebyś się poczuła lepiej z tym, że masz rację.
Odpowiedz@digi51: No właśnie widzę, że nie kumasz. Ja mówię o sytuacjach, gdzie ktoś nadinterpretuje czyjąś wypowiedź, a Ty o sytuacjach gdzie ktoś mówi wprost, że jest wegetarianinem. Pokażę Ci to prościej: "poproszę o wegetariańskie dania" - jest pole do nadinterpretacji "jestem wegetarianinem, czy możecie dla mnie przygotować alternatywne potrawy?" - nie ma pola do nadinterpretacji. Jeśli ktoś mówi wprost, to nie widzę tutaj problemu, masz rację. Wiem, że są ludzie, którzy tak postępują - znałam nawet gościa, który nazywał się wegetarianinem, a wpierdzielał kurczaka. Nie wiem skąd pomysł, że neguje możliwość o której piszesz. Po prostu podkreślam, że nie każda sytuacja jest oczywista. Ty natomiast z miejsca uważasz, że nikt nigdy nie przekazał na zasadzie głuchego telefonu, mylnej informacji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 12:01
@MayaTheCat: Dobrze, to powiedz w którym momencie ja piszę, że zamówienie dania wegetariańskiego czyni w moich oczach z kogoś wegetarianina? Napisałam, że zdarzają się sytuacje, że ktoś deklaruje prowadzenie konkretnej diety, a mimo wszystko wybiera dania, które nie mają prawa mieć miejsca w takiej diecie, bo tak po prostu się zdarza. Zdarzało się też, ktoś błędnie nas informował, że jeden z gości jest wegetarianinem, a na miejscu okazywało się, że to bzdura i po prostu nie pasowało mu wybrane danie i dlatego chciał wariant wegetariański. Z takich osób absolutnie się nie śmieję, bo i z czego tu się śmiać. Może ty doświadczyłam innych sytuacji, no ok, na pewno wiesz o czym mówisz, ja tylko mówię, że my nie robimy takich założeń, a za to, na jakiej podstawie przekazuje się nam pewne informacje, nie odpowiadam. Myślę, że tym samym dochodzimy mniej więcej do porozumienia ;)
Odpowiedz@MayaTheCat: A tak swoją drogą zdarza się też, że alergicy proszą o pełną wersję dania, bez wykluczania alergenu, bo nagle stwierdzają, że jednak alergia nie jest taka silna i nic im się nie stanie. Ot, co kto lubi ;)
OdpowiedzA każdy sąd by uniewinnił - nie żartuje się z kucharza...
Odpowiedz"a teraz wyobraźcie sobie, że ten człowiek jest: podły, dwulicowy, niegodziwy i bez skrupułów... albo co gorsze, że jest WEGANINEM !!!"
OdpowiedzTo tak jakby przyszedł muzułmanin do burgerowni, pluł się że nie ma dań bez wieprzowiny, po czym poprosił o wieprzowinę. Albo wyznajesz jakieś zasady, albo jesteś pieprzonym hipokrytą.
OdpowiedzCiekawe czy faktycznie chciała mięso, czy może zrobić zdjęcie na FB które mogła podpisać "TAK SIĘ TRAKTUJE WEGAN W RESTAURACJI XYZ"
Odpowiedz@minus25: :O
OdpowiedzMarek Łaś ale Ty bredzisz. Widać nie próbowałeś nawet znaleźć informacji na ten temat. Ktoś Ci coś powiedział, a Ty jak młode cielę to łykasz. Proszę: Kaloryczność: Sałatka - 39 kcal (27/100g), Hamburger - 253 kcal (242/100g); Tłuszcze: Sałatka - 0,4 g (0,3/100g), Hamburger 8.5 g (8.2/100g). No chyba, że mówisz o sałatce z kurczakiem (ale to nie jest wegańska opcja, a o to się klientka kłóciła), ale nawet wtedy Twoje "dwukrotnie więcej kalorii" i "więcej o 2/3 tłuszczów" nie mają pokrycia. Proszę o to odnośnik do tabeli: https://d2f8zvoixyhuyv.cloudfront.net/uploads/20181231101119/341827-tabela-wo-styczen2019-600x360-bp.PDF?43 Zawsze możesz znaleźć te informacje na stronie McDonald's.
Odpowiedz@GlaNiK: W istocie, siekana zielenina kaloryczna nie jest. Tylko nikt jej nie je w tej postaci - zwłaszcza jako samodzielne danie. Łyżka oliwy z oliwek to 150 kcal. Jak dorzucisz grzanki lub średnie frytki (w końcu to ma być posiłek, a nie dodatek do posiłku) - to 500 kcal pęknie. A skoro byłeś w McD, ale zamiast niezdrowego hamburgera zjadłeś zdrową sałatkę - to jakaś nagroda za siłę woli i rozsądek Ci się należy: ciasteczko, kawusia, lodzik ... I tak mniej więcej kończy się "zdrowe żywienie" w McD ;)
Odpowiedz@niemoja: Jasne, że tak :) Chociaż wciąż lepiej wziąć sałatkę zamiast frytek do BigMaca ;-) Nie jest to zdrowe, ale zdrowsze od frytek. Zdrowe żywienie w McD to taki trochę oksymoron, bo zdrowa to tam jest tylko sałatka (a i co do niej to nie mam pewności).
OdpowiedzNie rozumiem najazdu na wegan w komentarzach, przecież z bohaterki historii taka weganka jak z koziej d... trąba.
Odpowiedz