Kilka lat temu pomagałem załadować klientowi towar do nowego peugeota 206. Co w tym dziwnego? Facet był bardziej zainteresowany oglądaniem samochodu niż własnym towarem.
- Czemu pan tak ten samochód ogląda?
- Nowiutki samochód, odkupiłem od babki, która nim tylko miesiąc jeździła, a przednia szyba cała w tłustych plamach.
Mało myśląc zażartowałem:
- Jeżeli ktoś nalał oleju do spryskiwaczy, to gdzie wlał płyn do spryskiwaczy?
Zanim zdążyłem powstrzymać gościa przed odkręcaniem wszystkich korków z gorącego silnika, zobaczyłem spory "grzybek" czarnej piany.
Poprzednia właścicielka pomyliła otwory i uzupełniła płyny. Gdy tylko odkryła swój błąd pozbyła się samochodu. Na szczęście przez mój żarcik udało się uratować silnik.
Jeśli to było 206 w benzynie, to faktycznie mogło taki eksperyment przeżyć, bo diesel (HDI) raczej by się poddał. Ale to jest straszne, że człowiek już widział takie cuda, że jest w stanie uwierzyć. Moim numerem jeden jest panna, która otworzyła maskę, otworzyła bańkę oleju i zaczęła po prostu polewać wszystko pod spodem.
OdpowiedzI uzupełniała olej w nowym aucie...? Jasne.
Odpowiedz@mietekforce: ta babka miała go 2 miesiące, ale to nie oznacza, że ona kupiła go z salonu. Facet mógł nazwać samochód nowiutkim, bo dla niego był nowy, a niekoniecznie dlatego bo dopiero co wyjechał z salonu.
Odpowiedz@daroc: Już widzę jak kobieta, która nie wie nawet gdzie wlać olej, wpada na pomysł uzupełnienia go samodzielnie. Prędzej jeździłaby bez oleju do zarżnięcia silnika.
Odpowiedz@mietekforce: Może znajomy jej sprawdził poziom oleju i powiedział jej, że trzeba uzupełnić. Oczywiście miał na myśli, żeby poszła do mechanika, ale ona stwierdziła, że nie będzie płacić, skoro może tak prostą czynność wykonać sama. Możliwości jest wiele, to tylko jedna z nich.
OdpowiedzSmells like a fairytale...
Odpowiedz