Dziś zaczynaliśmy zajęcia w szkole od trzeciej lekcji (9:45-10:30), była to fizyka.
Na początku nauczyciel sprawdził obecność i okazało się, że nie ma kilku osób, a wśród nich Krzysia.
Krzyś wszedł do sali około 10:15 i był bardzo zdziwiony, kiedy się dowiedział, że w dzienniku będzie miał nieobecność, a nie - jak chciał - spóźnienie.
Awanturował się głośno, no bo jak to, przecież on tu JEST, przecież tylko się spóźnił, przecież zostało jeszcze 15 MINUT lekcji.
Do wczoraj myślałam, że bezczelność ma jakieś granice.
szkoła
Standard. Szkoły skończyłam kilka/naście lat temu i zawsze się taki trafiał :/
OdpowiedzW ryj by dostał, to by się nauczył kultury. No, ale to już nie te czasy.
Odpowiedzprzynajmniej lekcja troche zleciała...trzeba patrzec pozytywnie ;)
OdpowiedzMi sie zdarzylo na studiach 1-go stopnia wpasc do sali po 30 minutach i zapytac wykladowce o liste obecnosci, bo mnie ominela (2 godziny wykladowe zajec, czyli lacznie 3 godziny zegarowe, zebyscie tez mieli pojecie o jakim spoznieniu mowa) :D Nie przytocze wypowiedzi profesora, bo nie wypada, ale jedyna '2' w indeksie przez cale 7 lat (wliczajac niedokonczone doktoranckie studia) wpadla :D Jak pojechalem na egzamin poprawkowy (w cztery oczy i ustny w dodatku) to profesor zapytal, czy mam plany na popoludnie. Jak odpowiedzialem, ze tak, to wyszedl i kazal zaczekac. 1.5 godziny siedzialem w tej sali, a jak profesor wrocil, wzial indeks i wpisal 4.5. To byl ostatni raz, kiedy chcialem cwaniakowac z jakimkolwiek wykladowca :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2019 o 16:20