Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia traktująca o pożarze w escape room, skłoniła mnie do opisania zaobserwowanych…

Historia traktująca o pożarze w escape room, skłoniła mnie do opisania zaobserwowanych przeze mnie przypadków.

Przypadek 1:

W podstawówce najmłodsze dzieci (klasy 1-3) miały lekcje na osobnym korytarzu na drugim piętrze, coby zapobiec stratowaniu pierwszaków przez wyrośniętych szóstoklasistów pędzących na przerwę. Na owym korytarzu były dwa wyjścia: pierwsze prowadziło na szeroki hol, a drugie - na schody. Uczniowie dostawali się na korytarz pierwszym wyjściem, ponieważ było położone bliżej szatni. Drugie wyjście było wiecznie zamknięte, pomimo iż właśnie tamtędy prowadziła droga ewakuacyjna dla prawie całego korytarza. A, nie, przepraszam, nie było wiecznie zamknięte - otwierano je raz w roku, na czas lekcji, podczas której odbywały się ćwiczenia pożarowe. Kiedyś, z ciekawości sprawdziłam dosłownie zaraz po tej lekcji - zamknięte. Aha.

Przypadek 2:

Jedno z wyjść ewakuacyjnych w szkole jest cały czas zamknięte (wyłączając czas ćwiczeń pożarowych). Po co? Pojęcia nie mam. Żaden uczeń przy zdrowych zmysłach nie próbowałby tamtędy uciec, bo wszyscy zauważyliby go po 5 sekundach. Żeby było zabawniej - sprzedawczyni ze sklepiku szkolnego ma dorobiony klucz do tych drzwi, bo znajdują się one tuż obok sklepiku i tak jest jej wygodniej nosić towar, kiedy przyjeżdża dostawa.

Przypadek 3 - notoryczny:

Zastawianie wyjść ewakuacyjnych w marketach. Wszak ważniejsze jest zaprezentowanie klientowi ogumienia samochodowego tudzież zgrzewek wody mineralnej niż jakieś tam bezpieczeństwo klientów i pracowników.

Ja wiem, że 1000 razy nic się nie stało, ale to jeszcze nie znaczy, że za 1001 nie wydarzy się tragedia.

by ~kotekBonifacy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Yksisarvinen
11 11

1. Drzwi ewakuacyjne jak najbardziej mogą być zamykane na klucz. Natomiast ten klucz powinien być dostępny w pobliżu (np. za szybką do zbicia w razie ewakuacji). 2. To samo co wyżej. Drzwi się zamyka ze względów bezpieczeństwa. Nie chcesz, żeby ktoś obcy wlazł do szkoły. Poza lekcjami główne drzwi na pewno też są zamknięte (w niektórych szkołach nawet zamyka się drzwi w trakcie lekcji, trzeba dzwonić do woźnych żeby wpuściły). A to że sklepikarka ma kopię klucza? Nic szczególnie dziwnego. Pewnie w szkole jest dodatkowo kilka kopii, u woźnych, u dyrektora etc...

Odpowiedz
avatar andtwo
6 6

@Yksisarvinen: Zgodziłabym się w 100%, ale najpewniej tego klucza w pobliżu nie ma. Tak samo, jak kluczyki (chyba) od węży są zabierane, a na ich miejscu pozostawiona jest karteczka "klucz jest u...".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@andtwo: U mnie w podstawówce wszystkie wyjścia ewakuacyjne były zamknięte, a klucze znajdowały się w recepcji na drugim końcu szkoły (to był moloch na 1500 dzieci).

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
4 6

Absolutnie się zgadzam, że problem istnieje. Ale tak na prawdę porównanie ryzyka do kosztów jasno pokazuje, że wyjścia ewakuacyjne są tylko na pokaz. Ostatnio to policzyłem: Ile jest pożarów szkół co roku? Nie znalazłem takich informacji, ale załóżmy, że 10 rocznie. W całej Polsce. Ile jest szkół w Polsce? około 25 tysięcy (bez uczelni wyższych). Czas spędzony w szkole to 1/4 roku (około 1/2 roku to dni wolne, a w szkole dzieci przebywają max 12 godzin). Czyli, żeby jeden z pożarów dotknął szkoły, do której akurat chodzisz, w czasie, w którym są dzieci, to prawdopodobieństwo wynosi: 0,000027%. Albo inaczej: 1:3'650'000. No i do kalkulacji ryzyka trzeba dodać drugą stronę medalu: losowe otwarcie drzwi, bo system bywa zawodny. Albo celowe otwarcie drzwi, bo ktoś zapalił papierosa w łazience. No i (jeśli zostawimy drzwi po prostu otwarte) możliwość ucieczki ze szkoły bez większego problemu albo wejście obcej osoby na teren placówki szkolnej. I choć osobiście nie pochwalam zachowania opisanego w historii, jednak wiem dlaczego dyrektorzy nie inwestują tysięcy złotych w systemy wykrywania pożarów i automatycznego otwarcia drzwi przeciwpożarowych. Po prostu się to nie kalkuluje. Powtórzę dla jasności: nie pochwalam zamykania drzwi na klucz. Trzeba szukać innego rozwiązania. Takiego, które nie zwiększy sumarycznego ryzyka, tylko zwiększy bezpieczeństwo.

Odpowiedz
avatar Grav
5 5

@kartezjusz2009: Odpowiedź jest jedna - centralnie sterowany system alarmowy z elektromagnesami w drzwiach. Obecnie standard w nowoczesnych biurowcach. Nikt nie wyjdzie przez drzwi ewakuacyjne, dopóki nie ma alarmu, a jak się alarm zacznie, to wszystko się samo odblokuje.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@Grav: Tak też napisałem. Ale taki system kosztuje dużo więcej od "pana Czesia / pani Grażynki" i zwykłych drzwi. Dyrektorzy kalkulując koszty i ryzyko od razu stwierdzają, że się to nie opłaca. Czy tak jest na prawdę? Może tak, może i nie. Wolę nie cenić życia człowieka ;) .

Odpowiedz
avatar Najlepshy
5 5

Przedmieścia Chicago, market spożywczy (duży, nazwę podpowiem po polsku "Kupuj i oszczędzaj" :-) ). Wyjścia ewakuacyjne zamknięte na kłódkę. I jest to norma w polonijnych sklepach - bo pracownicy wymykają się na papierosa...

Odpowiedz
avatar MayaTheCat
4 4

Ano właśnie, najpierw nieszczęście i dopiero potem biorą się za kontrole. Śmiejemy się teraz z mężem, że escape room to obecnie najbezpieczniejsza branża w całej Polsce :D Przejrzeli wszystkie lokale na tyle możliwych sposobów, że nie ma bata, żeby cokolwiek niebezpiecznego przetrwało. Co do szkół, fakt - jak tak sięgnę pamięcią to za specjalnie bezpiecznie nie było. Próbę ewakuacyjną pamiętam dokładnie jedną na całą edukację. Nie mam pojęcia, którędy miałabym uciekać jako dziecko, ani co ze sobą zrobić. Mam nadzieję, że to się zmieniło.

Odpowiedz
avatar Anytsuj
1 3

@MayaTheCat: To nie do końca jest tak, że jest nieszczęście- jest reakcja. To jest tak: jest nieszczęście- ktoś to medialnie rozgłosi- jest reakcja. Kilka miesięcy temu w jednym z polskich miast, w gabinecie kosmetycznym zmarły dwie osoby (kobieta i mężczyzna) na skutek zaczadzenia. Powód? Uszkodzenie piecyka gazowego, którym dogrzewany był gabinet. Prawdopodobnie chodziło o urządzenie podobne do tego, które wywołało pożar w Koszalinie. Ale wtedy nikt nic nie zrobił, bo w mediach nie było o tym głośno.

Odpowiedz
avatar MayaTheCat
-1 1

@Anytsuj: Całkowicie się z Tobą zgadzam. Dlatego też tak bardzo wkurza mnie ta nagonka na escape roomy - taki wypadek mógł się wydarzyć wszędzie, ale ucierpiała tylko jedna branża. Podejrzewam, że to dlatego, że escape room brzmi obco, większość ludzi nie wie co to jest i tutaj działa odwieczna zasada - człowiek najbardziej boi się nieznanego. Przykro mi, że wydarzyło się nieszczęście i te dziewczynki zmarły. Przykro mi, że media oraz politycy znaleźli kozła ofiarnego i zniszczyli dorobek życia wielu młodym ludziom. Gwoli wyjaśnienia - ludzie uwierzyli w medialne bzdury i popyt na pokoje spadł tak drastycznie, że część właścicieli postanowiła zamknąć działalność, mimo zaliczonych kontroli. Jeśli chodzi o same kontrole, większość lokali została zamknięta przez braki w dokumentacji lub uchybienia budynków - inne lokale w tych samych budynkach dalej działają.

Odpowiedz
avatar kitusiek
2 2

Jedna z największych (i, według rankingów, najlepszych) uczelni w Polsce - brak próbnych ewakuacji od bardzo dawna. Powód - zbyt duży koszt dla uczelni - kilkanaście tysięcy osób w kilkunastu budynkach. Dodatkowo - wybudowany kilka lat temu budynek został odebrany przez straż pożarną dopiero w zeszłym roku, mimo to zajęcia odbywały się w nim przez cały ten czas. Prowadzący nawet tego nie ukrywali. Wszystko zgodnie z zasadą "dopóki nic się nie stało, problemu nie ma".

Odpowiedz
Udostępnij