Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piątek, gabinet - co ważne - nielekarski, wstaję zza biurka, żegnam się…

Piątek, gabinet - co ważne - nielekarski, wstaję zza biurka, żegnam się z klientem, odprowadzam go do drzwi, do końca pracy mam jeszcze sześć (umówionych) spotkań. Kątem oka zerkam na zegarek, mam czas, siadam, do ręki biorę teczkę z następną sprawą, odkręcam butelkę wody i wtedy ktoś wchodzi.

Drażni mnie to niesamowicie, bo mój interesariusz to stały klient i doskonale wie, że u nas w firmie to my wychodzimy po naszych rozmówców. Podnoszę wzrok znad akt i widzę swoją ciężarną równolatkę, która ładuje mi się na fotel. Kobietę widzę pierwszy raz w życiu, więc tylko unoszę brwi i patrzę na nią wymownie.

Babka milczy - ani be, ani me, ani kukuryku. Pytam grzecznie, czy coś się stało, a ta zaczyna mi opowiadać historię swojego życia. A raczej małżeństwa, co zresztą i tak mnie nie interesuje. Przerywam z uśmiechem i spokojnie mówię jej, że mi przykro, ale musiała pomylić gabinety. Teraz to ona patrzy na mnie wymownie i mówi mi, że nie.

Okej, jakoś to rozgryzę. Rzucam kurtuazyjnie, czy zechciałaby się przedstawić. Nazwisko mówi mi tyle, ile twarz. Sprawdzam kalendarz - swój papierowy i firmowy w komputerze. Dalej nic. Wciąż z uśmiechem informuję, że niestety nie mam jej wizyty w kalendarzu. Nie zdołałam dokończyć zdania, a ona wyjaśnia, jak to zapisała się na dzisiaj "na zapas". Tu mnie zatkało, bo taki zapis to tylko notatka dla sekretarki, że gdyby ktoś spotkanie odwołał, to jest ktoś, kto reflektuje na termin w danym dniu/miesiącu/półroczu itd., niepotrzebne skreślić, a tymczasem zjawisko nawija mi dalej, że weszła teraz, bo ma pierwszeństwo.

Żeby jakoś ogarnąć i sytuację, i siebie pytam, jakie pierwszeństwo ma na myśli. Oburzenie, no bo jak to jakie, dla kobiet w ciąży. Mija mi szok i pomroczność jasna, najdelikatniej jak się da wyjaśniam, jak wygląda sytuacja, ale i tak sprawa ląduje "u szefa", a ja jestem - ujmując rzecz eufemistycznie - rozdrażniona. Na koniec dnia wszyscy się z tego śmiali, ale mnie nawet teraz to irytuje.

Praca z ludźmi

by ~Modraczek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Natas
-1 1

@fonzi20: jeśli uważasz, że zmarnowałeś swój czas na czytanie tej historii, to trzeba było ten zmarnowany czas przełożyć na konto odpuszczenia sobie tego kretyńskiego komentarza.

Odpowiedz
Udostępnij