Pracuję na uczelni medycznej.
Jak to często w takich przypadkach bywa rektorat jest w centrum, a poszczególne katedry porozrzucane są po całym mieście. Nasza mieści się na terenie dużego szpitala, zatem jeśli jest do nas jakaś korespondencja, to listonosz zostawia ją w kancelarii. Pani kancelistka dzwoni do adresatów, żeby ktoś przyszedł po pisma. Wszystko gra i buczy. Ale! Gdyby było tak pięknie to nie byłoby tej historii.
Pani kancelistka udała się na urlop i korespondencja tymczasowo trafia do sekretariatu zastępcy dyrektora. Dziś udałam się tamże po pisma. Było jedno, ale przy okazji poprosiłam panią sekretarkę, żeby telefonowała kiedy będzie coś do nas (zwłaszcza, że tej korespondencji nie ma dużo). Zostałam ofukana, że ona nie ma czasu i że ktoś ma przychodzić. W poniedziałek, środę i piątek. Dalej twierdzę, że telefon byłby dla wszystkich wygodniejszy - nawet wręczyłam jej numery wewnętrzne bo może nie ma - znowu zostałam ofukana.
Cóż - pismo zabrałam, zaniosłam gdzie trzeba i dowiedziałam się jeszcze jednej ciekawostki. Otóż w ubiegłym tygodniu list (polecony i ZPO) z UJ zaadresowany imiennie na jednego z naszych pracowników pani sekretarka odesłała z adnotacją "adresat nieznany"... Ciekawe ile listów tak potraktowała.
Całe szczęście kancelistka wraca w poniedziałek.
EDIT: podniosły się głosy w obronie pani sekretarki. Zatem wyjaśniam - korespondencja do nas zdarza się sporadycznie - w ciągu pół roku mojej pracy musiałam po nią iść może ze 4 razy. Uczelnia preferuje raczej elektroniczny obieg dokumentów. Szpital jest ogromniasty - zatem ja także muszę swoje obowiązki na jakiś czas "odstawić" żeby po te listy iść - a jak wspomniałam ta potrzeba występuje bardzo sporadycznie.
A list z UJ tak lekkomyślnie przez panią odesłany został przywieziony przez kuriera, który - pomimo rozległości obiektu - nie miał żadnego kłopotu z odnalezieniem adresata.
A samemu nie łaska raz czy dwa razy dziennie przejść się po pocztę?
Odpowiedz@Zunrin: Dziennie to chyba przesada :P Ale tygodniowo czemu nie :P
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: no, i się dowiedzieć, że był list z UJ, ale pani odesłała, bo jej się nie chciało zadzwonić a tu ZPO. Pewnie jak ZPO to jakieś pierdoły, a nie ważne dokumenty:P
OdpowiedzW sumie to wy możecie przecież dzwonić do niej i pytać nie? Nikt jej nie płaci za bycie sekretarką dla wszystkich.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2019 o 15:28
@DziwnyCzlowiek: ależ możemy! tyle, że ona rzadko kiedy odbiera.
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: no właśnie raczej chyba płaci, bo ktoś (pracodawca?) jej musiał taki a nie inny obowiązek przydzielić. Wygląda na to, że nie dostała wytycznych odnośnie sposobu wykonywania tego obowiązku. A autorka moim zdaniem ma rację. Korespondencji nie ma dużo - ergo, jeśli przychodzi jeden czy dwa listy w tygodniu, to sensownie jest, żeby osoba, która WIE, że jest korespondencja, poświęciła 30 sekund na telefon ten raz czy dwa w tygodniu, czy lepiej będzie, żeby ktoś do niej wydzwaniał codziennie z pytaniami o pocztę albo latał osobiście do biura?
Odpowiedz@Poecilotheria: To jest sekretarka zastępcy dyrektora nie wszystkich dookoła. Dostawała listy podczas nieobecności Pani, która się tym zajmuje. Ma swoją pracę i wcale jej się nie dziwie, że nie chce jej się pamiętać o dzwonieniu do ludzi, że poczta przyszłą skoro nigdy wcześniej tego nie robiła. Jestem zwolennikiem tego, by każdy robił to co do niego należy. Nie chce do nich dzwonić? Ma do tego prawo bo to nie jej robota. Nikt nie powinien jej za to oceniać. Ile ta ich sekretarka ma urlopu? Tydzień? Miesiąc? Nawet jeśli miesiąc to serio trzeba być bandą rozpieszczonych bachorów, by nie móc w tym czasie zająć się własną korespondencją tylko oczekiwać tego, że ktoś inny to za nich zrobi.
OdpowiedzZmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2019 o 16:25
@DziwnyCzlowiek: tak, rozumiem, zgadzam się! Ale to jest rzecz między tą panią, a jej szefem i jeśli nie odmówiła wykonywania takich obowiązków, to powinna robić to rzetelnie.
Odpowiedz@Poecilotheria: Ty na prawdę uważasz, że ktoś ma w umowie zapis tego, że gdy przyjdzie poczta ma obdzwaniać wszystkich pracowników? Błagam Cię... niżej też podajesz ten argument... Ja uważam, że Pani, która robiła to wcześniej, robiła to z dobroci i z własnej nieprzymuszonej woli. Sekretarka jednej osoby staje się nagle sekretarką wszystkich pracowników? Sorry, czy wydaje Ci się, że gdy poprzednia osoba to robiła to autorka pisała na forach jaka to świetna sekretarka u nich pracuje i dzwoni do nich gdy przychodzą listy? Już to widzę. A gdy ktoś jasno powiedział, że nie będzie tego robił bo to nie jest jej robota to święty oburz i lecą na piekielnych. Dlaczego? Bo nie mogą przez 2 tygodnie w roku odbierać własnej poczty...
OdpowiedzOpowiem z drugiej strony. Nasza sekretarka sie nagle rozchorowala, nie bylo zastepstwa, wiec kto siedzi najblizej recepcji w open space? No bleeee sobie siedzi. Serio, mam swoja robote (tak samo jak ta pani) i nie mam czasu latac z kazdym listem. Ani wydzwaniac. Chcesz - przyjdz. Proste.
Odpowiedz@bleeee: niestety wielu ludziom brakuje wyobraźni, że może jednak masz co robić i nie masz czasu jeszcze do tego załatwiać cudzych spraw. Mnie też to spotyka.
Odpowiedz@FlyingLotus: Też tak sądzę. Ludzie myślą, że wszyscy dookoła nie mają swoich spraw i jedyne o czym marzą to załatwianie spraw wszystkich innych. A jak nie chcą tego zrobić, bo wcale nie muszą, to trafiają na piekielnych. Ja doceniam ludzi, którzy są w stanie powiedzieć "NIE sorry to nie moja robota, nie będę tego robić"
Odpowiedz@FlyingLotus: jasne, ja to rozumiem, ale, jeśli szef jej przydzielił taki obowiązek, no to nie jest wina metaxy, że się pani nie wyrabia. Uważam, że sprawniej jest wziąć telefon i obdzwonić adresatów jak poczta przyjdzie (w dogodnym dla siebie momencie, wszystko za jednym zamachem), niż odbierać telefony/przyjmować w biurze wszystkich (a nie tylko tych do których coś przyszło) w czasie kiedy się robi coś innego i trzeba te czynności przerwać. Albo i nie odbierać telefonu, jak autorka donosi w komentarzu:) Analogicznie - w sklepie pracują dwie osoby, kasjerka i wykładacz towaru. Kasjerka idzie na urlop, więc szef mówi: wykładaczu, przez kilka dni pokasujesz klientów. Przychodzi klient: poproszę to i tamto. Wykładacz: sam sobie weź, ja mam inne rzeczy na głowie. Tak to widzę.
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: powinna tak powiedzieć. Do osoby która jej opiekę nad tą korespondencją powierzyła.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2019 o 16:40
@Poecilotheria: Szef przydzielil jej DODATKOWY obowiazek. Czytaj: mam swoje obowiazki, z ktorych jestem rozliczany, wiec najpierw moja robota, pozniej dodatki.
Odpowiedz@bleeee: no dobrze. To mogła się nie zgodzić, albo ugrać sobie premię. Ale jeśli już się zgodziła, to nie powinna na na nikogo fukać, że nie ma czasu. A jeśli szef jest takim tyranem, że nie da się z nim dogadać, to czasy mamy takie, że to praca szuka człowieka :)
Odpowiedz@Poecilotheria: wypowiedź tego co uwazam o argumencie "to jest jej obowiązek" znajdziesz wyżej.
Odpowiedz@Poecilotheria: zgodziła się na wydawanie korespondencji, a nie wydzwanianie do wszystkich po kolei.
Odpowiedzteż bym nie dzwoniła, jej obowiązki są dla niej priorytetem.
Odpowiedz@Pixi: szczegolnie jesli listy np. przychodza imiennie i trzeba najpierw posprawdzac, gdzie kazdy pracuje.
OdpowiedzWidzę tu mnóstwo obrońców leniwej i niemiłej osoby. Niestety, wiele sekretarek uważa się za najważniejsze osoby w firmie i wszyscy maja dbać o jej dobre samopoczucie. Ona takiego obowiązku nie ma - ona ma dbać tylko o dobre samopoczucie szefa. Nic złego nie stałoby się jaśnie pani, gdyby w trakcie picia swojej kolejnej kawki-herbatki zadzwoniła z informacją o korespondencji. Wyrzuciłabym taką sekretarkę. Na szczęście moje sekretarki były miłymi i życzliwymi osobami - nie tylko dla mnie.
Odpowiedz@katem: Ja natomiast widzę mnóstwo obrońców leniwej grupy ludzi, która przyzwyczaiła się do dobrego i jest płacz, gdy tego dobrego zabrakło. Nie interesuje mnie to czy sekretarka jest leniwa czy nie. Na bank nie ma takiego zapisu w umowie. Może ale nie musi tego robić. Nie chce? Tak jak napisałem, nie możemy winić jej za to, że nie chce robić tego czego wcale nie musi.
Odpowiedz@katem: Przepraszam bardzo, nie kazdy ma czas na 'picie kolejnej kawki-herbatki'. To, ze Ty widzialas kogos, kto ma, albo sama masz na to czas, nie znaczy, ze kazdy ma czas.
Odpowiedz@katem: A ja wyrzuciłbym takie pracownice, co nie są zainteresowane tym czy jest do nich jakaś poczta.
OdpowiedzPo pierwsze - jest coś takiego jak urzędowy obieg dokumentów, więc i tak każdy list musi być odnotowany; po drugie - jeśli miała zlecone zastępstwo za nieobecną osobę, to ma wykonywać poruczone obowiązki, ewentualnie osoby zainteresowane powinny zostać zawczasu poinformowane, że w czasie od...do informacji o listach nie będzie. po trzecie - ma wewnętrzną pocztę elektroniczną; ile czasu zajmie jej wysyłka maila grupowego do adresatów korespondencji - 3 minuty? Ktoś ma jechać przez pół miasta, żeby SPRAWDZIĆ czy jest korespondencja, bo biurwie nie chce się 5 linijek napisać czy zadzwonić?
OdpowiedzDo skrzynki w domu też ktoś chodzi za was? :D
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: Ona jest od tego jak dupa od srania. To jej obowiązek, skoro zastępuje kancelistkę.
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: ale ona nie ma mi tej poczty przynieść tylko telefonicznie/mailowo dać znać że korespondencja jest. i tyle.
Odpowiedz@mietekforce: No chyba nie. Człowiek do którego jest poczta powinien sobie sam to ogarnąć a nie zwalać to na innych. Ta kobieta nie ma w umowie zapisuje, że ma dzwonić do ludzi. Jakim prawem ktokolwiek od niej wymaga tego, żeby robiła to co nie należy do jej obowiązków? Ktoś może być miły i zadzwonić, że poczta przyszła ale NIE MUSI! Nie, nie jest jak dupa od srania. Ty możesz sobie być jak dupa od srania.
Odpowiedz@metaxa: Czy ta kobieta lub poprzednia ma w umowie zapis, że ma do Ciebie dzwonić? Jak nie to z niej zejdź. Jest miła czy nie to inna kwestia ale to żaden jej obowiązek. Jak pisałem ile ta wasza sekretarka ma urlopu? średni urlop to dwa tygodnie na prawdę nie możesz sobie poczty przez dwa tygodnie odebrać? Z tego co widzę jesteś mega roszczeniowa i wydaje Ci się, że sekretarka to POWINNA usługiwać wszystkim. Przy takim podejściu też bym do was nie dzwonił.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2019 o 10:07
@DziwnyCzlowiek: tak zawsze było - kancelistka dzwoniła i się szło po pocztę. Po raz kolejny wspomnę - raz w ciągu pół roku może 4 razy. Dziś poszłam do tego sekretariatu. Pani sekretarki nie było, za biurkiem siedziała inna kobieta. - Czy jest jakaś korespondencja na endokrynologię? - pytam I odpowiedź zwala mnie z nóg: - A Anetka (sekretarka) dzwoniła że jest? No nie nadążam...
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: Babka ma w obowiązkach obsługę kancelarii, więc tak - to jest jej zasr... obowiązek. Zwykła korespondencja przychodzi bezpośrednio do Instytutów i Katedr. Przez kancelarię rektora przechodzą pisma najwyższej rangi - zwykle związane z umowami, grantami, stażami, itp. Taki list jest wciągany do rejestru i goniec powinien niezwłocznie dostarczyć go do rąk własnych adresata (za potwierdzeniem odbioru), ewentualnie kancelaria dzwoni,jeśli goniec tego dnia by nie zdążył. Byłoby wesoło, gdyby komuś przepadł grant na parę milionów, bo kancelistce nie chciało się szukać adresata i dokumenty nie dotarły na czas.
Odpowiedz@niemoja: Jak to ciekawe, że wiesz co akurat ta kancelistka ma w zakresie obowiązków... Nie wiem czy wiesz, ale istnieje też inna opcja - ludzie sami zasuwają do kancelarii sprawdzić czy coś dla nich nie ma. Również w sprawach grubych milionów.
OdpowiedzWydaje mi się, że zrobiło się tu jakieś kółko wzajemnej adoracji, bo nawet logiczne argumenty są minusowane do oporu. Jak wszystkie nie zadowolone rozpieszczone osoby założyły konto xD Dlatego kończę dyskusję. Argument "zawsze tak było" pokazuje tylko jak łatwo rozpieścić ludzi, którzy po jakimś czasie uznają, że Twoja dobra wola stała się Twoim obowiązkiem.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2019 o 9:55