Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem wędkarzem. Kilka razy w miesiącu wybieram się na ryby. O dziwo,…

Jestem wędkarzem. Kilka razy w miesiącu wybieram się na ryby. O dziwo, nawet tam można doświadczyć piekielności, które poniżej opiszę.

1. Za blisko.
Łowię sobie z brzegu, na stanowisku obok rozkłada się ktoś inny i cyk - rzuca mi spławik dwa metry od mojego... Przepisy wyraźnie mówią, że odległość musi być co najmniej 10 metrów. Jeszcze gorzej jak przychodzi ktoś, kto nie ma pojęcia o łowieniu i zaczyna mi walić spinningiem kilka metrów obok mojego spławika. Nie dość, że nic w ten sposób nie złowi, to jeszcze mi ryby płoszy. Na poparte przepisami sugestie by się oddalił, reaguje agresją i słowami typu "zmuś mnie". Jakbym miał się z każdym takim januszem szarpać, to bym miał już kilkadziesiąt spraw o pobicie i pewnie kilka zębów mniej.

2. Psiarze.
Przychodzi taki na ryby z psem. Spoko, tylko jakby jeszcze go jakoś wychował albo przynajmniej potrafił upilnować. Łowię sobie, nagle wpada mi na stanowisko pies, czasem mniejszy a czasem większy, bez kagańca, kręci się, macha ogonem, zrzuca mi wędki z podpórek i pcha pysk do torby. Właściciel dociera na miejsce dopiero po kilku minutach i zawsze jest:
- Przecież nic się nie stało.
Mówię wtedy:
- Jak się pan rozłoży to przyjdę i wszystko panu porozwalam. Też pan powie, że nic się nie stało?
I koniec rozmowy.

3. Przenęcanie.
To zna każdy wędkarz. Ludzie sypią do wody kilogramy zanęty, myśląc, że im więcej wrzucą to tym większa szansa, że coś złowią. Za przeproszeniem, gówno złowią. Jak ryby najedzą się zanętą, to przestaną żerować, więc szansa że któraś się skusi na przynętę na haczyku drastycznie spada. Tu nawet nie reaguję, bo musiałbym robić z siebie idiotę podchodząc do każdego i tłumacząc rzeczy, które średnio rozgarnięte dziecko powinno samo wydedukować - jak ktoś jest najedzony, to więcej jeść nie będzie, ryby mają tak samo.

4. Śmieci.
To akurat problem znany każdemu. Na rybach wygląda to tak, że po łowieniu zostawia taki puste worki po zanęcie, opakowania po lub z robakami, butelki po piwie, czasem jednorazowe grille i masę innego śmiecia. W niektórych miejscach jest tak, że zanim zaczniesz łowić to musisz sobie posprzątać stanowisko po poprzednim wędkarzu, a jak po kilku dniach wracasz w to samo miejsce, to znowu jest naśmiecone. Niektórzy ludzie nigdy się nie nauczą porządku.

To tyle, dziękuję za uwagę.

by ~FanatykWedkarstwa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dfc7
6 8

1. Miej ze sobą swój spining na grubszej żyłce/plecionce (w razie Niemca) i jakąś cięższą przynętę (hałas). Rzucaj na "przeciwnika zniechęcając go. Oczywiście pozostałe wędki złóż. Niestety czy wywózka, czy zrywka, czy też grunt na dużej rzece to kłopot. Jak łowisz z kimś częściej to wstąp do SSR i prawnie się wyzyjesz. 2. Przy łowieniu w tych czasach (tym bardziej nocki) dobrze mieć gaz czy paralizator. Opowiedz właścicielowi sytuację, gdzie pies skubnal wędkarza, a jego pan nie miał karty szczepień przy sobie i miał problem przy przyjeździe policji/straży. Jak piesek miły i na oko spoko to mi nie przeszkadza. Jeszcze nie miałem siejącego zamęt:-) 3. A co ci do ich indolencji? Na zawodach to skarb. Nie znoszę jednak sytuacji na małych akwenach gdzie towar kisi się i potem truje. 4. Tu już mamy plagę niedzielnych wędkarzy. Rady nie ma. Gdy nie mam jak zabrać kumulacji to i tak przed łowieniem zbieram co zastałem do worka żeby w syfie nie siedzieć i na koniec donoszę wyżej. Liczę, że na sprzątaniu wezmą. Nie wspomnę o gabarytach... Od siebie 5. Już ginący gatunek gawędziarzy z PRL-u (tylko 20% ma coś do przekazania) co stoją i nawijają. 6. Laik z dzieckiem za plecami co ładuje młodemu bzdury i się wkurza na poprawianie. 7. Branie nad limit i niewymiarowych (ja już mam całą lodówkę ale ciotka brata sąsiada kolegi teraz chciała). 8. Łowienie na dużo wędek lub bez zezwoleń. Piękna sprawa jak się płynie łódką zza zakrętu, a tam popłoch. Tyczy się też pochowanych w niedostępnych miejscach. Majówka, idę krzakami nad rzekę. Czarna koszulka z napisem Boston czy coś. wyłaniam się, a tam wędki po krzakach, piwa w trawę. Ci daleko w las. Śmieszne ale smutne. 9. Koszt znaczków. 10. Trolingowcy co sami łowiąc robią zamęt uniemożliwiając spokój. Tyle

Odpowiedz
avatar Trepan
3 3

@Dfc7: Kłusownicy, oni są najgorsi. Jakby wyciągnął rybę żeby zjeść, nawet nielegalnie-kij z nim. Niestety oni nie chcą jednej ryby, żeby się najeść, oni chcą jak najwięcej ryb, żeby sprzedawać. Niszczą łowiska plądrując je. Do tego potrafią na przeszkadzającego wędkarza wyjść z nożami nawet, to zwykli bandyci, do tego groźni. Jak w kawale, gdzie leśniczy ze strzelbą tłumaczy się niedźwiedziowi, że idzie na ryby-są takie miejsca, że bardzo nierozsądnie jest łowić będąc bezbronnym.

Odpowiedz
avatar irulax
1 1

@Trepan: Zacznijmy od tego, że kłusownicy to zwykli złodzieje. Bardzo duży odsetek łowi ryby na handel. Sprawdźcie sobie ile kosztuje kg jakiejś szlachetniejszej ryby typu sum, sandacz, lin...

Odpowiedz
avatar gmorekk
7 7

Wędkarzem nie jestem, bliżej mi do typu co raz na ruski rok moczy kija. Jednak z "wędkarzami" miałem wiele do czynienia. Zaczynając od tego, że syfią na potęgę, uwielbiam wędrować po lasach i wzdłuż rzek czy jezior. Zawsze da się rozpoznać miejsce wędkarskie. Syf, kiła i mogiła. Nie wiem jak można siedzieć w takim syfie. Druga sprawa to brak szacunku do innych. Od czasu do czasu żegluję sobie, jacht mój stoi w małej marinie, obowiązuje tam zakaz wędkowania. Zakaz został wprowadzony po tym jak w ciągu jednego weekendu, 4 osoby wróciły z wody z pociętymi dłońmi od haczyków. "Inteligętni" i "trzeźwi" wędkarze, tak zarzucali, że kilkanaście haczyków zahaczyło o liny.

Odpowiedz
avatar kierofca
4 6

Ad1, kiedyś spotkałem spławikowca nad Dunajcem, jakaś gadka, pytanie o brania etc i chłop mówi "panie, rzucaj pan bo i tak nic nie bierze". Pierwszy rzut i szczupak ~80cm grubasek :) Do dziś się zastanawiam czy wędkarz usiadł w miejscu szczupaka czy zębaty przypłynął do zanęconej drobnicy. No i czy później miał brania :-] Niestety masz rację, chamstwo i buractwo nad wodą to norma. A działania PZW to kolejna piekielność.

Odpowiedz
avatar Dfc7
-1 1

@kierofca: prawidło - nie ma ryb to A. Nie ma B. Przenecone C. Stoi zbój Sprawdzisz tylko C. ;-)

Odpowiedz
avatar kierofca
-1 1

@Dfc7: chyba że nażarty drobnicą i olewa przynęty :P

Odpowiedz
avatar irulax
3 5

Też jestem wędkarzem. 100 % racji.

Odpowiedz
avatar krzychum4
5 5

Znajomy za ogrodzeniem ma staw, jak nie upilnuje to potrafi wędkarz mu przerzucić śmieci. Próbował rozmawiać, worki wieszał, ale to na nic.

Odpowiedz
avatar Dfc7
-1 3

@krzychum4: cytat z wykonania zieleni miejskiej: 2 ławki w jednej linii co 2m ale jeden kosz. Jakbyście rozstawili?... Niby ładnie symetrycznie, po środku. Kupa. Od razu przy jednej, bo "jest szansa, że elita z jednego lokum wrzuci, a jak środek to z obydwu powiedzą, że za daleko było". Co do ryb to pół biedy jak zostawią śmieci nad wodą i jest procent szans, że się wyręczą kimś. Gro osób wali do wody. Mi Wartę wytruli (inny temat, a co do skutków w brew pozorom polemizowalbym - chętnych uświadomienie o ewentualnych plusach z mojego punktu widzenia) to był lament, a ile się wali śmieci do wody i to świadomie.

Odpowiedz
avatar zartie
2 2

Ad. 3. Kolega wygrał kiedyś zawody łowiąc tylko dwie małe rybki. Bo z kilkudziesięciu uczestników prawie każdy przytargał wielki wór zanęty, jak to władowali do wody, to żadne ryby nie brały.

Odpowiedz
avatar irulax
0 0

@zartie: Wiesz, na zawodach, na pewnym poziomie wędkarskim, stosuje się np. 4 kg gliny na 1 kg zanęty + 0,5 l robactwa. Tylko tak wygląda, że wrzucają dziesiątki kg spożywki. Inna sprawa: nie cierpię zawodów i uważam, że powinni tego zabronić. Albo przynajmniej zmienic zasady aby nie łowili drobiazgu.

Odpowiedz
Udostępnij