Poniższa historia nie dotyczy mnie, tylko mego dość dobrego znajomego oraz tego, jak on próbował rozpocząć studia.
Kilka słów o Nim. Urodził się i mieszkał zagranicą, jednak w Polskiej rodzinie, wychowany zgodnie z kulturą polską, więc nie miał większego problemu z aklimatyzacją. Państwo w którym urodził się nie jest w UE. Po maturze postanowił dalej kształcić się w Polsce. Doskonale znał język polski, choć mówił z dość wyczuwalnym akcentem, radził sobie dobrze, choć miał problemy z terminologią. Pasował idealnie do braci studenckiej, imprezował, wagarował, uczył się, jak każdy inny. Po 3 latach studiów miał już polskie obywatelstwo, akcent obcy zanikł, znalazł pracę (mówił, że musi na piwo zarobić). Jednak świadectwo maturalne i suplement miał zagraniczne z dołączonym przysięgłym tłumaczeniem, dowód osobisty z wpisaną zagraniczną miejscowością jako miejsce urodzenia, natomiast rubrykę "adres zameldowania" miał pustą.
Po obronię pracy licencjackiej postanowił zmienić całkowicie kierunek edukacji, rozpoczynając zupełnie inne studia na innej uczelni. Nie chciał się przeprowadzać do innego miasta, złożył papiery do lokalnej uczelni, tej renomowanej. Uniwersytet w Mieście Wojewódzkim, dotyczy jego mniejszej filii w Dawnym Mieście Wojewódzkim i tam składał papiery.
Dalej historia właściwa, ustami kolegi:
Uzupełniłem wszystkie wymagane dane w Internetowym Systemie Rekrutacji Kandydatów, dołączyłem skany dokumentów, zdjęcie, myślę spoko, czekam potwierdzenie o przyjęciu. Nie tak szybko. Dzwoni do mnie ktoś z dziekanatu i prosi bym stawił się z dokumentami. Biorę oryginały świadectwa, suplementu, zaświadczenie o nostryfikacji, idę. Na miejscu starsza pani kseruje dokumenty, prosi dowód osobisty, też go kseruje. Się pytam po co - ona musi. Mówi mi że muszą moje dokumenty wysłać do głównej siedziby bo oni tu na miejscu nie mają specjalistów decydujących. Spoko, mus to mus. Daje mi do podpisu oświadczenie o gotowości pokrycia kosztów edukacji. Chwila, że co? Przecież uczelnia publiczna, edukacja za free? Babeczka potwierdza, ale mówi że jest za free dla obywateli polskich, obcokrajowcy płacą i muszę to oświadczenie wypełnić. Nie no, ja obcokrajowcem bynajmniej nie jestem od kilku miesięcy, odmawiam podpisania. Pani prosi bym przeszedł się z Nią do obsługi administracyjnej uczelni.
Po drodze mówi mi że jest zdziwiona dość niskim odzewem, bo dawali reklamę w gazetę, internet, promowali po szkołach w moich stronach. Mówię, że widziałem ulotki w autobusach i na przystankach, ale nie przez ulotkę do nich trafiłem. Ale nie, babce chodziło o miasto gdzie urodziłem się. Skąd mam wiedzieć co się tam dzieje, jak to już dawno nie są moje strony.
W obsłudze siedzą ze 3 kobitki, zaczynają oglądać mój dowód, mówią że to wygląda jak dowód osobisty ale pewne nie są. Wpadły na pomysł zadzwonienia do Basi z centrali, bo ona została przeszkolona z wszelkich kart identyfikacyjnych i zagranicznych dokumentów tożsamości. Bez sensu, wg mnie, ale dzwonią.
Opowiadają jej co wyżej, volume telefonu na maksa, wszystko słyszę doskonale. Basia nie wieży, babeczki mierzą linijką wymiary dowodu osobistego, mówią co jest napisane w którym miejscu, podają długość napisów. Basia nie wieży, twierdzi że to niemożliwe. Pytam się kim jest, że podważa wiarygodność polskiego dokumentu tożsamości. Ale Basia nie wierzy że mam polskie obywatelstwo! Mówię, że nie w Basi kompetencjach podważać Decyzję Prezydenta RP, ani Decyzji Szefa Biura Obywatelstw i Prawa Łaski. Mówi mi, że to jest PAŃSTWOWY UNIWERSYTET, a nie jakaś byle jaka szkoła wyższa! Mowie że PWSZ też jest państwowy, a poziom edukacji na licencjacie jest porównywalny, bo chyba nie twierdzi że ci sami wykładowcy gorzej uczą na PWSZ a na uniwerku lepiej. No wie pan co! Nie wiem.
Napisałem skargę do Rektora. Ta pierwsza babeczka jak mnie odprowadzała, to coś mówiła, że pewnie będzie negatywnie rozpatrzona i mam się szykować na opłatę z góry za pierwszy semestr. Kur... Jak grochem o ścianę.
Po dwóch tygodniach dzwonili do niego, że skarga została rozpatrzona pozytywnie, dokumenty są ok i zapraszają go w październiku na zajęcia. Podziękował im. Dzwonili jeszcze kilka razy październiku i listopadzie, czy się nie namyślił. Nie namyślił.
Dwa lata później oddział uniwerku zamknięto, budynki przejęła miejscowa PWSZ.
A to co pokazywał to był dowód osobisty czy Karta Polaka?
OdpowiedzAż trudno uwierzyć, że ten kraj jeszcze jako tako funkcjonuje, skoro na państwowych stanowiskach takich matołów bez grama mózgu zatrudniają. Kolega zaczął w końcu te studia? PS. Zamiast tej czajówy na 10 linijek mogłeś po prostu napisać, że kolega ze wschodu pochodzi, albo poprzestać na jednym zdaniu - urodzony i wychowany za granicą, w polskiej rodzinie. Hejterzy i tak wiedzą, komu Karta Polaka przysługuje, a takie kręcenie się w kółko i na okrągło dookoła tematu, byle nie wprost, nic prócz objętości do historii nie wnosi ;)
Odpowiedz@Meliana: karta polaka nie daje absolutnie nic, bo na Ukrainie można ją dostać za skrzynkę wódki - przynajmniej wedle relacji niektórych znanych mi Ukraińców. Natomiast nie ma żadnych ograniczeń co do studiowania dla obcokrajowców. Zwłaszcza zza wschodniej granicy. Wystarczy wiza studecka. Mam na swojej uczelni całe ich pęczki (z Białorusi i Ukrainy) i żaden nie miał takich przebojów. Cała ta historia jest albo zmyślona, albo musiała mieć miejsce w latach '90.
Odpowiedz@Lobo86: No to zakończenie pod tytułem "no, jednak nie będę studiował, bo się obraziłem" sugeruje, że to fejk. I to wydzwanianie uniwerku za nim.
OdpowiedzNa początku piszesz: "Poniższa historia nie dotyczy mnie, tylko mego dość dobrego znajomego oraz tego, jak on próbował rozpocząć studia.". Potem czytamy, że "Nie no, ja obcokrajowcem bynajmniej nie jestem od kilku miesięcy, odmawiam podpisania. Pani prosi bym przeszedł się z Nią do obsługi administracyjnej uczelni.". Zdecyduj się: historia jest o Tobie, czy o Twoim koledze? Poza tym: "Rektora", "Nią", "Decyzji"- proponuję powtórzyć zasady stosowania wielkich liter. Pominę takie szczegóły jak "Basia nie wieży" oraz "mówie". Przerażające jest to, że często Polacy piszą historie z takimi samymi bykami.
Odpowiedz@Papa_Smerf: Zdanie "Dalej historia właściwa, ustami kolegi" otrzymało własny akapit. Przerażające jest to, jak często Polacy komentują a nie sprawdzą.
Odpowiedz@Papa_Smerf: swoją drogą, wzmianka o Polakach oznacza że inne narodowości tego nie robią?
Odpowiedz@teteatete: dokładnie. Papa mógłby sprawdzić jak piszą w ojczystym języku Amerykanie. Tam notatki są dla uczniów a nie (jak w pl) dla nauczyciela, który sprawdza je i stawia oceny. Tam dopiero roi się od byków. You're i your to to samo, tak samo than i then. Albo angle i angel czy ripe albo rap i rape. (ty jesteś i twój, niż i następnie, kąt i anioł czy dojrzały albo rap i gwałt - w kolejności dla nie znających angielskiego) Nie twierdzę, że nie należy dbać o czystość naszego języka, ale w większej części twój komentarz jest bez sensu, nie tylko przez wytykanie wielkich liter.
OdpowiedzAlmanzor ZWIERZ Alpuhary na wojska spoglądał Maurów.
OdpowiedzAle co pani Basia nie wieży? Nie mieszka w wieży? Nie lubi wieży?
OdpowiedzBasia 'nie wieży' czyli 'Basia nie baszta'?
Odpowiedz@bleeee: Pani Basia "Twierdza"... broni dostępu.
Odpowiedz"nie wieży"... az trudno uwieRZyc, ze kolega z polskimi korzeniami lepiej mowi po polsku niz pisze autor-Polak...
Odpowiedz