Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Krótka historia zdrowotna, przedświąteczna. Wyjechaliśmy na święta do rodziny. Synek dwuletni zasnął…

Krótka historia zdrowotna, przedświąteczna.
Wyjechaliśmy na święta do rodziny. Synek dwuletni zasnął około godziny 20. Dwie godziny później obudził się z krzykiem, czerwone policzki, płakał niemiłosiernie. Wcześniej dawał znać jakby coś go bolało, nie pokazywał co, nie miał gorączki. Szybka decyzja, jedziemy do szpitala.

Jest taki nocny punkt przyjęć, w którym wylądowaliśmy. Na miejscu młoda lekarka, mały w drodze się uspokoił, ale badań wszelkich się boi, więc znów zaczął płakać. I wywiązał się dialog z panią doktor:
- No ale ja nie jestem pediatrą. Pierwszy raz widzę dziecko (?!). Dla mnie dwulatek płacze, bo jest dwulatkiem.
- Obudził się nagle z krzykiem, to nie jest normalny płacz.
- Ma gorączkę?
- Nie.
- Pokazywał gdzie go boli?
- Nie.
- No nie wiem, jakieś inne objawy? (wymieniła ze 3, żadna nie pasowała) - Ja nie wiem, dwulatki płaczą czasem, ja pediatrą nie jestem, proszę iść do pediatry.

Zrezygnowani ubieramy dziecko z nadzieją, że dziś spokojnie zaśnie, a jutro znajdziemy lekarza. Jak już mały był w kurtce, zapytałam lekarki, czy może go bolą dziąsła.
- Mogę zajrzeć do gardła. (zajrzała) Już wszystko wiem. Angina.

Dalsza wizyta trwała błyskawicznie, stetoskop, wywiad, przepisanie leków. Ja nie wiem, ja się nie znam. Ale naprawdę trzeba lekarzowi podpowiadać, co zrobić żeby zbadać pacjenta?

słuzba_zdrowia

by astrazione
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar luczynka
10 10

Prawdą jest, że lekarze od dorosłych mają problem z leczeniem dzieci. Byłam kiedyś z synem na nocnej pomocy i dostaliśmy za słaby antybiotyk, na kontroli u pediatry wyszło, kiedy gorączka wprawdzie spadła, ale nie ustąpiła.

Odpowiedz
avatar Neomica
12 14

Dziwna lekarka. Mogła nie być pediatrą ale podstawowe badanie osłuchowe nie wymaga specjalizacji.

Odpowiedz
avatar greggor
-3 11

@Jaladreips: Jakby zarabiali więcej, to zaczęliby się wtedy zastanawiać, czy warto swoją pracę wykonywać rzetelnie. Teraz im się nawet nie chce o tym myśleć. Czego nie rozumiesz?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 13

@greggor i @Jaladreips: W tej chwili większość lekarzy nie przestrzega unijnego ograniczenia czasu pracy lekarza do 48 godzin bo 1) ich na to nie stać oraz 2) Polska jako jedyny kraj w unii wywalczyła, żeby lekarze mogli "dobrowolnie" zrezygnować z tego limitu. No i podczas ostatnich strajków wyszło, że rząd nie chce podnieść lekarzom wypłat właśnie dlatego, ze wtedy byłoby ich stać na pracowanie "tylko" 48 godzin na tydzień. Ile wy pracujecie? Pełny etat? Marne 40 godzin? To w porównaniu z lekarzami prawie nie chodzicie do pracy, bierzecie pieniążki i jeszcze macie czelność na lekarzy narzekać... Niektórzy lekarze wyrabiają nawet sto godzin tygodniowo! Dwa i pół raza więcej niż przeciętny pełnoetatowy krytykant. Bywa, że taki lekarz dosłownie umiera z przemęczenia, więc nie wmówicie mi, że to jest ich wolny i nie przymuszony wybór. Do poczytania: http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/7,137474,21499598,lekarze-to-bogowie-pracuja-nawet-100-godzin-tygodniowo.html https://pomorska.pl/ile-godzin-dziennie-pracuja-lekarze-jedno-jest-pewne-pracuja-ponad-norme/ar/6408368

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 9

@bloodcarver: ale lekarz też może wziąć pieniążki i pracować 40 -48 h w tygodniu. Tylko że to byłyby niewielkie pieniążki. I większość lekarzy woli pieniążki troszkę większe, więc pracuje dłużej, więcej... i coraz bardziej na "odwal się".

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 8

@marcelka: za nie przyjście do pracy na wyznaczoną zmianę nie dostaje się mniej pieniędzy, tylko zwolnienie dyscyplinarne więc nie, nie mogą. Wypowiedzieć opt-out owszem, mogą, ale wtedy likwiduje się etat i proponuje kontrakt - i liczba godzin się nie zmienia, tylko przestaje obowiązywać ochrona kodeksem pracy, urlopy itp. Chcesz lekarzy którzy nie podpiszą tak niekorzystnego kontraktu? Masz ich w prywatnych klinikach, oraz w tych krajach Unii Europejskiej które nie pozwalają na opt-out i kontrakty. Czyli wszystkich poza Polską. PS na stażu lekarskim dyżury są po prostu obowiązkowe więc nie ma opcji uzyskać prawa do wykonywania zawodu bez pracy na horrendalną ilość godzin. By uzyskać PEŁNE prawo do wykonywania zawodu trzeba jeszcze specjalizację zrobić, gdzie dyżury są... sama zgadnij?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2019 o 23:51

avatar Aniela
4 8

Dobrze, że lekarka w ogóle wiedziała jak sie nazywa... często jak nie ma pediatry to idę z córą do internisty i jakoś nie ma problemu z osłuchaniem i dobraniem leków.

Odpowiedz
avatar Neomica
7 7

@Aniela: W większości krajów to lekarz ogólny jest lekarzem pierwszego kontaktu dla wszystkich członków rodziny. Pediatra to specjalista jak kardiolog czy diabetolog od przypadłości cięższego kalibru u dzieci.

Odpowiedz
avatar urbankrwio
1 3

@Aniela: Ale w tej historii defacto nie chodzi o to czy to internista czy pediatra tylko, że wpada matka do lekarza, dziecko nie ma ponoć ŻADNYCH OBJAWÓW a matka wymaga od lekarza zdiagnozowania choroby bo "dziecko dziwnie płacze"... No proszę cie...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 8

Trzeba badać się w Czechach. Albo w Niemczech. Albo w jakimkolwiek innym kraju Unii Europejskiej, bo tylko Polska wykręca się na wszystkie sposoby od przepisów ograniczających maksymalny czas pracy lekarzy, co skutkuje lekarzami przepracowanymi do granic nie myślenia albo uciekającymi do pracy za granicę.

Odpowiedz
avatar marcelka
-4 6

@bloodcarver: tak, świetny pomysł, jechać z potencjalnie poważnie chorym dzieckiem np. z Olsztyna lub Lublina do Niemiec albo Czech...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 5

@marcelka: No taki masz wybór: lekarz zmuszany do pracy ponad siły, lub lekarz NIE pracujący w polskiej państwowej służbie zdrowia. I jeśli w ostatnich latach głosowałaś na PiS, PO, lub którąkolwiek z partii rządzących od czasu naszego wejścia do UE, to jesteś temu winna.

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

Angina bez gorączki?

Odpowiedz
avatar Crook
4 4

@szafa: byłam "specjalistką" od angin - jako dziecko miałam anginę średnio co 2 miesiące, aż do wycięcia migdałków, gdy przeszło z dnia na dzień. Raz miałam gorączkę nawet powyżej 40o, drugi raz było 36,6o. Ten sam dzieciak, takie same objawy, takie samo leczenie - moja mama i lekarka nie mogły się nadziwić tej różnorodności gorączkowej. Więc może być angina bez gorączki, przynajmniej u mnie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Crook: Też miałem anginę przynajmniej raz w roku. I zawsze bez gorączki. Dopiero od jednego lekarza się dowiedziałem, że powinienem mieć gorączkę.

Odpowiedz
avatar astrazione
1 1

@szafa: Lekarka powiedziała, że musiało dopiero co się zacząć i gdybyśmy poczekali dłużej z wizytą, pewnie pojawiłaby się też gorączka. Nie jestem specem, powtarzam, co usłyszałam. Ale udało się szybko wyleczyć. :)

Odpowiedz
avatar urbankrwio
3 15

A ten 2latek to jakiś opóźniony w rozwoju czy ułomny? Nie potrafi powiedzieć/pokazać gdzie i co boli? Ja rozumiem w trudności zdiagnozowania u niemowlęcia objawów bo to tylko leży i płacze ale normalny 2 latek jest już na tyle komunikatywny, że ogarnia co go boli więc nie dziwie się lekarce, że jak wpada MADKA pokazuje dziecko i mówi LECZ GO!!! nie podając żadnych informacji, objawów, czy podejrzeń... lekarz to nie wróżka...

Odpowiedz
avatar butelka
-1 9

@urbankrwio: Po pierwsze nie każdy dwulatek mówi. Po drugie dzieciom czasem trudno powiedzieć co je boli i gdzie. Mój syn ma 4,5 roku a mówi, że go brzuch boli jak jest głodny albo jak go kupa ciśnie. A tak żeby mi powiedział że go gardło boli to raczej się nie zdarzyło przed ukończeniem 3 lat.

Odpowiedz
avatar astrazione
0 8

@urbankrwio: Jak czytam tego typu komentarze, to stawiam się w miejscu tej lekarki. Pewnie MADKA, pewnie dziecko opóźnione, krótko mówiąc, idioci, po co wstawać oglądać dziecko. Smutne. Mogłam siedzieć w domu, bawić się z rodziną męża w zgaduj zgadula i, nie wiem, pakować losowe leki? Ale bardziej mam zaufanie do lekarza i wiem, że wyjmie stetoskop, zajrzy do ucha i gardła i w parę minut powie co mu jest i jak na to zaradzić. No, gardła akurat pokazać nie potrafił. Nie robiłam awantur, nie byłam opryskliwa ani rozhisteryzowana, po prostu poprosiłam o pomoc, bo prędzej lekarz będzie wiedzieć co mu jest niż ja. Szanujmy się trochę...

Odpowiedz
avatar urbankrwio
6 8

@astrazione: Jak pisałem na koniec lekarz nie jest wróżką więc bez współpracy pacjenta nie da się zdiagnozować co jest dziecku ale podsumujmy co się stało na tym ostrym dyżurze: 1) Przyjeżdża matka z rozhisteryzowanym dzieckiem 2) Pani doktór ratuj dziecko obudziło się, krzyczy i płacze 3) Czy dziecko ma gorączkę? NIE MA (czyli nie ma stanów zapalnych, gryp itd) 4) Czy dziecko pokazało gdzie go boli? NIE (czyli znaczy, że nie boli bo każde stworzenie czy to pies czy małe dziecko potrafi instynktownie pokazać co je boli pies będzie kulał i lizał łapę a dziecko dotykało miejsca gdzie boli a skoro matka nie zaobserwowała niczego to znaczy, że nie ma bóli) 5) Czy dziecko ma inne objawy? NIE (tutaj napisałaś, że to LEKARKA wymieniła objawy a ty zaprzeczyłaś im) Jak sama widzisz to lekarka starała się pomóc tyle ile pozwalała jej wiedza medyczna bo jak sama zaznaczyła nie jest pediatrą a ty nie dość, że nie zauważyłaś ŻADNYCH objawów u dziecka to wymagasz, żeby to lekarka która widzi pierwszy raz w życiu tego dzieciaka postawiła diagnozę? Bo co bo stwierdziłaś, że "nienormalnie" płacze? Przewrażliwione matki są na porządku dziennym którym to się wydaje, że ich brajanek jest najważniejszy na świecie i na pewno im się dzieje straszna krzywda... Piszesz, że liczyłaś na osłuchanie i obadanie dziecka to nie jest taka prosta sprawa jak zbadanie dorosłego, dzieci różnie reagują plują gryzą, uciekają, histeryzują nie dziwie się, że lekarce, że nie chciała na siłę powodować traumy u dziecka i robić jeszcze większego rabanu na oddziale, skoro NIE ZAUWAŻYŁAŚ ŻADNYCH OBJAWÓW ani DZIECKO NICZEGO NIE SYGNALIZOWAŁO, a nawet jeśli miałaś podejrzenia, że dziecku coś jest mogłaś poprosić lekarkę aby osłuchała dziecko i sprawdziła węzły chłonne, gardło i temperaturę. Moim zdaniem w 100% jesteś piekielna tutaj ty bo wymagasz od lekarki diagnozy skoro dziecko nie przejawiało niby, żadnych objawów... @butelka: Dzieci są różne jedne mówią lepiej w wieku 2 lat inne gorzej ale każde czuje, że je coś boli i potrafi wskazać to miejsce, nie powie do ciebie "Szanowna Matko obawiam się, że odczuwam intensywny ostry ból szyjnego odcinka przewodu oddechowego potocznie nazywanego gardłem" ale potrafi pokazać paluszkiem na gardło i powiedzieć NAAAAAAA NAAAAAAA i zacząć płakać lub coś w tym stylu i matka która jest z dzieckiem cały czas powinna to zrozumieć... Do tego twój syn właśnie doskonale się komunikuje bo zarówno przy kupie jak i przy głodzie BOLI BRZUCH... i o to mi właśnie chodziło kiedy pisałem, że nawet 2 letnie dziecko potrafi się skomunikować, dziecko pokazuje co i gdzie je boli w swój własny sposób i to jest obowiązek rodzica dowiedzieć się i przekazać tą informacje lekarzowi, a jeśli dziecko nie potrafi w wieku 2 lat w jakikolwiek sposób zakomunikować co się dzieje no to sorry ale polecałbym specjalistę od rozwoju dziecka bo coś jest nie tak...

Odpowiedz
avatar astrazione
-1 3

@urbankrwio: Nie wiem na ile jest sens dyskutować... Myślałam, że piszę historię na piekielnych, a nie szczegółowy raport. Ale po prostu przykro mi, że wmawiasz takie rzeczy. 1. Synek zagryzał zęby, przy lekarce też. Dlatego sugerowałam sprawdzenie dziąseł. Nie wiedziałam, że to jest to Twoje "pokazywanie gardła", teraz wiem, lekarka też. 2. Przypomniałeś mi historię z SORu, kiedy byłam świadkiem, jak leczą starszego pana, który się wyrywa i wyzywa lekarzy od skorumpowanych sk*synów. Dwulatki nie są tak groźne ;) 3. Nie byliśmy pierwszy raz u lekarza. Zawsze schemat był ten sam, podstawowe badanie, diagnoza albo skierowanie do szpitala, jeśli nie wiemy co się dzieje. 4. Lekarka, z którą potem rozmawiałam sama mówiła, żeby za każdym razem zgłaszać się po pomoc. Nawet mi się oberwało za to, że kilka tygodni wcześniej sama zbiłam mu gorączkę lekarstwem. ;) (tak, o tym też mówiliśmy) Skoro z taką pewnością piszesz, że wszystkie dzieci na świecie rozwijają się w takim tempie jak Ty myślisz albo jest coś nie tak z ich rozwojem, znaczy, że mało o tym wiesz. Obrazić łatwo. Znaleźć się w sytuacji, w której szukasz pomocy, a słyszysz, że Ty i dziecko jesteście nienormalne... Smutne, bardzo.

Odpowiedz
avatar astrazione
0 0

Poprawka: miało być "zagryzał palce" (portal nie pozwala na edycję ani usunięcie)

Odpowiedz
avatar Meliana
10 20

Teraz już wiem, czemu dla wszystkich to ja jestem "dziwna", kiedy dokładnie wypytuję i oglądam swoje dziecko (tak, z zaglądaniem do buzi włącznie), żeby nie latać jak ostatnia histeryczka w środku nocy na SOR... Zastanowiłaś się, jak to wyglądało z drugiej strony? Przylatuje w środku nocy matka z dzieckiem, które prócz płaczu nie ma żadnych objawów - nie ma gorączki, nie ma biegunki, nie zgłaszało, że cokolwiek boli... No dzieci już tak mają, że czasem płaczą, co ona miała diagnozować? Bolesne ząbkowanie? Koszmar senny? W tym wypadku wystarczyło zajrzeć do gardła - żadna filozofia, jak piszesz, mogła na to sama wpaść. No właśnie. Można to też było zrobić w domu samodzielnie, żadnych badań, ani specjalnego osprzętu do tego nie trzeba - a lekarka mogła zwyczajnie nie pomyśleć, że ktoś leci z dzieckiem do lekarza, bez oglądania go, tylko dlatego, że "dziwnie" zapłakało. Poświecić latarką do buzi - tak niewiele, a historii by nie było.

Odpowiedz
avatar szafa
2 8

@Meliana: Szczerze powiedziawszy to samo pomyślałam.

Odpowiedz
avatar astrazione
-3 7

@Meliana: I sama postawić diagnozę i przepisać antybiotyk? Podejrzewałam kilka rzeczy, pewnie teraz będę zaglądać do gardła, ale to nadal nie jest dla mnie powód do leczenia na wyczucie.

Odpowiedz
avatar Neomica
1 5

@Meliana: No i zajrzeli by do gardła i zobaczyli spuchnięte obłożone migdały. Hurra! Happy end, dwulatek wstaje i klaszcze, rodzice promienieją. Tak czy siak skończyło by się na szybkiej wizycie u lekarza i antybiotyku. I wymagasz od rodzica dokładnie tego na co nie wpadła mądra lekarka bo po co pańci gitarę zawracać skoro rodzice sami mogą zbadać. Pal licho, że nic z tego nie wynika bo lekarz niestety potrzebny dla potwierdzenia diagnozy i recepty.

Odpowiedz
avatar butelka
-1 5

@Meliana: Jezu ale wypociny... No i co z tego, że by zajrzała do gardła, jak się drze to zawsze jest czerwone. Poza tym mieć pretensje do matki, że nie zajrzała do gardła, ale fakt, że lekarka tego nie zrobiła to już ok jest. No dobra może trochę autorka spanikowała. Mogła dać nurofen i poczekać do rana i iść do normalnego pediatry. Ale płacz a płacz to dwie różne rzeczy i właśnie ten dziwny specyficzny płacz jak dziecko boli to jest zazwyczaj pierwszy objaw każdej choroby u dziecka. A lepiej pojechać do lekarza bez potrzeby niż zignorować coś groźnego.

Odpowiedz
avatar urbankrwio
0 6

@butelka: To niech następnym razem wezwie karetkę przecież "lepiej bez potrzeby zawracać lekarzowi głowę niż zignorować coś groźnego"...

Odpowiedz
avatar Neomica
0 4

@urbankrwio: Po co ta zgryźliwość? Rodzice mieli absolutną rację jadąc do lekarza. Angina u tak małych dzieci jest groźna bo przebiega gwałtowniej i może utrudniać oddychanie a ryzyko powikłań jest wyższe niż u dorosłego.. Nie wykluczone, że gdyby nie pojechali sami to po paru godzinach musieliby wzywać pogotowie. Co cie tak boli w tej historii, że musisz się tak paskudnie wyzłośliwiać?

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

@urbankrwio: co innego karetka co innego nocna i świąteczna. Matka nie jest lekarzem. Dziecko BYŁO chore. Więc niby co matka zrobiła źle? A mało to jest historii jak lekarz stwierdził że dziecku nic nie jest, a okazało się, że jednak było? Czyli co lekarz nie musi być nieomylny, ale matka już tak?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Problem z nocną opieką w święta jest taki, że... nikt normalny nie chce brać tych dyżurów. Serio. Wolą chociaż część świąt spędzić z rodzinami i na NPL lądują zwykle nowicjusze, którzy nie wiedzą w co się wpakowali, albo stare jełopy, które zainkasują kasę idąc po linii najmniejszego oporu. Nie żeby oczywiście każdy i wszędzie, ale... ;)

Odpowiedz
Udostępnij