Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam za granicą, w Polsce moja siostra z mężem i dziećmi. Szwagier…

Mieszkam za granicą, w Polsce moja siostra z mężem i dziećmi.

Szwagier to alkoholik i mamisynuś, zawsze się źle działo, ale ostatnio doszło do tego, że zaczął grozić nożem i zupełnie odciął siostrę od rodziny i znajomych, nawet nie mogła wyjść z psem.

Staraliśmy się ją wyciągnąć z tego bagna, ale strach był silniejszy. W święta, kiedy nawet nie odebrali telefonu od mojej mamy, postanowiliśmy zadzwonić na policję i poprosić o interwencję.

Fakt, dzwoniłam z zagranicy, ale to nie usprawiedliwia tego, co zrobiła policja - bo jedyne, co zrobili, to przejechali samochodem obok bloku siostry, wiemy od sąsiadki.

W czwartek poszło zgłoszenie do MOPS, a od piątku siostra z dziećmi jest bezpieczna, z dala od tyrana.

Tylko jak wyjść z takiego kręgu, jeśli nie ma się wsparcia, a policja olewa wezwania do przemocy domowej?

Chichros

by chichros
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
11 13

@Dominik: yyyy, wykręcasz numer dodając +48 i kierunkowym miasta?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
2 8

@Dominik: Zanim napisałeś ten komentarz puknąłeś się w dzban? Bo tak bez żadnego urazu, to nie wierzę, że to napisałeś.

Odpowiedz
avatar Dominik
1 3

@Iceman1973: pytam się, bo po prostu nie wiem.

Odpowiedz
avatar cija
12 22

Chwila, moment, bo nie nadążam. Czy policja miała przyjechać do nie odebranego w święta telefonu?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2018 o 23:19

avatar konto usunięte
-2 18

@cija: No... tak? Bo, na przykład, jej siostra mogła tam leżeć martwa, więc policja powinna wejść do mieszkania i sprawdzić, czy jednak nie leży. Jak jest podejrzenie, że właściciel mieszkania w nim zmarł, to policja jak najbardziej wchodzi do środka. Do mojego sąsiada weszła.

Odpowiedz
avatar bleeee
5 7

@Drago: Tak, pod warunkiem, że nie przejechali pod oknem i widzieli poruszające się cienie w mieszkaniu.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
9 13

@cija: no przecież. w końcu policja to chłopcy na posyłki. Przecież nie wyślą tam nikogo z rodziny/znajomych żeby sprawdził co się dzieje i ewentualnie wezwać policję. Niech policja jedzie i sprawdzi dlaczego siostra nie odbiera, niech weźmie ze sobą ładowarkę jakby się okazało,że siostrze się telefon rozładował, i koniecznie niech oddzwoni i opowie jak było.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

@bleeee: Też nie do końca, powinni chociaż zapukać i sprawdzić, czy ta konkretna osoba ma się dobrze. Już tak całkiem abstrakcyjnie, ale jakby po mieszkaniu przechadzał się morderca, to też byłoby spoko? :D Policja to nie chłopcy na posyłki, ale policja ma zapewniać ludziom bezpieczeństwo i ich pracę nie jest tylko łapanie kryminalistów, ale też pomoc ofierze. Ale skoro samo społeczeństwo tego nie rozumie...

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
8 10

@Drago: oczywiście,że wchodzi. W obecności wzywającego- sąsiada, kogoś z rodziny. Do tego podejrzenie powinno być czymś uzasadnione- np. zapachem, poszkodowany mówił,że źle się czuje a teraz nie otwiera a jego telefon dzwoni w środku... "Siostra nie odbiera telefonu" nie jest wskazówką,że coś jej się stało.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
5 7

@Drago: ofierze- musi najpierw być podejrzenie czy ofiara jest czy nie. Gdyby policja miała jeździć do każdego kto nie odebrał telefonu od mamy to nic innego by nie robiła. A potem byłby lament ile to się na wezwanie do bójki/kradzieży/rozboju/kolizji czeka. Ci ludzie nie są od jeżdżenia i sprawdzania, dlaczego dorosła, samodzielna kobieta, z mężem i dziećmi, mieszkająca wśród sąsiadów nie odebrała telefonu. Może na wakacje pojechała. W sumie zgłaszająca nawet nie wiedziała czy siostra znajduje się pod podanym adresem. To na jakiej podstawie policja miała tam wjechać z drzwiami? W sumie to super rodzinka- tak bardzo próbowali ją wyrwać z rak tyrana, że nawet nie wzięli kontaktu do sąsiadów/znajomych siostry w razie "W". Edit:w nie, jednak wzięli ale nawet się nie upewnili przed wezwaniem policji czy coś złego się dzieje...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 grudnia 2018 o 18:49

avatar DziwnyCzlowiek
-2 2

@bezznaczenia: ...A Ty posłałabyś rodzinę czy znajomych do gościa, który wcześniej wyskoczył do Twojej siostry z nożem?

Odpowiedz
avatar dayana
1 1

@DziwnyCzlowiek: A po co ona w ogóle z nim była? Czemu policja ma się angażować w takie historie? Otworzy im pobita kobieta i jeszcze wydrze się, że atakują jej misiaczka, a on jest taki kochany. Ci ludzie po prostu nie mają instynktu samozachowawczego, są błędem ewolucyjnym.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 30

A "bezpieczna" to co oznacza? Siedzi chwilowo z dziećmi u twojej matki, czy w jakimś ośrodku dla maltretowanych kobiet, gdzie "na biegu" i "na trochę" znalazł dla niej miejsce OPS? A może - pod eskortą - poszła gdzieś "na przeczekanie" do jakiejś znajomej, lub koleżanki? "Tylko jak wyjść z takiego kregu jeśli nie ma sie wsparcia..." A tu co masz na myśli? Od kogo miałaby oczekiwać wsparcia twoja siostra? Od policjantów? Zapomnij! Oni mają gdzieś wspieranie kobiet, które dziś płaczą i wzywają policję, a jutro wycofują zeznania i wniosek o ściganie. Tym bardziej, że - zdaje się - siostra nie prosiła o interwencję policji, a przecież chyba mogła to zrobić, skoro mogła skontaktować się zwami? I co to jest za czub, ten cały mąż, jeżeli wszyscy trzęsą przed nim portkami? Bo - moim zdaniem - siostra powinna oczekiwać wsparcia przede wszystkim od rodziny, ale przecież "strach jest silniejszy..." Dopóki twoja siostra nie pogoni skutecznie łobuza - zawsze już będzie tak miała. Mogłaby się ogarnąć chociażby ze względu na dzieci. Bo, albo on ją kiedyś zabije, albo ona jego - w samoobronie. O ile się odważy. Na koniec, jednak nie odmówię sobie sarkazmu. Twoja siostra to oślepła i ogłuchła jak wychodziła za tego bydlaka za mąż? Czy też sądziła, że "po ślubie to on się zmieni"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 25

@Armagedon: Gdyby oni wszyscy zachowywali się przed ślubem tak samo, jak po ślubie, to wszystkim żyłoby się bardziej. A gdyby jeszcze każdego "psychopatę" było widać na pierwszy rzut oka, ojjj, to by dopiero było dobrze. Tak, dopóki ofiara sama nie pogoni oprawcy, to nikt za nią tego nie zrobi. Ale takie ironizowanie nigdy nikomu nie pomoże i mam nadzieję, że Ty nikomu nie będziesz musiała "pomagać" w takiej sytuacji, bo to g*wno, a nie rada.

Odpowiedz
avatar antuan
-3 23

@Drago: dla mnie to też śmieszna i zabawna sytuacja. Patola sama sobie gotuje ten los. Gdyby nie chciała być patolą to by od niego odeszła, a tak siedzą sobie w swoim blokowym mieszkanku, piją i się napi**dalają - jak typowa patola

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 20

@Drago: Nie bądź naiwna. Nigdy nie uwierzę, że facet przed ślubem jest aniołem, niepijącym, pracującym ciężko misiaczkiem, co to swoją niunię na rękach nosi, a po ślubie zmienia się w demona. Chyba że by dostał kuku na muniu, ale to już nie jego wina. W życiu nie wyszłabym za człowieka, który wykazuje jakąkolwiek formę agresji, niekoniecznie w stosunku do mnie. A już na pewno nie za takiego, który "nadużywa". I - wybacz - ale drażnią mnie kobiety, które dają się lać w zaciszu domowego ogniska, cicho siedzą, maskują siniaki, a jak się nie da, to "uderzyłam się o szafkę", kryją i chronią oprawcę, bo to "mąż i ojciec moich dzieci". Tak bardzo boją się zostać bez chłopa. Co prawda, pije i bije, ale "go mam i jest mój". Poza tym - nie bije codziennie, da się wytrzymać. Albo takie, które drą się na całą okolicę wzywając pomocy, a jak już ktoś zechce "misia" przywołać do porządku, rzucają się na wybawiciela, gotowe w obronie misia oczy wydrapać. Takie kobiety, na ogół, nie są bez wyjścia. Mogą uzyskać pomoc, tylko jej nie chcą. Gdzieś tam "odchodzą" na chwilę, a potem wracają, bo misio przeprasza, obiecuje poprawę, a one mu wierzą. I karuzela kręci się dalej. A wystarczy CHCIEĆ dać sobie pomóc. Tylko to nie ma być "pomoc" na chwilę, wsparcie "na trochę", pomieszkiwanie u rodziny to tu, to tam, dopóki siniaki nie poznikają, a misio nie "zatęskni". Więc, prawdę mówiąc, nie dziwi mnie opinia o bitych kobietach, że "widocznie to lubią", choć doskonale rozumiem mechanizmy rządzące takimi związkami. Niską samoocenę, zależność ekonomiczną (choć nie zawsze, bo często oprawca to truteń), strach przed "byciem samą". Ale jeśli kobieta sama nie chce niczego zmienić - nikt tego nie zrobi za nią. Ani policja, ani rodzina, ani znajomi. Zwłaszcza, że często nie doczekają się wdzięczności, a wręcz przeciwnie. Nie wszyscy mają ochotę uszczęśliwiać na siłę i pchać palce między drzwi. Zaś, co do dobrych rad - nikomu ich nie udzielałam.

Odpowiedz
avatar bleeee
15 15

@Armagedon: Historia z mojej dalekiej rodziny. Wujek był alkoholikiem. Jak pił to bił, znęcał się psychicznie, wyprzedawał sprzęty domowe a czasem nawet przetwory ze spiżarni. I takie ciągi trwały 2-3 tygodnie, nigdy dłużej. Później wujek trzeźwiał, na kolanach przepraszał swoją 'Tereńkę'. Zaczynał pracę, kupował nowy telewizor, na rękach 'Tereńkę' nosił, a dzieciom kupował tyle słodyczy ile mogły unieść (na trzeźwo był najlepszył płytkarzem w okolicy). I tak miesiąc, czasem 3. Później czuł się pewnie, że już może kielonka wychylić, bo jest trzeźwy... I cała bajka od nowa. Raz rzucił się na dzieci przy swojej teściowej, ta od razu wezwała policję i, o dziwo, Tereńka zgodziła się, żeby go zabrać. Córki namówiły ją na zeznania. Wujek trafił na 9 miesięcy do zakładu. Co robiła Tereńka? Jeździła tak często jak mogła. A jak wyszedł z więzienia, to mu wielki tort upiekła. Znów było cudownie przez parę miesięcy. I się zaczęło. Najstarsza córka zawiadomiła policję i wysłała też TEREŃKĘ na terapię. Po powrocie z terapii (miesiąc w ośrodku dla ofiar przemocy), spakowała swojego ukochanego (który już wytrzeźwiał) i wystąpiła o zakaz zbliżania się. I wiecie co? To była najlepsza decyzja w jej życiu. Wujek pojawił się raz w jej życiu, po roku, przyszedł trzeźwy z kwiatami. Prawie ją złamał. Gdyby nie to, że akurat na klatce był sąsiad policjant, który pogonił go na 4 wiatry. Zmierzam do tego, że tłumaczenia rodziny, znajomych i sąsiadów nic jej nie dały. Jedyne co pomogło, to bardzo intensywna terapia. Nie jego, jej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@bleeee: 1000 x to! Ja sobie nie wyobrażam bycia z takim człowiekiem, ale to ja. A nie wszyscy są tacy, jak ja. I też większości się wydaje, że są taaacy silni :)

Odpowiedz
avatar Neomica
10 10

@Armagedon: Z jednej strony piszesz, że rozumiesz mechanizmy ale z drugiej pogardzasz takimi kobietami "co się dają bić" udowadniając że jednak niewiele rozumiesz i niewiele wiesz. Te powroty i ta zależność od przemocowca to temat rzeka. Zjawisko opisywane w psychologi i psychiatrii i problem wymagający terapii czyli leczenia. Długotrwała przemoc powoduje zmiany w psychice i fizyczne w mózgu. Osoba poddana maltretowaniu przechodzi pranie mózgu które zmienia proporcje i wykrzywia obraz. Dlatego te kobiety zachowują się jakby żyły w innym świecie. Mam znajomą która przechodziła to kilka lat, odchodziła od gnoja, wracała. W końcu udało jej się wyrwać, poszła na terapię, stanęła na nogi choć rany zabliźniały się długo. Dziś sama nie może zrozumieć jak mogła to wszystko znosić?! Teraz to dla niej nie do pomyślenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

@bleeee: No i własnie o tym ja mówię. Trzeba CHCIEĆ dać sobie pomóc. A ja nie miałam na myśli pomocy doraźnej, czyli, "przetrzymania" gdzieś kilka(naście) dni. Tereńka DAŁA się namówić na terapię i poszła za ciosem. Uwolniła się od tyrana. Tylko... Wujo miał zakaz zbliżania, który złamał. I gdyby nie sąsiad-policjant, nie wiadomo, jak by się wizyta wuja mogła zakończyć? Bo Tereńka po roku spokoju mogła "wystygnąć", zapomnieć co jej na terapii mówili i na powrót "przygarnąć" trzeźwego wujaszka, który - wręczywszy kwiaty i wycałowawszy po rękach - przysięgałby na kolanach, że nigdy więcej, bo już zmądrzał i zrozumiał co stracił... Sam widzisz, jak to jest...

Odpowiedz
avatar bleeee
7 7

@Armagedon: Anglicy mówią, że trzeba przejść milę w czyichś butach, zanim się zacznie oceniać. I nie możesz oceniać, dopóki sam nie jesteś w identycznej (nie podobnej - IDENTYCZNEJ) sytuacji. I nie, ona nie chciała, żeby jej pomóc. Ona była do tego zmuszona.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
7 7

Zgadzam się prawie w całości z Tobą, ale w ostatnim akapicie nie masz racji. Moja matka przed ślubem z ojcem myślała że boga za nogi złapała. Kwiaty, teściowa obiadki nosiła, no miód malina i pierdzenie tęcza. Dokładnie 30 kwietnia brali ślub, a w maju już był pierwszy chrzest bojowy (nie przeszkadzało mu zupełnie To, że mama była wtedy ze mną w ciąży). Przez niespełna rok tak ja stłukł że ma jedna nerke większa, miała połamaną szczękę, czytałam obdukcje bo mój dziadek trzymał w papierach. Bil mnie i ja. Spalił jej ciuchy moje, dokumenty wszystko poszło z dymem. Jak wprowadziła się z własnego domu boksie bala, zrobił tam meline. Historia na dłużej, ale Tak, facet przed ślubem potrafi być ciasteczkowo słodki i kochany, później mu się odwiduje.

Odpowiedz
avatar LittleM
5 5

@mlodaMama23: To samo u moich rodziców. Przed ślubem świetny gość. Z dobrą pracą, pensja trochę powyżej średniej, własne mieszkanie w dużym mieście i działka wypoczynkowa pod miastem, na rękach nosił, do restauracji co chwilę zabierał, prezenty kupował, wszyscy zachwyceni. Po ślubie nagle okazało się, że pije, bije i znęca się psychicznie. Ale robił to na tyle sprytnie, że nawet rodzina nie chciała matce uwierzyć, bo przecież to świetny chłop. A że wódeczkę lubi to przecież normalne i żeby alkoholika od razu z niego nie robić. Nadal niektórzy mają do niej pretensje, że go zostawiła, a do mnie że nie utrzymuję z nim kontaktów. A przeżyłyśmy piekło

Odpowiedz
avatar Bryanka
6 6

@LittleM: O moim byłym też mówili, że świetna partia, wykształcony, szarmancki. Przyszli teściowie byli super. Byłam z nim ponad 3 lata, po około 2 latach zaczęły się "jazdy". Zaczęło się niewinnie, bo tam niby w żartach mnie potrafił obrazić, potem zaczęło się kontrolowanie, szantaże, przemoc psychiczna i potrafił podnieść rękę na mnie. Najgorsze jest to, że wtedy nikt mi cholera nie wierzył, bo "on taki miły i inteligentny,a ty zawsze masz jakiś problem i jesteś trudna". Pół roku zajęło mi uwolnienie się od tego socjopaty, bo nie odpuszczał. Wysyłał maile do mojej rodziny i znajomych, że się puszczam, do mnie wydzwaniał po nocy, nachodził mnie. I standardowo w takich przypadkach jęczał, że mnie kocha, żeby po 5 minutach wyzywać mnie od suk i ku***w. Dopiero groźba, że wszystkie screeny, smsy i maile trafią na policję i dodatkowo pismo od adwokata, że pozwę go na wszystkich możliwych płaszczyznach, ostudziło tego czuba. I serio czasami się zastanawiam jak to możliwe, że nic na początku nie zauważyłam i jak to możliwe, że na początku było ok. Pochodził z normalnej rodziny, miał normalną pracę i normalnych znajomych. I weź tu bądź człowieku bezpieczny.

Odpowiedz
avatar Neomica
7 7

@Bryanka: Bo psychopaci się świetnie maskują. Jak ja kocham ten tekst w podobnych dyskusjach "widziały gały co brały" ze strony ludzi, którzy pozjadali wszystkie rozumy a tak naprawdę nie mają pojęcia o czym mówią. Moja znajoma pierwszego liścia zarobiła 3 tygodnie po ślubie. Wcześniej myślała, że pana boga za nogi złapała. Taki był ciepły, dobry człowiek. Wszyscy za nim przepadali. Jak w końcu zdecydowała się powiedzieć prawdę to się w czoło pukali. Nawet rodzina chciała ją do psychiatryka wysyłać bo z niej wariatkę robił. Dopiero jak go zaczęła nagrywać to ludzie w ciężkim szoku byli, że człowiek, który zdawał się być świętym naprawdę okazał się potworem.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 2

@Neomica: No, u mojej mamy było chociaż tyle dobrego, że dziadek nie poddawał w wątpliwość tego, że ojciec ją leje jak zboże. Kiedyś zorganizował obiad, zaprosił teściów mamy i mojego ojca, żeby pokazać co on odpiernicza. Matka wtedy akurat miała świeżo złamaną szczękę, kiedy oni żarli normalnie, dziadek skrobał jej jabłko i karmił łyżeczką bo nie mogła otworzyć ust. Mówi do nich, patrzcie co wasz syn zrobił mojej córce, a oni mu palcem pogrozili jak szczeniakowi. Mama nie była na szczęście z tych, co miś je leje, a one oczy wydrapią każdemu kto na misia coś złego powie. Małżeństwo trwało niecały rok, 25 dni przed pierwszą rocznicą wzięli rozwód. Może to działa tak, że przed ślubem oni się starają bo wiecie, trzeba samicę złapać, a jak zaobrączkują to już hulaj dusza piekła nie ma, jesteś moja mogę z tobą wszystko. Ja nie wiem czemu tak się dzieje, że przed ślubem jest cacy a po ślubie piekło na ziemi.

Odpowiedz
avatar Neomica
0 2

@mlodaMama23: Bo ślub tak jak dzieci to jedna z przyczyn odwlekania decyzji o odejściu. Część ma takie myślenie, że akt ślubu to akt własności i nie przyjmują do wiadomości, że kobieta mogła by wtedy odejść. Jeśli posłuchasz opowieści maltretowanych żon to historia będzie wszędzie podobna. Na początku sielanka, spotykają człowieka który wydaje się być dobrym, porządnym mężczyzną, który po paru latach pokazuje swoje prawdziwe oblicze. I co wtedy słyszą od mądrych inaczej? Widziały gały co brały! Jakby ci ludzie naprawdę wierzyli, że dziewczyna wyszła za kolesia który wybił jej 2 zęby na trzeciej randce.

Odpowiedz
avatar bleeee
3 3

@Neomica: Z drugiej strony: koleżanki (były na szczęście) mąż przed ślubem na rączkach ją nosił, kupował róże i robił awanturę w kwiaciarni, jeśli zauważył, że kolce nie są dokładnie oskubane, żeby jego księżniczka się nie skaleczyła. Kupował czekoladki i robił awanturę jeśli pani przed zapakowaniem zapomniała ceny odkleić. Kupił jej używany samochód przed ślubem i jak po kilku dniach padła pompa wody - pojechał do sprzedającego zrobić awanturę. A jak się namolny facet w klubie do jego księżniczki przystawiał - to potrafił w mordę bić, tak o nią dbał. I jak po ślubie ją uderzył, to było wielkie zdziwienie - no chłop ideał, a tu nagle takie coś? Nikt nie zauważał, jaki był naprawdę, a można było to zauważyć, że jest awanturnikiem. To, że akurat ją traktował jak księżniczkę...

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

@bleeee: Powiem Ci, że w moim związku była jedna zagadkowa sytuacja zanim facetowi odwaliło. Mianowicie moja niedoszła teściowa pewnego wieczoru po kielichu zaczęła się "zwierzać", że chyba źle syna wychowała, bo "nie wychodzi mu z dziewczynami". Nic więcej konkretnego nie wyjaśniła. Dopiero jak się od niego uwalniałam, to wyszło na to, że już wcześniej z partnerkami przede mną musiały być takie akcje i być może dlatego jego rodzice byli w stosunku do mnie tacy opiekuńczy i do rany przyłóż. Jego matka jeszcze próbowała się ze mną kontaktować jak już mieszkałam za granicą. Do głowy mi nie przyszło, żeby sprawdzać "historię" jego związków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Specjaliści od pracy policji wyguglujcie sobie Kaja ze Zduńskiej Woli.Policja była...a dziewczyna gniła w kanapie.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
0 0

Z zagranicy nie dodzwonisz się pod 997 ani pod polskie 112 więc po co ta cała ściema?

Odpowiedz
avatar madxx
0 0

@podworkowy_chuligan: szukasz konkretnego komisariatu i dzwonisz bezpośrednio do nich, ot cała filozofia.

Odpowiedz
avatar podworkowy_chuligan
0 0

Z zagranicy nie dodzwonisz się na 997 ani na polskie 112 więc po co ta cała ściema?

Odpowiedz
Udostępnij