Lekki niesmak po zakupach świątecznych.
Sklep z rękodziełem, ale i typowymi gadżetami, jak zapalniczki, otwieracze do piwa, magnesy na lodówkę. Ceny ponaklejane różnie - niektóre na koszykach z wysypanymi w nich drobiazgami, inne naklejone bezpośrednio na przedmioty albo przyczepione z podpisami do półek. Do takiego sklepu wybrałam się dzisiaj, dokończyć zakupy świąteczne.
Jeszcze jeden szczegół, który nie wiem, jak dużą rolę odegrał w historii - pełnoletność osiągnęłam już dawno, ale nie było przypadku, żeby przy kupowaniu alkoholu ktoś mnie o dowód nie poprosił. Po prostu - smarkato wyglądam, ani w tym moja wina, ani zasługa.
W sklepie wybrałam kilka rzeczy - kubek, świeczkę, ozdobną sakiewkę i piękną, haftowaną torbę. Cena bezpośrednio naklejona na torbie coś wydaje się za niska, ale nie chcąc odrywać jedynej ekspedientki od pracy, postanowiłam dopytać o to przy kasie.
I tu moja wina - stojąc w kolejce i odhaczając w głowie pozycje na liście prezentów, zapomniałam o sprawie. Podaję zakupy, ekspedientka ogląda towary i zaczyna je naliczać, ja grzebię w torebce w poszukiwaniu portfela, kiedy kątem oka rejestruję szybki ruch. Naklejona na torebce cena ląduje na ziemi. Chwilę później słyszę wymamrotaną przez ekspedientkę cenę - sporo wyższą niż ta, której się spodziewałam - a kobieta już rzuca się pakować mi rzeczy w prezentowy papier. Podchodzę do pani (kasa w kształcie litery U, kobieta umknęła na jeden z boków) i przyglądam się torebce.
Rzeczywiście, w środku była druga cena, kilkukrotnie wyższa niż poprzednia. Spokojnie mówię pani, że rezygnuję z zakupu, ta próbuje jeszcze przekonywać ("ale taka piękna torba!”), szybko jednak milknie.
Nie sądzę, żeby druga cena miała na celu wprowadzenie klientów w błąd, możliwe, że znalazła się tam przypadkiem. Uprzejmie jednak byłoby poinformować mnie o pomyłce, a nie liczyć, że nie zauważę sporej rozbieżności cen albo (co wydaje mi się bardziej prawdopodobne) że nie odważę się upomnieć o zwrot, bo jestem młoda.
Ja wiem, że kończy się sezon świąteczny, ale szanujmy się.
sklep z rękodziełem
Klienci czasami przeklejają ceny licząc, że sprzedawca się nie zorientuje, więc może ekspedientka pomyślała, że to Ty ją próbujesz oszukać (choć i tak powinna się odezwać).
Odpowiedz@Drago: Prawdę mówiąc, spodziewałam się, że właśnie o to ekspedientka posądzi autorkę i zrobi jej publiczny afront. Ale może była uprzejma i dobrze wychowana, więc nie skomentowała? Jednak zastanawia mnie, dlaczego właściwa cena torebki znajdowała się w środku?
Odpowiedz@Armagedon: Cen pewnie było kilka, w tym ta w środku. O ile ceny na zewnątrz prawie każdy zauważy i zerwie, o tyle tę w środku można przeoczyć.
Odpowiedz