Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trochę małych piekielności przedświątecznych. Pracuję w księgarni. I naprawdę bardzo lubię tą…

Trochę małych piekielności przedświątecznych.
Pracuję w księgarni.
I naprawdę bardzo lubię tą pracę.

Ale okres przedświąteczny to jest jakiś dramat. Ludzie zmieniają się w bezmózgie zombie.

Specjalnie przed świętami zrobiłyśmy cenówki na WSZYSTKIM. Żeby było łatwiej, żeby ludzie co chwilę do nas nie podchodzili i pytali jaka cena, gdy kolejka ciągnie się przez pół sklepu. Tak dla ułatwienia.

Co chwilę ktoś podchodzi i pyta o cenę. Zamiast ją sprawdzać muszę mówić, że cena jest pod spodem. Dobra, jakieś ułatwienie to zawsze jest, ale nie rozumiem dlaczego nie można chwilę się zastanowić, zanim podejdzie do kasy.

Ludzie mają taką dziwną tendencję (która nie jest aż tak zauważalna poza okresem świątecznym) do zostawiania rzeczy, których się nie chce, byle gdzie. Ja rozumiem, świat nie jest idealny, ale proszę odkładajcie produkty z koszyka, których nie chcecie, chociaż w bliskiej przestrzeni miejsca, z którego je wzięliście. To jest moim zdaniem bardzo życzliwe. Doceniać pracę drugiej osoby. Szczególnie w tym czasie.

No i oczywiście paczki.
Ludzie zamawiają internetowo. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu coś zamawiał. Dlaczego to robimy? Nie ma tego czegoś w sklepie. Przez internet jest taniej. Nie chce nam się chodzić po sklepach, itp.
Dlaczego więc, średnio 15 razy dziennie, ktoś pyta mnie czemu ceny przez stronę internetową różnią się z cenami w sklepie? Ludzie myślą, że to coś co oni zamówili przez internet z odbiorem w sklepie, jest pakowane na miejscu w mojej księgarni.

Taka sytuacja: stoi gość, pyta mnie dlaczego przez internet jest taniej. Ja mu mówię, że względy ekonomiczne, bla bla. A on na to: to ja bym teraz zamówił i Pani by mogła mi to sprzedać w tej cenie teraz? (znaczy dziś, w tej samej minucie, w której on złożył zamówienie).
Sklep internetowy księgarni działa tak samo jak każdy inny sklep internetowy! Pomyślmy. Księgarnia musi mieć jakieś miejsce, w którym te wszystkie książki trzeba trzymać. Musi być to tez miejsce, do którego ludzie przyjdą w dogodnej lokalizacji. Za miejsce trzeba zapłacić.
Magazyn mieści pewnie z 50 razy więcej takich książek (może więcej, nie wiem, nie widziałam go). Łatwiej i taniej je tam składować i wysyłać, niż w sklepie stacjonarnym. To chyba proste, nie?

Dla niektórych tak, dla innych nie..

święta

by Jarpadzie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar JW3333
3 9

Jest teoria, że suma inteligencji na planecie jest stała, więc jak ilość ludności wzrasta, to średni poziom u jednostki spada - i odwrotnie - przy spadku ludności średnia inteligencja rośnie. To się w Polsce nie sprawdza - nam chyba ktoś te średnie 'podkrada', bo też zauważam wzrastające zidiocenie, pomimo - teoretycznie - spadku populacji w Polsce....

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 grudnia 2018 o 14:53

avatar Wilczyca
18 28

Szczerze to mnie osobiście też wkurza, że często w danym sklepie cena w internecie jest niższa niż stacjonarnie (mowa o tym samym dokładnie sklepie). Jest to wkurzające zwłaszcza gdy sprawdzę coś w sieci i chcę pójść do sklepu przymierzyć, ale przez różnicę w cenie wolę potem zamówić z ich strony internetowej :/ Kwestia cenówek. Fajnie, że u Was są na wszystkim, ale nie wszędzie tak jest i ludzie nie są przyzwyczajeni. Często gęsto za to cena podana na półce czy w koszyku okazuje się przy kasie inna, więc nie dziwię się, że ludzie się wolą upewnić. Oczywiście wynika to z kolejnego wspomnianego problemu - odkładanie nie na swoje miejsce. Problem mógłby rozwiązać czytnik cen. Osobiście zdecydowanie wolę sprawdzić coś na czytniku cen niż u pracownika sklepu. Pod czytnikiem moglibyście też ustawić kosz na "niechciane" rzeczy i potem łatwiej je chyba roznieść z 1 miejsca niż szukać poupychane w różnych kątach.

Odpowiedz
avatar bleeee
8 8

@bipi29: Znowu: bo Ty tak myslisz, to nie znaczy, ze 'kazdy logicznie myslacy' mysli tak samo.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
0 4

@bipi29: Chodzi mi o jeden i ten sam sklep mający swoje oddziały stacjonarne i sklep internetowy. Mimo wszystko mogliby też mieć spójność cen. W przypadku sklepu internetowego wchodzą w grę też inne koszty.

Odpowiedz
avatar Iras
15 17

1. To, że ty wiesz, że macie cenówki w teorii na wszystkim, nie oznacza, ze klienci to wiedzą. Szczególnie, jeśli zostało to wprowadzone w związku z okresem przedświątecznym. 2."cena jest pod spodem". Fajnie. Gorzej, że na książkach ceny są też najczęściej wydrukowane. I znów wymagasz jasnowidzenia od klientów - skąd ktoś ma wiedzieć, czy przyklejona cena, różniąca się od wydrukowanej rzeczywiście należy do danej książki? Trepów, którzy przeklejają ceny z jednej rzeczy na inną "dla jaj" nie brakuje. Też wolałabym się upewnić. Chociaż podobnie jak wilczyca - wolę skorzystać z czytnika. 3. Kto pyta nie błądzi. Fakt, że magazyn na zadupiu dolnym jest tańszy od sklepu właściwego i stąd różnice w cenach - tyle, że nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. dodatkowo pytanie gościa o zakup w necie tu i teraz też nie jest ani dziwne, ani nielogiczne - Skoro ma odebrać książkę właśnie w tym miejscu, widzi na półkach 30 (liczba w sumie nieistotna - wystarczy, ze jest) właśnie tych książek, to czemu nie może kupić przez net, zapłacić przelewem, odebrać od razu, a wasz stan na sklepie wróci do "normy" jak tylko książka z magazynu przyjdzie - tego samego z którego i tak macie dostawy. To, że się "nie da" to tylko kwestia wewnętrznej logistyki - której znać nie musi. A na logikę - ta sama firma, ten sam magazyn, to samo miejsce odbioru - jedyną przeszkodą jest tu tak naprawdę tylko i wyłącznie biurokracja. Cała "historyjka" to czepianie się, że ludzie nie są jasnowidzami i nie znają waszych wewnętrznych zasad.

Odpowiedz
avatar bleeee
8 10

@Iras: Pieknie wyjasnione. Jak ja napisalem, moze za bardzo ironicznie, ze to nie klienci sa glupi, tylko autorce WYDAJE sie, ze wszyscy maja znac ich wewnetrzne zasady, bo one DLA NIEJ sa logiczne, to mnie zminusowano. Ale Twoj komentarz jest w punkt!

Odpowiedz
avatar Kociator
-1 1

@bleeee: Co jak co, ale różnicę pomiędzy sklepem stacjonarnym a sklepem internetowym każdy powinien znać. Chociażby z racji polityki zwrotów która dla sklepu internetowego jest inaczej regulowana.

Odpowiedz
avatar dayana
0 2

@Kociator: Nie, bo w wielu sklepach ceny w sklepie stacjonarnym i w internecie są takie same. Co z tego, że taniej jest składować coś pod miastem, skoro dochodzi mniej korzystna polityka zwrotów? W razie tych zwrotów część firm opłaca kuriera, który odbiera towar z domu/pracy klienta i to dodatkowy koszt. Stronę internetową również trzeba utrzymać i zapłacić komuś za jej prowadzenie. I jak było wspomniane, na koniec i tak klient wybiera odbiór w sklepie, więc tak na dobrą sprawę przez jakiś czas sklep musiał składować ekstra towar.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@Iras: dodam od siebie, że są sklepy gdzie, jeśli jest coś na stanie w sklepie stacjonarnym, można zamówić tą rzecz i od razu odebrać i zapłacić przy kasie, a płaci się tyle, co za zakup w Internecie i ma się 14 dni na zwrot (x-kom). Rossmann też ma ciekawą politykę zamówień internetowych, które odbiera się w sklepie stacjonarnym - możesz zamówić tylko to, co dany sklep ma na stanie, ale płacisz cenę, która jest podana na stronie, a nie tą w sklepie stacjonarnym. Jeśli się chce coś z głównego magazynu to trzeba zamówić przesyłkę, nawet nie ma możliwości odebrania zamówionych rzeczy w sklepie stacjonarnym.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
7 9

Z całym szacunkiem, ale pomysł z różnymi cenami w sklepie stacjonarnym i internetowym jest najzwyczajniej w świecie głupi. Nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, że ludzie będą próbowali obejść ten kretyński system i trochę przyoszczędzić. Nie rozumiem, jak można mieć do nich o to pretensje - jeśli projekt zezwala na kombinowanie na tak oczywistym poziomie, to winić można wyłącznie projektanta.

Odpowiedz
avatar Takako
-5 7

@Hatsumimi: ale to tak nie działa. Nawet jeśli zamówi towar przez sklep internetowy to nie odbierze go w tym momencie tylko dopiero wtedy jak paczka przyjdzie. To że towar jest na sklepie nic nie zmienia

Odpowiedz
avatar bleeee
4 4

@Takako: Czy jak zamówię towar, który jest w sklepie z dostawą następnego dnia, to sklep będzie stratny, jeśli wyda mi dziś ten sam towar, a towar z paczki, która przyjdzie jutro wyłoży na półkę?

Odpowiedz
avatar Takako
1 3

@bleeee: Z ich punktu widzenia najwyraźniej tak (jak pisał ktoś wyżej inne są koszta utrzymania magazynu pod Warszawą a inne sklepu w centrum handlowym). Jest to irytujące ale tak jest i albo kupujemy w sklepie po wyższej cenie albo zamawiamy i czekamy aż przyjdzie, pracownik nic z tym nie zrobi, może kiedyś to zmienią

Odpowiedz
avatar bleeee
2 2

@Takako: Nie zrozumiałaś co napisałem - sklep będzie miał ten towar 'na stanie' już następnego dnia. I oczywiście, ostatniego egzemplarza bym nie wydawał, ale zazwyczaj jest więcej niż jeden egzemplarz danego wydawnictwa w sklepie. Więc co za różnica, jeśli sklep 'odda mi' jeden z 10 egzemplarzy książki Xxx a jutro ona wróci na półkę (bo przyjedzie z magazynu)?

Odpowiedz
avatar Takako
0 0

@bleeee: generalnie wygląda to tak że jak kupujesz paczke to zarabia sklep internetowy (nawet jeśli płacisz w salonie) a nie sklep w którym robisz zakupy, więc ten konkretny sklep by nic nie zarobił. Sklepy dbają o wyrabianie budżetów bo zazwyczaj za to mają premie Jak już napisałam rozumiem że to irytujące ale wiem że taka jest polityka empiku i nie widzę sensu marudzić pracownikowi o to bo to nic nie zmieni. Zresztą to chyba coraz częstsze że ceny w sklepie internetowym różnią się od cen w sklepie stacjonarnym?

Odpowiedz
avatar Takako
0 0

@bleeee: swoją drogą szkoda że na stronie internetowej nie ma informacji że ceny mogą się różnić, wtedy by to tak nie irytowało że jedziesz specjalnie do sklepu kupić książkę/płytę/ film a tu totalnie inna cena

Odpowiedz
avatar bleeee
0 0

@Takako: Tu nie o to chodzi, że marudzę. Tu chodzi o to, że autorka marudzi, że klienci nie znają jakichś tam ich wewnętrznych rozliczeń. Z punktu widzenia klienta: nie ma różnicy, czy on odbierze książkę 'prosto z półki' czy następnego dnia rano z paczki w tym samym miejscu. A sklep ani nie zarobi ani nie straci, jeśli da książkę z półki jako tą z internetowego, a książkę z paczki odłoży na półkę. Dla mnie to też irytujące, jeden sklep sportowy online sprzedaje buty z rabatem 5 funtów, bierze 5 funtów za przesyłkę i razem z paczką przychodzi 'kupon rabatowy' - 5 funtów na zakupy w sklepie stacjonarnym. Czyli teoretycznie zakupy online są tańsze, ale za te 5 funtów to mogę najwyżej wkładki kupić :D

Odpowiedz
avatar Takako
0 0

@bleeee: autorka powinna marudzić na empik a nie na klientów ;) Ja długo pracowałam w empiku i codziennie byli klienci pytający o różnice cen i za każdym razem starałam się tłumaczyć. Było to na swój sposób irytujące ale nigdy nie miałam pretensji do klientów (faktycznie mogli nie wiedzieć że ceny się różnią). Tak jak napisałam sklepy które mają taką politykę powinny to pisać przy każdym produkcie bo potem obrywa i sam klient (traci czas na dojazd itd) i pracownik który nie ma na to wpływu

Odpowiedz
avatar izka8520
0 0

@Takako Jest napisane, że ceny się różnią. Robisz zamówienie internetowe, masz takim czerwonym druczkiem pod cenami "oszczedzasz illes tam" i to dotyczy różnicy cen w salonie, z promocją, kartą rabatową, i innymi sytuacjami, więc nie jest to tak oczywiste. Poza tym wydaje Wam się,

Odpowiedz
avatar izka8520
0 0

Wydaje Wam sie, że to i tak jeden sklep, jeden punkt odbioru itp. To są dwie różne rzeczy- Empik i Empik.com. To jak dwa różne sklepy

Odpowiedz
avatar Kociator
1 1

@Hatsumimi: Sklep internetowy ma z reguły niższe ceny, bo prowadzenie sklepu internetowego wiąże się z niższymi kosztami. W sklepie stacjonarnym masz - centralę z której później towar transportowany jest do magazynu sklepowego, sklep który wymaga większej ilości pracowników. To wszystko wiąże się z dodatkowymi kosztami które wpływają na ceny towarów. Sklep internetowy to jedynie centrala i kilku pracowników magazynowych odpowiedzialnych za wysyłkę towaru. Towar ze sklepu internetowego nie jest wprowadzany na stan sklepu stacjonarnego ze względu na to, że są to dwa różne obiekty. Nikt raczej nie sprzeda klientowi książki w sklepie stacjonarnym po cenie sklepu internetowego bo w tym momencie sklep stacjonarny ma brak, a sklep internetowy nadwyżkę towaru.

Odpowiedz
avatar szafa
1 5

Komentarze widzę, że potwierdzają prawdziwość historii, skoro dla ludzi ogarnięcie, że na książce może być naklejona cena jest zbyt wielkim wymaganiem...

Odpowiedz
avatar Kociator
1 1

Też pracowałam w księgarni. Pytanie o książki to standard. Mnie najbardziej irytowali klienci którzy podchodzili do mnie z markerem który miał na całej swojej długości napis PERMANENT i pytali się, czy to jest marker suchościeralny. Albo klient wyciąga sobie grę planszową i pyta się, jak w to się gra. Na stanie mieliśmy naprawdę dużo różnych gier. Naprawdę to tylko kwestia przeczytania, co jest na odwrocie pudełka. Jakoś nie czułam się zobowiązana, by zapoznawać się z każdą dostępną u nasz planszówką.

Odpowiedz
avatar Tolek
1 1

@Kociator: Ale w Polsce urzędowym językiem, jak dotąd jest język polski i mam prawo nie rozumieć obcojęzycznych słów.

Odpowiedz
avatar Kociator
0 0

@Tolek: Ale ty wiesz, że po polsku to się też nazywa marker permanentny?

Odpowiedz
Udostępnij