Pracuje sobie ostatnio na budowie na terenie zamkniętym. Na terenie mieści się Instytucja. Ale Inwestorem naszej budowy jest - nazwijmy to - Urząd od Tego Typu Spraw, ze siedzibą 500 km od nas.
Dziś nadszedł ten piękny dzień, w którym mieliśmy wykopać w rożnych miejscach na terenie zamkniętym pewne dołki - upraszczając sprawę.
Piękny dlatego, bo ilość i lokalizacja tych dołków była przedmiotem trzech miesięcy ustaleń, wymiany pism pomiędzy rożnymi urzędami i takiej administracyjnej gry w pomidora.
Po przejściu tej wyboistej personalno-urzędowej drogi stałam się posiadaczem unikalnej wiedzy, gdzie te dołki i w jakiej ilości wykopać. Każdy z tych dołków to były trzy machnięcia łyżką koparki.
Stoję więc, patrzę jak gość kopie i myślę:
-Yapyerdole ale zimno. Stóp już nie czuje do połowy, a jeszcze 14 dołków przede mną. Chora będę jak nic na święta! Ciekawe czy Szefu przywiózł czosnek i czy mi chłopaki wszystko zeżarli, wciągnęłabym na przerwie tak ze trzy ząbki profilaktycznie na kanapeczce... - i tak oddawałam się słodkim marzeniom stojąc na wietrze i mrozie gdy rozległ się nagle trzask, a koparkowy zaklął szpetnie:
-Motyla noga! - no dobra. Inaczej zaklął.
-Co je?
-Kabel elektryczny.
-Pan pójdzie na drugi dołek, a ja po Szefa.
No to idę.
Dołki były od budowy może nie rzut kamieniem, ale powiedzmy rzut takim młotem sportowym w wydaniu olimpijskim. Na pewno bliżej niż rzut oszczepem.
Idę. Przede mną szeroka, prosta droga, na której końcu widać ogrodzenie i bramę naszej budowy, a za bramą na hałdzie urobku stoi Szef. Widzę jak omiata pańskim okiem, dzieli i rządzi.
Jak byłam mniej więcej w 1/3 drogi (tej na rzut młotem) widzę jak zaczyna się klepać po spodniach i odbiera telefon.
Podchodzę, on wyłącza się i tako rzecze:
-Upitoliłaś kabel.
-Kopałam gdzie wskazali. A skąd Szef wie? Zadzwonili z Instytucji?
-Ta. Ale nie do mnie. Do Inwestora.
-Te 500 km? Nie mogli do nas? Daleko nie mają.
-Robimy im straty wizerunkowe i generalnie straszne szkodniki jesteśmy. Nie mogą przez nas pracować. Skandal, jak tak dalej będziemy skargę na ans złożą.
-A co im odłączyliśmy? Połowę Instytucji?
-Choinkę odłączyliśmy - to już rozumiem czego straty wizerunkowe i nie mogą wypełniać przez nas obowiązków zawodowych - Weź Tadka, on elektrykiem jest, niech to połata.
Czas akcji: 7 minut.
"Ze siedzibą" :P?
Odpowiedz"Nie zaznał życia, kto nie służył w marynarce" (https://youtu.be/WO_kWq1skyA). Parafrazując bardzo swobodnie: "Bajki opowie, kto robił na budowie". Zakładam, że pozbawiona lampek świątecznych choinka stała na terenie należącym do tajemniczej skarżącej (się)instytucji. Dlatego: 1. Koparka nie kopie prostopadle w głąb 2. Po trzech machnięciach koparki można być 1 (jeden) metr poniżej powierzchni gruntu (zależy od gruntu ) 3. Biorąc pod uwagę powyższe prędzej spodziwałbym sie rozerwania kabla SN i wyłączenia połowy dzielnicy niż choinki. 4. 3 miesiące wymiany pism na zdobycie rzeczywistych planów instalacji zakrytych? Taniej jest zlecić wykonanie "tajemniczych dołków" (na 3 machnięcia koparką) dowolnemu pracownikowi firmy zarabiającej mniej niż 30,00 brutto za godzinę. I jeszcze do jakieś układy personalne. 5. Gdzie był sondujący z łopatą? Można go też wyposażyć w szpadel. ... Tak to jest, gdy dopuszczą "architekta" do robót budowlanych. 6. Jestem w stanie uwierzyć, że przewodzik do zasilania choinki był nie ten co trzeba, nie było go na planach, był poprowadzony "dziwnie" i "tempa dzida" zadzwoniła, że "choinka przy furtce" nie świeci. Ale nie uwieżę, że "Zenek elektryk" naprawił to w 7 minut. przyniesienie puszki o odpowiednim IP (po polski "ipe") o ile była na stanie zajmuje dłużej. 6a. Ja mogę jeszcze długo. Ale chce z z tej akcji pełny film, albo fejk.
Odpowiedz@MiT: ad1) nie kopała, zgarniała. I jak za trzecim razem zaczęła zagarniać usłyszeliśmy tylko trzask. 2)Było jeden metr poniżej gruntu 3)No cóż, widać to przypadek szczególny a ty nie jesteś wszechwiedzący. 4)trzy miesiące na ustalenie miedzy Instytucją a WUOZ lokalizacji dołków i zatwierdzenie ich przez projektanta, z wszystkimi pismami przechodzącymi przez Urząd od Tego Typu Spraw 5)nie było. Tam miało nie być instalacji. Tak twierdził pan z Instytucji który wskazywał nam miejsce. Co do architekta na budowie- brak komentarza. Nie chce mi się. 6)Zenek elektryk nie naprawił w 7 minut, tylko od momentu kiedy uszkodziliśmy kabel do kiedy szef przestał gadać przez tel minęło 7 minut. Czytaj ze zrozumieniem. 6a) teren zamkniety, nie wolno nam robić zdjęć ani nagrywać.
Odpowiedz@takatamtala: 1 i 2 się wykluczają. Reszta odpowiedzi to baja.
Odpowiedz@MiT: LoBo to Ty?
Odpowiedz