Witajcie, chwilę się zastanawiałam czy opisać tę historię, ale stwierdziłam, że po upływie czasu wydaje się to nawet bardziej śmieszne niż piekielne, ale do rzeczy.
Studiowałam trzy lata w Krk, obroniłam licencjat, wszystko super, dyplomy do odbioru w okolicach września- taką informację dostaliśmy.
W między czasie stwierdziłam, że pora coś zmienić i wybrałam magisterkę w innym mieście. Ale do rekrutacji oczywiście potrzeba dyplom i suplement. Więc gdzieś w połowie września (w piątek- to ważne) dzwonię do swojego dziekanatu (D1) i pytam naszej opiekunki roku czy istnieje możliwość odebrania wcześniej wszystkich dokumentów, bo potrzeba do rekrutacji itd.
[D1]- Oczywiście, proszę tylko o nazwisko, sprawdzę czy już są gotowe dyplom z suplementem dla pani.
[Ja]- XY
[D1]- Z tego co widzę wszystko jest podpisane i można odbierać.
[J]- Fantastycznie, czyli właściwie można już jechać i dostać wszystko?
[D1]- Tak dla pewności niech pani będzie w poniedziałek.
Pełna szoku, że na naszej uczelni takie cuda i wszystko gotowe, odczekałam trochę- poniedziałek mi nie pasował za bardzo, więc wybrałam się we wtorek. Do Krakowa mam ponad 2,5h jazdy, więc nie była to krótka i szybka wycieczka.
Przychodzę pod swój dziekanat i mówię, że po dyplom.
[D1]- Ale ja się nie zajmuję dyplomami. Do pokoju 313 proszę, tam jest pani Małgosia od dyplomów
Idę do pani Małgosi:
[J]- Dzień dobry, ja w sprawie dyplomu. Chciałam odebrać go razem z suplementem.
[M]-(szuka teczki)- Ale ja tu nie mam pani teczki... Proszę iść do dziekanatu.
Idę znów:
[J]- Pani Małgosia powiedziała, że tutaj powinna być moja teczka z dyplomem.
[D1]- Aaaa no faktycznie, jest.
Z powrotem do pani Małgosi:
[M]- Ale tu nie ma dyplomu!
[J]- Jak to nie ma? To gdzie może być?
[M]- Ja nie wiem. W dziekanacie pytać.
[J]- Podobno mój dyplom się gdzieś tutaj może znajdować, bo nie ma go w teczce.
[D1]- Ale ja się nie zajmuję dyplomami, proszę iść do drugiego dziekanatu.
[J]- (ta sama formułka co ostatnio)
[D2]- Hmm, no wie pani, bo tutaj patrzę i pani nie ma gotowego dyplomu. Jeszcze nie podpisany jest przez panią dziekan i w ogóle... To nie dzisiaj do odbioru. Trzeba było wcześniej zadzwonić i się dopytać a nie tak bezsensownie jechać.
[J]- Proszę pani, dzwoniłam w piątek i powiedziano mi, że JUŻ jest gotowy, przyjeżdżam we wtorek i go nie ma?
[D2]- Ale to gdzie pani dzwoniła?
[J]- DO dziekanatu
[D2]- Ale to chyba nie do mnie. Trzeba było do mnie dzwonić.
[J]- ... W takim razie co mogę teraz zrobić? Bo nie mogę przyjechać w żaden inny dzień, więc dyplom muszę mieć dziś.
[D2]- Hmm, no pani dziekan ma dyżur niby dzisiaj, od 12:30... Ale czy przyjdzie to ja nie wiem.
Oczekiwanie na panią dziekan Wam pominę, bo najpierw się spóźniła, później zapomniała o mnie, a jej sekretarka mnie wyrzuciła jak chciałam zapytać o postęp w sprawie. W końcu po trzech godzinach, dosłownie 15 minut przed zamknięciem gabinetu pani Małgosi do wydawania dyplomów, udało się go dostać- z podpisem.
Idąc ostatni raz do dziekanatu nr 2, miła pani nie omieszkała wspomnieć, że mogłam jechać do domu, a nie czekać, bo to tak bez sensu, przecież mogłam zadzwonić i ona nie rozumie dlaczego tego nie zrobiłam.
(Dla wyjaśnienia- dziekanat nr 1 był "nasz", czyli dla licencjatu, wszystkie sprawy załatwialiśmy tam, więc nawet nie przyszło mi do głowy, żeby bezpodstawnie dzwonić do nr2, skoro był on przeznaczony dla magisterki)
studia uniwersytet cyrk
Wyciągnąłbym tę kobietę przed drzwi dziekanatu i tak długo dusił aż sama by wpadła na pomysł żeby pobiec do pani dziekan. Nie wiem którą... losowo :) Jak się czyta to aż wk..rw łapie. Pewnie dlatego, że sam przez podobne sytuacje, swego czasu przechodziłem.
Odpowiedz@Daro7777: Gówno byś zrobił a nie to co napisałeś w swoim komentarzu. Grzecznie byś spuścił głowę i poszedł robić nie wiadomo co.
Odpowiedz"... Więc gdzieś w połowie września (w piątek- to ważne) dzwonię do swojego dziekanatu ..." A mój telefon nadal wszystko nagrywa;)
OdpowiedzMam tylko nadzieję, że nie studiowałaś polonistyki.
Odpowiedz@GrammaticusPopierdicus: jeśli sugerujesz, że historia z jakiegoś powodu jest źle napisana, to może warto przypomnieć, że na tym portalu nie zamieszcza się dzieł literackich tylko historyjki z życia.
OdpowiedzKończy studia i nie wie jak pracują panie z dziekanatu? Toć przecież nie nowość, całe pokolenia studentów od dziesiątek lat doświadczają tego samego.
Odpowiedz@mooz: Ty paaaacz, to gdzie ja dostałam dyplom jak nie na studiach, skoro w dziekanacie w życiu problemów nie miałam? A wręcz panie robiły co mogły by pomagać kiedy nie musiały? Ale tak, lepiej ciamkać, że 'od zawsze' i znosić okazjonalne idiotki. Jedzenie też nad ogniem gotujesz, bo tak 'od zawsze' robili?
Odpowiedz@mooz: Jeżeli nie miałaś problemów w dziekanacie, to tylko zazdroszczę. Poważnie! Porozmawiaj kiedyś ze studentami lub absolwentami dowolnej innej uczelni, to zobaczysz jak to zazwyczaj wygląda. Śmiało, porozmawiaj z ludźmi, może w końcu oczy Ci się otworzą. Nie pojmuję po co złośliwa uwaga o ciamkaniu i gotowaniu. Co ma piernik do wiatraka? Mając wiedzę zdobywaną przez całe pokolenia studentów, że w dziekanacie robią wszystko na "odwal się", nikt nie panuje nad bałaganem, a studentów mają w głębokim poważaniu, warto się zabezpieczyć i być przygotowanym na kłopoty.
OdpowiedzKocham te gimbusiarskie skroty krk czy inne
Odpowiedzdobrze, ze we wrzesniu, ja swoj z magisterki dostalam w listopadzie ( obrona w lipcu) a chcialam isc na podyplomowke
Odpowiedz