Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdzieś muszę to napisać, wyrzucić z siebie, bo ostatnio zauważyłem, że jest…

Gdzieś muszę to napisać, wyrzucić z siebie, bo ostatnio zauważyłem, że jest to coraz częstsza praktyka przechodniów.

Sytuacja 1 (tylko z dzisiaj):
Pada, jest wczesny poranek. Szaro, ciemnawo, jadę do pracy. Przejeżdżam skrzyżowanie i widzę idzie Ona, owinięta po uszy, głowa pochylona, oczy wlepione w kostkę/asfalt/cokolwiek 1,5m przed nią. Przejście dla pieszych z wysepką, bez świateł. Ona wchodzi na ulicę bez nawet spojrzenia czy coś jedzie, na wysepce nawet nie przystanęła, a już nie mówiąc o obróceniu głowy w drugim kierunku, żeby zobaczyć czy z drugiej strony nic nie jedzie. Oczywiście się zatrzymałem, bo widziałem ją i „uprzejmy ze mnie cham”, ale tak się zastanawiać zacząłem (dalej mnie to męczy, skoro tu piszę) czy Ona ma „życzenie śmierci”? Czy jej tak nie zależy na własnym bezpieczeństwie lub jest tak leniwa, że nawet głowy jej się przekręcić nie chce, żeby zobaczyć czy auto (zwłaszcza w takich warunkach pogodowych) jest w stanie wyhamować przed pasami? Gdzie podziała się elementarna zasada „patrzę w lewo, patrzę w prawo i znowu w lewo, i dopiero wtedy idę”, choć odrobina instynktu samozachowawczego? Już tego nie uczą w przedszkolach i/lub w 1-3 podstawówki?

Sytuacja 2 (10 minut po pierwszej):
Jadę, ograniczenie do 30, ale widzę kątem oka ruch po mojej prawej. Idzie ON w tym samym kierunku co ja, wśród drzewek, chodnikiem, na czarno, zlewa się z otoczeniem. Dojeżdżam do pasów, to jeszcze zwalniam, toczę się tuż przed pasami 15km/h max, ale nikt nie przechodzi, to toczę się dalej. I nagle zza drzewa przez takie pół metra kostki, łączącej chodnik z przejściem dla pieszych wyłania się On, ten sam co to go moje oko wyłapało wcześniej. Przy drzewie zrobił zwrot o 90 stopni, zgrabnym dwuskokiem doskoczył do przejścia i już zrobił krok, na przejście. To wszystko w momencie jak ja już wtaczałem się na przejście. Nawet się nie obejrzał, kolejny z „życzeniem śmierci”. Udało mi się wyhamować, choć zawrotnej prędkości nie miałem, ale zatrzymałem się w 1/3 pasów, a On odskoczył.
Co wyjeżdżam w miasto, trafiam na kilku takich ludzi co to głowę we własnej d.... mają. Dlaczego? Życie im niemiłe?

Bez wnikania w problemy takich ludzi, są to z ich strony skrajne ignorancja, narcyzm i hipokryzja, że niszcząc samego siebie niszczą jeszcze życie innej osoby. A potem płacz i odszkodowania „bo jak ci kierowcy jeżdżą”...

A może są po prostu debilami? Zatem każdy normalny niech się do swoich bóstw modli, żeby miały gatunek ludzki w opiece, żeby ten debilizm się nie rozprzestrzeniał, bo ilość takich ludzi jest zatrważająca...

piesi

by kubeck30
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rakel
22 26

@SaraRajker: Obowiązkiem jest zatrzymanie się przed przejściem dla pieszych w momencie kiedy nikt nie sygnalizuje nawet zamiaru przejścia? Czy już zapobiegawczo przed każdym przejściem w mieście, bo akurat komuś zachce się wtargnąć na jezdnię? Czy może czytanie w myślach? Kierowca jest zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności przy przejściu dla pieszych. Ale nie jest w stanie myśleć za pieszego. Przepisy zabraniają pieszym wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, zza innego pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność.

Odpowiedz
avatar kitusiek
15 17

@SaraRajker: Jeśli masz na myśli art. 26 pkt 1 Prawa o ruchu drogowym ("Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu"), to jest różnica między pieszym wskakującym na przejście po niespodziewanym skręcie, a takim, który od początku szedł w kierunku tego przejścia. Mimo wszystko wciąż obowiązek jest tylko dla pieszego, który już na to przejście wszedł - dla zbliżającego się pieszego to tylko miły gest.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 10

@Rakel: @kitusiek: Bez nerw. Koleżanka Rajker nawiązała jedynie do fragmentu "Oczywiście się zatrzynałem bo widziałem ją i „uprzejmy ze mnie cham”...". A z opisu wynika, że kobitka, w zasadzie, była już na jezdni...

Odpowiedz
avatar kubeck30
4 6

@Armagedon: Nie była, widziałem ją jak dochodziła do przejścia, więc z reguły się pieszym zatrzymuję, bo wiem jak inni kierowcy mają klapki na oczach i udają, że nie widzą pieszych, nawet nie zwalniając. I nie brandzluję sie tym, nie oczekuję żadnej nagrody za to, było to jedynie stwierdzenie faktu.

Odpowiedz
avatar babubabu89
5 7

@SaraRajker: Znaleźliśmy przykład pieszego samobójcy :D

Odpowiedz
avatar rodzynek2
6 8

@SaraRajker: Co nie zmienia faktu, że pieszy nie ma prawa wtargnąć przed nadjeżdżający pojazd. Żaden pojazd nie jest w stanie się zatrzymać w miejscu. A po za tym, mało to wariatów jeździ po drogach? Nie każdy, podobnie do autora, jest ostrożny. Co komu po tym, że na pasach ma pierwszeństwo, a kierowca nawet nie zwolni i uderzy w pieszego?

Odpowiedz
avatar Aksal
1 3

@Armagedon: Jeśli idzie o pierwszy opis - nie wynika z niego, po którym pasie jechał autor, ale ważną informacją jest - kobieta była na przejściu z wysepką i przy zejściu z wysepki na drugi z pasów nie obejrzała się. Pieszy w takiej sytuacji nie ma pierwszeństwa w wejściu na pasy - jeśli jest wysepka i na samej wysepce pasy nie są namalowane (a na 99% skrzyżowań w PL tak jest), to traktowane jest to jak dwa oddzielne przejścia dla pieszych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 15

Obecne przepisy to celowa próba eksterminacji pieszych i rowerzystów. Nie! nie jesteście nieśmiertelni! Pomimo tego że wam to wmawiają.

Odpowiedz
avatar Balam
9 9

@jamesjustjames: Czasami patrzę na pieszych przechodzących przez ulicę, nie ważne czy na przejściu z sygnalizacją, bez niej, czy na dziko i zastanawiam się, czy żyją w jakiejś innej rzeczywistości i mają gdzieś zrobiony save postaci...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Zasadniczo historia na plus, bo piekielność jest, ale wyłapałam dwa rażące błędy, więc popraw proszę: - słowo "wychamować" (pod koniec drugiego akapitu) - powinno być przez "h", - „bo jak Ci kierowcy jeżdzą” - „ci" powinno być napisane małą literą.

Odpowiedz
avatar kubeck30
5 5

@Candela: merci

Odpowiedz
avatar Trepcio
-5 13

@kubeck30: Oj, czemu nie napisałeś "merCi" - mnie aż paluszki zaswędziały :)

Odpowiedz
avatar magic1948
1 1

@Trepcio: Że niby "dziękuję Ci"? :)

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
10 12

Tacy ludzie żyją z przekonaniem, że prawo im na to pozwala więc to właśnie będą robić. Czy ważne jest w ogóle kto ma jaki obowiązek i po czyjej stronie jest prawo? Jak kierowca Cię zabije pójdzie siedzieć, to jest fakt ale Ty stracisz życie. To, że prawo jest głupie nie zwalnia nikogo z myślenia i dbania o własne życie. Też jestem kierowcą i wielokrotnie martwię się, że pójdę siedzieć tylko dlatego, że przy złym oświetleniu przejść dla pieszych, nie zauważę przechodnia. Jedyne na co mogę liczyć to, to że człowiek zauważy mnie gdy ja go nie widzę i nie wlezie na to przejście.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@DziwnyCzlowiek: No to ja z perspektywy pieszego. Zwykła, wąska dwupasmówka. Po drugiej stronie największy, osiedlowy SAM. Ludzie truchtają w te i nazad. Dochodzę do przejścia. Na jezdni sznur samochodów w obu kierunkach. Ciemno, godziny szczytu, ludziska z roboty wracają. Gospodynie domowe już dawno przy garach, więc stoję sama na chodniku i czekam. I czekam. I czekam. Przejdę dopiero, jak gdzieś tam zrobi się przerwa w "sznurze". Pilnuję, żeby ta przerwa była w obie strony, bo nigdy nie przechodzę przez jezdnię "na raty". Więc to trwa. Ale zdarza się, że ktoś do mnie dołącza, czeka chwilę, widzi, że szanse marne, więc włazi na jezdnię i "wymusza". "Sznur" hamuje aż miło, kierowcy pewnie pod nosem bluzgi rzucają, a ja - myk, myk, - za tym odważniakiem i już jestem na drugiej stronie. Ufff! NIENAWIDZĘ tego przejścia. W dzień ruch jest mniejszy, widoczność dobra, czasem ktoś się przed przejściem zatrzyma. Ale ja i tak nie przejdę, dopóki nie widzę, że ten z naprzeciwka, na drugim pasie, zaczyna hamować. Bo bywają i tacy, co uważają, że zdążą "przelecieć".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 16:00

avatar GlaNiK
0 4

@Armagedon: Ci co zdążą przelecieć to się chyba do mandatu zdrowo kwalifikują. Weź telefon i nagrywaj, potem podrzuć wideo we właściwe miejsce. Rozumiem Twój ból, na szczęście zauważam ogólną poprawę zachowań kierowców wobec pieszych. Coraz częściej się zatrzymuj, więc jest nadzieja, że za jakiś czas będziesz lubić to przejście.

Odpowiedz
avatar justangela
4 4

@DziwnyCzlowiek: dokładnie! Co z tego, że pieszy na przejściu ma pierwszeństwo, jak zostanie kaleką lub trupem?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@DziwnyCzlowiek: Nic dodać, nic ująć. Czasami instynkt samozachowawczy i zdrowy rozsądek są leprze nawet od najlepszych przepisów.

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

@justangela: napiszą mu na nagrobku epitafium "tu leży Pan i Władca Asfaltowych Ścieżek. Żył X lat. Odszedł do krainy Wiecznej Sygnalizacji. Miał pierwszeństwo" ;)

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 0

@Armagedon: Mówimy o dwóch innych sytuacjach. Ty mówisz o normalnym przejściu dla pieszych i o tym, że kierowcy są jacy są. Nie odmawiam słuszności temu co napisałaś. Jednak mi chodzi o sytuacje takie jak opisane w historii. Mam w okolicy miejsca zamieszkania jedną ulicę. Drzewa, ciemno, przejście co kilkanaście metrów. Naćkane tych przejść aż miło. Ograniczenie do 40 jakość drogi nie powala. Co z tego, że będę jechał dozwoloną prędkością albo i wolniej? Zupełnie nic nie widzę na tej ulicy. Nie widzę czy ktoś jest w ciemnościach 20 metrów przed przejściem ani też 5 metrów przed przejściem. Wieczorami po tej ulicy poruszam się " na farcie", że akurat nikt nie wyjdzie zza drzewa prosto pod moje auto.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
3 5

Obecna tendencja w przepisach PORD jest zła. To dawanie nadmiernych uprawnień pieszym i rowerzystom będzie skutkować wypadkami. W coraz większej ilości. Niestety większość będą to stłuczki, bo ktoś nie wyhamuje za kimś przepuszczającym na siłę pieszego. Pytam się od dawna, czy to są przejazdy przez chodniki dla aut, czy przejścia dla pieszych przez jezdnię? A tak z przymrużeniem oka, ludzie teraz nie znają podstawowych zasad przechodzenia przez ulicę, bo komiksy z Tytusem są jakby mniej popularne. A w księdze drugiej było to pięknie wyjaśnione: Spójrz na lewo, Spójrz na prawo, Jeszcze w lewo, Ruszaj żwawo. Teraz to słowa żwawo mało kto rozumie.

Odpowiedz
avatar daroc
0 2

Problem jest właśnie w tym, że jak pieszy widzi samochód jadący 30 km/h, to wydaje mu się, że ten samochód może się zatrzymać w miejscu w dowolnym momencie ("no bo przecież jedzie wolno"). Tobie się może wydawać, że pieszy opatulony i nie patrzy, ale może spojrzał 5 sekund wcześniej i widział bardzo wolno jadący samochód, więc go zignorował. Ja już nie raz zauważyłem, że często zamiast mocno zwalniać, lepiej jechać ze stałą prędkością, tak żeby pieszy nie miał wątpliwości, że my po prostu jedziemy, a nie mu ustępujemy. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji, gdy pieszy już zamierza wejść na przejście i ma pierwszeństwo.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
1 1

@daroc: Zatrzymując się w takiej sytuacji nie ustępujesz. Jeżeli pieszy stoi przy przejściu z zamiarem przejścia masz obowiązek się zatrzymać. Oczywiście nie dotyczy to wtargnięcia takiego, jak opisane w historii, niemniej jednak brak zwalniania jest błędem.

Odpowiedz
avatar daroc
-1 1

Jak to zatrzymując się, nie ustępuję? Przepisy często piszą o _zatrzymaniu w celu ustąpienia pieszym_ (np. art 26). Jeśli stoi przy przejściu, to mam obowiązek mu ustąpić, ale jeśli idzie wzdłuż drogi, to niekoniecznie. Swoją drogą ustępując, nie trzeba się zatrzymać. Czasami wystarczy zwolnić.

Odpowiedz
avatar magic1948
-1 1

Takim debilom to trzeba kondomy rozdawać, żeby się nie rozmnażali.

Odpowiedz
avatar googlewhack
1 1

Z początku może zaznaczę, że jestem i kierowcą i pieszym. Faktycznie siedząc za kierownicą wkurza to niemiłosiernie, jak pieszy wpierdziela się na przejście i nie tylko na przejście, bez rozejrzenia się uprzednio. ALE Niektóre przypadki wpychania się na przejście rozumiem. Lato x lat temu. Wracając z miasta niespodziewanie złapał mnie deszcz, który szybko zmienił się w ogromną ulewę. Stałam na przejściu, moknąc coraz bardziej, czekając aż ktokolwiek się zatrzyma i łaskawie przepuści. Wlazłam chamsko na jezdnię, bo innym sposobem stałabym tam wieczność. Czy tak trudno się zatrzymać na te 30 sekund? Zwłaszcza, że siedzisz w aucie i na łeb ci nie kapie? To samo teraz, mogę na przejściu stać i stać, zamarznąć idzie, ale żaden z królów kierownicy się nie zatrzyma. Jeżdżąc autem nie mam problemu z puszczeniem pieszego na przejściu. Dla mnie to tylko 30 sekund, a dla tej osoby krótsze stanie na zimnie, wietrze czy w deszczu.

Odpowiedz
avatar Canaris
-1 1

Doskonale znam takich ludzi. Jako rowerzysta non stop spotykam sie z takimi co myślą ze ten czerwony fragment chodnika to taki dla nich jako vipów i właża mi prosto pod koła bez patrzenia. A potem jeszcze z dupy strzelają.

Odpowiedz
Udostępnij