PKP.
Minuta do odjazdu pociągu. Pani Konduktor (kobieta obdarzona głosem, którego siłą zapewne w wolnych chwilach kruszy skały) zamyka drzwi i daje sygnał maszyniście. Nagle z przejścia podziemnego wypada zdyszany Spóźnialski (ok.20 lat).
Pani Konduktor odwołuje sygnał i otwiera mu drzwi. Spóźnialski wpada do pociągu i usiłując złapać oddech, wysapuje podziękowania. Przerywa mu donośny głos Pani Konduktor:
-A WIE, ILE KOSZTUJE MINUTA OPÓŹNIENIA POCIĄGU?
(I faktycznie, ruszyliśmy z jednominutowym opóźnieniem)
-N..nie...wiem...
-W CHOLERĘ DUŻO!
Spóźnialski wytrzeszczył oczy.
-P-przepraszam.
-NIECH SIADA NA TYŁKU I SIĘ CIESZY, ŻE SZCZĘŚCIE DZIŚ MA!
Po czym wepchnęła Spóźnialskiego do przedziału, zamknęła drzwi i odeszła, klnąc pod nosem na ludzką nieodpowiedzialność.
PKP
ciekawe. A ile razy trzeba bylo opoznic pociag bo np pasazerowie mieli przesiadke z innego pociagu a tamten wlasnie sie spoznil
OdpowiedzHaha ile kosztuje minuta spóźnienia, to oni fortunę muszą płacić.
OdpowiedzA jak oni się zawsze spóźniają to co.Shgetsu masz racje nie długo będą sprzedawać dworce żeby opłacić swoje ,,Spóźnienia"
OdpowiedzTo niestety działa tylko w jedną stronę. PKP oddaje kasę pasażerom wyłącznie za opóźnienia (o ile się nie mylę) powyżej jednej godziny na pociągi InterCity. Reszta nikogo nie obchodzi - w ogóle wstyd zawracać głowę jakimiś błahostkami jak stare składy, przeładowane wagony czy brak połączeń tytanom kolejnictwa.
OdpowiedzTekst o kruszeniu skał - mistrzostwo :D
OdpowiedzKtos w wczesniejszych historiach napisal (z tego co pamietam), ze za opoznienie to jest albo 300 albo 900 zl:> (podobno za minute:>)
OdpowiedzPiekielna kobieta ..
Odpowiedz