Pracuję w bankołomie od lat trzech i dzisiaj opowiem o najbardziej piekielnych typach klientów jakich spotykam na co dzień.
1 - Pan zajęty - podchodzi do stanowiska siada i mówi "dwa tysiące", po czym wraca do swojego telefonu. A ja siedzę i czekam na ciąg dalszy wypowiedzi. Dwa tysiące co?Chomików dwa tysiące? Dwa tysiące wpłacić, wypłacić, przelać, kredytu wziąć? A to Pani nie wie? Otóż nie..
2 - Ranne ptaszki - placówka otwarta od 10, a nie ma dnia żeby nie przyszło kilka osób pół godziny przed otwarciem i walą w drzwi i stukają w okna, patrząc gniewnie jak się zasilamy w pieniądze i uzupełniamy dokumenty i chcą, żeby ich wpuścić przed czasem. A po otwarciu jeszcze standardowo się awanturują, że tyle czasu musieli czekać. No nie jest mi przykro...
3 - Pani reklamacja - ogólna nazwa dla klient,a który jest niezadowolony z życia i przeszedł się powyżywać na ludziach, którzy nie mają wyjścia i muszą tego słuchać. Przykładowa sytuacja: Pani urządziła 30 minutową awanturę, że ma za mało pieniędzy na koncie i transakcje których mówi, że nie robiła.
Pani reklamacja - Złodzieje! Kradno mi pieniądze z konta! Co to za bank! Ja nie korzystała z karty nie robiła tych transakcji!
Ja sprawdziłam adres wykonania transakcji, jest to miasto Piekło ulica Piekielna 1. Pani reklamacja - Nigdy tam nie byłam to nie ja zło-dzie-je! Zło-dzie-je!
JA - Pod tym adresem jest centrum handlowe XY może tam Pani robiła zakupy?
Pani zmieniła kolor z czerwonego na biały coś zamruczała pod nosem, że chyba może jednak i sobie poszła.
4 - Poeci artyści - tak nazwę ta grupę, bo nie wiem jak inaczej. Ludzie co nie pamiętają danego słowa lub nazwy produktu, więc wymyślają swoje własne, a ja się muszę domyślać. Przykładowy dialog:
Klientka - Dzień dobry, chciałam wyciąg.
Ja - Dzień dobry, oczywiście. A za jaki okres i co ma być na wyciągu?
Klienta - Co?
Ja - Czy ma być to wyciąg za trzy miesiące, za miesiąc i czy tylko wpływy czy wszystko co Pani robiła na koncie?
Klientka - ... No ja pieniądze wyciąg chciała, pińcet złoty.
Acha.
Na dzisiaj wystarczy i tak jest długo i podsumowując tak, pewnie to ja jestem najbardziej Piekielna. Poproszę rogi rozmiar trzy. Pozdrawiam
Nr 1- Brak kultury. Mogłaś się również nie odzywać, czekając na jego ciąg dalszy. Ale szkoda czasu. Nr 2- Znudzeni państwo co nie mają co z czasem robić. A co byłoby dalej, gdyby pani z nr 3 dalej szła w zaparte, że tej transakcji kartą nie zrobiła? Nr 4- ktoś chciał zabrzmieć mądrze, ale nie wyszło. :)
Odpowiedz@rodzynek2: Ja w przypadku 3, to mówię żeby się ograniczyła bo może odpowiadać za naruszenie dóbr osobistych.
Odpowiedz@krogulec: Nie chodzi o naruszenie dóbr osobistych, tylko o sytuacje, kiedy klient twierdzi, że danej transakcji widniejącej na wyciągu nie zrobił, nie było go w tym sklepie. A bank ma wykazać, że jednak klient był w sklepie i płacił taką kwotę za zakupy. Jedną pyskówką się tego nie załatwi.
Odpowiedz@rodzynek2: w takiej sytuacji przyjmuje się od klienta zgłoszenie z podpisanym oświadczeniem że go tam nie było i transakcji nie robił i zależy jaka sytuacja dalej jest zastrzeżenie karty, zgłoszenie przez klienta na policję i tak dalej. Co innego jeśli klient się kłóci dla samej awantury
Odpowiedz@rodzynek2: Jeżeli ktoś mnie publicznie wyzywa od złodziei - to jest naruszenie dóbr osobistych.
OdpowiedzOdnośnie pacjentki numer 4, to moja małżonka swego czasu była u fryzjerki, coś tam jej robi przy włosach, wchodzi kolejna klienta i pyta, czy jeszcze się zdąży przed zamknięciem nią zająć, na co fryzjerka: "Nie mogę, bo ten mój już po mnie wyjiżdżo" ;)
OdpowiedzRogi rozmiar trzy wygrały :) Oczywiście plus.
OdpowiedzJeśli klient z pozycji 1 nie mówi nic więcej to znaczy, że w dalszym doborze oferty zdaje się na Ciebie. Przygotuj mu więc ten kredyt na dwa tysiące (kredyty to najbardziej opłacalne dla banku produkty) i podsuń do podpisania. Może zajęty telefonem podpisze a Ty dostaniesz prowizję. ;)
OdpowiedzDobrze to pamietam. Z piekielnych sytuacji, ktore mi sie tam przytrafily moglabym napisac ksiazke. Nie tesknie wcale...
OdpowiedzCo do punktu pierwszego, to w coraz większej ilości miejsc (choć wciąż mało ;) ) widzę naklejki z przekreślonym telefonem - w mojej okolicznej aptece taka jest, w którymś banku właśnie widziałam. Jest to super rozwiązanie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre firmy mają podejście "nie masz prawa niczego wymagać i niczego narzucać klientowi". U nas dostaliśmy opr za to że śmieliśmy napisać karteczkę, że nie należy rozrywać opakowań :D. A wracając do tematu, to ja jestem ciekawa, czy kiedy idą do lekarza, prawnika albo urzędu, to też gadają przez telefon?
Odpowiedz