Jak to dobrze jest żyć bez ślubu...
Żyłem tak ze swoją kobietą przez prawie 10 lat. Jakiś czas temu dowiedziałem się, że ma kochanka. Jak to często bywa, był to "tylko kolega z pracy". Na początku zabolało, ale potem podszedłem do tego na zimno.
Dom, w którym mieszkamy, jest mój. Wszystko kupione było za moje. Utrzymywaliśmy się z moich pieniędzy, a jej praca była właściwie fanaberią i źródłem dodatkowych pieniędzy np. na ubrania, kosmetyki czy inne kobiece rzeczy, w co ja nie wnikałem, a co również mogła kupować bez ograniczeń za moje, gdyż miała dostęp do mojego konta.
Pewnego dnia oznajmiła, że wybiera się na tygodniowy wyjazd służbowy. Ja, swoimi pewnymi źródłami, dowiedziałem się oczywiście, że jedzie z kochankiem w góry. Dobrze więc, miałem trochę czasu.
Zablokowałem jej dostęp do swojego konta bankowego.
Samochód, który jej kupiłem (pojechali pociągiem) wystawiłem i sprzedałem następnego dnia, nawet się nie targując.
Spakowałem jej wszystkie rzeczy i wystawiłem na podjazd. Uzbierało się tego 6 dużych toreb bazarowych.
W dniu powrotu napisała mi smsa, że już jest w mieście i zaraz się zobaczymy. Odpisałem, że wiem gdzie była i że może odebrać swoje rzeczy sprzed domu, tylko żeby sobie załatwiła kogoś do pomocy i samochód, bo sporo tego.
Nie minęło 40 minut, a przyjechały we trzy. Ona, jej siostra i jej mama. Bynajmniej nie po rzeczy, a wziąć dom szturmem. Zaczęły tłuc i kopać w drzwi, wykrzykując że jestem draniem bez uczuć, zimnym s****synem, chamem i świnią.
Dałem im 5 minut żeby się wyszumiały, po czym wezwałem policję. Moja już ex nie była tu zameldowana, więc nie miała prawa tu przebywać. Panowie przyjechali, wysłuchali argumentów obu stron, spojrzeli na mnie ze współczuciem i zrozumieniem, a paniom kazali przerwać szturm i opuścić moją posesję, pod groźbą konsekwencji prawnych.
Epilog.
Kilka dni później siedziałem przy whisky z najlepszym kumplem. Opowiedziałem mu całą historię, choć część już znał, a on skwitował to krótko:
- Wyrzuciłeś ją z domu, usunąłeś z życia i masz spokój, a pomyśl co by było jakbyś miał z nią ślub.
związek kobiety zdrada
Uu, z tego tekstu wynika że jesteś bogaty. Jadowici użytkownicy piekielnych ci tego nie wybaczą i zabiją cię minusami.
Odpowiedz@Jaladreips: Z tekstu wynika, że autor mógłby pisać scenariusze do "Trudnych spraw". Albo lubi grać w "The Sims".
OdpowiedzA nie mówiłem? Już kompleksiarze atakują - minusy i oskarżenia i zmyślanie to ich główna broń. Smutne macie życie :(
Odpowiedz@Jaladreips: Dziwisz się? Całe życie żyją w piwnicy, światło słoneczne widzą jak przebije przez brudną szybkę. Wiec tylko zawiść im pozostaje :)
Odpowiedz@Jaladreips: Dokładnie to samo miałam napisać, uprzedzileś mnie
OdpowiedzWielki plus za opanowanie. I wielki minus dla jej rodziny. Zamiast zjechać ją z góry na dół, po cholerę to zrobiła, to miały pretensje do ciebie, że wyrzuciłeś ją z domu. Cóż, wygląda na to, że pewne wzorce wyniosła z domu.
Odpowiedz@pasjonatpl: Raczej rodzinka nic nie wiedziała o tym, że lalunia się puszcza.
Odpowiedz@PooH7: Też o tym pomyślałem. Ale nawet, jak o niczym nie wiedziały, to chyba powinny spróbować porozmawiać z autorem historii i dowiedzieć się, dlaczego tak postąpił i ewentualnie próbować ich pogodzić. A tu, czy wiedziały czy nie, zaczęły walić w drzwi i go wyzywać. To nie świadczy o nich najlepiej.
Odpowiedz@pasjonatpl: Zależy co paniusia rodzince naopowiadała, a zazwyczaj w pierwszej kolejności wierzy się rodzinie, a nie, w sumie, obcemu facetowi. Paniusia pewnie wywaliła opowieść, jak przez tydzień harowała na wyjeździe służbowym, żeby im było lepiej, a ten [autocenzura] autor ją z domu wyrzucił i pewnie kochankę ma, jak jej zaczął pieniądze tylko "na waciki" wydzielać. I pewnie tego typu łzawe historie. A o swoich grzechach pewnie ani słowa.
Odpowiedz@rodzynek2: Nic nie musiała opowiadać, dla niektórych udany związek to taki, gdzie kobieta sprząta, gotuje i d... daje, a chłop nie pije nie bije i pieniądze przynosi. To jest podstawa, reszta to jakieś romansowe bzdury. Bohater tej historii również nie widział powodu, żeby partnerka przyprawiała mu rogi: pieniądze dostawała, pracować nie musiała, to czego jej brakowało?
Odpowiedz@rodzynek2: Niby tak, ale co miałoby w takiej sytuacji dać walenie do drzwi? Biorąc pod uwagę, że wszystko jest jego własnością, to raczej powinny jej mówić, żeby zapomniala o nim i znalazła kogoś innego. Po prostu takie irracjonalne zachowanie jakoś mi nie pasuje. Chyba że wszystkie mają podobne podejście do życia. Wtedy takie poczucie solidarności byłoby jak najbardziej uzasadnione. Gdzieś tam w głowie zapaliła się czerwona lampka, że im też coś podobnego może się przytrafić i z miejsca solidaryzują się z biedną i porzuconą. Bo co miało dać to walenie do drzwi oprócz wyładowania się? Że przyjąłby ją z powrotem? Oddał połowę majątku, albo nawet więcej? A może się wyprowadzi i jej zostawi dom? Żadna z tych opcji tak naprawdę nie ma sensu.
Odpowiedz@niemoja: A jaki był powód aby jego partnerka przyprawiała mu rogi? Jeśli jej czegoś brakowało, nie wiem, zaangażowania, czegokolwiek, to powinna z nim o tym porozmawiać, a nie gzić się na lewo. W końcu autor to nie jakiś wróżbita (a przynajmniej nic nie pisał chyba, że zajmuje się wróżeniem).
Odpowiedz@niemoja: Bo facet to przecież czyta w myślach. A nie czekaj! Powinien się DOMYŚLIĆ. że czegoś jej brakuje xD Nie powiedziała mu, że czegoś jej brakuje tylko poszła się puścić. Super wyjście i jak zawsze idealny przykład umiejętności komunikacji kobiet :D
Odpowiedz@pasjonatpl: 6 lat temu bralem rozwod bo moja mnie zdradzala a rodzince opowiadala ze ja bilem i gwalcilem sic! Takze 2 slubu napewno nie bede bral :]
OdpowiedzProsty wniosek z tej, mam wrażenie, że zmyślonej, historii płynie dla pań - ślub to podstawa.
Odpowiedz@Bubu2016: Nie dla pań, tylko dla osób, które chcą zyskać materialnie na związku - natomiast tych nie trzeba instruować. Oni wiedza najlepiej, że najpierw papierek...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2018 o 12:28
@83anu: A ile było I jest takich sytuacji, gdzie kobieta zajmuje się domem I wychowaniem domu, a potem facetowi odbija I wymienia ją na młodszy model? Jak nie mają ślubu to może ją zostawić z niczym. Więc to raczej nie sposób na zdobycie korzyści majątkowych a zabezpieczenie.
Odpowiedz@digi51: ale nadal nie mówimy tylko o kobietach. Tak samo kobieta mężczyznę może zostawić z niczym.
Odpowiedz@digi51: Wychowanie oznacza dzieci. Gdyby mieli dzieci, to sytuacja byłaby zupełnie inna. Najprawdopodobniej opieka nad nimi zostałaby przyznana matce, a autor historii płaciłby alimenty na dzieci i być może też na nią. Już ona by się postarała, żeby płacił wystarczająco, żeby starczyło jej na utrzymanie siebie i dzieci. W takiej sytuacji pokskie sądy zwykle są po stronie matki.
Odpowiedz@pasjonatpl: Nie zapominaj, że dom prawdopodobnie, też zachowałaby ona.
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: Jeśli posiadał go wcześniej to nie. Przy rozwodzie podziałowi ulega tylko majątek wniesiony po ślubie.
OdpowiedzZmyślona historia i tyle. :)
Odpowiedz@boom_boom: ale ile osob wierzy, smh...
Odpowiedz@boom_boom: Też mi się tak wydaje, bo niby na co liczyły szturmując dom?
Odpowiedz@Morog: Dokładnie, do momentu tego szturmu się nawet przejęłam :). Kłamliwe szmaty w takiej sytuacji raczej przychodzą z podkulonym ogonem do faceta (albo i laski) i wymyślają jakąś łzawą historię, że nic nie było, żadnego romansu, a jak już był, to tylko ten jeden raz i w ogóle one kochają (pieniążki)
OdpowiedzZwodziłeś babkę z dobrych 8 lat i się dziwisz, że Cię w trąbkę puściła.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Gdzie wyczytałaś że ją zwodził ? :)
Odpowiedz@kierofca: w tekście.
Odpowiedz@Grejfrutowa: chyba swoim.
Odpowiedz@Grejfrutowa: No chyba jednak nie w taki sposób powinno się kończyć związek, obojętnie co kto i dlaczego. Zdrada to zdrada. Jak jej było tak źle, to mogła sobie układać życie z tamtym facetem.
OdpowiedzHa.. ha...ha... Bajeczka... Policja spojrzała na Ciebie ze współczuciem i zrozumieniem (???)
Odpowiedz@83anu: no jak, i poklepala po ramionku i dala lizaczka...
Odpowiedz@Fahren: z wolnymi facetami, najczęściej pociskając kit, że same też są wolne.
Odpowiedz@83anu: E tam. Gliniarze też miewają problemy w związkach. Jak na patrol przyjechali jacyś starsi mundurowi, to istnieje spora szansa, że chociaż jeden z nich co najmniej raz w życiu miał problemy z drugą połówką albo jest żonaty i nie za bardzo mu się układa z żoną. Jeśli tak było w tym przypadku, to istnieje spora szansa, że będą wyrozumiali wobec faceta. A zresztą co mogliby zrobić? Prawo było całkowicie po jego stronie.
Odpowiedz@Jaladreips: a ci wolni faceci też tylko wciskają kit o swojej wolnosci
Odpowiedz@Fahren: a co to ma do rzeczy, skoro rozmowa jest o kobietach? Jesteś jedną z tych chorych osób, które muszą w każdej sytuacji i między wszystkim postawić znak równości? Jak rozmowa jest o zupie, to ty musisz o dupie? @pasjonatpl: według nich, powinni go wywieźć na dołek, spałować i posadzić na krześle elektrycznym, za to, że nie chciał oddać swojego majątku kobiecie, która go zdradziła.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2018 o 13:59
@83anu: współczuję, bo spałeś w szkole i nie nauczyłeś się czytania ze zrozumieniem. Gdzie tam jest napisane, że "opiera działania na współczuciu i meskiej solidarności"? Trzy obce baby wtargnęły człowiekowi na posesję i usiłowały się włamać. Co twoim zdaniem powinien zrobić?
Odpowiedz@83anu: I co miał zrobić po dokonaniu takiej oceny? Prawo było całkowicie po stronie autora. A policjanci mają za zadanie stać na straży prawa. Więc za wiele nie mogliby zrobić. Nawet jak byśmy chcieli. A czy chcieli? To może zależeć od ich wieku. Jak byłem gówniarz, to miałem w głowie zakodowane, że powinienem być jak ten rycerz w lśniącej zbroi, który pomaga kobiecie w potrzebie. Jak nietrudno się domyślić, życie nauczyło mnie sceptycyzmu. Zwłaszcza, że sam doświadczyłem różnych gierek. Także w takiej sytuacji albo z miejsca przyznałbym rację facetowi (ze względu na doświadczenia własne i znajomych) albo próbowałbym dowiedzieć się czegoś więcej.
Odpowiedz@pasjonatpl: Zgadzam się, że prawo jest po jego stronie i policjanci nie mogli postąpić inaczej. Tylko zbędne jest koloryzowanie opowieści dziwnym opisem emocji. Nie mógł wiedzieć co tak naprawdę myśleli. A ze współczuciem mogli patrzeć na całą, żenująca sytuację.
Odpowiedz@Jaladreips: Przeczytaj własne komentarze. Sam napisałeś, że jeśli policjant "sam kiedyś miał problemy z drugą polowka to... beda wyrozumiali wobec faceta" To nie solidaryzowanie się?
Odpowiedz@Jaladreips: Chyba żyjesz w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, skoro uważasz, że kobiety zdradzają tylko z wolnymi facetami :P Czasem mam wrażenie, że sprawy damsko-męskie, które niby powinny być piękną rzeczą, wyzwalają w ludziach najgorsze instynkty.
Odpowiedz@83anu: obiektywnie to OBCA baba usiłowała mu się wedrzeć do nie swojej chałupy.
Odpowiedz@Hatsumimi: nie, tylko teraz jest wolny i do zdradzania szuka z nadzieją :D
Odpowiedz@Jaladreips: @Fahren: na portalach typowo "męskich" np wykop uważa się, że zawsze wina za rozpad związku leży po kobiecej stronie, bo poszła za "bolcem" albo grubym portfelem. Na portalach typowo babskich, wina jest zawsze faceta, bo poszedł za młodszą pupą.
Odpowiedz@Grejfrutowa: bo to zależy od miejsca zamieszkania. Jest ogromna różnica pomiędzy dużymi miastami, a tymi średnio-małymi i kompletnymi peryferiami. Ok 70-85% dziewuch jakie poznałem z tych peryferii i małych dziur nie posiadało żadnych ambicji zawodowych i jedyne co miało do zaoferowania to siebie. Misja życiowa - zamążpójście i macierzyństwo. A facet? Jak to już tutaj ktoś powiedział - aby kasę miał i baby nie bił. I tyle. Reszta w sumie się nie liczy. I to nie są jakieś wyimaginowane fantazje. Od lat jest ten sam ból pupy w PL - bo kobiety są bierne zawodowo, a potem jest problem z emeryturami dla nich. I o to też idą pretensje do 500+, które nasila to zjawisko. Mało to opowieści o madkach, których życiowym osiągnięciem jest zaciążenie? No to właśnie tak to wygląda. Osobiście nie jestem zdania, że wina ZAWSZE leży TYLKO I WYŁĄCZNIE po jednej stronie jeśli chodzi o rozpad związku. Ale rozpad związku, a zdrada to co innego. Niezależnie od okoliczności i jak fatalnie się nie dzieje, to zdradzać się nie powinno. To zdradzający ponosi pełną odpowiedzialność puszczenia się na boku. I tutaj nie ma żadnego tłumaczenia i usprawiedliwiania.
OdpowiedzNie rozumiem, skąd pomysł, że fejk, skoro wiele związków nieformalnych tak właśnie się kończy. Zdrada nie jest tu potrzebna - równie dobrze mógł zakończyć związek bo u się "odwidziało" - wszystko zgodnie z prawem. Jedyne, o co można się przyczepić, to wystawienie rzeczy na podjazd, gdzie mogły zostać skradzione bądź uszkodzone. Kobieta może się, co najwyżej, procesować o kasę za samochód, skoro był kupiony na jej wyłączny użytek. Jeśli ktoś decyduje się na związek nieformalny, to chyba zdaje sobie sprawę, że brak zobowiązań działa w obie strony. A współczuciu policji się nie dziwię: trzy rozjuszone baby przed domem - wiadomo, że nie skończy się na grzecznym zabraniu rzeczy i gość przeżyje jeszcze kilka ciężkich chwil.
Odpowiedz@niemoja: Trudno ze 100% pewnością stwierdzić czy to fejk czy nie przez brak kluczowych informacji np. czy samochód był zarejestrowany na autora czy ex. W obecnym kształcie historia wędruje do kategorii "mogło się zdarzyć".
Odpowiedz@kometax: A jakie to ma znaczenie, czy to 100 % prawdy, czy 50%? Jest opisana sytuacja, jest okazja do zastanowienia, co było przyczyną i kto? co? - może w tej sytuacji zrobić. Samochód musiał być zarejestrowany na niego, bo inaczej nie mógłby sprzedać. Ale - ponieważ przyznał się "publicznie" że kupił go dla niej, kobieta ma szansę powalczyć o jego równowartość(w końcu to prezent). Szanse ma umiarkowane, ale może coś ugrać.
Odpowiedz@niemoja: Auto to nie para rękawiczek czy butów, które można ot tak sobie dać komuś w prezencie. Raczej mało prawdopodobne jest, że był to pojazd o wartości mniejszej niż 1000zł. W przypadku samochodu autor historii musiałby sporządzić umowę darowizny względem swojej partnerki. Jeśli tego nie uczynił to była ona co najwyżej użytkownikiem tego pojazdu, i tu nie ma znaczenia co jej powiedział wręczając kluczyki.
Odpowiedz@mesing: Ma znaczenie. Jeśli jej powiedział, że daje jej ten samochód w bezwarunkowe użytkowanie bez możliwości jednostronnego zerwania tej ustnej umowy, może – jeśli będzie to potrafiła przed sądem udowodnić – wywalczyć dalsze zaspokajanie jej potrzeb transportowych. A potem dobierze się jej do tyłka skarbówka, bo pewnie nie opodatkowała tego bezpłatnego użytkowania.
Odpowiedz@niemoja: "Jeśli ktoś decyduje się na związek nieformalny, to chyba zdaje sobie sprawę, że brak zobowiązań działa w obie strony " - tak powinno być. Mój były partner na każdym kroku podkreślał fakt, że wpuścił mnie do swojego domu i jaką to wielką łaskę mi wyświadczył. Jakoś nie docierało do niego, że nie zgarnął mnie z pod mostu z dzieckiem przy piersi, mam własny dom, dobrą i stabilną pracę i w każdej chwili mam gdzie wrócić. A dlaczego mu zaufałam? bo przed wspólnym zamieszkaniem pięknie mi się oświadczył. Później tj po około miesiącu zaczął wycofywać się z obietnic. Jak spostrzegłam na czym stoję tzn robię za gosposię, sprzątaczkę i kochankę do tego nie partycypował w kosztach utrzymania, wszystko spadło na mnie - to nie szukałam wrażeń tylko wyprowadziłam się. A to co wyczyniał po rozstaniu - książkę bym mogła napisać. Urażona męska ambicja.
OdpowiedzPracowałem kiedyś w dużej kancelarii adwokackiej, ta historia wcale mnie nie dziwi. Facet ma farta, że durna baba jeszcze go po sądach nie ciąga, wymyślając rzeczy, na które nie ma dowodów.
OdpowiedzKolejny bajkopisarz przepisujący miejskie legendy krążące po internetach i nie tylko od kilku(nastu) lat jako swoje?
Odpowiedz"Wyrzuciłeś ją z domu, usunąłeś z życia i masz spokój..." No proszę. Jak łatwo "usuwa się" z życia kogoś, z kim się przeżyło dziesięć lat. Po prostu. Wyrzuca się go z domu i ma się spokój. Zupełnie, jak by go wcześniej nigdy nie było... Chyba się nie dziwię zbytnio, że panna wylądowała w ramionach innego. Pieniądze to nie wszystko... "...pomyśl co by było jakbyś miał z nią ślub." A co by było, gdyby miał z nią dzieci? Ślubne, albo nieślubne? Więc dzieci chyba też nie warto mieć? Ileż to, w razie czego, kłopotów? Nawet posiadanie psa bym przemyślała. Zawsze to przecież jakiś problem WSPÓLNY, wspólna własność i wspólna odpowiedzialność. Lepiej kupić dodatkowy samochód, żeby nikt od nikogo zależny nie był. Liczy się wygoda. "...jej praca była właściwie fanaberią (...) mogła kupować bez ograniczeń za moje, gdyż miała dostęp do mojego konta." No proszę. Rozrzutnie i z gestem. Kto by tam wyliczał babie kasę na waciki? Ale tej babie instynktu też zabrakło. Mogła odkładać swoje nieistotne zarobki w całości na jakieś "tajne" konto - to by teraz nie lądowała gołą dupą na lodzie.
Odpowiedz@Armagedon: Nie byłoby kłopotu, gdyby nie znalazła sobie kogoś na boku. Jak coś nie gra w związku, to powinno się próbować to naprawiać. Jak druga strona nie chce współpracować, to rozstać się na jakiś czas. Jak to nie da drugiej połówce do myślenia, to rozstać się na zawsze. Ale nie traktować kogoś jak bankomat i szukać przygód na boku.
Odpowiedz@Armagedon: No jak zwykle. Wszystko wina faceta ;) A z drugiej strony ślub czy nie daj Boże,wspólne konto nikomu się nie opłaca.
Odpowiedz@DarkHelmet: bo przecież byłoby lepiej, gdyby wszystko było winą baby, co nie? ;)
OdpowiedzSmutne jak dla ludzi liczy się tylko i wyłącznie cielesność. Nie mają ze sobą nic wspólnego osobowościowo, bo jak seks wysiądzie, to omatkobosko, koniec świata, trza wszystko kończyć! bo ciało i seks najważniejsze, jak tego nie ma, to nic nie ma, nic przez 10 lat nie stworzyliście co warto by było ratować - nawet nie spróbowałeś, bo była dla ciebie tylko i wyłącznie towarzyszem fizycznym i tylko to się liczyło. Stary, z prostytutką by ci taniej wyszło!
Odpowiedz@Caron: Nic dodać, nic ująć.
Odpowiedz@Caron: A co można ratować po zdradzie?. Zdrada niszczy wszystko dogłębnie. Po drugie skąd wiesz kim była jego ex dla niego? Może myślał, że tworzą właśnie coś więcej i była dla niego kimś więcej niż tylko towarzystwem fizycznym. A jej zdrada zniszczyła wszystko. Widocznie to on dla niej był tylko dostarczycielem wygodnego życia. Co do prostytutki, to tutaj przyznam ci rację, ale pewnie on liczył, no coś więcej niż uciechy fizyczne i się chłopina przeliczył.
Odpowiedz@Caron: Tak. Ciało i seks były najważniejsze. Dla niej. W końcu to ona znalazła sobie kogoś na boku. Jeśli to była głębsza relacja, to w momencie, kiedy dowiaduje się o zdradzie, wszystko obraca się w ruinę. Całe zaufanie, które powinno być jednym z fundamentów związku, znika. Jak po czymś takim można znowu tej osobie zaufać? Ja bym nie potrafił.
Odpowiedz@Botuta: Zdrady nie tłumaczę. Natomiast znamy opowieść tylko jednej strony. Porownujecie dziewczynę z prostytutką, a nic o niej nie wiecie. Jej praca to fanaberia, ale czy w zwykłej pracy dla fanaberii jeździ się w delegację. Może wcale nie była z nim dla kasy, bo wtedy zdecydowanie pomyslalaby o "jakimś zabezpieczeniu" na przyszłość. Sześć toreb to niewiele na 10 lat żerowania ...
Odpowiedz@83anu: Oczywiście,ze w zwykłej pracy dla fanaberii bywa, że jeździ się na delegację jak trzeba. W końcu w umowie o pracę nie ma zapisu, że pracuje się dla fanaberii i polecenia kierownictwa zazwyczaj trzeba wykonywać. Porównanie do prostytutki jest tu tylko w tym względzie, aby pokazać, ze facet myślał raczej o czymś więcej niż tylko o seksie skoro był z nią tyle czasu. I nikt nie twierdzi, że dziewczyna jest prostytutką, tylko że usługi prostytutki wychodzą taniej niż "taki związek tylko dla seksu"
Odpowiedz@Botuta: Tylko skad pewność, że brała od niego kasę. Może sama nieźle zarabiała i nie musiała. W delegacje raczej nie jeżdżą osoby pracujace za najniższą krajową. A porównanie do prostytutki świadczy właśnie to, że niby byla z nim tylko dla korzyści majątkowych. Pomimo tego, że w historii to ona jest piekielna, to jednak porownanie to jest słabe...
Odpowiedz@83anu: Porównanie do prostytutki mówi mówi tylko i wyłącznie o tym, że nie był z nią tylko dla seksu, jak to niektóre z komentujących uważają, gdyż z ekonomicznego punktu widzenia skorzystanie od czasu do czasu z usług prostytutki jest bardziej zasadne niż trwanie w związku (zwłaszcza, że wkład finansowy mężczyzn w związek jest znacznej większości znacznie wyższy niż kobiet). Więc jakby chodziło tylko o seks, a nie mógł aktualnie wyrwać sobie jakieś panny na jedną/kilka noc/y to skorzystałby z usług pań lekkich obyczajów. Zaś nie mówi to nic o tym dlaczego ona była z nim. O tym dlaczego ona była z nim prędzej mówi jej postępowanie, bo gdyby była z nim z powodów nazwijmy to emocjonalnych, to w pierwszym rzędzie próbowałaby z nim porozmawiać, o tym co się stało , ze nie wiem zrobił się bardziej oziębły, obojętny wobec niej, etc., a nie właziła komuś innemu do łóżka. I nikt, a przynajmniej ja, nie mówił, że brała od niego kasę.
OdpowiedzCzy fejk czy nie to trudno ocenić. Jeśli to nie fejk, to dla mnie absolutnie dziwne były Wasze relacje i patrząc na to "z boku" nie ma się co dziwić, że tak to się skończyło. Kompletnie nie rozumiem jak można po tylu latach podejść do sprawy "na zimno". Przez te dni pomiędzy (od kiedy się dowiedziałeś do momentu wyprowadzi) w jaki sposób zyliście? Nie wzięły góry emocje? Nie wywalileś jej z chaty od razu? Czemu? Jak to się stało? Może po prostu zyliście obok, a nie razem, może od dawna nie było uczucia? Może sam kogoś miałeś, a kobieta była po prostu wróblem w garści? Nie wiem. Ja tego nie ogarniam, że można nie dać po sobie poznać, że się wie o zdradzie ukochanej osoby. Coś mi tu nie gra i tyle.
Odpowiedz@justangela: Napisał przecież, że go najpierw zabolało. My nie wiemy jaki był rozstrzał czasowy pomiędzy kolejnymi wydarzeniami. Może po prostu nie chciał rzucać oskarżeń tak wielkiej wagi zanim nie będzie pewny, a dopiero sprawa z jej wyjazdem "służbowym" dała mu 100% pewność co do jej zdrady. I skąd od razu przypuszczenie, że autor też kogoś miał na boku?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2018 o 21:59
@Botuta: no właśnie niczego nie wiemy, bo znamy tylko jego relację. I jak dla mnie, nawet w tej jego relacji nie wszystko "kupy" się trzyma, o czym napisałam. O innych rzeczach napisano też powyżej, bo teksty typu, że jej praca to była jej fanaberia wiele świadczą o autorze historii, o jego podejściu do swojej eks i szacunku do tego o robi i kim jest. Może tutaj mamy powód do rozstania?
Odpowiedz@justangela: a jak to jest, że jak podobne historie opowiada kobieta, to nikogo nie obchodzi relacja drugiej strony tylko wszyscy psy wieszają na facecie, a jak to jest w tą stronę to zaraz spekulacje, domysły, podjazdy wobec autora itp? Powód rozstania jest taki, że się baba puściła. Koniec. Nie ma tu niczego innego. Jak jej coś w związku nie pasowało to się go po prostu kończy i rozstaje. A nie dyma na boku.
Odpowiedz@justangela: A skąd wiesz jaki był jego stosunek do eks i do tego co robi? On stwierdził tylko, że jego kobieta nie musiała pracować z potrzeby bytowej, tylko pracowała dla swojego samorozwoju. Nigdzie nie napisał, że wypominał jej to kiedykolwiek i gdziekolwiek, to już są tylko twoje wymysły. Może i był jakiś powód do rozstania, ale nie do zdrady.
Odpowiedz@Lobo86: Dlatego tak jest: http://www.demotywatoy.pl/upload/images/large/2017/12/mezczyzna_kobieta_porownanie_zdradza_2017-12-24_08-08-26.jpg
Odpowiedz@Lobo86: No nie masz racji tym razem. Jak podobną historię opowiada kobieta to, z reguły, też jest jej wina. Przynajmniej na "Piekielnych". Bo... - za dużo pracowała, zamiast chłopa pilnować - nie dbała o niego i o dom - pewnie mu "nie dawała" regularnie, bo była zmęczona - wzięła sobie faceta bez ambicji - rozpaskudziła go - chciała go przy sobie kasą zatrzymać/myślała, że go sobie kupiła - pewnie go nie szanowała/nie doceniała - na pewno nie chciała mu dzieci urodzić, bo wolała karierę... ... i tak dalej i tym podobne. Poza tym, faceci i tak zdradzają częściej. Na ogół NIE OZNACZA TO, że zamierzają zerwać dotychczasowy związek, w którym jest wygodnie, ciepło i bezpiecznie. No i bardzo wiele znaczy przywiązanie. Dla OBU stron. A tak na marginesie... Jak sądzisz? Porzucenie znienacka boli mniej niż ukrywana zdrada, która wyszła na jaw? I z tego co wiem, OLBRZYMIA część tych zdradzanych nie marzy o starzeniu się w samotności, woli zrobić scenę, nawet zastosować rękoczyn, ale - finalnie - pogodzić się z faktem i wybaczyć. Lub nawet udawać, że o niczym nie wiedzą, by nie musieć podejmować żadnych ostatecznych decyzji.
Odpowiedz@Armagedon: widać czytaliśmy inne historie tutaj....
Odpowiedz@Botuta: a chociażby z tekstu widzimy jego stosunek do ex. Jak w ogóle można pisać, że czyjakolwiek praca to fanaberia. A tak dokładnie autor napisał. No litości, według niego skoro laska od niego kasę, to pracowała dla kaprysu. Tekst i podejście żenujące. I wybaczcie, z takim podejściem niewykluczone, że związek i tak by się rozleciał, skoro na podstawowych płaszczyznach mieli różne zdanie.
Odpowiedz@Lobo86: co do zdrady to owszem, może tego nie napisałam, dla mnie to oczywiste, że zdrady być nie powinno i jeśli kobieta chciała odejść, bo facet jej nie pasował to należało to zrobić przed znalezieniem nowego partnera. To fakt. Na autorze zaś psów nie wieszam, zwracam jedynie uwagę, że jego podejście jest co najmniej dziwne. I w mojej ocenie w tym związku musiało od dawna nie grać, skoro on sprowadza wszystko do pieniędzy. Tekst o pracy - fanaberii to już w ogóle żenada roku.
Odpowiedz@justangela: "Tekst o pracy - fanaberii to już w ogóle żenada roku. " Tia, bo przecież zdrada nie boli i nie zostawia ran, prawda? Ja tu widzę tylko tyle, że facet nie narzucał partnerce żadnej roli. Mogła realizować się zależnie od swojego chciejstwa - mogła być kurą domową, a mogła realizować się zawodowo. Będąc w związku byli wolni - ograniczała ich jedynie wewnętrzna potrzeba, a nie wymuszona sytuacja życiowa typu wspólny kredyt, czy dziecko. Czyż nie tak powinien wyglądać dojrzały związek? Jesteśmy razem, bo chcemy, a nie że musimy? Możemy żyć bez siebie, ale wolimy razem?
OdpowiedzŻeby być wiarygodnym, jeszcze Ci trochę brakuje. Poćwicz jeszcze.
OdpowiedzKonkubinat. Mogłaby cie posądzić, ze to wszystko było wydawane "za wspólne". tak, faktury na Ciebie, ale mogłaby powiedzieć, ze za to ona np. wydawała na jedzenie. Nie udowodnisz. Do tego wystarczy już 5 lat wspólnego mieszkania. Od sędziego i prawników zależy czy dostaniesz trochę więcej, niż w wypadku rozwodu z jej winy.
Odpowiedz@livanir: Przeczytaj jeszcze raz historię. Ona zarobione pieniądze wydawała na siebie. On utrzymywał dom, dał jej dostęp do swojego konta. Nawet jeśli robiła zakupy żywnościowe to robiła to najprawdopodobniej na jego rachunek.
Odpowiedz@mesing: ...najprawdopodobniej...
OdpowiedzBosz, zmyślone czy nie, piekielne..
OdpowiedzZastanawiałem się właśnie czy trafie tu na komentarz, w którym winą obarczony zostanie autor. Domyślałem się również, że trafie na mądrale, który napisze, że to zawsze wina obu stron. Nie, to nie wina autora ani, nie wina dwóch stron. Gdy w związku coś się sypie, np. pociąg seksualny to się nad tym pracuje tak samo, jak nad wszystkim innym. Trzeba rozmawiać, nawet się pokłócić, ale pokazać, że jest jakiś problem i wykazać chęć naprawy go. Jeśli z drugiej strony nie ma chęci, należy odejść. Inaczej ma się sprawa, gdy kochasz osobę, z którą jesteś, uwielbiasz z nią spędzać czas tylko w łóżku coś nie gra. Wtedy (przynajmniej ja, choć jestem świadom linczu) jestem w stanie zrozumieć to, że w przypływie chwili idziesz z kimś do łóżka. Jednak jeśli jedzie się z kochankiem, w góry okłamuje swojego faceta, to nie ma tutaj winy obu stron. To jest winna tej kobiety, której autor był potrzebny tylko do sponsorowania życia. Dlaczego jak facet zdradzi kobietę, to jest świnią? Nikt wtedy nie krzyczy, że wina zawsze leży po obu stronach.
OdpowiedzMinął mi czas na edycję. Chciałbym jeszcze dodać, że po takiej jednorazowej zdradzie wynikającej z zaniedbania. Gdy czuje się żal za własne czyny, należy się przyznać. Wtedy to od strony zdradzonej zależy co z tym fantem zrobi. Nawet tak wielki kryzys czasami wpływa na związek pozytywnie w dalszym rozrachunku. Jednak jeśli żalu się nie czuje, to również należy odejść.
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: "Wtedy (przynajmniej ja, choć jestem świadom linczu) jestem w stanie zrozumieć to, że w przypływie chwili idziesz z kimś do łóżka" Pominę kwestię linczu. Znam takie związki po zdradzie. Ludzie z 20-30letnim doświadczeniem "bycia razem". To się nigdy nie udaje. Prędzej czy później to w końcu wypływa (w sensie braku zaufania). Tacy ludzie budują fasadę na pokaz, ale de facto umierają od środka. A najczęściej jest tak, że osoba zdradzająca, do tej zdrady regularnie powraca po czasie, tylko utrzymują takie milczące status qou. Razem są jedynie formalnie i wśród znajomych. Prywatnie wiodą własne życia. Razem trzyma ich jedynie kredyt/dzieci/opinia środowiska.
Odpowiedz@Lobo86: Może tak jest. Nie będę sprawdzał :D Jednak to co zrobiła ta kobieta z historii jest poniżej krytyki. tutaj nie ma miejsca na wspólną winę nie sądzisz? Osobiście uważam, że facet postąpił dobrze. Jedyne co bym dodał na jego miejscu, to wynająłbym kogoś, kto zrobiłby jej z kochankiem zdjęcia w górach. By pokazać je, jej rodzinie i wszystkim wspólnym znajomym, których ona na 100% będzie się starała przeciągnąć na swoją stronę a z niego zrobić tyrana.
Odpowiedz@DziwnyCzlowiek: ja jestem zdania, że za zdradę zawsze odpowiada zdradzający. Tu nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Związek może się sypać z różnych przyczyn i tutaj najczęściej wina leży po środku. Ale nie może być to uzasadnieniem zdrady. Bo "przypadkiem" ? Co kurde - szła babka parkową uliczką i zamiast na ławce to przypadkowo usiadła na dzidę? Albo co - potknął się o dywan i nadział na pałę jakąś dziewuszkę? Albo tłumaczenie alkoholu....jakby ktoś im ten alkohol wlewał na siłę, a potem pomyliła kieliszka z penisem... Jakieś zemsty, próby przekabacenia znajomych itp.....jezu....jak ja nienawidzę takich dramatów...jakby nie można było jak cywilizowani ludzie: nie wychodzi w związku, to się rozstajemy i idziemy każde w swoją stronę.
Odpowiedz@Lobo86: co do zdrady to i owszem - winny jest zdradzajacy. Ale powiedz mi co niby jest w tej historii piekielnego, bo ja w zasadzie nie rozumiem. Kto niby ma być piekielnym? Laska, która zdradziła? Nic o niej nie wiemy, nic o jej motywacjach, a za sam fakt zdrady należy się "główna" na piekielnych? Chyba to za mało ;). No chyba że autor chciał siebie wykreować na takiego macho piekielnego, co to się zemścił bez emocji, tylko historia mu się nie klei.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2018 o 11:07
@DziwnyCzlowiek: czy autor miał być tylko sponsorem czy nie, tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że nie miał właściwego podejścia do swojej ex, bo pisanie, że czyjaś praca to fanaberia świadczy o tym, że w podstawowej kwestii oni się nie rozumieli. Facet sądził, że skoro daje kasę, to lala ma w domu siedzieć. I nie rozumiał powodów, dla których ona pracowała, a może być ich co najmniej kilka. Od kwestii materialnych, przez samorozwój, po satysfakcję z pracy. A on tu z fanaberią wyskakuje. No cóż... I o ile zdradę potępiam i jej nie usprawiedliwia, o tyle też takiego podejścia jak ma autor także nie znoszę. Nie mówię, że wina jest po obu stronach, bo laska powinna najpierw skończyć związek a potem zaczynać drugi. A autor że swoim podejściem powinien szukać chyba faktycznie utrzymanki, bo widać że taka rola sponsora chyba mu pasuje, bo wszystko do tego sprowadza.
Odpowiedz@justangela: Można się domyślić, że autor jest zamożny. W takiej sytuacji pracę, żony za 1500zł też bym traktował jako fanaberie. Zdecydowanie bardziej bym ją pchał ku samorozwojowi. Studia, sztuka, pasja? Obojętnie co. Niestety poziom na jakim żyjemy ( W tym wykonywana praca) też jest w stanie poróżnić ludzi. Gdybym był prawnikiem, nie chciałbym by moją żona pracowała w sklepie na kasie. Nie dlatego, że ta praca jest gorsza. Po prostu inny poziom życia sprawiłby, że stracilibyśmy wspólny język.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2018 o 10:20
@DziwnyCzlowiek:kilka kwestii 1. Nie wiemy jaką pracę miała ta kobieta 2. Być może, nawet jeśli nie zarabiała kokosów, to jednak w tej pracy się rozwijała. 3. I najważniejsze: ta kobieta była tylko konkubiną. Nie żoną. Nie miała żadnych praw do majątku autora. I bardzo dobrze, że pracowała, bo 10 lat bycia utrzymanką mogło spowodować dziurę w CV nie do odrobienia. 4. Ile zarabiała ta kobieta, a ile autor też nie wiemy. Może dla niego jej praca była fanaberią, bo liczył na darmową sprzataczkę i kucharkę? (jak to często bywa). A tu baba do pracy chodź zamiast gotować obiadki.
Odpowiedz@justangela: Jej motywy nie mają znaczenia. Zdrada pozostaje zdradą. Nie ma znaczenia czy się rozwijała czy nie. Robiła to, co chciała. Miała wolny wybór - nikt go jej nie narzucił. Jednak prawdą jest to, co pisze @DziwnyCzlowiek zbyt duża różnica w wykształceniu/intelektualna/wykonywanej pracy powoduje, że traci się wspólny grunt. Punkt 3 kompletnie nie ma żadnego znaczenia. To ich wybór. Jest od metra konkubinatów - choćby z tego względu, że tak faktycznie jest łatwiej. Zwłaszcza jak jest dziecko. 4. To wciąż nie ma znaczenia. Skoro nie musiała pracować, a pracowała za grosze, to była to jej fanaberia.
OdpowiedzZdrada zdradą, ale też bym się wkur**ła, gdyby mój Mężczyzna pojechał beze mnie w góry :/
OdpowiedzDobra bajka. Ale jeśli miałbyś autorze kiedyś podobną sytuację z wyrzucaniem kogoś z domu, chcę żebyś wiedział, że nie możesz wyrzucić z dnia na dzień kogoś z domu i zameldowanie nie ma tu nic do rzeczy. Pozwoliłeś mieszkać komuś u siebie? Ok, umowa ustna jest więc obowiązuje okres wypowiedzenia.
Odpowiedz@Lacrime: A w jakiej bajce tak jest
OdpowiedzBo ślóp by zcemętował, a naj lepiej dziedzko. Bez ślupu to gżeh i masz karem i rze bez dziedzi bo to dar od Boga.
OdpowiedzDlatego ja nie mam również ślubu, mieszkanie jest moje i tylko moje, konto też jest tylko moje, samochód jest mój i tylko mój, a wszystko po to aby w razie czego móc zakończyć związek szybko i bezboleśnie :) Bez względu na to czy założę białą kieckę czy nie związek może zakończyć się tak samo, więc po co ryzykować?
OdpowiedzUlżyło ci? Spoko, rozumiem. Każdemu byłoby pewnie ciężko żyć ze świadomością bycia tak beznadziejnym partnerem, że nawet samochód i nielimitowany dostęp do konta to za mało, żeby kobieta po prostu CHCIAŁA z nim być i nie chodziła na boki.
Odpowiedz