Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Taka sytuacja dziś w Castoramie. Byłam z moją Mamą, wracamy do kas…

Taka sytuacja dziś w Castoramie. Byłam z moją Mamą, wracamy do kas i mijamy kobietkę w ciąży z półtorarocznym (na oko) dzieciakiem, który z zapałem wyginał obrazek na dolnej półce, kobitka w tym czasie oglądała coś na górnej.

Moja Mama powiedziała "Proszę Pani, dziecko niszczy coś na półce" i poszła dalej. A kobitka na to, że mamy się odczepić i dać sobie na luz i nie pamiętam słów dokładnie, ale chyba 'spadać'. Moja Mama oczywiście dumnie olała temat i poszła dalej ale ja się odwracam i pytam, czy naprawdę uważa, że jak jest z dzieckiem w markecie budowlanym, to nie powinna bardziej na nie uważać.

"To jest tylko dziecko, nic nie zrobiło! Chyba Pani nie ma dziecka". No to mówię, że mam i to więcej niż jedno i co to ma do rzeczy? "Na pewno Pani nie ma, chodzi i czepia się, weź już idź kobieto i mnie nie denerwuj, głupia baba itd.".

I teraz siedzę i myślę, kiedy mi ktoś zwrócił kiedyś uwagę, że moje dziecko przestawia zakupy na taśmie do kasy (a tak naprawdę tylko położyła rękę i się trzymała w tym miejscu), to przeprosiłam, przepchałam Młodą do przodu i już.

W życiu mi do głowy nie przyszło, żeby się wydzierać i bronić potomstwa. Co to w ogóle za postawa? Jak mamy funkcjonować jako społeczeństwo, jeżeli nie można nikomu zwrócić uwagi, powiedzieć że coś się nie podoba? Gdzie będziemy za 20 lat, jak te dzieci wyrosną, w państwie gdzie każdy pluje na drugiego, bo mi się należy, bo ja mam zawsze rację, bo ja robię tylko dobre rzeczy?

Przerażające.

Castorama

by JW3333
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
13 17

"ak mamy funkcjonować jako społeczeństwo, jeżeli nie można nikomu zwrócić uwagi, powiedzieć że coś się nie podoba? Gdzie będziemy za 20 lat, jak te dzieci wyrosną, w państwie gdzie każdy pluje na drugiego, bo mi się należy, bo ja mam zawsze rację, bo ja robię tylko dobre rzeczy? Przerażające. " To niestety już się dzieje.

Odpowiedz
avatar justangela
14 28

@Lobo86: a drugą skrajność do tego to opieprzanie własnych dzieci bez powodu, tak jak to robiono 20-40 lat temu i wcześniej. Ja się spytam czemu autorka przepraszała za własne dziecko, które tylko trzymało rękę na taśmie i nie robiło niczego złego? I przepchała je do przodu? Bo dziecka bronić nie będzie, nawet jeśli dziecko ma rację? No naprawdę, piękna postawa...

Odpowiedz
avatar JW3333
-4 24

@justangela: Dlatego, że może tej drugiej osobie to przeszkadzało? Nie wiem, ale dla mnie normą jest, że jeżeli ktoś mi zwraca uwagę, to się uśmiecham i mówię 'przepraszam' a nie wykłócam się. W ogólnej sumie to jest lepsze dla wszystkich zainteresowanych niż dociekanie, czy ta rączka coś zmacała czy nie, dziecko nie powinno dotykać zakupów innych ludzi i kropka. Oczywiście, jeżeli ktoś mi zarzuca jakieś bzdury to nie klękam i nie posypuję głowy popiołem, ale to nie była taka sytuacja.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 11

@justangela: opieprzanie dzieci bez powodu...patologie są wszędzie. To żaden argument. Zawsze były, są i będą. Tylko jednak "kiedyś" ten nastolatek potrafił z poczucia obowiązku pójść na wojnę w obronie ojczyzny i wartości jakie ona niosła, a dziś mają problem z pójściem na wybory czy kilkoma słowami krytyki. Tak - to straszne, że dzieci przed 20stką musiały walczyć. To oczywiste. Zwłaszcza mając na uwadze traumę jaką przez to przeszli. Ale są pewne granice wtórnej niedojrzałości i opiekuńczości rodzicielskiej. Nadmierna troska i ochrona przed światem jest najgorszą patologią, przez którą mamy za oknem to, co mamy: bierność życiowa, zobojętnienie na krzywdy/potrzeby innych i "mnie się należy".

Odpowiedz
avatar justangela
-1 7

@JW3333: Dla Ciebie normą jest przepraszanie za czyjeś urojone problemy? Cóż, ja owszem, nieraz mówię w takim przypadku przepraszam, ale na ogół znaczy ono tyle samo co "Spie>>>" tylko powiedziane w myślach. A najczęściej jednak kiedy ktoś przyczepia się do mnie bez powodu to mówię mu grzecznie, żeby dał sobie spokój i tyle. Nie trzeba się od razu wykłócać, można grzecznie i asertywnie powiedzieć komuś, że nie ma powodu się czepiać.

Odpowiedz
avatar justangela
0 4

@Lobo86: 20 lat temu nie było żadnej wojny i nikt nie musiał walczyć za ojczyznę, w sumie nie wiem co ma piernik do wiatraka i co się ma twoja wypowiedź do historii i mojej odpowiedzi na nią. Kolejna sprawa to fakt, że opieprzanie własnych dzieci bez powodu nazywasz patologią, ale prawda jest taka, że spora część "normalnych" rodziców taką przemoc słowną akceptuje i stosuje, co gorsza uważając, że jest to właściwa metoda, bo "oni tak byli wychowani i żyją" lub "tylko to działa" lub "klaps to nie przemoc, krzyki to nie przemoc".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@justangela: ma to, że czasy się zmieniają i poprzez nadmierną ochronę przed światem dojrzałość emocjonalną osiąga się znacznie później, choć fizyczną osiągamy szybciej. Przez to mamy rodziców w wieku 25-30 lat, którzy kompletnie nie dojrzeli ani do roli rodzica, ani choćby do roli partnera w stabilnym, stałym związku. Role społeczne również uległy zatarciu, nie ma wzorców, więc z kogo mają brać przykład dzisiejsze dzieci? Z rodziców, których dorosłość przerasta i nie potrafią podejmować życiowych decyzji oraz brać za nie odpowiedzialności? Nie było wojny....ale walka jak najbardziej była. Rola Solidarności w upadku ZSRR jest nie do przecenienia. Ludzie nie byli bierni - walczyli o swoje prawa. A co masz dzisiaj? Bierność życiową i wzajemną zawiść w miejscu poczucia przynależności, lojalności i identyfikacji z grupą. O tym pisze autorka w ostatnim akapicie. O tym samym również i ja piszę. A ty wyskakujesz z jakimś czepianiem się o nic biednych dzieci. Dziecko nie jest osobą dorosłą. Możesz mówić i tłumaczyć do usranej śmierci, ale i tak nie zrozumie. Jak nie pokażesz swoją postawą i wymogiem pewnego zachowania oraz konsekwencją w podejściu, to niczego nie osiągniesz, bo to fizycznie nie jest możliwe. Bez tego to jak opisywanie kolorów osobie niewidomej od urodzenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Lobo86: 20 lat temu był rok 1998 ;) Stary system wychowania... Spójrzcie na pokolenie 30, 40-latków, wychowanych jeszcze wg Was w starym systemie, twarda ręką.Powiedzcie mi jak duży odsetek z nich jest nieszczęśliwy, popada w choroby psychiczne, porzuca rodzinę bądź zostaje porzuconym, zdradza? Być może za duży. Wychowując krzykiem i przemocą fizyczną może i wychowamy dziecko na zaradną osobę, odbieramy mu za to coś innego. Większośc chorób psychicznych ma swoje podłoże emocjonalne właśnie w najwczesniejszym okresie dzieciństwa, najważniejsze wspomnienia z tego dzieciństwa zapisują się za pomocą emocji w naszej podświadomości i towarzyszą nam do końca życia. To im zawdzięczamy jakimi ludźmi jesteśmy, jakie decyzje podejmujemy, czy jesteśmy pewnie siebie czy stłamszeni, czy mamy nerwice, stany lękowe lub inne patologiczne schorzenia umysłu. Rodzice wychowują dzieci opierając się zazwyczaj na wzorcach które sami wynieśli z domu, jak ktoś wyżej słusznie zauważył to krzyk, wszechobecna krytyka, tłamszenie, lub wprost przeciwnie wywyższanie, brak krytyki jest na porządku dziennym u większości rodzin polskich. Wychowujemy kolejne pokolenia ludzi nieumiejących okazywać emocji, nieradzących sobie emocjonalnie w życiu, kolejne pokolenia ludzi z depresją, nerwicą,socjopatów i z całą masa innych, często głęboko ukrywanych zaburzeń. Czy zaradność emocjonalna nie jest tak samo ważna jak zaradnośc życiowa? Dziecko potrzebuje przede wszystkim dwóch rzeczy akceptacji i zrozumienia. Rodzice często nawet nie próbują zrozumieć dzieci, dociekać przyczyn ich postępowania, domyślać się tego co dzieje się w ich głowie. Nie próbują bo to trudniejsza droga, wymagająca. Trzeba rozmawiać, trzeba wykrzesać z siebie trochę empatii. Tylko jak ludzie niezaradni emocjonalnie mają być empatyczni? Błędne koło wynikające z nieświadomości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Mała poprawka. Dziecko, tak jak i każdy z Nas - osób dorosłych, potrzebuje głównie trzech rzeczy: akceptacji, zrozumienia i miłości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@malami2112: Ilu z nas 30stolatków jest nieszczęśliwych? Mniej niż obecnych 15-20stolatków. Depresja wśród młodzieży to teraz chleb powszedni. My byliśmy po prostu znudzeni i zostawienie sami sobie. O zmianach społecznych postaw był raport RPO bodaj 2 lata temu. A przynajmniej w jednym z raportów była o tym mowa. "Wychowując krzykiem i przemocą fizyczną może i wychowamy dziecko na zaradną osobę" Nie. Nie da się tak wychować zaradnej osoby. I nigdy tego nie twierdziłem. Twierdziłem że pobłażliwość i nadopiekuńczość przy braku wzorców są krzywdzące i szkodliwe na skalę całego społeczeństwa jako narodu. To nie jest system 0-1. Tutaj jest całe spektrum postaw i zachowań pomiędzy. "Większośc chorób psychicznych ma swoje podłoże emocjonalne właśnie w najwczesniejszym okresie dzieciństwa" Choroby psychiczne, a zaburzenia na tle emocjonalnym to nie jest to samo. O zaradność emocjonalną pytasz niewłaściwą osobę. Pod pewnymi względami wykazuję zaburzenia socjopatyczne i pojęcie empatii jest mi obce. Znam jedynie definicję, ale nie odczuwam. Nie boli mnie, że tysiące dzieci umiera w Afryce, że co kilkanaście sekund jest gwałcona kobieta i tak dalej. Dla mnie to jedynie statystyka. Wychodzę z założenia, że emocje trzeba przeżywać, a nie żyć nimi. Nie ma sensu przejmować się i umartwiać sprawami, na które nie mamy wpływu, ale trzeba walczyć o rozwój własny i cywilizacyjny w każdym aspekcie swojego życia, bo uważam, że właśnie na tym polega życie - na dążeniu do bycia lepszym (tylko nie myl tego z bezrefleksyjnym wyścigiem szczurów). To nie jest tak, że nie mamy wpływu na nic. Mamy ogromny wpływ na otaczający nas świat. Tylko trzeba się skupić na realizacji celów, a nie na trudnościach po drodze. Zamiast "mnie się należy" to "co mogę osiągnąć".

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
4 4

@Lobo86: Jak zwykle dorzucę swoje 3 grosze. Tak jak pisała @justynagela, w moim odczuciu kiedyś było właśnie takie podejście, że dzieci się ochrzaniało za nic a w domu traktowano je jak intruzów i podwładnych. Kiedyś już o tym pisaliśmy "jesteś u mnie w domu rób co ja chce". To się przerzucało również na system edukacji. Nauczyciel miał zawsze rację, mógł robić cuda na kiju czy wstawiać dziecku złe oceny, bo tak i już. Rodzice w ogóle w szkole nie bronili dzieci nawet jeśli zachowanie nauczycieli było absurdalne lub karygodne. Teraz popadamy w drugą skrajność. Bronimy dzieci i traktujemy je jak jednostki uprzywilejowane z racji tego, że są dziećmi. Taka postawa nie ma zupełnie, żadnej wartości wychowawczej.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 2

@Lobo86: Jeśli chcesz pisać o depresji wśród młodzieży to najpierw poczytaj, proszę. Depresja wśród młodych ludzi w dzisiejszych czasach nie wynika w pełni z kwestii wychowania. Jednym z ważnych czynników jest ilość bodźców zewnętrznych przyjmowanych dziennie. Jeśli poczytasz to dowiesz się, że te 20/30 lat temu nie przyjmowałeś w miesiącu tylu bodźców co przeciętny dzieciak dziennie. Kolejna sprawa, gdy miałem 16 lat jako jedyny z klasy pracowałem. Dziś? co drugi 16 latek pracuje choćby dorywczo a student praktycznie każdy. Ilość obowiązków, zajęć w szkole (np w WWA zastanawiają się nad tym by wprowadzić soboty w szkołach bo uczniowie się nie mieszczą), zajęć pozaszkolnych, korepetycji itp. jest po prostu przytłaczająca. Do tego ogromna presja społeczna na bycie "KIMŚ". W latach 80 czy 90 mało kto był KIMŚ nie czułeś na sobie tysiąca spojrzeń oceniających każdy Twój ruch. Kiedy zajmowałem się muzyką za dzieciaka byłem na dzielnicy ekspertem w dziedzinie i czułem się z tym dobrze. Teraz? Cokolwiek robisz w necie jest człowiek, który robi to lepiej więc nadal jesteś słaby. Depresji bym tutaj nie łączył z kwestią tylko i wyłącznie wychowania bo wpływa na to o wiele więcej spraw.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2018 o 12:17

avatar konto usunięte
-1 3

@DziwnyCzlowiek: "Teraz popadamy w drugą skrajność. " O tym piszę. Tylko nie uważam, aby te 20-30 lat temu było tak, jak to opisujesz. To akurat bardziej pasuje do XIX wieku (czy wcześniej), kiedy to funkcjonowało coś takiego jak "chłopiec do bicia". "Kolejna sprawa, gdy miałem 16 lat jako jedyny z klasy pracowałem. Dziś? co drugi 16 latek pracuje choćby dorywczo a student praktycznie każdy." No wedle tego co czytałem w jednym z raportów RPO, to jest akurat odwrotnie. TNS OBOP w badaniu z 2014 wykazał, że średni wiek podjęcia pierwszej pracy w PL to aż 22 lata. Średnia dla Europy: 20 lat. Średnia dla osób z wyższym wykształceniem (lub w trakcie): niecałe 25 lat - to akurat z zeszłego roku jest -> Opracowanie Sedlak & Sedlak na podstawie danych Eurostatu. Z kolei wedle Business Insider Polska (z zeszłego roku) mamy jeden z najniższych wskaźników zatrudnienia w całej Europie (tylko 7 krajów jest niżej), a poszukiwanie pracy zajmuje u nas średnio 13 miesięcy. Skąd zatem czerpiesz informacje do stawiania takich tez, że co drugi 16stolatek pracuje? Co do szkół - jest to sztuczny problem. Ostatni duży wyż demograficzny to lata '80 i było dzieci wtedy więcej jak teraz, a jednak się mieściły. Problemem jest rozdmuchany i nieefektywny program nauczania oraz brak nauczycieli. Bo ogólnie poziom nauczania maleje. "Cokolwiek robisz w necie jest człowiek, który robi to lepiej więc nadal jesteś słaby." Albo jakiś Azjata, który nie dość, że robi lepiej, to jeszcze szybciej i taniej. Nieumiejętność radzenia sobie z bodźcami i presją jest właśnie efektem braku odpowiedzialnego wychowania.

Odpowiedz
avatar GoshC
7 11

No cóż, przyszła do nas kultura roszczeniowi z zachodu. Weszłabyś w Anglii do byle którego Primarka - walające się stosy poprzymierzanych i porzuconych byle gdzie ubrań, góry porozwalanych butów przy pufach - miejscach do mierzenia. Czasami tak brudne, że nadaje się tylko na straty. Ostatnio byłam w Ikei - zabawki porozrzucane po całym sklepie, także części magazynowej. Rodzic nie powie dzieciakowi, by odłożyć z powrotem do kosza, ale rzucić gdziekolwiek, byle przed dojściem do kasy. Niestety, brak szacunku do pracy innych ludzi i przedmiotów "nie należących" do nikogo bo jeszcze nie kupionych (sklep się nie liczy chyba jako właściciel) jest przerażający.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2018 o 16:25

avatar konto usunięte
2 4

@GoshC: "No cóż, przyszła do nas kultura roszczeniowi z zachodu." Hmmm no nie jestem taki pewien. Czemu zatem to w naszych sklepach są/były większe straty? Zarówno pod względem kradzieży jak i strat/zniszczenia? Czemu to u nas potrzeba było większej ilości pracowników na metr? Czemu to u nas ogranicza się prawa gwarancyjne, a w bardziej rozwiniętych krajach takich ograniczeń nie ma? Jak to jest, że w przypadku niektórych firm próby wyłudzeń gwarancyjnych są większe niż z całej reszty świata razem wziętej? Serio - weźmy np takiego Arc'teryxa. W USA i europie zachodniej ma dożywotnią gwarancję. U nas 2 lata, bo właśnie prób wyłudzeń było z naszego kraju więcej niż z reszty świata razem do kupy. To dotyczy w zasadzie też wszystkich brandów z kurtkami z membraną GORE-TEX i jak po ~5 latach chcesz zgłosić gwarancję to w zasadzie musisz ominąć polski oddział. A takich firm jest więcej. Skoro "tam" jest gorzej, to czemu ograniczenia dotyczą jedynie naszego rynku?

Odpowiedz
avatar kometax
11 11

"To tylko dziecko" a potem płacz jak coś się stanie. Kilka lat temu w markecie gdzie pracuję dziecko straciło połowę palca. Znalazło szparę między taśmą a obudową i gdy mechanizm ruszył taśma zadziałała jak gilotyna. Przypuszczam, że osoba która zwróciła uwagę autorowi mogła słyszeć o tej sprawie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2018 o 16:50

avatar konto usunięte
6 8

@justangela: a to dziecko może do woli sobie brać z półek co chce i wyginać na wszystkie strony dla własnej zabawy i to jest niby ok?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@justangela: no nie wiem, może w tym, że ramki na zdjęcia nie służą do wyginania wedle widzi mi się dziecka? A jeśli rodzic uważa to za świetną zabawkę, to może niech najpierw to kupi przed potencjalnym zniszczeniem? Jakby się gówniak bawił żyletkami, to też byś mu na to pozwoliła?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@justangela: żyletka dla gówniaka jest be, ale wyginana plasticzana ramka, która może pęknąć w każdej chwili i dokonać porównywalnych zniszczeń twarzy już jest cacy? Oj uboga jest twoja wyobraźnia względem zagrożeń i bezpieczeństwa.... Problem w tym, że nie każda rzecz jest dziecięcą zabawką - zwłaszcza w markecie budowlanym. Czego tu nie rozumieć? Towar w sklepie nie służy ani do zabawy, ani do używania. Jest eksponowany w celu jego obejrzenia i ewentualnego zakupienia przez klientów. Jak chcesz dać dziecku do zabawy - najpierw kup. A nie gówniak to najpierw powygina, a potem jak gdyby nigdy nic odstawiamy na półkę, bo "przecież nie pękło więc jest ok". Gówniaki to potoczne określenie szczytowego osiągnięcia życiowego, jakim są potworki wyplute przez madki. To takie samo określenie jak Sebix & Karina, Janusz & Grażyna i tak dalej - wiadomo, że nie chodzi o imię, a o pewną (stereotypową) postawę życiową i podejście do drugiego człowieka. Naucz się internetów, bo jak przeczytasz gdzieś "uśmiech hydraulika" to będziesz myśleć o twarzy, podczas gdy chodzi o pół włochatej i spoconej dupy wylewającej się z za małych/opadniętych spodni.

Odpowiedz
avatar justangela
-3 5

@Lobo86: skoro pytasz mnie, zwracając się bezpośrednio do mnie: "jakby gówniak..." to nie pisz o gówniakach tylko o dzieciach. Ja mam dzieci, gówniaki to może ty będziesz miał. Używanie określeń obraźliwych nie ma tutaj zasadności stosowania. A kolejna sprawa to taka, że na temat dzieci i potencjalnych zagrożeń wiedzą najwięcej osoby takie jak ty, czyli bezdzietne... :) zakładasz, że ty jesteś taki mądry, że wiesz lepiej, czy dziecku coś się stanie i ten pogląd próbujesz innym narzucić jako jedyny właściwy. "Uwielbiam" takie osoby :) gówno na temat dzieci wiesz, wyzywać dzieci od gówniaków potrafisz i jednocześnie kreujesz się na potencjalnego super rodzica. Weź ty wróć do zajęcia się swoimi zwierzętami a nie rób z siebie eksperta od dzieci, bo to się żałosne robi...

Odpowiedz
avatar justangela
-4 4

@Lobo86: i jeśli dla ciebie plastikowa ramka jest porównywalnym zagrożeniem do żyletki to naprawdę chyba coś jest z tobą nie tak...

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
4 4

@justangela nie mam pojęcia poco mieszasz do tego, bezpieczeństwo dziecka. Sprawa jest tak prosta, że prościej się nie da. Towar jest własnością sklepu dopóki klient za niego nie zapłaci. Na półce leży tak zwana ekspozycja. Służąca do oglądania a nie do zabawy dla dzieci. Mi matka mówiła bym nie ruszał tego czy tamtego, bo to nie służy do zabawy. Bezpieczeństwo dziecka nie ma tu zupełnie nic do rzeczy. "gówniak" Sorry LOBO ma racje i też używam tego zwrotu. To co hodują madki (takie jak ta z historii) pincetplusa to nie dzieci. Dzieci się wychowuje a te stworki się wylęgają. Nieszczęściem jest to, że dziecko nie ma wpływu na to jakich ma rodziców. Ja np. moja droga jestem chamem pewnie wychowanie miało na to ogromny wpływ. Jednak dziś nikt nie mówi mi. O jaki biedny człowiek rodzice byli źli on jest teraz chamem. Dlatego, trudno nie wina gówniaka, że jest gówniakiem ale jednak jest i już. PS: wydaje mi się, że Lobo jednak bezdzietny nie jest.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2018 o 13:45

avatar justangela
-5 5

@DziwnyCzlowiek: temat bezpieczeństwa został rozpoczęty nie przeze mnie, ja go jedynie podjęłam, bo to jest rzekomo argument z powodu którego dzieci nie mają prawa nic ruszać. Co do ruszania rzeczy w sklepie mam nieco inne podejście. Sama dbam aby moje dzieci niczego nie niszczyły, ale na litość boską, nie róbmy afery o to, że dziecko jakiś tam towar weźmie do ręki. Dorośli też rzeczy biorą, oglądają, sprawdzają czy to porządnie wykonane, czy nie szajs z Chin co się rozwali w drodze do domu. Póki więc dziecko czegoś nie niszczy to jaki problem? Wiesz, ja nie kumam. Ale ja też dbam o to aby towary się nie zniszczyły, a jeśli się zniszczą to po prostu za nie płacę i tyle. Co do gówniaków to jeśli Lobo pisze do mnie personalnie "gówniakowi przecież żyletki nie dasz" to ja odpowiadam, że ja nie mam do czynienia z gówniakami. I pisanie personalnie sugeruje nawet, że to ja mam gówniaki. A nie mam. Mam dzieci i mam do czynienia z dziećmi. Co więcej, dla mnie ta historia nie jest piekielna, autorka w mojej ocenie jest po prostu przewrażliwiona i wiele wskazuje, że jej ocena sytuacji po prostu jest błędna. I nie, Lobo dzieci nie ma, pisał o tym. Co nie przeszkadza mu być ekspertem. PS. Wiecie czuje dzieci najlepiej wychować? Cudze. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@justangela: tak - bo jedynie rodzice mogą się odzywać w kwestii wychowania. Tylko co na to onkolodzy, którzy sami nie chorują? A ginekolog mający siusiaka? Toż to aberracja jakaś! Market budowlany to nie dziecięcy plac zabaw. A jak chcesz mu dać coś do zabawy, to najpierw to kup.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@Lobo86: tylko z tą różnicą, że ginekolog czy onkolog mają wykształcenie (i wiedzę) w danym temacie. I do takiego specjalisty człowiek się sam wybiera po poradę. A obcym ludzie na ogół wykształcenia w temacie wychowania dzieci nie mają a ich wiedza często jest nieaktualnym modelem wychowawczym sprzed x lat kiedy to dzieci głosu nie miały. Co więcej, skoro rodzic takiego obcego człowieka o radę nie pyta to na ogół dlatego, że go te rady nie interesują. I zdecydowanie widać, że nie masz dzieci, skoro nie wiesz jak ciekawymi płacą i zabaw są wszystkie miejsca które faktycznie nimi nie są :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@justangela: jak rozumiem o wychowaniu mogą się zatem wypowiadać jedynie pedagodzy i psycholodzy, tak? " Co więcej, skoro rodzic takiego obcego człowieka o radę nie pyta to na ogół dlatego, że go te rady nie interesują." Częściowa definicja madki-polki, wielokrotnej antybohaterki tutejszych historii. "ich wiedza często jest nieaktualnym modelem wychowawczym sprzed x lat kiedy to dzieci głosu nie miały." Bo nie mają. Dzieci są dziećmi. Ich świadomość zagrożeń i świata oraz norm współżycia społecznego jest żadna. Rodzic nie jest równorzędnym parterem. To opiekun i to na nim spoczywa odpowiedzialność (w tym prawna) za dziecko. Rodzic ma być autorytetem, nauczycielem i przewodnikiem, a w późniejszym (dojrzałym) życiu przyjacielem i doradcą. Rodzic nie może być koleżką z piaskownicy, bo zawsze będzie lekceważony. Dziecko nie może uczyć się, że może robić co chce, bo wszystkimi negatywnymi konsekwencjami zajmie się rodzic. Dzieciak popsuje? Rodzic zapłaci. Dzieciak robi coś nie tak, co ludziom na około przeszkadza? Rodzic się tym zajmie - wszak nikt nie ma prawa się wtrącać, skoro o poradę nie prosi.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
2 2

@justangela: Autorka napisała jasno, że dziecko wyginało ramkę, więc nie oglądało i nie sprawdzało. Wychowywać cudze dzieci? Może to nie takie złe? Jak byłem dzieciakiem i starsi koledzy, czy sąsiad, zobaczyli mnie z papierosem to od razu do rodziców bez gadania albo na własną rękę starsi spuścili mi łomot. Wcale nie uważam, że strasznie mnie to skrzywdziło, wręcz przeciwnie. Dziś dziecku czy madce nie można zwrócić uwagi na nic. Autora grzecznie się do madki odezwała nic więcej. Wystarczyłoby gdyby madka grzecznie odpowiedziała i nie byłoby tego bezsensownego dialogu z Tobą.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@Lobo86: od wychowania są rodzice i to jest moja opinia. Opinii obcych rodzic może posłuchać, ale nie musi. Imię na przykład w ogóle nie interesuje opinia wychowawcza osób takich jak ty chociażby, czy takich, które wychowują dzieci krzykiem i pasem. Mam do tego prawo.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

* i mnie na przykład (miało być)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Takie "jak ci się nie podoba to nie oglądaj i nie komentuj", jak na yt -.- Nie można wyrazić swojej opinii, bo to zaraz jest hejt, tak jak tu, przyczepiłaś się, że coś ci się nie podoba, to źle...

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
7 11

Na razie "madka: szczyci się, że wypluła gówniaka. Prosty tekst - "zobaczymy,czy tak samo się będzie nim szczycić za 20 lat". Nienawidzę tych madek i doskonale Cię rozumiem.

Odpowiedz
avatar falcion
8 8

@justangela: Poczekajmy aż obrazek pierdyknie na dwoje jednocześnie raniąc gówniarza wtedy będziemy działać. Co tam prewencja,z wrócenie uwagi czy dopilnowanie. Bo lepiej gasić pożar niż nie doprowadzać do jego powstania/rozprzestrzeniania.

Odpowiedz
avatar justangela
-5 7

@falcion: pierdyknie albo i nie. Tego czy w ogóle było takie ryzyko nie wiemy. Autorka tak założyła, ale biorąc pod uwagę, że nie stała nad dzieckiem tylko przechodziła i zerkneła to jest duża szansa, że się po prostu myliła. Od pilnowania dziecka i oceny ryzyka jest rodzic. A tu autorka ze swoją matką nie tylko zwróciły prewencyjne uwagę, ale też kontynuowały swoje uwagi po odpowiedzi owej pani. Co więcej, w historii autorka pokazuje swoje zachowanie jako przykład do naśladowania, bo ona przecież przeprasza, nawet za czyjeś urojenia (dlatego pewnie oczekuje takich zachowań od innych).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@falcion: jak poczekamy, to wtedy będzie piekielna historia madki, że sklep towaru nie zabezpieczył, a niebezpieczne przedmioty jakiś bałwan-sprzedawca umieścił na półce w zasięgu rąk dziecka.....

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 7

@justangela: Wiesz, że obrazki w Castoramie zapewne nie służą do tego, żeby sobie małe dziecko wyginało na wszystkie strony? Do tego można odpowiedzieć kulturalnie, a nie wyzwiskami od razu. Tak tej babki bronisz, że się zastanawiam czy nie masz podobnej mentalności. Ps.A gdzie Ci tam matka coś kontynuowała? "Moja Mama oczywiście dumnie olała temat i poszła dalej ale ja się odwracam i pytam (...)".

Odpowiedz
avatar justangela
-5 7

@BlueBellee: wiem, że obrazki do tego nie służą. Ale też nie widzę powodu by zwracać uwagę komuś i prowadzić na ten temat dyskusje. Jak również nie widzę powodu, aby jak autorka przepraszać innych za wszystko w imię "dobrych manier".

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
4 4

@justangela: Jak już o "pierdyknięciu" mowa. To madka by się cieszyła jakby sie dzieciakowi cos stało bo wtedy można by zaskarżyć sklep i może jeszcze coś jej z tego skapnie? W końcu gówniarz się na coś przyda. Bronisz tej kobiety jakbyś sama była madką roku. Poważnie nie trzeba być geniuszem, żeby widzieć co się w naszym kraju dzieje od kiedy pojawiły się wszystkie PLUSY. Jeśli nie widzisz tego jak beznadziejnie są wychowywane dzieci to serio w sumie dalsza rozmowa nie ma sensu.

Odpowiedz
avatar justangela
-4 6

@DziwnyCzlowiek: wiesz co, to "coby było gdyby" to tylko domniemania. I tak, widzę co się dzieje, widzę, że wiele dzieci jest hodowanych, a nie wychowywanych. Ale widzę też, jak ludzie potrafią hejtować, oceniać i zjechać kogoś na podstawie domniemań lub niedomówień. Tutaj mamy świetny przykład: autorka nawet nie wie czy usłyszała "spadaj" czy może usłyszała, że ma się zająć własnymi sprawami. Ale wszyscy zakładają, że matka tego dziecka była chamska i wulgarna. Wiesz o czym mówię? Ocenić i oczernić kogoś jest łatwo. Zwyzywać od madek, gowniaków to tu na piekielnych każdy potrafi. A w zasadzie na jakiej podstawie? Mocno subiektywnej i zapewne przesadzonej historii kobiety, która swoje dzieci dyscyplinuje nawet jak nie zachodzi potrzeba (bo ona jest taka "uprzejma", że cudze urojenia są dla niej ważniejsze niż własne dzieci)

Odpowiedz
avatar falcion
1 1

@justangela: Domniemanie to może być niewinności. Człowiek potrafi myśleć kreatywnie, co znaczy że jest w stanie przewidzieć ciąg możliwych zdarzeń. Związane jest to miedzy innymi z doświadczeniem, dlatego pozwalamy osobom z większym doświadczeniem uczyć tych z mniejszym a nie na odwrót (dorosły dziecko, nauczyciel uczeń). Na podanym w historii przykładzie: Jeśli coś jest wyginanie, a nie jest do tego stworzone lub przystosowane to każdy taki ruch osłabia jego wytrzymałość w stopniu adekwatnym do używanych na obiekt sił. Obrazek nie brzmi zbyt potężnie, pewnie jakaś ramka na zdjęcia itp więc raczej rzecz ozdobna, a nie przystosowania do testów zderzeniowych, zapewne plastik (wątpliwe by drewno). Dużo siły nie potrzeba by to np przełamać. Załóżmy że jest trzymane w obu rekach i wyginane "w tył", efektem jego przełamania będzie nie tylko uszkodzenie/zniszczenie przedmiotu, ale również "odpryski" które zgodnie z użytą siłą polecą prosto w twarz dziecka. Do tego dochodzi wystraszenie się nagłym dźwiękiem i łatwe uszkodzenie się nieregularnie zakończonymi fragmentami obrazka. Normalny człowiek widząc taką scenę przewiduje że jest to jeden z możliwych scenariuszy i podejmuje decyzje czy ingerować czy nie. To czy to zrobi zależy od wielu czynników jak kim ta osoba dla nas jest, czy jesteśmy empatyczni, czy skorzy do ryzyka itp itd. . I to wszystko w ułamkach do kilku sekund.

Odpowiedz
avatar justangela
-4 4

@falcion: rozumiem, że też nie masz dzieci, co? :) bo inaczej wiedziałabyś, że nierealnym jest, aby dziecko brało do rąk przez 3 lata (lub 5-7 czy więcej) tylko przedmioty z atestem, przeznaczone do zabawy przez dzieci. To jest po prostu nierealne i tyle. Przez pierwsze 3 lata życia dziecku wpadną do rąk setki "potencjalnie niebezpiecznych" (zgodnie z Twoją definicją) rzeczy. Sztuką jest nauczyć dziecko nie niszczenia wszystkiego co wpada w ręce, sztuką jest ocena czy dana rzecz może na chwilę w rękach dziecka pozostać. Bo to rodzic ocenia co powinien zrobić. Tyle tu piszecie, że nie należy dziecka trzymać pod kloszem, ale jednocześnie sklep jest dla dziecka niemal śmiertelnym zagrożeniem....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@justangela: nie "sklep", a market budowlany. I nie, że "trzyma w rękach", a wygina jak popadnie bez najmniejszego zainteresowania rodzica.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
1 1

@justangela: Każdy odpowiada na podstawie własnych doświadczeń. Prawie, każdy miał własne przejścia z madkami. Dziwnym trafem od momentu pojawienia się wszystkich PLUSÓW. Jest ich coraz więcej. Kończę dyskusję z Tobą bo sama nie wiesz co piszesz i widzę w tych wypowiedziach postawę madki, której się należy, więc nie ma sensu kontynuować.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@DziwnyCzlowiek: jeśli chodzi o świadczenia to raptem pobieram słynne 500 na drugie dziecko. Z innych świadczeń nie korzystam i nie korzystałam. Oboje z mężem pracujemy i postawy roszczeniowej nie mamy. To tyle o moim rzekomym byciu "madkom" Wystarczy czy masz jeszcze jakieś pytania? Stan konta Ci jeszcze podać, wysokość wypłaty czy coś innego? Zaś co do reszty: osobiście stosuję zasadę zdrowego rozsądku. Nie przesadzam w żadną stronę. Nie trzymam dzieci pod kloszem, ale też uważam aby nie stała im się krzywda. Zwracam uwagę co biorą do rąk, ale nie patrzę na atesty. Zwracam uwagę, aby niczego w sklepie nie zniszczyły, nie pozwalam im na zabawę rzeczami, które mogłyby zostać uszkodzone, ale też nie histeryzuję, że "wszystko jest niebezpieczne".

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@Lobo86: z historii wynika, że dziecko stało tuż obok matki. Matka oglądała coś na górnej półce, dziecko na dolnej. Z historii, według mnie, nie wynika, że dziecku coś groziło. Autorka nie wie nawet co dokładnie ta matka odpowiedziała. Zakładanie czegokolwiek w takim przypadku to nadużycie i tyle.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
3 5

Bo dziś dzieci się "hoduje" a nie wychowuje. Wiele "madek" uważa, że ich szczytowym osiągnieciem jest wyplucie dziecka na świat. Tak, zobaczymy, co takie dziecko będzie sobą reprezentować za 20 lat.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
4 4

Bardzo płynnie można to połączyć z pewnym eksperymentem, który przeprowadziła ostatnio policja (Nie pamiętam miasta ale w Polsce) Eksperyment polegał na tym, że policjant w cywilu z dronem zaczepiał małe dzieci na placu zabaw. Większość ( chyba nawet 90%) dzieci poszło z tym człowiekiem a nikt z dorosłych nie zareagował. Myślicie, że dlaczego ludzie nie reagują? Bo się boją, że madka lub tatke takiego dziecka zaraz zrobi chryje dokładnie tak jak ta kobieta z historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@DziwnyCzlowiek: to akurat było przeprowadzane chyba wszędzie - w sensie w każdym kraju. W USA był motyw nie z dziećmi, a nastoletnimi dziewuszkami. Za zgodą rodziców oczywiście. Srogie cyrki się tam działy jak się nastolatka z domu urywała nocą na spotkanie ze świeżo poznanym typem, który czekał w furgonie nieopodal...z jej ojcem w środku.

Odpowiedz
Udostępnij