Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Naprawdę długo się wahałam, czy wrzucić tutaj tę historię, ale niech będzie...…

Naprawdę długo się wahałam, czy wrzucić tutaj tę historię, ale niech będzie... Z jednej strony dobre chęci i słuszny cel, z drugiej - głupota (albo niedoinformowanie), jak dla mnie piekielne.

Przeglądam fejsbuczka. Gdy natykam się na posty typu zginął pies/znaleziono psa, niemal automatycznie udostępniam, niech to idzie dalej, może pomogę psu wrócić do domu...

Pani wrzuciła post o treści (to nie jest dokładny cytat, tylko to, co zapamiętałam): "Pod sklepem *** w *** siedzi pies. Grzeczny i spokojny, więc zrobiłam mu sesję, czyja zguba?". Post okraszony dużą ilością zdjęć owego psa. Psa w obroży, z adresatką przy tej obroży! Tak, była widoczna na zdjęciach, niestety nie na tyle, aby z niej coś odczytać...

Luuudzie!!! To coś, co wisi przy obroży prawie każdego psa to nie gadżet, nie ozdoba, to ważna INFORMACJA, z kim się skontaktować w przypadku znalezienia takiego psa. Pani niewątpliwie miała dobre intencje i jeszcze lepsze serce, ale jak to mówią "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane". Zamiast poświęcać kilkanaście (co najmniej) minut na sesję fotograficzną, mogła w minutę sprawdzić adresatkę.

Mam nadzieję, że pies wrócił do domu, bo po kilku godzinach post zniknął.

facebook

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kyoshi
11 17

Niekoniecznie musi to być głupota. Mogła psa obcykac ale kto mądry próbuje dotknąć, czy też naruszyć spokój obcego psa? Ja sama bym zrobiła zdjęcia, psa nie dotykając z strachu. Jeżeli źle myślę to mnie poprawcie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@Kyoshi: dość dobrze, bo w takiej sytuacji nie każdy pies pozwoli podejść obcej osobie. Tym bardziej, że pies został "zostawiony" pod sklepem, co w połączeniu z szybkim zdjęciem ogłoszenia sugeruje, że właściciel akurat robił zakupy i znalazł się parę minut później.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Xynthia: adresatka i zdjęcia? Toż to RODO zabrania! ;)

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 3

@Xynthia: albo nie była robiona z bliska tylko przy użyciu przybliżenia w wyniku którego jakość nie pozwoliła ci na odczytanie adresatki

Odpowiedz
avatar antuan
3 9

@Lobo86: O, widzę, że specjalistą od zachować psów i prawa też jesteś. Znajdzie się choć jeden post, pod którym nie zobaczę twojego bezsensownego pieprz**enia?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@antuan: Jakbyś podszedł do mojego psa pod sklepem i próbował chwycić go za obroże to byś stracił twarz. To jest normalne i absolutnie prawidłowe zachowanie psa, które wynika z jego szkolenia. Odchodzi, unika, stara się odgonić/odepchnąć, ale w przypadku osaczenia lub próby jego kradzieży będzie się bronić. A tak właśnie pies zinterpretuję próbę jego uchwycenia - jako atak. Niewyciąganie rąk do nieswoich psów to pierwsza i naczelna zasada, której uczy się nawet dzieci w przedszkolach. Taka oczywista oczywistość niezależnie od tego czy ktoś psa posiada, czy też nie. Jeśli bardzo chcesz pogłaskać to jedynie za pozwoleniem właściciela i pod jego nadzorem. A i wtedy nie pchasz łap do psa, tylko czekasz aż pies pierwszy podejdzie i ci pozwoli na kontakt. Co do RODO, to był oczywisty żart. Niemniej jednak podszyty prawdą, bo za publikację takich danych - choćby i w dobrej wierze - można obecnie beknąć, co jest po prostu absurdalną sytuacją. Faktycznie - powyższe nie ma kompletnie sensu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@antuan: Nie licz na to...Lobo86 zna się na wszystkim.A właściwie to zna się na jednym-na grzebaniu w necie.Minusujcie mnie,ale dla mie to niepełnosprawny albo permanentnie bezrobotny i internet to jego całe życie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 4

@Kyoshi: Dla własnego bezpieczeństwa nigdy nie należy dotykać obcego psa bez wyraźnej zgody właściciela, nawet jeżeli pies zachowuje się spokojnie i nie okazuje wrogich zamiarów. Wiele psów może zaatakować jeżeli obca osoba podchodzi za blisko lub przez przypadek możemy dotknąć, jakiegoś czułego miejsca psa. Zapytany właściciel podpowie czego wolno, a czego nie.

Odpowiedz
avatar andtwo
10 12

Niestety daję minus. Pani nie chciała i nie miała obowiązku podchodzić do psa. Nie musiała wiedzieć, że to przy obroży to adresatka, lub w tamtym momencie mogła nie skojarzyć. A już wrzucanie zdjęcia z widocznym numerem tel na publicznej grupie to pomysł... no, zły pomysł. Kobieta chciała pomóc, a zawsze znajdzie się ktoś, kto się przyczepi o byle co... Dla mnie piekielna autorka.

Odpowiedz
avatar Xynthia
-3 5

@andtwo: Może niejasno napisałam w poprzednim komentarzu... To jeszcze raz: 1. I tak robisz zdjęcia psa. 2. Robisz krok w bok i zamiast psiej mordki fotografujesz adresatkę. 3. Wchodzisz na podgląd zdjęcia i odczytujesz nr tel. (łatwiej na nieruchomym zdjęciu, niż bezpośrednio na psie, który może się ruszać i może też nie być przyjaźnie usposobiony). 4. Dzwonisz pod odczytany nr... Gdzie wspomniałam, że miała wrzucić zdjęcie adresatki na fb??? Zaraz ktoś powie, że nie miała żadnego obowiązku dzwonić. No formalnie nie miała. Ale chyba "moralnie" poczuwała się do pomocy temu psu, bo po cóż innego robiłaby mu zdjęcia i wrzucała post? Chyba nie dla rozrywki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Hmm...a czy przypadku znalezienia rzeczy zagubionej obowiązkiem znalazcy nie jest ich zwrot właścicielowi lub poinformowanie odpowiednich służb?

Odpowiedz
avatar andtwo
2 4

@Xynthia: Jak już napisałam, nie musiała wiedzieć, że to przy obroży to adresatka, lub w tamtym momencie mogła nie skojarzyć. Za zdanie o numerze tel pardon, tutaj ja źle napisałam. Tak czy siak nie ma jak się doczepić do tej kobiety. A już na pewno nie jest piekielna.

Odpowiedz
avatar Xynthia
0 2

@andtwo: Dlatego też w pierwszym zdaniu wspomniałam, że wahałam się, czy wrzucić tę historię. Podkreślałam też, że kobieta na pewno miała dobre serce i dobre intencje. Nie nazwałam jej piekielną, tylko za piekielną uznałam spotykaną czasem ignorancję w pewnych sprawach. Wiesz, jak ktoś przyczepia psu adresatkę, to liczy na to, że "znalazca" zadzwoni do niego. Jak ktoś osobie z zanikami pamięci naszywa na ubranie informację o adresie (ewentualnie też nr tel, pod który należy zadzwonić), to też liczy na to, że ktoś inny tę informację odczyta i odpowiednio zareaguje. Może i nie MUSIMY tego wiedzieć, ale chyba jednak lepiej być zorientowanym, że to coś, co dynda przy obroży to nie ozdoba, a ta duża naszywka na ubraniu (czasem po wewnętrznej stronie niestety), to nie ostatni krzyk mody... Zwłaszcza jeśli poczuwamy się jakoś do pomocy "zaginionym".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2018 o 13:34

avatar Allice
4 6

Nie mam ani nigdy nie miałam psa. Wiem że obroże bywają udziwnione, więc nie mając nigdy bliskiej styczności z nią nie mam obowiązku wiedzieć że tam jest adres. Do psa obcego blisko nie podejdę. Same zdjęcia psa będą z odległości z użyciem zoomu. Więc co, jestem piekielna w takiej hipotetycznej sytuacji?

Odpowiedz
avatar Xynthia
-5 5

@Allice: Całkiem na serio, bez ironii czy innej złośliwości - ale teraz już wiesz, prawda? I tak jak wcześniej miałam wątpliwości, tak teraz już nie żałuję, że wrzuciłam tę historię, naprawdę bardzo się cieszę, że choć jedna osoba, która wcześniej nie wiedziała, to teraz już wie, że to "coś" przy obroży to adresatka.

Odpowiedz
avatar Allice
2 4

@Xynthia: nadal nie zamierzam podchodzić do obcego psa żeby móc to odczytać. Sory, cenię wlasne zdrowie wyżej niż zbłąkanego psa.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 4

Jak już pisałem w odpowiedzi na jeden z postów wyżej. Nigdy nie należy podchodzić do obcego psa bez zgody właściciela psa. Nawet spokojny pies może zaatakować. Przywiązany i wystraszony, bo długo nie ma właściciela, pies, może zaatakować, bo nie ma innej możliwości obrony np. ucieczki. Nawet jeżeli pies spokojnie wędruje będąc na smyczy przy nodze pana, również może zaatakować, bo może poczuć się zagrożony nagłym głaskaniem. A już o psach ze schroniska,po przejściach nawet nie wspomnę. Raz nawet przeżyłem to na własnej skórze, kiedy próbowałem pogłaskać owczarka niemieckiego sąsiada. Mojego palca uratowała rękawiczka (zima była) plus refleks sąsiada, a i tak miałem prawie miesiąc ślad, bliznę, po kle na rzeczonym palcu.

Odpowiedz
avatar Xynthia
-1 3

@rodzynek2: Mnie zaatakował pies, który bardzo dobrze mnie znał i lubił. Przyczyna - nowe rękawiczki, założone przeze mnie po raz pierwszy, a więc "obcy" zapach. Złapał mnie zębami za rękę, na szczęście nie zacisnął szczęk... Jak już się zorientował, że ja to ja, był bardzo skruszony i z całych sił "po psiemu" przepraszał, ale wolę nie myśleć, co by było, gdyby jednak te zęby zacisnął... (pies z tych bardzo dużych, tak najogólniej rzecz biorąc bardzo mocno wyrośnięty owczarek podhalański). Dlatego jako "psiolub" podejdę do każdego psa, ale nie bezmyślnie, "na chama", tylko obserwując jego reakcję i reagując na to, czy pies życzy sobie kontaktu, czy nie. A jeśli właściciel jest w pobliżu, no to oczywiste jest, że najpierw jego pytam, czy można podejść do psa/pogłaskać go.

Odpowiedz
Udostępnij